Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29. Wyrok

Zen spojrzał na okienko. Już tylko odliczał czas, aż słońce wzejdzie i wyrok zostanie wykonany. Nie ma możliwości ucieczki. Czasem sprawiedliwość bywa ślepa... Jednak to Zen zabił, więc był świadomy że mimo to, że to było w samoobronie, to musi ponieść karę. W końcu nie ma zbrodni bez kary, prawda?
- Niech to słońce już wzejdzie...- mruknął do siebie
Do pomieszczenia weszło kilku ludzi. Rozkuli go od ściany, ale potem ponownie skuli, tylko tym razem same ręce. Na szyję założyli mu stalową "obrożę" z doczepionym łańcuchem i wyprowadzili go.
Zenowi już to wszystko było obojętne. Nie miał już sił aby się bronić. Nawet nie miał siły aby wymyślić jakąś chamską uwagę. Po prostu chciał już umrzeć. Poddał się.

Wprowadzono go na salę. Idąc czuł na sobie wzrok ludzi. Wzrok pełen nienawiści i pogardy. Patrzyli na niego jak na potwora. Czy to tym się stał? Słyszał ich pogardliwe szepty. To bolało bardziej niż wszystkie rany mu zadane. Czy na prawdę nikt nie wziął pod uwagę okoliczności samoobrony? Świat jest okrutny.
Nareszcie zatrzymali się. Kazali mu klęknąć. Na papierze ściernym. Ze wszystkich rzeczy które go tu spotkały, to była najprzyjemniejsza. Rozpoczęło się odczytanie wyroku. Zen słuchał go, czując żal i poczucie winy. Na prawdę nie chciał zabić tych ludzi. Ale czy ktoś mu teraz uwierzy?
Chciał tylko szczęścia. Chciał żyć w szczęśliwej rodzinie, by matka go zauważała, chciał mieć przyjaciół. Czy takie pragnienie to za dużo? Wygląda na to że tak.
Czerwonooki podniósł wzrok na tego, kto trzymał łańcuch. To ten sam człowiek, który wczoraj go bił. Mężczyzna również na niego spojrzał.
- To twój koniec, szczylu.- szepnął, zwycięskim tonem.
Zen przestraszył się i odwrócił wzrok, wbijając go w podłogę.
Słuchanie tego wyroku było bardziej bolesne niż śmierć, o którą w myślach błagał.
Wreszcie wyrok został odczytany.
- Ostatnie słowa?
Zen nawet nie podniósł wzroku. W duszy przepraszał wszystkich, za to że się poddał.
- Zabijcie mnie już.- powiedział pustym głosem.
Jego opór został całkowicie. Teraz już na prawdę było mu wszystko jedno co się z nim stanie.
Kat uniósł miecz i...

___________________________________

Popopopopolsat ^^

I gomen że taki krótki rozdział, ale prawie się popłakałam jak to pisałam ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro