2. Powrót Avatara
Gdy tylko moje stopy zetknęły się ze śniegiem wybiegł na nas jakiś chłopak i próbował zaatakować Zuko jakimś ostrzem. Zuko machnął do mnie ręką a ja na ten gest wystąpiłam do przodu wykopując chłopakowi jego broń i spychając go w zaspę śniegu. Zuko wyszedł kawałek dalej i zaczął przyglądać się mieszkańcom wioski. Z lekkim zdziwieniem stwierdziłam, że jest ich o wiele mniej niż sądziłam. Poza chłopakiem, który nas zaatakował i kilkoma małymi chłopcami nie było tu żadnych mężczyzn. Większą część wioski stanowiły kobiety. Z opowieści mojej mamy Południowe Plemię Wody faktycznie mogło być mniej rozbudowane od Północnego ale mieściło kilka set osób.. a tu jest ich może z dwudziestka. Przypuszczam, że mężczyźni wypłynęli na wojnę zostawiając kobiety i dzieci same. Zauważyłam również, że poza dziewczyną stojącą obok jakiejś staruszki i chłopakiem, którego chwilę wcześniej wpakowałam w zaspę nie ma tu innych osób mniej więcej w moim wieku. Rozmyślanie przerwał mi Zuko.
– Gdzie go chowacie?
Zapytał lecz nikt mu nie odpowiedział. Poirytowany chłopak złapał staruszkę stojącą obok wspomnianej dziewczyny w moim wieku i przyciągnął ją do siebie zaczynając mówić dalej.
– Ma mniej więcej tyle lat to mistrz wszystkich żywiołów.
Powiedział lecz znowu odpowiedziała mu tylko cisza. Wypuścił kobietę, która od razu przytuliła się do tej samej dziewczyny. Czyli są prawdopodobnie rodziną. Zuko nie wytrzymał i strzelił ogniem nad przerażonymi mieszkańcami wioski. Gdy tylko się wyprostował usłyszeliśmy przeciągły krzyk zza naszych pleców. Młody chłopak wygrzebał się z zaspy i ponowił atak. Wyszłąm szybko przed Zuko i po raz drugi powaliłam chłopaka. Zuko strzelił w niego ogniem a ten w odpowiedzi rzucił jakimś zakrzywionym ostrzem. Oczywiście chybił. Jakiś mały chłopiec podał mu jakąś dzidę. Chłopak ponowił atak. Kilkoma ruchami rąk rozwaliłam jego ostrze a rączką wykonaną z kości kilka razy stuknęłam chłopaka w głowę. Gdy chłopak znów leżał na ziemi złamałam resztki jego broni o kolano i rzuciłam w bok. Nagle usłyszałam przeciągły syk a już po chwili jęk Zuko, który został uderzony wracającym zakrzywionym ostrzem. W rękach Zuko zabłysł ogień, lecz nie dane mu było zaatakować, ponieważ nogi podciął mu łysy chłopiec zjeżdżający na pingwinie. Zuko wylądował na ziemi. Chłopiec odezwał się do pokonanego przeze mnie chłopaka i młodej dziewczyny, do której wcześniej przytuliła się staruszka.
– Cześć Kataro! Cześć Sokka.
Energicznie do nich pomachał w trakcie gdy chłopak mu odpowiedział.
Zuko szybko stanął na nogi. Gestem dłoni kazał nam otoczyć łysego chłopca, co od razu wykonaliśmy. Chłopiec walnął jakimś kijkiem o ziemie a na nas posypała się warstwa śniegu.
– Mnie szukacie?
Spytał.
– Ty jesteś magiem powietrza? Ty jesteś Avatarem?
Otoczyły nas zdziwione szepty.
– Tyle lat przygotowywałem się do tego spotkania, treningi, medytacje.. A ty jesteś dzieckiem!
– A ty tylko nastolatkiem.
Zuko nie wytrzymał i zaatakował chłopca, który z lekkim problemem obronił się przed ogniem. Zuko kontynuował atak a chłopiec obronę gdy nagle stało się coś dziwnego. Chłopak opuścił kij i spytał.
– Jeśli z tobą pójdę.. zostawisz tych ludzi w spokoju?
Zuko kiwnął twierdząco głową na co dwóch strażników złapało go za ramiona i zaczęło prowadzić na statek. Za chłopcem wybiegła bodajże Katara.
– Nie Aang! Nie idź z nimi!
– Nie bój się Kataro, nic mi nie będzie. Opiekuj się Appą do póki nie wrócę!
Ja z Zuko weszliśmy zaraz za chłopakiem prowadzonym przez strażników.
– Kurs na ziemię Narodu Ognia! Wracam do domu.
Powiedział Zuko po czym za nami zamknęła się śluza.
***
– Ten kij będzie wspaniałym prezentem dla mojego ojca. Podejrzewam, że nie znasz się na ojcach w końcu wychowali cię mnisi. Zamknijcie Avatara pod podkładem a ten kij zanieście do mojej kajuty.
Powiedział podając kij Iroh i zaraz odchodząc w stronę środka statku. Iroh podał kij strażnikowi z tymi słowami co Zuko po czym udał się w stronę kuchni. Zuko zatrzymał się jeszcze na chwilę obok mnie.
– Pilnuj go. Im nie ufam.
Szepnął po czym się oddalił. Ja skierowałam się za Avatarem.
– Ejj.. nigdy nie walczyliście z magiem powietrza prawda? Zakład, że was obu pokonam ze związanymi rękami?
– Milcz.
Burknął jeden ze strażników podchodząc do drzwi. Chwilę później poczułam uderzenie w klatkę piersiową. To chłopak używając magii powietrza odepchnął strażnika z przodu a mnie razem ze sobą odepchnął w tył. Wylecieliśmy na górny pokład. Zaczęłam biec za chłopakiem strzelając w niego kulami ognia których zręcznie unikał. W pewnym momencie wpadliśmy na kilku członków załogi uzbrojonych w miecze.
– Nie widzieliście tu gdzieś mojego kija?
Spytał chłopiec. Po czym przebiegając po ścianie i suficie ominął i pobiegł dalej, a ja przepychając się przez tych idiotów za nim. Wpadliśmy na kolejnego mężczyznę który strzelił wiązką ognia, którą na nieszczęście Avatar ominął więc ja zostałam poparzona. Chłopak robiąc unik rozciął swoje więzy o hełm mężczyzny wywracając go przy tym. Znów kontynuowałam pogoń. Chłopiec otworzył kajutę Iroh po czym ją szybko zamknął mówiąc przepraszam. Biegł dalej i gdy minął już kajutę Zuko był prawie w ślepym zaułku, lecz na moje nieszczęście chłopak wrócił do drzwi Zuko. Jak się okazało drzwi były otwarte. A kij chłopaka stał oparty o pryczę Zuko.
– Mój kij!
Krzyknął chłopak wbiegając do kajuty. Gdy już miałam uczynić to samo drzwi zamknęły się z hukiem przed moim nosem. Zuko.. Już chwilę później mogłam usłyszeć odgłosy walki. Stwierdziłam, że lepiej będzie jak skieruję się na główny pokład. Gdy tylko się na nim znalazłam zobaczyłam cień a jego sprawcą był chłopak lecący na dziwnym latawcu. Po chwili za chłopcem wyskoczył Zuko w ostatniej chwili łapiąc go za kostkę. Avatar po próbie ustabilizowania lotu spadł z hukiem na ziemię, a książę wraz z nim. Dwójka szybko się podniosła znów gotowa do ataku gdy nagle usłyszeliśmy przeciągły ryk. Wszyscy odwróciliśmy się w stronę odgłosu. Był to latający bizon. Na jego grzbiecie w ogromnym siodle spostrzegłam dwójkę nastolatków z Plemienia Wody.
– Co to jest?!
Zapytał zszokowany Zuko.
– Appa!
Krzyknął Avatar. Czyli to jest ten Appa, o którym mówił chłopak. Zuko zaatakował z zaskoczenia tak, że aż chłopak o mały włos a by wypadł za burtę. Zaczęłam go atakować na zmianę z Zuko. Chłopakowi latawiec wypadł z rąk, a już po chwili sam on nieprzytomny wpadł do wody. Nie minęła krótka chwila a poczułam wszechogarniającą moc, gdy nagle chłopak wynurzył się na wielkim wodnym słupie. Jego oczy i tatuaże świeciły mocnym światłem. Zaczął kierować się w naszą stronę. Przekierował wodę tak, że zrzucił wszystkich poza mną z pokładu. Natomiast ja czując przypływ siły odepchnęłam potężną smugę wody. Nagle chłopak zaczął się chwiać a wraz z nim ja. Tak jak słabło światło wydobywające się z jego tatuaży tak słabłam ja. Padłam na pokład, na którym chwilę później wylądował bizon, z którego zeskoczyły dwie osoby i od razu podbiegły do Avatara. Chłopak zaczął robić się przytomny. Wymienił kilka zdań z drugim chłopcem po czym tamten pobiegł po kij Avatara. Jak się okazało za kij złapał w tym momencie Zuko. Został jednak kilkukrotnie uderzony w głowę przez co spadł ostatkami sił łapiąc się za łańcuch kotwicy.
– A to za plemię wody!
Krzyknął chłopak. Po chwili spostrzegłam jak dziewczyna z trudem podnosi wodę starając się zamrozić wojowników, którzy właśnie przybiegli. Jednak przez złe ustawienie dłoni zamroziła swojego kolegę lub brata z plemienia. Jednak kolejna próba przyniosła skutki a mężczyźni stali pokryci warstwą lodu. Dziewczyna wspięła się na bizona krzycząc do chłopaka z zamrożonymi stopami. Chłopak szybko się uwolnił i wbiegł na zwierze które chwilę później odleciało. W tym samym momencie wyszedł zaspany Iroh i od razu pomógł Zuko wydostać się na pokład.
– Zestrzelić ich!
Krzyknął chłopak po czym wraz z Iroh miotnęli w bizona smugą ognia. Na nasze nieszczęście Avatar ją odbił i trafiła w górę lodową obok której właśnie przepływaliśmy. Śnieg zasypał przód statku w tym mnie. Usłyszałam jeszcze słowa Iroh.
– Dobre wieści dla władcy ognia. Największym zagrożeniem dla Narodu Ognia jest mały dzieciak.
– To właśnie ten mały dzieciak tak nas urządził stryju.. Już nigdy go nie zlekceważę. Uwolnić okręt i gonić ich! Pośpieszcie się z tą robotą.
Mruknął zły Zuko.
Już po chwili czułam jak śnieg nade mną topnieje a mnie za ramiona chwytają ręce Zuko.
– Nic ci nie jest?
Spytał przyglądając mi się uważnie, na co jęknęłam nie mogąc się ruszyć z zimna.
– Ech.. trzeba cię ogrzać..
Powiedział po czym złapał mnie pod kolanami i podniósł niosąc mnie do środka statku.
***
MatiSonekk
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro