Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Omashu

 – Zuko daj spokój! Skup się na treningach a ja się zajmę wykryciem gdzie poleciał Avatar. – Próbuję przekonać chłopaka siedzącego przy mapie.

– Nie będę trenował puki go nie znajdę!

– Jeżeli nie będziesz trenował cymbale to nawet jak go znajdziesz to ci się nie uda go pojmać. – Mówię uderzając go w tył głowy na co ten wściekle warczy.

– Nie będziesz mi rozkazywać na moim statku. Wyjdź stąd albo..

– Albo co? – Patrzę na niego wyzywająco. – Wyzwiesz mnie na Agni Kai? Wydasz ojcu? Czy może wyrzucisz ze statku? – Staję przed nim zakładając rękę na rękę. – Nie strasz mnie Zuko, bo dobrze wiesz, że beze mnie ci się nie powiedzie. Przypomnij sobie, że sam mnie zaprosiłeś do tej misji. Więc teraz z łaski swojej wstań od tego stołu i idź poćwiczyć, bo z twoim poziomem nasze Agi Kai trwałoby zastraszająco krótko. – Prycham podchodząc do mapy, a chłopak nic nie komentując wychodzi trzaskając drzwiami. Jeden zero księciuniu.

Z westchnieniem przyglądam się mapie zaczynając główkować gdzie ten dzieciak mógł polecieć.

***

– A więc po głębszej analizie.. – Zaczynam mówić do zgromadzonych, czyli Zuko, Iroh, Kapitana oraz dowódcy sił zbrojnych naszego okrętu. – Udało mi się ustalić gdzie może znajdować się nasz cel. Przeanalizowałam różne możliwości i różne opcje. – Przyglądam się mapie.

– To moja droga, jak sądzisz gdzie się znajduje.

– Pierwszą opcją nad jaką się zastanawiałam były mgliste bagna. Mogli się tam skryć, nie wiedząc o legendach z nimi związanych. Ale wydaje mi się, że minęli bagna od zachodu po czym udali się do Omashu. – Wszyscy słuchają mnie ze skupieniem. – Wydaje mi się również.. że wiem jaki jest ich cel podróży. – Wszyscy patrzą na mnie ze zdziwieniem.

– Jak? – Pyta zdumiony książę.

– Zdążyliśmy zauważyć, że nasz Avatar posługuje się tylko magią powietrza.

– Przecież używał magii wody..

– Podczas pobytu w stanie Avatara, a nie wiemy jak dokładnie działa ten stan. Gdyby miał opanowaną magię wody to mógłby sam ugasić wioskę a nie posługiwać się wężem morskim. – Patrzę na zgromadzonych którzy kiwają głowami w zrozumieniu. – Stąd moja hipoteza.. że młody Avatar nie umie posługiwać się innymi żywiołami poza powietrzem, a co za tym idzie, gdy przyjrzymy się kierunkowi w jaki zmierzają jedynym sensownym miejscem by Avatar mógł się nauczyć magii wody, bo od tej podejrzewam zaczyna. Jest Północne Plemię Wody. – Kończę wbijając szpilkę w dane miejsce. Odwracam się w ich stronę z bananem na twarzy.

Iroh zaczyna bić brawo.

– To, że Zuko cię zabrał było najlepszym pomysłem na świecie. – Komentuje mężczyzna na co miniony chłopak przewraca oczami.

– A mój ojciec był głupcem zostawiając cię na tamtej wyspie. – Dodaje Kapitan. – Brawo. – Kiwa mi głową z uznaniem. – Czyli cel Omashu?

– Dokładnie Kapitanie. A teraz jeżeli panowie pozwolą udam się na odpoczynek. – Odzywam się po czym wychodzę z pomieszczenia.

***

– Nie możemy tak po prostu pojawić się tam w strojach magów ognia. – Prycham. – To miasto jest pełne magów ziemi, sam Avatar miałby problem w walce z nimi. Ty Zuko w ogóle nie powinieneś się tam pojawiać. Każdy zna historię o wygnanym księciu ukaranym przez ojca i naznaczonym piętnem. Iroh jest znanym generałem. Ja tam pójdę.

– Ty? Przecież sama nie dasz rady..

– A kto powiedział, że muszę od razu się ujawniać.. a co jakbym się dołączyła do Avatara?

– Chcesz nas zdradzić?!

– Nie Zuko.. Dei chodzi raczej o to by być wtyką w ich drużynie. Ale nie uważasz moja droga, że lepiej by było jakbyś dołączyła się do nich później?

– Fakt, teraz może być za wcześnie, chociaż jeżeli spotkam ich teraz w Omashu i napomknę coś o tym, że wędruję po świecie, będzie mi się później łatwiej wbić do ich drużyny. Bo pewne jest to, że muszę dołączyć do Avatara przed jego pobytem na biegunie.

– To zostawmy tę rozmowę na później, na razie jesteś nam potrzebna. – Komentuje Zuko.

– Jeżeli masz ruszyć do Omashu musimy znaleźć ci przebranie. Kapitanie, mamy jakieś stroje innych narodów?

– Powinni być kilka strojów magów ziemi. W którejś z kajut.

– W takim razie idę poszukać.

***

Zbliżam się do Omaschu, od kilkunastu minut idę krętą kamienną drogą. Spoglądam na miasto, które wbrew pozorom budzi podziw. Już z daleka dostrzegłam strażników, gdy znajduję się w zasięgu ich wzroku przeczesuję włosy, gdy nagle zahaczam o coś ręką. Ze zgrozą stwierdzam, że owym przedmiotem jest mały złoty płomyczek. Szybko wkładam go za pasek po czym delikatnie się uśmiecham.

– Gadaj po co przychodzisz? – Odzywa się postawny mężczyzna.

– Witam miłego pana. Przybyłam do Omashu znaleźć schronienie.

– Kim jesteś?

– Nazywam się Lin, jestem wędrowcem.

– Wyglądasz na mądrą dziewczynę. Nie narób sobie problemów. Witamy w Omashu.

– Dziękuję. – Kłaniam się delikatnie. Tuż przede mną mur zaczyna drżeć i nie mija sekunda gdy trzy warstwy kamienia rozsuwają się ukazując mi miasto. Gdy zaczynam przechodzić mury zamykają się za mną. Rozglądam się po mieście. Łał. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. – No Avatarze, teraz tylko cię znaleźć. – Mruczę pod nosem.

– Droga piękna Pani! Mam dla Panienki niezwykłą! Niepowtarzalną ofertę! Dwie kapustki w cenie jednej!

– Ugh.. ja podziękuję prze pana. – Uśmiecham się miło do mężczyzny. – Wie pan, nie jestem fanką kap.. – W tym momencie na stoisko wpada rozpędzony wózek, przez co zaliczam twarde lądowanie.

– Moja kapustka! – Krzyczy zrozpaczony handlarz.

– Moja głowa. – Jęczę.

– Och, najmocniej cie przepraszam. Nic ci nie jest? – Słyszę głos młodego chłopca. Podnoszę głowę a moim oczom ukazuje się mój obiekt poszukiwań. Avatar.

– Nie, nic mi nie jest. Tylko chyba trochę się poobijałam. – Śmieję się pocierając dłonią kark.

– Jestem Aang a ty?

– Jestem D.. Lin. Miło mi cię poznać. – Uśmiecham się niezręcznie na moją pomyłkę.

– Mi ciebie też. Przepraszam ale przyjaciele na mnie czekają. – Odzywa się odchodząc.

- Ej Aang! – Krzyczę za chłopakiem.

– Tak Lin? – Pyta gdy już do niego podbiegnę.

– Jesteś Avatarem, prawda? – Chłopak wytrzeszcza na mnie oczy.

– Jesteś wróżbitką? – Przygląda mi się mrużąc oczy.

– Nie. - Zaczynam się śmiać. – Twoja strzałka na głowie. Tylko nomadowie ją mają. A z tego co wiem ostatnim żyjącym nomadem był avatar. Ale z drugiej strony.. jesteś strasznie młody. – Przekrzywiam głowę udając, że mnie to fascynuję.

– Tak, jestem Avatarem. Ale skoro wiesz kim jestem to chciałbym wiedzieć kim jesteś?

– Ja jestem w sumie nikim. Zwykły ze mnie wędrowiec, włóczęga.

– Jesteś bardzo młoda jak na wędrowca czy włóczęgę.

– A ty na Avatara. – Zaczynam się śmiać.

– Też racja. Ale mam sto dwanaście lat, mimo że tego nie widać.

– Łał! Ja mam tylko 16 lat. Dobra leć bo twoi przyjaciele się będą martwić.

– O jejku, masz rację! Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy Lin!

– Ja również Aang, powodzenia! – W tym momencie uśmiechnięty chłopak znika za zakrętem. W końcu mogę ściągnąć z twarzy ten sztuczny uśmiech. Dzieciak.

***

– I jak udało ci się? – Pyta od razu Zuko gdy tylko wchodzę na statek.

– Oczywiście, że tak. Śmiałeś we mnie wątpić Zuzu? – Śmieję się pod nosem a chłopak tylko prycha. – Iroh, kupiłam ci twoją ulubioną herbatę u handlarza! A dla ciebie Zuko mam ziółka na uspokojenie i dobry sen.

***

Movska

Mam fazę na pisanie tej książki plus rozdziały nie są zbyt wymagające więc prawdopodobnie dziś pojawi się trzeci rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro