Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rekrut 1 - Wiedżma

-Zęby kury. Powiedziałam zęby kury, nie Wywern!

Żeby nie jęknąć, Emma wciągnęła głęboko powietrze. Nozdrza wypełnił jej aromat tych wszystkich eliksirów gotowanych przez jej ciotkę, w tym komicznie dużym garczku.

-Są podobne, mogłam się pomylić.- Mruknęła, wracając wzrokiem do romansidła leżącego przed nią. To cud, że ta książka się trzymała, musiała mieć kilkaset lat. Co i tak było prawie niczym w porównaniu ze starością wszystkiego w tym domku wiedźmy.

-Jak można się pomylić? Kurze zęby są o wiele mniejsze i przejrzystsze. Wiedziałbyś, gdybyś mnie słuchała, a nie czytała te głupoty!

Książka uniosła się w powietrze. Emma wyciągnęła rączki aby ją złapać, ale ledwo zdążyła musnąć ją palcami. Ciotka złapała jej mały skarb w dwa palce, jakby się go brzydziła.

-Czemu cię to w ogóle interesuje?

-Jest... Ciekawe i inne.- Odparła niepewnie młoda czarownica, starając się zrobić w miarę smutną minę. Starsza przewróciła oczami.

-To o romansach z wampirami i wilkołakami. Zbereźne.- Po chwili milczenia westchnęła i odrzuciła to z powrotem do właścicielki. Ta złapała z uśmiechem na twarzy. -Nieważne. I weź znajdź swojego sierściucha, nie chcę znowu przez niego wpaść w problemy.

Emma spojrzała na miejsce obok kanapy, gdzie mogła przysiąc, że spał jej kot.

-Jasne ciociu, nie czekaj na mnie.

Jako iż ta tradycyjna chatka wiedźmy miała tylko dwa pomieszczenia, wiedziała, że musiał być na zewnątrz. W końcu w malutkim salonie by go zauważyła, a do sypialni ciotki bał się wchodzić, czemu nikt się nie dziwił. Oboje więc zazwyczaj spali na kanapie.

Las był ciemny, jak zwykle. Leśne duszki szeptały w tle, jak zwykle. Życie tu było spokojne, ale ucząca się wiedźma nie narzekała. Miała dużo książek. Część pożyczonych, część skradzionych, a inną część przywołanych z pomocą czarów.

-Belzi! Gdzie jesteś?

Kot nie odpowiadał. Westchnęła i ruszyła dalej. Nic się nie działo. Powoli odpłynęła w świat fantazji. I nagle wpadła na kogoś.

Zamrugała kilka razy, chcąc wrócić do rzeczywistości. Stał przed nią blondyn w srebrnej zbroi. Miał zdjęty hełm, idealne, długie blond włosy, a po chwili także słodki uśmiech.

-Co taka zielonooka piękność jak ty robi w takim miejscu, hm?

Spojrzała mu przez ramię. Za nim stało kilka, mniej imponujących, ale i tak dobrze uzbrojonych osób. Przekierowała wzrok z powrotem na pięknisia i uśmiechnęła się lekko. Palcem dotknęła swojej skroni, a kolor jej oczy zmienił się z zielonego na różowy, potem czerwony i niebieski.

-Jaka znowu zielonooka? Nie znam takiej.

Rycerz otworzył szeroko oczy i cofnął się o krok.

-T... To ty jesteś tą wiedźmą?!

-Nie, nie, spokojnie. Tylko się uczę u cioci.

-Więc nie jest na ciebie za późno!- "Jej bohater" wyjął miecz z pochwy i nakierował go w jej stronę. -Możesz się nawrócić ze swoich mrocznych ścieżek!

Emma uniosła wzrok, jakby się zastanawiała, po czym odpowiedziała:

-Nah.

-Więc zginiesz!

Pchnął mieczem. Dziewczyna uniosła prawą dłoń i lekko się odsunęła w bok. Miecz bezpiecznie przeleciał pod jej pachą, a ona tanecznym ruchem wyjęła swój ulubiony nóż i podcięła mu gardło. Chłopak z dobrego domu stal chwilę w szoku, nim upadł twarzą na ziemię.

Kucnęła przy nim, nożem podnosząc mu głowę, aby ją widział.

-Tu nawet nie chodzi o ciotkę. Złożyłam sobie taką głupią obietnicę, aby zginąć tylko z ostrza tego jedynego. Ale przynajmniej próbowałeś.- Poklepała go po ramieniu. Podniosła wzrok i zobaczyła, że jego towarzysze są w połowie w szoku, w połowie gotowi go pomścić. Ale była na to przygotowana. -Belzebub, chodź no tu!

Czarny kot o jasnożółtych oczach zeskoczył z drzewa i podszedł do niej, z pytającym wzrokiem. Tamci czekali.

-Ten pan umiera. Nie chcesz chyba, aby tak dobra dusza się zmarnowała?

Kot z błyskiem w ochach podszedł do umierającego. Oblizał pysk i go otworzył. Dziwny biały dym uniósł się znad ciała i został wchłonięty przez małą bestyjkę.

Poszukiwacze przygód byli gotowi stawić czoła wiedźmie. Ale demon zjadający dusze? Jeden po drugim rzucali bronie na ziemię i uciekali.

Z lekkim uśmiechem Emma wróciła wzrokiem do swojego pupila, który miał coś w pysku. Pochyliła się i wyjęła list, którego była pewna, że chwilę wcześniej tam nie było.

A potem wzięła się do czytania. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #fantasy