Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44 Dawni przyjaciele

W spokojnym tempie minął miesiąc, a nawet półtora. Spotykaliśmy się tak często jak pozwalał nam na to czas i na ile mieliśmy chęci. Chociaż muszę przyznać, że tego drugiego nam nie brakowało.

Dzisiaj chciałam mu zrobić niespodziankę na uczelni. Nie udało mi się go jeszcze tam odwiedzić, bo to on zawsze był pierwszy u mnie. Nawet specjalnie przyjechałam autobusem, żebyśmy nie musieli martwić się o drugi samochód.

Musieliśmy

Martwić

Już mówię per 'my'. Czasem łapałam się na tym, że mi się to zdarzało. Nie wiem czy będę, bo nie wiem jakie mamy plany. Uśmiechałam się przy tym jak głupia, więc ludzie dziwnie na mnie patrzyli.

Stałam przed jego wydziałem, czekając aż wyjdzie z ostatnich zajęć tego dnia. Był piątek, więc potem mieliśmy spotkać się z resztą. Czasem przychodziło to naturalnie, a czasem nie mogłam nadziwić się, że się udało.

W końcu go zobaczyłam. Wychodził z Mike'm z budynku, on też szybko zobaczył mnie, ale to ja pierwsza byłam przy nim.

– Hej, wam – pierwsza witam się z Mike'm, bo z Luke'm potrwa to dłużej – Co tam?

– Cześć – dotyka mojego policzka. Jego dotyk jest zawsze czuły i doprowadza mnie do ciarek na całym ciele.

– Niestety nie mam dla ciebie kwiatów – kupuje mi je zdecydowanie za często.

– O nie, jak mogłaś? – Mike się uśmiecha.

– Widzimy się później?

– Tak – mówimy na raz z Lukiem. Mike klepie go po ramieniu, a potem znika.

– Myślałam, że zobaczę cię z jakimiś dziewczynami i będę mogła zrobić scenę zazdrości – Luke parska śmiechem.

– Rozczarowana?

– Och, tak bardzo – łączy nasze usta w pocałunku, a potem bierze mnie za rękę i idziemy do jego samochodu.

– Musimy zrobić jakieś zakupy, Mandy i Calum zawsze kupują za mało piwa.

– Bo za nim przychodzimy Calum je wypija – dzisiaj znowu idziemy do Mandy. Jak widać jej rodzice często wychodzą.

– Będziemy potem wracać pieszo? – kiwa głową – Więc kupmy też coś do jedzenia.

Wybieram numer Mandy i dzwonię do niej, żeby zapytać, co mamy kupić. Ona wścieka się, ale potem słyszę głos Caluma, który ma sprecyzowaną listę życzeń. Luke szepcze a nie mówiłem, a ja ściskam jego kolano. Naprawdę dobrze się dogadujemy, rzadko kłócimy, jest nam razem dobrze. Małe kroczki to naprawdę małe kroczki.

Jesteśmy w sklepie. Stoimy właśnie przy półkach z alkoholem. Luke stałe wybrzydza, bo twierdzi, że ma ochotę na coś nowego, ale nie wie na co. Trzymamy się za ręce, a ja prawie bez ustanku chichoczę w jego bark. On też się uśmiecha, w końcu zaczął to robić częściej.

– Ruth? – znam ten głos aż za dobrze, ale co ona tutaj robi?

– Kelly? – Luke też unosi głowę. W końcu między nimi też się coś wydarzyło, nie podobało mi się to, ale Luke od razu mocniej ścisnął moją dłoń.

– Och! W ogóle się nie odzywasz, odkąd.. – i teraz dopiero zauważa go albo nasze splecione palce.

– Czy to Luke? – uśmiecha się – Wow, wy naprawdę.. jesteście razem?

– No tak – nie dopadają mnie wątpliwości, ale nie podoba mi się jej zaskoczona mina.

– Nic nie powiedziałaś! Nic!

– Kelly, nie rozmawiamy ze sobą z jakiegoś powodu, z jego powodu – czuję jak Luke się spina.

– Ale przecież jesteście razem! Nie zabrałabym ci chłopaka! – czasem mam wątpliwości.

– To nie jest dobre miejsce, żeby o tym rozmawiać.

– A jakie jest?! Nie odzywasz się do mnie! A widzę, że z nim dogadujesz się całkiem nieźle – prycha – Parą dobre mi sobie! Nie to mówiłeś kiedy się do mnie dobierałeś! – nie rzucam mu zdziwionego spojrzenia, nie dam jej satysfakcji. Moje serce bije jak szalone. Co się wtedy wydarzyło?

– Właśnie dlatego z tobą nie rozmawiam – ciągnę go za rękę póki stamtąd nie wychodzimy – Zrobimy te zakupy gdzieś indziej – teraz z kolei prawie biegnę do samochodu.

– Nie dobierałem się do niej – mówi gdy siada za kierownicą – Ona mnie pocałowała, oddałem pocałunek, ale nie zamierzałem robić czegoś więcej. Wierzysz mi?

– Gdybyś zamierzał rzuciłaby mi tym w twarz wtedy – wypuszczam powietrze z płuc – Z resztą to nie tak, że wtedy coś nas łączyło, prawda?

– Wiem jak takie rzeczy bolą – aż się krzywi – Nawet gdy ktoś nie jest twój.

– Zróbmy zakupy i jedźmy do prawdziwych przyjaciół – kiwa głową, a ja całuje go w ramie.

– Na pewno, okej?

– Było mi wtedy przykro – nie powinnam tego mówić – To było takie dezorientujące.. ja nie rozumiałam dlaczego ona to dostała. Oczywiście wiem, że nie zawsze podobamy się tym, co podobają się nam i że ona jest ode mnie odważniejsza i ładniejsza i wiedziałam, że jeśli to by było dla ciebie ważne i dla niej to bym to zrozumiała, w końcu mimo wszystko była moją przyjaciółką, ale byłam zazdrosna.

– Nie miałaś o co, naprawdę.

– Nie chcę już o tym myśleć, w końcu to ja siedzę w twoim samochodzie, prawda?

– Tekst niemal z Szybkich i Wściekłych – wybuchamy śmiechem.

Myślę, że to jest ten moment gdy rozumiem jak daleką drogę przeszliśmy i jak bardzo moje uczucia się pogłębiły.

****
TO JUŻ PRAWIE KONIEC 😱😱

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro