Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1-Wymagająca wychowawczyni.

Pov Mikaela

- I pamiętaj,  masz słuchać nauczycieli, nie pakować się w kłopoty oraz po wszystkim poczekać za mną przy bramie.  - Kucnąłem przy siostrze prawiąc jej kazanie, jak ma się zachować. 

- Dobze,  dobze! Lepiej już idź po się spóźnisz. 

- Rzeczywiście,  pa mała.  - Cmoknąłem ją w czoło i ruszyłem w stronę liceum,  na moje szczęście nie jest ono daleko. Na salę dotarłem dwie minuty przed czasem, teraz stałem w trzecim rzędzie, wsłuchując się w dyrektorkę. 

- Mam ogromny zaszczyt witać was w nowym roku szkolnym!  Jestem zadowolona,  że nic wam się nie stało podczas wakacji.  - Każde kolejne jej zdanie sprawiało coraz większe znudzenie.  Wiem, chce przedstawić wam, co będzie się działo w ciągu roku,  ale mogłaby to robić ciekawszy sposób. 

- Na korytarzu znajdziecie plan,  opisujący gdzie kto ma klasę.  Życzę owocnej nauki! - Gdy dyrektorka zniknęła ze sceny,  rozeszliśmy się.  Z planu dowiedziałem się,  że moja klasa znajduje się w nowej części szkoły na drugim pietrze, a jej numer to 13.  Za chwilę poznam swoją klasę!  Cały w skowronkach podreptałem w wyznaczone miejsce, dzieli mnie już kilka kroków! Raz, dwa, trzy, cztery, pięć i... Drzwi! Grzecznie zapukałem, a ktoś z drugiej strony odezwał się:

- Wejść!- Kobiecy głos, czyli moją wychowawczynią będzie kobietka. Wszedłem do klasy, wszyscy na mnie spojrzeli, a ja jak głupi do sera się uśmiechnąłem.

- Usiądź gdzieś i nie przeszkadzaj. - Usiadłem w przedostatniej ławce koło rudowłosej dziewczyny, miała śliczne brązowe oczy, a ubrana była w białą koszulę i czarną spódniczkę.

-Hej, jestem Mikaela. A ty? - Wyszeptałem, koleżanka spojrzała na mnie chłodno, po czym warknęła.

- Zamknij się. - Jedy, chciałem być miły. Chcąc nie chcąc uniosłem wzrok na nauczycielkę, wyglądała na pięćdziesiąt lat, świadczyły o tym zmarszczki na twarzy lekko posiwiałe włosy i zmęczony wzrok.

- Na początek nazywam się Ayano Kotori i będę waszą wychowawczynią przez najbliższe trzy lata, oprócz tego będę was uczyć matematyki. Mam kilka zasad, które musicie przestrzegać na moich lekcjach: pierwsza odzywacie się kiedy dostaniecie od de mnie zgodę, inaczej dostajecie notkę do dziennika, druga: na każdą lekcję macie być uszykowani, będę to sprawdzała, robiąc co lekcję kartkówkę. Trzecia w każdym konkursie z mojego przedmiotu musicie brać udział, jako moi podopieczni będziecie najlepsi z matematyki. Jakieś pytania?

-Ja mam. - Powiedziała dziewczyna, w pierwszej ławce unosząc rękę.

- Mów.

- Jeśli ktoś ma kłopoty z matematyką, to też musi brać udział w konkursie?

- W mojej klasie nikt nie ma problemów z matematyką! - Krzyknęła nauczycielka, szatynka podskoczyła opuszczając zestresowana dłoń. Zapowiadają się trzy męczące lata...

- Bym zapomniała, ostatnia zasada jest najważniejsza: nie toleruję kolorowych włosów. Więc panie spóźnialski na jutro masz mieć naturalny kolor włosów.- Spojrzała na mnie, połknąłem głośno ślinę i wstałem.

- Przepraszam panią, ale mój obecny kolor włosów jest naturalny.

- Nie kłam.

-Nie kłamię, moja babcia też miała białe włosy.

- Nie przemądrzaj się!  Siadaj i się ze mną nie kłóć. - Czy może mi ktoś powiedzieć, w którym miejscu się z nią kłóciłem? Gdy skończyła swoją gatke na temat "kultury oraz szacunku do nauczyciela" pozwoliła nam wstać i ze sobą porozmawiać. Z uśmiechem podszedłem do grupki chłopaków, którzy stali przy oknie.

- Cześć. - Przywitałem się, spojrzeli na mnie obojętnie, po czym wrócili do dalszej rozmowy. Czemu mnie ignorują?  Przy szkielecie stały dziewczyny, ale do nich nie podszedłem, było widać, że dyskutują o czymś ważnym. O dziwo w ostatniej ławce siedziała dziewczyna o brązowych włosach i niebieskich oczach, usiadłem koło niej, a ona uśmiechnęła się.

- Hejka.

- Hej, chłopcy cię olali, co?

-Taa, a ciebie dziewczyny?

- Dokładnie, w gimnazjum tak samo było. A tak w  ogóle to Mei jestem.

- Mikaela, miło mi. - Rozmawiałem z szatynką aż do dzwonka, wychodząc z klasy, rozeszliśmy się w dwie różne strony. Gdy swój wzrok skupiłem na szarym pasku na podłodze, przez przypadek na kogoś wpadłem.

- Przepraszam!- Pisnąłem, wysoki brunet spojrzał na mnie z "byka", marszcząc grube czarne brwi.

- Patrz, jak leziesz białasie!- Widać, że koleś w dzieciństwie musiał pić dużo mleka, on chyba ma dwa metry!  Ominąłem go szerokim łukiem i pobiegłem w stronę wyjścia z budynku, muszę stąd pryskać, bo jeszcze sobie wrogów narobię!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro