Drżenie Serca
Neę od zawsze intrygowały uczucia. Nieważne, czy były dla niego dobre, czy złe.
Zawsze odczuwało się je w ten sam sposób? Trwały długo? A może nawet nie zdążyło się do nich przyzwyczaić, a już były odległym wspomnieniem? W jakich sytuacjach się pojawiały? Mogłyby zmienić cokolwiek w życiu człowieka?
Te pytania zadręczały go, od wczesnego dzieciństwa. Już wtedy można było łatwo spostrzec u niego ciekawość. Nie tylko do emocji, ale również świata, życia, osób. Jednak, to nie tak, że nigdy nie wiedział, kiedy musi przestać wpychać nos w sprawy innych. Zdawał sobie sprawę, że ludzie mają rzeczy, które wolą zachować dla siebie i to szanował. Chociaż bardziej wiązało się to z równoważną wymianą. Ja nie pytam, to ty też milczysz.
Ale to było tylko w wypadku innych osób. W sprawie swoich uczuć, był ciekawski. Nawet można by było rzec, że aż za bardzo.
Gdy tylko poczuł coś nowego, czego wcześniej nie znał, zbliżał się do tego uczucia. Chciał wiedzieć o nim jak najwięcej, chciał być w stanie to zrozumieć. Nieważne za jaką cenę.
Dlatego, gdy tylko poczuł szybsze bicie serca i lekkie pieczenie na policzkach, wywoływane przez pewnego mężczyznę, nie odtrącił tego. Nie unikał tego uczucia. Ha, nawet jeszcze sam starał się, aby drżenie serca było mocniejsze.
Czuł kiedyś coś podobnego. Jednak, to teraźniejsze, zdawało się być inne, silniejsze. Bardziej zagmatwane. Z dużo bardziej wyczuwalną goryczą.
Mimo tego, Nea nadal w to brnął. W końcu, było to coś nowego... Lepszego.
Był dzięki temu szczęśliwy... Niekiedy smutny... Lekko zawstydzony... Zdezorientowany... Jednak głównie szczęśliwy. Sam nie był w stanie uwierzyć, że jedna osoba mogła wywołać u niego tyle uczuć. Nie wierzył, że widok samego uśmiechu Andy'ego, to było zbyt dużo do zniesienia, przez co musiał na chwilę odwrócić wzrok, aby uspokoić drżenie serca...
To takie głupie... Myślał za każdym razem, gdy z uśmiechem wtulał się w poduszkę.
Czy jego podejrzenia mogły być prawdą..? Czy to drżenie serca, które odczuwał, gdy przebywał z tą osobą... Czy mógł nazwać to... miłością..?
Przez tę myśl nie był w stanie powstrzymać uśmiechu, który cisnął mu się na usta. Był szczęśliwy. Szczęśliwy i zakochany idiota, jak to nazywał siebie w myślach.
Trwał po prostu w tym uczuciu, nic nie zdradzając. Po prostu nie chciał. Nie czuł potrzeby wyznawania tego. Wolał zachować to dla siebie i cieszyć się obecnością Andy'ego, który prawdopodobnie o niczym nie wiedział. I to wystarczało.
Miało wystarczyć... Powinno wystarczyć...
Jednak, z czasem zaczął kaszleć... Małymi, białymi, niepozornie wyglądającymi płatkami, które z każdym dniem, coraz bardziej rozprzestrzeniały się po jego organach, zabierając dostęp do tlenu.
Hanahaki - choroba, która, albo cię zabije, albo sprawi, że zapomnisz o jednej z najważniejszych osób w swoim życiu. O ile, uczucia nie zostaną odwzajemnione.
A na to nie było szans. Przynajmniej, tak sądził Nea. Można nawet powiedzieć, że był przekonany o tym, że to uczucie nigdy nie będzie odwzajemnione. Że nigdy nikt nie będzie w stanie go pokochać. To uczucie, którego nigdy nie mógł dostać... Od nikogo.
Żałował... Tak strasznie żałował, że postanowił poznać przyczynę drżenia serca, które dawało mu niegdyś radość. Żałował, że nie przestraszył się tego uczucia i nie postanowił się go wyrzec, gdy jeszcze miał czas.
Teraz i tak jest zmuszony to zrobić, lecz z tym pójdą wspomnienia.
O radości... Tym drżeniu serca... O Andy'm...
Myśl o tym tak cholernie bolała, jednak nie był w stanie pozwolić, aby kwiaty dostatecznie odebrały mu oddech. Nie mógł pozwolić, aby ktoś kogo kocha nieświadomie stał się mordercą. Nie mógł pozwolić, aby ktokolwiek, kto dowiedział się o jego chorobie, mógł go o coś takiego oskarżyć. A tak by się stało.
Doskonale wiedział, że gdyby odważył się umrzeć, jego rodzeństwo w bólu, mogło powiedzieć zbyt dużo. Z ich ust mogło paść zbyt wiele słów, które mogły mocno skrzywdzić mężczyznę. Zupełnie jakby świadomość, iż ktoś przez niego umarł nie była wystarczająco bolesna.
Nea był świadomy również faktu, że gdy kwiaty znikną z jego wnętrza, dawne uczucia również. W końcu jak można było wytłumaczyć, że po jakiejś operacji, pamięta się wszystko ze szczegółami, po za jedną osobą? Nie dało się...
Mimo tego, to wyjście wydawało się najlepszym rozwiązaniem. Takim, które najmniej zrani... Tak, to była dobra opcja.
– I tak się dowiesz... – powiedział nieświadomie, wpatrując się w stół.
– O czym? – zapytał mężczyzna, powodując, że Nea wrócił myślami do teraźniejszości.
No tak... Chciał mu o tym powiedzieć. O chorobie... O tym, że niedługo o nim zapomni... O tym, że go to boli... Że jego serce drży za każdym razem, gdy tylko z nim przebywa... Że go kocha...
Może jednak nie powinien nic mówić? Po prostu zostawić go bez wiedzy o tym wszystkim? Czy to byłaby lepsza opcja? Pozostawić go w nieświadomości?
Nie... Nie wydawało mu się tak. Lepiej jak Andy się dowie... Jak przemyśli na spokojnie tą sprawę i zadecyduje, co będzie chciał zrobić jak tylko szatyn zapomni o nim. Wtedy nie będzie żadnych nieporozumień i zdziwienia.
Tak powinno być lepiej...
Nea westchnął tylko i już otwierał usta, aby wyznać to wszystko, gdy znowu stracił oddech.
Zaczął kaszleć, starając się pozbyć zbędnych roślin, które starały się go udusić. Z jego ust wypadło kilkanaście kwiatów, pokrytych krwią. Jego krwią.
Uniósł wzrok na Andy'ego, który tylko wpatrywał się w niego z szeroko otwartymi oczami.
Chłopak niepewnie uśmiechnął się, zadając przy tym proste pytanie.
– Wybaczysz, jeśli o tobie zapomnę?
//Nie, nie wiem ile jeszcze razy to będzie wracało na moje konto xD
Chyba aż w końcu przestanie mi się podobać. Albo skończę się rozczulać nad zakochanym Neą... Ale on jest taki uroczy, że hfdskjgfrihyd!
Dobra, już się ogarniam xd
A! Andy należy do @-aleksandretta, której nie chce mi wattpad oznaczyć, cri ;;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro