✨5✨
Will i Juliett zostali otoczeni. Dziewczyna już miała wytworzyć ochronne pole siłowe, ale uprzedził ją ognisty krąg, który wytworzył się wokół nich. Wysokie płomienie odgrodziły ich od żołnierzy.
- To twoja sprawka? - zapytał Will lekko przestraszony
- To nie moje dzieło. - przyznała Juliett
- A więc... - nie dane było mu dokończyć
Nagle z znikąd rozniósł się trzask błyskawicy.
Bardzo bardzo blisko. Płomienie zniżyły się, a potem zniknęły. Do Juliett i Willa podeszły dwie dziewczyny, na oko 18 lat. Jedna miała fioletowe włosy, które się lekko iskrzyły i piękne fiołkowe oczy oraz lekki uśmiech na ustach. Druga zaś miała czerwone włosy i oczy, które żarzyły się jak ogień, jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.
-Jesteśmy z Rebelii i służymy pomocą. Oferujemy schronienie i pomoc w ucieczce z wioski. Zgadzacie się na naszą propozycje? - fioletowowłosa odezwała się pierwsza
Juliett zaniemówiła, to się nazywa mieć szczęście. Dziewczyna popatrzyła na Willa z uśmiechem.
- Zgadzamy się. To bardzo miłe, że nam pomagacie. - odezwała się po chwili Juliett
- Nie mamy za dużo czasu. Za niedługo przyjdą kolejni, więc... - nagle czerwonowłosa przerwała
Zza zakrętu wybiegł chłopak o szarawych włosach. Cały zdyszany podbiegł.
- Znowu mnie zostawiłyście! - wysapał oburzony
- Wybacz Sam - powiedziała fioletowłosa
Niespodziewanie rozległ się odgłos marszu.
- Czas na nas - powiedział, chłopak o imieniu Sam
Wszyscy razem zaczęli biec. Prowadziła dziewczyna o fioletowych włosach. Biegli przez uliczki uciekając żołnierzom. Nagle zaczął spadać grad strzał. Juliett szybko podniosła ręke, dzięki czemu wytworzyło się pole siłowe i odbiło strzały. Po dłuższym czasie ucieczki zaczęły znikać budynki, a pokazywać się łąki i początek lasu.
- Już niedaleko! - krzyknęła jedna z rebeliantek
Biegli pomiędzy drzewami, aż dotarli do wielkiego wodospadu. Obok niego prowadziła mała kamienna półka skalna.
Ruchem ręki rebelianci wskazali półkę. Każdy na nią wszedł, a potem czerwonowłosa, która była z przodu cicho szepnęła:
- Duchu wodnego schronienia godnych przepuść racz, a złym zmąć umysł...
- Idziemy! - krzyknęła czerwonowłosa
Cała piątka zniknęła za wodospadem i ślad po nich zaginął
~*~
Dowódca gwardii śpiących w mroku dowodził pościgiem za rebeliantami, medykiem i dezerterem. Kiedy tylko dotarli do wodospadu, myślał, że wreszcie poznał tajną bazę Rebelii. Jednak kiedy jego żołnierze przeszli za wodospad, okazało się że nic tam nie ma. Zwykła ściana.
~*~
Rebelianci i dwójka niedawno poznanych przyjaciół szli jaskinią, która kryła się za wodospadem.
- Nie złapią nas tutaj? - zapytała lekko zaniepokojona Juliett
- Nie. Tutaj mają tylko wstęp Ci co znają tajemne hasło. To bardzo potężna magia króla Marka. - uspokoił dziewczynę rebeliant
- Króla Marka? - zapytał zdziwiony Will
- Tak, to prawowity władca Arkonii, brat króla Karola. - wytłumaczyła fioletowowłosa
- My się nie przedstawiliśmy - krzyknęła nagle - Ja jestem Angell - moc szybkości i żywioł błyskawic. Ten tamten to Sam - dar władzy nad pogodą i żywiołem wiatru. A ta z czerwona to Rozalinda - żywioł ognia i widzenia czasowe, to dzięki niej wiedzieliśmy, że macie jakieś kłopoty. No i oczywiście, że przeżył jakiś medyk. A wy to?
- Ja jestem Will. Żywioł ziemi i dar przekazywania i czytania myśli.
- Achaaa. Ciekawe. A ty śnieżynko - zapytał zaciekawiony Sam
- Mam na imię Juliett. Z tego co się niedawno dowiedziałam to jestem medykiem i tarczownikiem w jednym.
- Fajnie. - powiedziała Angell i wskazała na kończący się tunel - No jesteśmy na miejscu. Witajcie człeki we wiosce rebeliantów.
Hej. 😎
Mam nadzieję, że podoba się nowy
rozdział. 😊
Następny do 4 dni. 😉
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro