30. Ratunek przybywa!
Kat uniósł miecz i... Miecz po chwili upadł obok Zena.
Zen otworzył szeroko oczy i wpatrywał się przez chwilę w broń. Już miał podnieść wzrok, by zobaczyć co się stało, gdy obok niego wylądowała też głowa tego, kto wczoraj starał się z niego wyciągnąć informacje. Oczywiście głowa była odcięta, wręcz oderwana. Zen z przerażeniem podniósł głowę. W miejscu w którym stał kat, teraz stał Kagura, trzymający z uśmiechem katanę. Natomiast w miejscu gdzie stał ten potwór, stała Imai, a dookoła jej dłoni jeszcze było kilka iskierek z chidori. Chwilę później, ten kto odczytywał wyrok, również upadł. Za nim stała Nariaki. Jej pieczęć świeciła, podobnie jak pasy i oczy.
- Kagura... Imai... Nariaki...- wydusił, nie za bardzo wiedząc co ma powiedzieć.
Nariaki wyszła na sam przód i zmierzyła wzrokiem wszystkich którzy chcieli być świadkami egzekucji Zena. Wcześniej szeptali, śmiali się, a teraz patrzyli w przerażeniu.
- Wydaliście na niego wyrok.- zaczęła Nariaki - A wysłuchaliście obrony? Czy chcieliście słyszeć co się wydarzyło na prawdę?! Oczywiście że nie! A dlaczego niby mieliście by to zrobić, co?! Najlepiej skazać bezmyślnie, no nie?! Wiecie kto powinien być na jego miejscu? Wy, dattebaye!
W głosie Nariaki było słychać ogromną złość, nienawiść i pogardę do tych ludzi.
Ochrona ruszyła do ataku, lecz nie spodziewali się takiego wyzwania. Padali jeden po drugim, wszyscy martwi.
Został tylko jeden, najsilniejszy. Był on bratem jednej z ofiar Zena.
- Żądam sprawiedliwości!- zawołał, biorąc zamach kataną.
Zen nie miał siły by uciec. Po prostu wpatrywał się w podłogę, czekając aż owa katana w niego uderzy. Ale tak się nie stało. Zamiast tego usłyszał dźwięk metalu. Zebrał w sobie siły by się odwrócić i zobaczyć co się dzieje.
- Nariaki...!- dziewczyna zatrzymała atak kataną dwoma kunajami i walczyła z napastnikiem.
Przez chwilę Zen myślał że przeciwnik Nariaki z nią wygra, ale w pewnym momencie Nariaki wykonała efektowny unik, użyła przeciwnika jak trampoliny, w powietrzu wykonała dość efektowny obrót, uformowała pieczęcie i w jej dłoniach pojawiła się spora ilość energii. Uzumaki klasnęła w dłonie i przeciwnik został zaatakowany falą jasnych gwiazd.
Białowłosy nagle poczuł że rany zadane mu są silniejsze od niego.
- Nariaki... Kagura... Imai... Dziękuję wam... Za wszystko...- powiedziawszy to, upadł.
Nariaki podbiegła do swojego ucznia i podniosła go. Zen był nadal żywy, lecz oddychał ciężko.
Nariaki wypełniła złość. Jak oni śmieli skrzywdzić jej ucznia?!
- Kagura. Imai. Zniszczcie to miejsce.- rozkazała - Nie pozwólcie komukolwiek stąd wyjść. Oni mają zginąć.
Kagura i Imai kiwnęli głowami. Nawet Imai, przeciwniczka zemsty, teraz chciała zobaczyć ich cierpienie.
- Katon: goukakyuu no jutsu!
Kagura w tym samym momencie rzucił w nich kilkadziesiąt papierowych bomb, po czym cała drużyna 17 uciekła z budynku. Przed ucieczką w las, patrzyli jak płonie i słuchali krzyków ludzi, którzy tam płoną żywcem.
- Należało im się.- rzuciła Nariaki - Idziemy. Zaraz tutaj się zjawi tłum dattebaye.
Białowłosy zaczął odzyskiwać przytomność. Po chwili zorientował się, że się przemieszcza, ale nie na swoich nogach. Niosła go Nariaki. Zen chciał jej podziękować, lecz nadal nie miał siły by się odezwać. Po prostu uśmiechnął się i przymknął oczy.
"- Dziękuję wam, przyjaciele."
__________________________________
Zjebałam ten rozdział ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro