16
Kathy, przyszła hrabina Surrey
- Jeszcze nie przybył? - Chyba po raz tysięczny podeszłam do okna w salonie i zerknęłam przez nie, czy aby Edvard Surrey raczył wreszcie zajechać wreszcie swym powozem przed dom mego ojca.
Ale na dole, na zewnątrz nie było śladu mojego narzeczonego, mężczyzny, który obiecał właśnie dzisiaj i w samo południe przybyć do nas, aby w obecności świadków oznajmić światu nasze zaręczyny i zapowiedzieć rychły ślub!
Dawno minęła wyznaczona godzina przybycia sir Surrey'a, świadkowie zaczęli jawnie okazywać swoje zniecierpliwienie, ja zaś pojęłam, że niesłowny hrabia w ogóle nie przybędzie. Nasze zaręczyny się nie odbędą, do ojca mego też to w końcu zaczęło docierać, bo puścił wiązankę brzydkich słów pod adresem Surrey'a i niesiony gniewem, wypadł z salonu jakby sam zły po piętach mu deptał!
Zostawił mnie i niedoszłych świadków zaręczyn, które w ogóle się nie odbyły, samych. Nie wiedziałam gdzie oczy podziać ze wstydu, gdy jeden po drugim opuszczali dom mego ojca mrucząc pod nosem słowa przeprosin i znikali, jakby mogli zarazić się moim nieszczęściem!
Nie wiedzieli, jak powinni się zachować, toteż uciekali jak szczury z tonącego okrętu. Patrzyli gdzieś obok mnie, jakbym nagle stała się niewidoczna! Nigdy więcej nie pozwolę się tak traktować, nie będę na to dawać swej zgody!
Postanowiłam, że sir Edvard Surrey dopiero pozna siłę mojego gniewu i zapłaci mi gorzkimi łzami za własną gołosłowność, bo tak się nie czyni i nie postępuje z damą! Raz danego słowa się nie łamie!
Dowiem się przyczyny, dla której Surrey nie przybył na własne zaręczyny i bez względu na powód nieobecności, Edvard będzie gorzko tego żałował!
Niech go szlag! Chciał czy nie, ożeni się ze mną albo - jak zapowiedział mu mój ojczulek - straci wszystko, czego się dorobił na mocy testamentu swego zmarłego rodziciela! Nie będzie nad Edvardem zmiłowania!
Ojciec Kathy
Ja mu tego nie daruję! Surrey nie umknie przede mną, chociażby się w mysiej dziurze skrył! Myślałem, że wykaże większy rozsądek, gdy przedstawiłem mu jak się mają sprawy!
William Surrey, jego ojczulek, też próbował mnie okpić i oszukać na zyskach, jakie przynosił handel bimbrem tu, w Walii, jak i w Szkocji czy też i Anglii! Nie zamierzał tracić fortuny na podatki od handlowania, nie chciał płacić też mi za milczenie!
Nieroztropna Kathy, która to nie dopilnowała, by narzeczony jej nie umknął, jeszcze będzie mi dziękować, gdy naprawię skutki jej niedbalstwa! Obmyśliłem plan, gdy wydałem służącym odpowiednie dyspozycje i czekałem, aż stajenny zaprzęgnie konie, a stangret usadowi się na koźle, gotów do drogi.
Gdy już powóz, w którym miałem odbyć wygodną aczkolwiek ważną podróż, wytoczył się ze mną w środku z podjazdu przed domem, uśmiechałem się do swego odbicia w szybce. Surrey nie spodziewał się mojej wizyty, więc na pewno się zdziwi, gdy zobaczy mnie w progu swego domostwa!
Przypomnę mu o jego powinnościach względem mnie i Kathy! Zapamięta tę lekcję do końca swego marnego żywota. W te dyrdy zmieni zdanie, gdy zaapeluję do hrabiowskiego rozsądku, uświadamiając szanownemu Edvardovi, gdzie jego miejsce. On przegra, a ja się wzbogacę o całkiem poważną sumkę w brzęczącej monecie. Nie mogłem wiedzieć, jak bardzo się myliłem i jak blisko był pisany koniec, ale nie Edvarda Surrey'a, lecz planów snutych przeze mnie i Kathy!
McDonald, prawnik sir Edvarda Surrey'a
Przyszli państwo młodzi oraz Druga Anna, mająca towarzyszyć im w drodze do Gretna Green jako przyzwoitka, udali się w podróż jeszcze tegoż dnia, gdy wspólnie poczyniliśmy plany co do szczęśliwej przyszłości mego pracodawcy. Nikt oprócz naszej czwórki nie wiedział, dlaczego hrabia Edvard Surrey podróżował w towarzystwie dwóch służących ani jaki miałem w tym udział. Służba w Surrey Hall powita nową hrabinę, gdy państwo młodzi powrócą do rodowej siedziby Surrey'ów, lecz nie będzie nową panią domu ta, którą nieradzi by witali. Dopóki małżeństwo pomiędzy Edvardem a Anną Orsay nie zostało zawarte, nikt nie miał prawa i szansy znać prawdy poza zamieszanymi w sprawę. Uspokoiłem się dopiero, gdy bryczka powożona przez zaufanego człeka wytoczyła się na główny trakt.
Więcej nie byłem w stanie uczynić dla sir Edvarda Surrey'a, który chociaż małomówny to okazał się człekiem dbającym o los swych dzierżawców oraz służby, uważającym nie tylko o własny ale i cudzy żywot. Teraz jeno trza mi było oczekiwać pojawienia się ojca niedoszłej hrabiny, bo że przybędzie w nasze progi, lepiej później niż prędzej, było z góry przesadzone. Człek tak nikczemny nikomu nie darowałby zniewagi. Póki co, zająłem się liczbami i całą resztą przynależnych mi obowiązków, byle tyle nie turbować się myślą, że coś pójdzie nie po naszej myśli.
Anna Orsay vel Pierwsza Anna
Siedziałam na ławeczce w prostej bryczce pomiędzy Drugą Anną, a mężczyzną, którego miałam niebawem poślubić. Czułam jak rozpierało mnie uczucie szczęścia, pomimo że niczego oprócz szczerego serca i dzieciątka pod mym sercem nie wniosłam w posagu. Najważniejsze było jednak to, że Edvard i ja, a także nasze maleństwo wkrótce staniemy się prawdziwą rodziną i nic już nie stanie na przeszkodzie naszej miłości. Często łapałam się na myśli, że to przecież miało posmak cudownego snu, z którego zaraz się przebudzę. Wszakże majętny hrabia żeni się z ubogą dziewczyną bez grosza przy duszy jedynie w baśniach!
Ale Edvard Surrey naprawdę siedział obok mnie, no prawie, bo rozdzielała nas postać Drugiej Anny, i tenże Edvard nie miał zamiaru zawrócić z obranej przez siebie drogi. Wyglądał na szczęśliwego i pewnego podjętej przez nas dwoje decyzji o ślubie.
Posyłaliśmy ku sobie radosne spojrzenia dwojga zakochanych ludzi, pewnych swego uczucia. Druga Anna udawała, że drzemie, ale zdradziły ją lekko drgające w uśmiechu kąciki ust. Nie chciała nam przeszkadzać, lecz wszakże nic zdrożnego się nie działo, co by mogło ją obligować do milczenia!
Byle tylko Kathy oraz jej ojciec rodem z czeluści piekielnych za szybko się nie zorientowali, że zostali wystrychnięci na dudka! Lękałam się, że przeszkodzą nam w ostatniej chwili.
– Zdążymy do Gretna Green zanim oni nas dogonią. Będzie dobrze, moja najdroższa Anno. – Edvard uśmiechał się do mnie krzepiąco, starając się ukoić moje zszargane nerwy, ale i tak czułam obawy co do Kathy i jej rodziciela.
Widziałam w jego oku błysk niepokoju, przeczący opanowaniu, które Edvard starał się sobie narzucić. Jeno Druga Anna zdawała się niczym nie przejmować, była spokojna i odprężona.
– Daleko jeszcze? – Ziewnęła, niby to wybudzając się z drzemki.
– To dopiero półmetek naszej podróży do Gretna Green. – odparł Edvard.
Połowa drogi za nami! A druga - dopiero przed i oby również minęła nam bezproblemowo. Pozostawało nam w to wierzyć.
– Druga Anno? – Sir Surrey spojrzał poważnie na naszą przyzwoitkę.
– Słucham, panie hrabio?
– Pragnę pannie podziękować za ...
– Podziękuje pan, jak już będzie po wszystkim. – Jak mogłam nie zauważyć tych dwóch dołeczków w jej policzkach, gdy się uśmiechała?
Takie same miał mój Edvard. I ja też.
Zanim zaczęłam uczestniczyć w projekcie Time Machine, podróżowanie w czasie zupełnie nie mieściło się w moich ramach postrzegania świata. Tymczasem miałam zostać żoną mężczyzny, starszego ode mnie o dobre dwieście lat! Druga Anna oraz Edvard długo o czymś rozprawiali, ale ja słuchałam piąte przez dziesiąte, zajęta rozmyślaniem o zbliżającym się ślubie i różnorakich przeszkodach, które mogły zniweczyć nasze plany. Ale i tak byłam szczęśliwa.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro