Rozdział 3. Wolny weekend.
/Gabriel/
Po kilku dniach dom razem z farmą moich dziadków jest już naprawiony. Prąd i reszta rzeczy też jest zrobione. Nawet meble wymienione. Ogólnie remont zrobiony. Kiedy patrzyłem na wszystko wygląda to trochę magicznie. Obecnie idę do gabinetu Kuby. Chciałem prosić go o wolne by razem z żoną i dziećmi spędzić tam weekend. Zapukałem do gabinetu i wszedłem.
-Coś się dzieje Nowy?- Spytał się Kuba.
-Słuchaj mogę prosić o wolne? Chciałbym spędzić z żoną i dziećmi weekend.- Spytałem się patrząc na niego.
-Ok załatwione Nowy.- Powiedział, a ja poszedłem na dół. Miałem nadzieję, że Marynie spodoba się nasz dom na spędzenie wakacji lub wolnego czasu. Po dyżurze pojechałem do domu gdzie czekała już na mnie Maryna ze spakowanymi rzeczami.
-Na pewno jesteś pewien? Trochę się boję. Komary i inne zwierzęta.- Powiedziała Maryna kiedy wziąłem rzeczy.
-Spokojnie Maryna. Wszystko jest posprzątane. Pokój dla dzieci też zrobiony.- Powiedziałem pakując rzeczy. Włożyliśmy dzieci do nosidełek i ruszyliśmy w drogę. Na miejscu zaparkowałem auto. Wziąłem rzeczy i zaniosłem je do domu kiedy Maryna wyjmowała nosidełka z samochodu.
-Gabryś zapomniałam spakować jedzenie.- Powiedziała zdenerwowana Maryna. Spojrzałem na nią.
-Kochanie spokojnie.- Powiedziałem gdy zauważyłem przez okno jak coś chowało się w krzaki. Poszedłem z żoną do dzieci, a przy wózkach zauważyłem kilka reklamówek z... Jedzeniem? Byłem w szoku z tego powodu. Wiktorek i Ania się śmiali.
-Jak to możliwe, że...- Przerwałem słowa ukochanej.
-Nie wiem Maryna.- Powiedziałem i przejrzałem wszystko co było w reklamówkach.- Wszystko świeże.- Dodałem spoglądając na żonę. Zabraliśmy dzieci i... Jedzenie do domu. Ja zacząłem rozpakowywać nasze rzeczy kiedy Maryna zajmowała się maluchami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro