79. Yura vs Imai
- Jesteś pewna że chcesz to zrobić?- spytał Masaru, zanim wyszli.
- Tak.- odparła stanowczo Imai - Chcę to wreszcie zakończyć.
Blondyn przytulił fioletowooką.
- Uważaj na siebie, dobrze?- chłopak na prawdę się martwił o swoją siostrę. W końcu ma tylko ją.
- Obiecuję.- Imai odwzajemniła uścisk
Czarnowłosa wychyliła się zza drzewa. Trochę się bała, gdyż miała świadomość że Yura jest niebezpieczny. Ale była świadoma że to trzeba rozwiązać raz na zawsze. Spojrzała na koronę drzewa, w której ukrywał się Zen, a następnie na krzaki, w których schował się Masaru. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.
Nagle poczuła czyjąś rękę na ramieniu. Był to nikt inny jak Yura.
- Cześć Imai!- przywitał się z uśmiechem zielonooki - Co tutaj robisz taka całkiem sama?
- Witaj Yura!- Imai starała się zachowywać jakby nigdy nic, i całkiem dobrze jej to wychodziło - Szukałam cię właśnie! Chciałabym z tobą o czymś porozmawiać.
- Oh, to wspaniale się składa!- odparł Yura z uśmiechem - Bo widzisz, ja także chciałem z tobą o czymś porozmawiać~!
Ton Yury nie podobał się Imai. Nawet bardzo. Ale pocieszała ją myśl, że już niedługo to się skończy.
- Jesteśmy!- oznajmiła czarnowłosa, po godzinie drogi. Byli na jednej z niewielkich polan, otoczonej gęstymi krzakami.
- No to może od razu przejdźmy do rzeczy, hm?- zaproponował Yura, obejmując Imai - Ja zacznę. Wiesz że jesteś piękna?
Imai zmierzyła go lodowatym spojrzeniem i odsunęła się od niego.
- Wiem że to byłeś ty.- zaczęła czarnowłosa - Wiem że to ty stoisz za tamtymi wiadomościami, za nękaniem mnie i mojej drużyny. Chcesz mi powiedzieć że się we mnie zakochałeś, zgadza się?
Yura w milczeniu kiwnął głową i znowu objął dziewczynę, kładąc jedną dłoń na biodrze dziewczyny, a drugą na jej udzie.
Uchiha znowu spiorunowała go wzrokiem.
- Skoro już tak mówimy kto o czym wie, to ja wiem że zastawiliście na mnie pułapkę.- rzucił Yura - Jednak to nie zatrzyma naszej miłości! Oni zginą, a my będziemy razem! Już zawsze!
Dziewczynę zalała fala gniewu.
Zamknęła oczy (a raczej oko), a jej włosy lekko uniosły się w górę. Dookoła Uchihy zaczęły unosić się białe płatki kwiatów, wyglądające jakby stworzone ze światła. Imai otworzyła oczy. W jej oku pojawiło się coś na styl sharingana, lecz miało tylko jedną "kroplę" (powie mi ktoś jak to się nazywa? Będę bardzo wdzięczna), a w środku było czarne z czerwonym prostokątem. Dookoła tego czegoś, była czerwona "powłoka", która zdawała się obejmować tylko część reszty oka. Natomiast ręce oraz talię dziewczyny owinęło kilka jakby wstęg, zrobionych z chakry.
Jedna z tych wstęg owinęła się wokół szyi Yury i podniosła go do góry.
- Słuchaj no, ty samolubny dupku.- zaczęła Imai, z każdą sekundą zaciskając na szyi chłopaka wstęgę bardziej - Nikt nie powiedział że ja też tego chcę. A tego nie chcę. Więc spróbuj skrzywdzić moich przyjaciół z takiego powodu, to obiecuję ci, że zginiesz marnie w cierpieniach! Zrozumiałeś?!
Yura próbował się wyrwać z tej dziwnej broni oraz łapać oddech, ale na marne.
Całą sytuację z ukrycia obserwowała reszta drużyny 17, wraz z Yagurą i Masaru.
- Nariaki, powinniśmy chyba interweniować.- szepnął do dziewczyny Yagura.
- Jeszcze chwila.- odparła Uzumaki - Nigdy tak Imai nie widziałam, nie wiem co się z nią dzieje.
Tym czasem wstęga puściła Yure, który upadł na ziemię.
- Co ty w nich widzisz?!- spytał zielonooki, gdy w końcu złapał oddech - Dlaczego wolisz ich bardziej ode mnie?!
- Bo to są moi przyjaciele.- odpowiedziała ze spokojem czarnowłosa.
Na twarz Yury upadł jeden z płatków, które się unosiły wokół Imai, i natychmiast się roztopił, zostawiając na twarzy chłopaka poważne odmrożenie.
- Tak chcesz pogrywać?- spytał, jakby nie zwracając uwagi na odmrożenie - No więc zagrajmy! Niech twoi przyjaciele wyjdą z ukrycia! Jeśli mnie pokonają i wygrają, ja zniknę! Jednak jeśli ja wygram, oni zginą, a ty zostaniesz ze mną!
- Zgoda.- odparła Imai po chwili milczenia, dając znak drużynie że ich plan wypalił i mają się pokazać.
Tak więc pokazali się. Nariaki, Zen oraz Kagura.
- A gdzie pozostała dwójka?- spytał Yura, rozglądając się.
- Nikogo oprócz nas nie ma.- rzucił Kagura, wyjmując katanę.
- Hah! Więc mi ułatwiacie robotę!- zaśmiał się Yura, wyjmując swoją broń.
- Nie lekceważ nas.- powiedział sucho Zen, sięgając po swój miecz.
Yura uśmiechnął się kpiąco i zaatakował. Najpierw ruszył na Kagure, próbując go jakkolwiek uszkodzić.
Ale to nie było takie proste jak mogłoby się wydawać, gdyż Karatachi, jako jeden z mistrzów miecza mgły, dobrze wiedział jak się bronić.
- Co ona w tobie widzi, co?!- krzyknął w końcu zielonooki - Czemu wybrała ciebie?!
- Ty masz jakieś problemy ze sobą człowieku.- odparł Kagura, po czym, korzystając z nieuwagi jego przeciwnika, uszkodził mu ramię.
- Ja mam?! Ja?! To ty jesteś potworem! Jesteś taki sam jak twój dziadek! Jesteś żałosny!- Yura nie odpuszczał. Nadal atakował Kagure, który jedyne co robił, to się przed nim bronił.
Jednak Yura nie spodziewał się mocnego kopnięcia, które otrzymał od Zena. Było ono na tyle mocne, żeby go odrzucić na kilka metrów.
- Zamknij się w końcu.- rzucił Hozuki, powoli idąc w jego stronę - To ty tu jesteś żałosny, myśląc że słowami cokolwiek zdziałasz.
- Ja tak nie myślę!- zawołał Yura, wstając z ziemi - Ja nic nie chcę zdziałać słowami! Tylko mówię prawdę! Oni oboje są potworami!
Wtedy znów oberwał, lecz tym razem w tył głowy, od Nariaki.
- Zen, teraz!- krzyknęła Nariaki.
Zen kiwnął głową i ruszył do ataku. Razem z Nariaki atakował Yure ostrzem.
Gdy Yura został widocznie osłabiony, z ukrycia wyszli Masaru i Yagura.
Masaru powalił zielonookiego, przybijając jego ubranie kunajem do ziemi, a Yagura zamknął Yure w wodnym więzieniu (nie chce mi się pisać poprawnej nazwy heh).
- Trzymaj się z dala od mojej siostry.- rzucił Masaru, patrząc Yurze w oczy, przez ścianę więzienia Yury.
Ale w tym momencie w ścianę wbił się kunaj i rozbił więzienie...
____________________________________
DAM DAM DAM!
Polsat!
Ah, i chciał ktoś dłuższy rozdział? No to jest! I to jaki! 940 słów!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro