Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6 Dzień następny

Wszyscy budzą się dopiero rano. Wstałam pierwsza, bo ciepło Luke'a, który przez cały czas był obok mnie, uniemożliwiało mi cokolwiek. Dlatego wstałam wcześniej i postanowiłam zrobić śniadanie. Lodówka zawierała kilka dżemów, warzyw, a na szafce obok lodówki był chleb tostowy i pomidory. Widać, że raczej jest minimalistą. Uśmiecham się jak głupia. Niezwykły facet z cechami typowego faceta. Mam nadzieję, że moje kanapki i herbatka, która o dziwo tutaj jest, będzie wystarczającym pożywieniem.

– Co robisz? – Ashton pojawia się w kuchni.

– Nie mogę spać.

– Kto padł pierwszy? – wskazuję na niego bezczelnie palcem – Bez jaj, nie ma mowy, lubię noce filmowe – przy okazji przewraca oczami – Te super, straszne horrory są dla mnie jak najlepsi przyjaciele.

– Oo jestem głodna – Iris pojawia się obok Ashtona, ale szybko siada przy stole – cieszę się, że tu z nami jesteś.

– Cieszysz się, kochanie, bo zrobiła śniadanie – Iris karci go wzrokiem – Ja też się cieszę, Ruth! – podskakuje w miejscu – Muszę coś zjeść, poziom mojego sarkazmu opadł.

– Dzięki Bogu – Ash siada obok Iris.

– Kochanie, uwielbiasz mój sarkazm – Iris wkłada mu do ust grzankę, a on tylko szeroko się uśmiecha.

Niedużo później pojawia się reszta. Luke dziwi się, że ma tyle rzeczy w kuchni, a Mandy ziewa w szyję Caluma. On głaszcze ją po plecach w kolistych ruchach.

Cody, Mike i Luke robią sobie płatki z mlekiem, ale Luke zjada też jednego tosta. Nasze spojrzenia znowu się krzyżują.

— Jaki to dżem? – uśmiecham się i macham mu słoiczkiem z dżemem o smaku leśnych owoców – Dobre – wygląda jakby jadł go pierwszy raz, ale nie komentuję tego, tylko się uśmiecham.

– Chcę mi się spać – Mandy ziewa mu w twarz, a on po prostu się uśmiecha i całuje ją w nos – Wracamy do domu?

– Weźcie pokój na górze i idźcie spać – Mandy patrzy na Luke'a – Dajcie spokój – jest w tym coś, co widać tylko w jego spojrzeniach, ale nie ma w tym odpowiedzi na drugą cześć zdania Luke'a.

– Dzięki za śniadanie, Ruth, ale grzanki były trochę przypalone – uśmiechamy się do siebie na ten mały żartobliwy przytyk.

– Popracuj nad jego tosterem – humor Asha sprawia, że wszyscy się śmieją, ale nikt nie rozumie, co on mówi.

– Dzięki, stary – Luke klepie go w ramię.

– No co? Faktycznie trochę przypalone – wsuwa go do ust i szczerzy się do swojego przyjaciela.

─ Nie wiem kiedy ostatni raz ktoś w tej kuchni naprawdę gotował ─ mówi Luke.

─Cóż od wczoraj zaliczam dużo rzeczy w stylu nieprawdopodobnym ─ unosi kącik ust ku górze i czuję jakby to był mój kącik, unoszony tylko dla mnie. Wiem, że to głupie.. ale mam ochotę go pocałować. Myślicie, e drugi kącik ust też by dla mnie uniósł?

─ Teraz to ma sens ─ z jakiegoś powodu zaczynamy chichotać i cały czas patrzymy sobie w oczy ─ Dzięki ─ macha mi tostem przed twarzą, a potem wsuwa go do ust.

─ Zostało jeszcze jakieś piwo? ─ pyta Mike, zajadając się płatkami, ale jak widać tak naprawdę myśli o czymś innym ─ No co? Mam wolną niedzielę to chcę skorzystać ─wstaje i idzie do lodówki. Na szczęście dla siebie znajduje tam piwo, a drugie podaje Cody'emu.

─ Co dzisiaj robimy? ─ pyta Iris unosząc głowę ze stołu.

– Myślałem może o wycieczce w góry? ─ wszyscy jęczą, ale Luke'a w ogóle to nie obchodzi ─ No dalej! Zrobimy zapasy i obejrzymy zachód słońca z góry. 

─ Nienawidzę cię, Hemmings ─ Iris jęczy i znowu opada na stół ─ Jakim cudem ty masz się dobrze? ─ wczoraj po naszych wpadkach jednak zrezygnowaliśmy z alkoholu, dlatego mamy się lepiej od innych. 

─ Tajemnica ─ znowu kącik ust dla mnie! Ja daję mu mój pełen najlepszy uśmiech. 

─ Obudźmy Mandy i Caluma bez nich nie idę ─ cała Iris, zawsze chce mieć wszystkich na raz. 

─ Musimy kupić piwo ─ mówi Mike. 

─ Sturlamy cię z góry, stary ─ Ash klepie go w ramię, a Mike po prostu dalej miesza alkohol z płatkami. 

Uwielbiam ich. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro