Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. Południowa Świątynia Powietrza

Po kilku dniach przycumowaliśmy do pewnego miejsca gdzie mogli naprawić nasz statek. Ja, Zuko i Iroh wybraliśmy się by spytać kogoś o naprawę naszej łodzi. Do okoła stało dużo innych okrętów floty ognia, co oznaczało, że trafiliśmy w dobre miejsce.

– Niech jak najszybciej naprawią nasz okręt stryju.. nie mogę zgubić jego tropu.

– Avatara znaczy?

– Nie wymawiaj tutaj jego imienia. Gdy wieść się rozejdzie każdy wojownik będzie chciał go złapać a ja nie chcę by ktoś mi przeszkadzał.

– W czym przeszkadzał książę Zuko?

Odezwał się dobrze mi znany głos za nami.

– Kapitan Zhao..

Odezwał się Zuko.

– Teraz już Komandor. Witaj generale Iroh, wielki bohaterze narodu.

Skłonił się przed staruszkiem.

– Przeszedłem w stan spoczynku.

Odparł również się kłaniając.

– Brat i syn Władcy Ognia są zawsze miłymi gośćmi. Kim jest wasz towarzysz?

Spytał patrząc na mnie. Nie mógł mnie poznać przez pełną zbroję jaką na sobie miałam.

– To nasz wierny pomocnik.

Rzekł Zuko.

– W porządku.. co was tutaj sprowadza?

– Naprawa naszego okrętu.

Odezwał się Iroh wskazując na statek.

– Został porządnie uszkodzony.

Mruknął mój ojciec.

– Owszem nie uwierzysz co się stało. Stryju opowiedz Komandorowi.

Powiedział Zuko na co Iroh tylko wytrzeszczył oczy patrząc na niego z niedowierzaniem.

– Ttak.. już mówię. To było niesamowite.

Zaczął mówić do mojego ojca po czym zwrócił się szeptem do Zuko.

– Ejj.. rozbiliśmy się czy jak?

– Właśnie.. wpadliśmy na okręt Królestwa Ziemi.

– Serio? To musicie mnie wprowadzić w dokładne szczegóły. Napijecie się czegoś?

– Nie mamy czasu.

Mruknął Zuko.

– Och Zuko okaż Komandorowi szacunek. Oczywiście, że się napijemy. Macie może herbatę z żeń szenia? To moja ulubiona.

Powiedział na co Zuko warknął strzelając małym ogniem z rąk.

***

– Do końca roku stolica Królestwa Ziemi będzie nasza. Władca ognia odniesie ostateczne zwycięstwo w tej wojnie.

– Jeżeli mój ojciec myśli, że cały świat pójdzie za nim z własnej woli,to jest głupcem.

Odpowiada mojemu ojcu Zuko nawet na niego nie patrząc. Ja stoję w rogu sali wszystko obserwując. Nadal nie wydałam swojej tożsamości.

– Dwa lata na morzu nadal nie stępiły ci języka? Jakieś postępy w poszukiwaniach Avatara?

Pyta lecz przerywa mu Iroh, który wywraca broń stojącą na podstawce.

– Ależ z zemnie niezdara.

– Jeszcze go nie znalazłem.

– No a na co ty liczyłeś? Avatar umarł sto lat temu, wraz z resztą magów powietrza.

Zuko wzdycha.

– No chyba, że znalazłeś jakiś dowód na to, że jednak przetrwał..

– Nie. Nic nie znalazłem.

– Książę Zuko.. tylko Avatar może przeszkodzić Narodowi Ognia w wygraniu tej wojny. Jeżeli jest w tobie chodź szczypta lojalności powiesz mi co znalazłeś.

– Mówię ci, że nic nie znalazłem.. i pewnie masz rację. Avatar musiał zginąć dawno temu. Stryju czas na nas.

Odparł Zuko. Od razu ruszyłam za nim. Gdy już mieliśmy przekroczyć próg, drogę zagrodziło nam dwóch żołnierzy. Zza nich wyszedł najprawdopodobniej szef straży.

– Komandorze Zhao, przesłuchaliśmy załogę tak jak kazałeś. Potwierdzili, że Książę Zuko pojmał Avatara, lecz później pozwolił mu uciec.

– A teraz mi opowiesz jak twój okręt został naprawdę uszkodzony.

Powiedział mój ojciec, przez co od razu wiedziałam, że mamy kłopoty.

***

– Jesteś tak beznadziejny jak myślałem.

Stwierdził Zhao stojąc tyłem do Zuko.

– Raz go nie doceniłem ale to się już nie powtórzy.

Odparł Książę.

– Oczywiście, że nie. Nie będziesz miał już drugiej szansy.

– Komandorze Zhao! Od dwóch lat poluję na Av...

Wypowiedź Zuko przerwał buchający płomień który wydobył się z ręki Komandora.

– I zawiodłeś! Schwytanie go jest zbyt ważne by powierzyć je nastolatkowi. Avatar jest mój.

Powiedział przez co Książę chciał się na niego rzucić. Jego czyny zostały przerwane przez dwóch strażników, którzy chwycili go za ręce.

– Zatrzymać ich.

Powiedział Zhao po czym wyszedł a Zuko ze wściekłością rozwalił stolik stojący obok. Natomiast Iroh patrząc na to ze spokojem poprosił o dolewkę herbaty. Ja chciałam usadowić się obok niego, lecz zostałam powstrzymana przez jednego z żołnierzy.

***

Byliśmy uwięzieni w pilnie strzeżonym namiocie. Zuko i Iroh siedzieli naprzeciw siebie na metalowych krzesłach a ja siedziałam w rogu. Po kilku godzinach swoją obecnością zaszczycił nas Zhao.

– Moje okręty są gotowe. Gdy wypłynę moi strażnicy odeskortują was na pokład i będziecie wolni.

– Dlaczego? Boisz się, że mogę ci przeszkodzić?

Spytał Zuko na co Komandor roześmiał się złowrogo.

– Ty? Przeszkodzić mi? To nie możliwe..

– Nie lekceważ mnie Zhao! Złapię Avatara przed tobą.

Wykrzyknął podrywając się z krzesła.

– Książę Zuko.. Wystarczy.

Powiedział Iroh również wstając.

– Nie możesz się ze mną równać. Mam setki okrętów gotowych na rozkaz, a ty jesteś tylko wygnanym Księciem. Bez domu, bez sojuszników. Nawet twój własny ojciec cię nie chce..

– Mylisz się! Kiedy oddam Avatara mojemu ojcu, powita mnie w domu z honorami i ustanowi mnie następcą tronu!

– Gdyby twój ojciec naprawdę chciał cię w domu, dawno pozwolił by ci już wrócić. Z Avatarem czy bez niego. Ale w jego oczach jesteś nieudacznikiem i hańbisz Naród Ognia.

– Mówisz nie prawdę.

– Twoja blizna tego dowodzi.

– Czyli gdyby chciał mnie w domu i by mnie kochał pozwolił by mi wrócić do domu tak jak ty swojej córce?

Spytał Zuko czym przelał czarę.

– Nie waż się mówić o Dei. Ona zasłużyła sobie tak jak ty na wygnanie.

– Z tego co wiem nie została wygnana. Ty ją odesłałeś. Ale teraz to już chyba nie ma znaczenia skoro uciekła.

– Skąd o tym wiesz?!

– Wieści bardzo szybko się rozchodzą Komandorze.

Odparł Zuko z chytrym uśmieszkiem.

– Przynajmniej ona nie ma takiego szkaradnego piętna jak ty!

– Chciałbyś mieć takie!

– Czyżbyś mnie wyzywał Książę?

– Agni Kai! Jutro o świcie.

– Proszę bardzo.. Szkoda, że twój ojciec nie zobaczy jak cię upokarzam. Ale stryj na pewno przyjdzie.

Powiedział po czym wyszedł.

– Książę Zuko.. Zapomniałeś co się stało ostatnio gdy walczyłeś z mistrzem?

– Nigdy tego nie zapomnę.

– Oj Zuko.. W co ty się wpakowałeś..

Powiedziałam cicho.

***

Agni Kai trwało w najlepsze. Zuko całkiem dobrze sobie radził, lecz miał mniejsze szanse niż mój ojciec. Nie minęło dużo czasu gdy zaczęłam czuć się słabo. Szybko udałam się w stronę namiotu. Po raz kolejny widziałam tylko błękitnawe światło.

Już po chwili moim oczom ukazuje się szkielet w nadpalonych szatach i wisiorze ze znakiem Nomadów Powietrza. Czyli to, to musiało tak dotknąć Avatara. Znów czułam tę wszechogarniającą moc. Poczułam jakbym unosiła się w powietrze. Lecz to nie byłam ja. Tylko Avatar. Wytworzył potężną wichurę. Dostrzegłam dwójkę rodzeństwa z Plemienia Wody. Dziewczyna próbowała się do niego zbliżyć. Krzycząc, że teraz to oni są jego rodziną, i że go nie zostawią. Avatar zaczął powoli opadać na ziemię. Chłopak natomiast zapewnił go, że nie pozwolą by coś mu się stało. Gdy chłopiec opadł na ziemię, dziewczyna złapała go za rękę. W tym momencie chłopiec padł bezsilnie na ziemię, a ja poczułam jak opuszcza mnie potężna moc i sama opadam bezsilnie w ciemność.

***

Movska

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro