Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✨4✨

Dedykacja dla :
000ALPHA000
PrincessQueen8171

~*~

- Wiecie gdzie jest ten medyk? - odparła spokojnie tajemnicza członkini Rady


- Niestety nie pani. - odparł pokornie sługa- w miejscu gdzie mieszkała jest pusto, gospodyni mówiła, że rano wybiegła w miasto jak poparzona. W gospodzie gdzie pracowała też nic.


Kobieta kiwnęła głową, a sługa posłusznie wyszedł z sali tronowej.


- Panowie - odezwała się do swoich towarzyszy - Co mamy zrobić? Jedyny medyk jaki przeżył po prostu uciekł jednemu z naszych żołnierzy...


- Lub zdioła z niego urok - odparł mężczyzna siedzący obok niej


- A co jak Rebelianci znajdą ją pierwsi? Wtedy zniszczą źródło...


- Spokojnie Beatrycze - powiedział mężczyzna który dotąd siedział cicho w zamyśleniu - Z tego co powiedział nam Marcus, myślała że jest człowiekiem. Założę się że nie zna w pełni swoich zdolności, a żołnierza o imieniu Will, uzdrowiła przypadkiem. Jest słaba. A jeśli podwoimy straże w tym miasteczku, na pewno nie ucieknie.


- A Rebelianci? - spytała Beatrycze


- Wątpię, aby nam zagrażali



~*~



Juliett pomału otworzyła oczy. Leżała na jakimś prowizorycznym posłaniu. Była w jakiejś małej, skromnej chatce. Dopiero później zauważyła, że koło okna chatki stał tajemniczy chłopak. Patrzał zza zaryglowanego okna. Lekko przestraszona dziewczyna chciała wstać, ale od razu syknęła przez niewyobrażalny ból. Chłopak od razu się do niej odwrócił i podszedł do niej.


- Powinnaś odpocząć. Za...


- Coś ty mi zrobił?! - zapytała rozwścieczona


- Przepraszam Cię Juliett, ja nie chciałem, ja...


- Skąd znasz moje imię? - zapytała już łagodniej Juliett


- Mam moc czytania wspomnień, ale mogę je też przekazywać. Ponadto jestem super silny i mam kontrole nad żywiołem ziemi.


W ogóle nazywam się Will.


- Achaaa... a dlaczego straciłam przytomność? I gdzie jesteśmy?


- Dawno nie używałem swoich zdolności i zapomniałem, że przekazuje też ból. To odczucie było tak silne, że nie wytrzymałaś. A jesteśmy w moim starym domu. Przepraszam Cię jeszcze raz, ja naprawde nie chciałem...


- Dobra dobra - Juliett się uśmiechnęła - Bo zaczynasz się powtarzać. Uznajmy, że to się nie zdarzyło i zacznijmy od nowa, co ty na to?


- Dobrze. A co się zdarzyło?



~*~



Rozalinda biegła jak oszalała pomiędzy uliczkami, a za nią Sam i Angell. Na polu bitwy Roza znowu dostała wizji. Od tamtej pory nie wymieniła z swoimi towarzyszami ani słowa. Angell lekko znudzona ganianiem za przyjaciółką. Użyła swojej super-szybkości i w mgnieniu okna ją zatrzymała.


-No kobieto no! - krzyknęła Angell - Co widziałaś?


- Przyszłość. Jak się nie pospieszymy to ją złapią. Widziałam jak broniła się przed strażnikiem.


- To od razu trzebało powiedzieć! - oburzył się Sam - Daleko jeszcze do nich?


- Nie. Teraz w lewo, a potem drugą w prawo. Niedaleko lasu.


- To lecimy nie ma na co czekać! - krzyknęła Angell, która szybko wzięła Rozalinde na barana i w momęcie zniknęła dzięki swojej zdolności szybkiego biegania


- Ej no. A ja?! - krzyknął za dziewczynami Sam - Znowu to samo. - mruknął do siebie i ruszył biegiem na miejsce.



~*~



Kiedy Will i Juliett próbowali niepostrzeżenie wyjść z chatki, pech chciał, że trafili na 5 osobowy zwiad. Juliett instynktownie używała swojej mocy tarczy na wojownikach, podczas gdy Will używał żywiołu ziemi podczas starcia. Walka była bardzo zacięta.


- No nareszcie - powiedział zdyszany Will kiedy walnął ostatniego strażnika tak mocno, że ten wylądował w ścianie pobliskiego domu. Już mieli uciekać, kiedy zza rogu wyszła grupa około 25 wojowników zmierzających w ich kierunku


- No bez jaj - jęknął Will


Zostali otoczeni przez nieprzyjaciół.



Hello.


Już następny rozdział. Mam wenę. 😎


Mam nadzieje, że się podobał.


Następny do 4 dni. 😘😉



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro