Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5 Kolejne party

Imprezowanie z przyjaciółmi Iris, stało się weekendową rutyną. Dzisiaj ja kupowałam wałówkę w postaci chipsów, paluszków czy jakiś ciastek. Lubiłam przegryźć popcorn ciastkiem czekoladowym, nie oceniajcie mnie.

Przyjeżdżam pod dom Luke'a wraz Iris, która cały czas mówi o Ashtonie i o tym jak dobrze im się układa. Gdy stajemy pod drzwiami, nawet się nie waha i po prostu je otwiera.

– Zazdroszczę mu tych bogatych rodziców, własny dom na osiemnastkę? Żaden problem! Sportowy samochód? Żaden problem! – w odpowiedzi tylko się śmieję.

– Jesteście pierwsze – Luke wychodzi z salonu i staje przed nami z piwem w ręku – Puka się, Iris.

– Jak kiedyś znajdziesz dziewczynę to zacznę pukać – Luke znowu marszczy nos.

– Dzięki, Iris – Iris podchodzi do niego i całuje go w policzek.

– Hej – mówię pod nosem.

– Hej – jego kącik ust unosi się ku górze przynajmniej tak mi się wydaje. Właściwie to ja po prostu chcę, żeby tak było.

Nie trzeba długo czekać aż pojawi się reszta. Dzisiaj na tapecie jest noc horrorów i morze alkoholu. Ewentualnie przewidziane są rozrywki dodatkowe, jeśli dany film okaże się za nudny.

Luke siada na swoim fotelu, który muszę przyznać jest wygodniejszy od kanapy, ale nie zamierzam znowu mierzyć się z jego spojrzeniem. Dziewczyny siedzą zawinięte wokół swoich chłopaków.

– Tylko nie wylej na mnie piwa – Mandy całuje go w nos, są naprawdę słodcy. Jestem tu jedyną dziewczyną bez pary, dodatkowo siedząc pomiędzy dwoma singlami. Podciągam nogi do piersi, a po swojej lewej stronie stawiam miskę z chipsami. W ten sposób sama odwrócę swoją uwagę od strasznych rzeczy na ekranie.

Czuję czyjś wzrok na sobie. Znacie to uczucie? Ktoś wam się przygląda tak i te stanie, że aż przechodzą was ciarki. Właśnie mnie to spotkało, ale boję się unieść głowę i sprawdzić kto to i dlaczego. Po pewnym czasie to spojrzenie tak bardzo pali, że aż zaczynam nerwowo się drapać.

– Twoja kanapa jest niewygodna – jęczy Cody – Czy mógłbyś proszę kupić inną?

– Przekażę mamie – Cody pokazuje mu środkowy palec – Kurwa, nienawidzę tej kanapy – wszyscy wybuchają śmiechem.

– Moja studencka kanapa jest wygodniejsza, może ci ją tu przynieść? – Cody już skończył studia i teraz wiecznie narzeka na swoją kawalerkę.

– Chcesz tu zamieszkać? – on nieco się krzywi.

– Co ty, stary, za daleko do pracy – No i jest niesamowicie leniwy.

Znowu jestem w kuchni. Myślę, że całkiem dobrze się w niej odnajduję. Tym razem szukam kolejnej paczki chipsów, które przyniosłam. Przyznam się szczerze, że film nieco mnie przeraził i musiałam stamtąd uciec.

– Buuu!! – podskakuję jak szalona, serce zaczyna mi być trzy razy szybciej, a gdy się obracam, zauważam tylko Luke'a.

– Nigdy więcej tak nie rób! – rzucam w niego tym, co mam pod ręką.

– Zapaliłaś wszystkie światła po drodze tutaj. Czekałem aż poprosisz, któraś z dziewczyn, żeby poszła z tobą.

– Jestem dużą dziewczynką – która poradziła sobie nawet ze zdradą – Czego szukasz?

– Chipsów, cholera, gdzie one są? – rozglądam się dookoła, aż prawie wpadam na jego pierś.

– Proszę – sięga do szafki nad moją głową, sprawiając, że mam jego pachę na wysokości oczu.

– Moje ulubione – nasze rozmowy są takie beznadziejne.

– Wolę paprykowe ─ podpieram się ramionami o blat. 

─ Nasze rozmowy są takie dziwne ─ mówię w końcu, a on kiwa głową. 

─ Ulubiony kolor? ─ rzuca pacamy do ho czym wybucha śmiechem. 

─ Powinniśmy do nich wrócić ─ mówię w końcu, żeby pozbyć się tego napięcia. 

─ Tylko jeśli podzielisz się chipsami. 

─ Nie mogę, bo siedzisz na swoim super ekstra wygodnym fotelu. 

Gdy wracamy do salonu, siadamy na podłodze pod kanapą. Siedzimy ramię w ramię, właściwie to przy każdym wyjęciu chipsów z miski nasze ramiona ocierają się o siebie. Czuję przechodzący mnie dreszcz. Poszukuję mojego kufla z piwem, ale żeby po niego sięgnąć, musiałabym podstawić Lukowi pod nos mój tyłek, a to nie byłaby kusząca propozycja. Odsuwam się od Luke'a, oczywiście wychodzi to mało zgrabnie i przesuwam się po swoje piwo. Wtedy on przypomina sobie o swoim i gdy ja siadam na miejscu, on przesuwa się przeze mnie, praktycznie kładąc się na mnie, żeby dosięgnąć po swoje piwo. 

─ Sorry ─ widzę rumieniec na jego policzkach ─ Muszę się napić.. ─ dlaczego to jest takie niezręczne? 

Z jakiegoś dziwnego powodu, a może zbyt dużej ilości alkoholu wszyscy dookoła nas zasypiają. 

─ Jeszcze jedno piwo? ─ pyta po prostu, a ja po prostu się zgadzam. 

Siedzimy dokładnie w tym samym miejscu z nową dawką alkoholu i przodem do siebie. Każdy z nas spija piankę z piwa, byleby tylko nie musieć na siebie patrzeć, a potem coś dzieje się na ekranie i podskakuję. Kurwa! Luke siedzi niewzruszony, póki nie orientuje się, że wylałam na niego piwo. 

─ Przepraszam, przepraszam ─ szepczę, żeby nikogo nie obudzić ─ Tak strasznie... ─ biorę coś, co mam pod ręką i cholera zabijcie mnie, dotykam chusteczką okolic jego krocza. Moja ręka odskakuje natychmiast, tak gwałtownie, że uderzam się nią w czoło ─ Ał! ─ Luke wstaje i szybko znika. Ja siedzę i w końcu decyduję się, żeby iść do łazienki i tam po raz kolejny popełniam błąd ─ O boże! ─ teraz pomyśli, że specjalnie go oblałam, żeby napastować go w łazience! ─ Przepraszam! ─ jego spodnie są lekko poniżej jego tyłka.. moje oczy są na jego tyłku, a potem trzaskam drzwiami. 

Co za cholerne upokorzenie.. 

─ Ruth! ─ goni mnie, a gdy się obracam jego spodnie są u kostek i wtedy traci równowagę i upada, ciągnąc mnie za sobą.. 

Po prostu wybuchamy śmiechem. 

─ Zmieniam to, nasze spotkania są takie dziwne, nie tylko rozmowy ─ śmiejemy się jeszcze głośniej. 

─ Zdecydowanie masz rację ─ Luke podnosi się z ziemi, a ja staram się na niego nie patrzeć ─ Zaraz wrócę, a potem powinniśmy się upić. 

Moje policzki płoną, a czoło się klei. 

Powinnam przestać się do niego zbliżać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro