Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 Malinowy kolor

Mniej denerwowałam się niezręcznymi weekendami niż weekendami z rodzaju może wydarzyć się wszystko i znając mnie wydarzy die jeszcze więcej.

Nie chciałam się stroić z okazji dobrego humoru przez cały tydzień, ale szczerze? Chciałam po prostu czuć się jak 'WOW'. Takie krótkie słowo, a ile dodaje.

Moja pewność siebie nie była zbrukana, ale po zdradzie na pewno nie była zbyt duża. Miałam różne myśli i wątpliwości. Musiał być jakiś pierś dlaczego to zrobił. Wszyscy zawsze powtarzają, że zdradzony musi sobie uświadomić, że to nie jego wina. Jednak coś musiało się stać, czegoś musiało brakować. Chociaż wierzę, że czasem niektórych rzeczy jest za dużo. Nie chciałam więcej się tak czuć. Dlatego czasem lubiłam dodać do mojej stylizacji coś, co sprawiało, że byłam pewniejsza.

W moim przypadku były to pomalowane usta. Byłam pewna, że moje usta nie zostaną naruszone. Pomalowałam je na malinowy czerwony i czułam się lepiej, a potem wsiadłam w samochód i pojechałam. Prowadzenie samochodu pomagało mi na stres, dlatego pojechałam najdłuższą możliwą drogą.

Jednak w końcu musiałam się zatrzymać pod jego domem. Jako już stały bywalec weszłam bez pukania. Nie byłam pierwsza, ale nie byłam też ostatnia. Ostatni zawsze są Calum i Mandy, czasem nawet spóźnieni.

– Dzisiaj jako studenci zabawimy się – te słowa z ust Ashtona nie wróżą nic dobrego – Znaleźliśmy z Iris całą tonę zabaw, których nie próbowaliśmy.

– Niemożliwe – mówi podekscytowany Mike – Czy to amerykański sen? Powiedzcie, że jak w Wiecznym Studencie zagramy w piwnego Ping ponga?!

– Oczywiście! – krzyczy Iris.

– Czy ty przypadkiem nie powiedziałeś alkoholowi 'dosyć'?

– Daj spokój, Ruth, to piwny Ping pong! – cóż skoro tak na to spojrzeć.

– Cześć – ktoś mówi za moimi plecami, właściwie nie byle kto, idąc tą drogą nie ma tu żadnego byle ktosia. Wszyscy są dla mnie ważni.

– Hej – uśmiecham się do niego, przed wyjściem sprawdziłam czy nie mam szminki na zębach.

– Hej – powtarza po mnie.

– Ani się waż – mówi Ashton – Raz wystarczy, gołąbeczki – kiwam głową i obracam się z powrotem do przyjaciół.

– Co jeszcze oprócz piwnego Ping ponga?

– Zaczekajmy na Mandy i Caluma.

Nie musimy długo czekać aż się pojawiają. Siadają na kanapie, a właściwie Calum siedzi na kanapie, a ona siedzi mu na kolanach.

– No już wstawajcie! Gramy w piwnego Ping ponga! – wszyscy zawsze są chętni do takich rzeczy, szczególnie jeśli w grę wchodzą gry.

Piwny Ping pong okazuje się jedną z lepszych gier w jakie ostatnio graliśmy. Nie za często udaje nam się trafić, więc niezbyt często pijemy.

Potem przyklejamy sobie karty na czoło i każdy ma zgadnąć, co ma ktoś inny. Jest przy tym więcej śmiechu niż faktycznego zgadywania, ale co się dziwić, cały czas dolewamy sobie alkoholu.

W końcu kończymy na kanapie w salonie. Ashton i Iris szepczą coś pomiędzy sobą.

– Siedem minut w niebie! – krzyczy Iris.

– To nie fair! Dziewczyn jest za mało! – krzyczy Cody.

– Nie ważne! – krzyczy Iris – Luke i Ruth jako pierwsi!

- Iris czy do tego nie potrzeba butelki?

– No już! – praktycznie zrzuca nas z kanapy – Do garderoby!

– Nie do szafy? – krzyczy za nią roześmiany Mike.

– No już! – wpycha nas do szafy, a potem trzaska drzwiami.

– Oni tak serio? – pytam Luke'a - Co tu się dzieje?

– Jestem pewien, że w tej grze jest butelka – patrzę na niego, on patrzy na mnie – Zrobili to specjalnie! – nie wiem czy jest zły czy rozbawiony.

– Zamknęli dwoje dorosłych ludzi w szafie.

– Tak naprawdę to nie da się tutaj nas zamknąć – patrzę na zamek, a raczej na samą klamkę – Założę się, że jeśli będziemy chcieli to bez problem u wyjdziemy.

Bez zastanowienia łapię za klamkę.

– Ruth – mówi po raz pierwszy dzisiaj – Spójrz na mnie – bardzo powoli obracam głowę w jego stronę.

– Ładna szafa – uśmiecha się, a mi udaję się go minąć – Masz tu jakieś tajemnice? – nie chcę narobić bałaganu, ale i tak rozglądam się po półkach.

– Musimy porozmawiać o pocałunku – mówi pewnie i odważnie, jestem aż w szoku.

– Tego chyba nie obowiązuje ta gra – staję znowu przy drzwiach. Odeszłam całą garderobę, w dosłownie chwile. Jest malutka, ale w końcu mieszka tu tylko jedna osoba.

– Przestań – to chyba ostrzeżenie.

– Możemy wyjść – albo nie możemy, bo tak intensywnie na mnie patrzy, że nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć.

– Chciałem to zrobić od dawna – otwieram buzie, żeby coś powiedzieć, ale on uniemożliwia mi powiedzenie chociażby słowa. Pochyla się do mnie, widzę jak nawet ugina kolana, a potem.. całuje mnie.

On

Mnie

Całuje

Pocałunek jest tak delikatny jak mój za pierwszym razem. Sprawdza moją reakcje. Pozwalam całować mu moje kąciki ust, moją dolną i dolną wargę, ale w końcu nie mogę dłużej tak stać. Oddaje pocałunek. To krótka, ale namiętna pieszczota, sprawiająca, że uginają się pode mną nogi. Mam ciarki na jego ciele, a on nie dotyka mnie nigdzie więcej. No dobrze, to już kłamstwo. Zewnętrzną stroną dłoni pieści mój policzek, w końcu zarzucam mu ręce na szyje, przyciągając go bliżej. Nigdy nie chcę przestać, to lepsze od wyobrażenia sobie tego. Czuję miętowy smak, żadnych papierosa, niczego, co mogłoby to popsuć. Chcę coś powiedzieć, ale on to wykorzystuje i wsuwa w moje usta swój język. Nic się nie zmienia, dalej jest to delikatne, czułe, nie ma w tym tygodni oczekiwania, ale jest w tym dzisiaj, a to jest o wiele prawdziwsze. Wplatam palce w jego włosy i dokładnie w chwili gdy mocniej napieram na jego usta, on robi dokładnie to samo.

Wygłodniałe

Idealne

Luke i Ruth

Niezręczność i Niezdarność

– Luke – udaję mi się w końcu wyszeptać.

– Powinienem to zrobić za pierwszym razem – w tym facecie jest wszystko czego nie miałam pojęcia, że pragnę.

– Jeszcze – mówię to cichutko, ale on słyszy i spełnia moją prośbę, moje żądanie, cokolwiek.

To nie jest pocałunek obietnicy, ani końca czy początku to pocałunek środka.

W końcu wychodzimy z szafy. Gdy wchodzimy do salonu, wszyscy się na nas gapią, ale potem szybko odwracają wzrok do telewizora.

– Luke masz trochę szminki na ustach – mówi Mandy – Tak przy okazji ładny kolor, Ruth – palę buraka.

– Gramy? – rzucam.

– Dajcie spokój, nie ma przecież wystarczającej liczy osób – chcę ją udusić, ale tylko się uśmiecham.

Obracam się do Luke'a, który ma całe malinowe usta.

– Chodź, spróbujesz zapiekanki – zapiekanka to nowy szyfr na pocałunki.

Dostaję ich w kuchni całą masę.

– Każdy jeden to ten za ubiegłe tygodnie gdy miałem ochotę, a tego nie zrobiłem – potem będę się zastanawiać, co to dla nas znaczy.

– Gdy skończysz, ja zacznę – uśmiecha się, całkowicie się uśmiecha – Uśmiechasz się!

– Cały czas się uśmiecham – mówi, a ja pochylam się, żeby go pocałować.

– Kłamczuch – no dobrze, teraz faktycznie znowu się uśmiecha. Nasze usta łącza się w uśmiechowym pocałunku.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro