Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2


Iruka wszedł za Asumą na specjalny oddział dla członków formacji, gdzie dostęp miała tylko garstka ludzi, a on nie był w tej grupie. Oficjalnie. 
Skierowali swe kroki do jednego z pokoi. Ze względów bezpieczeństwa i tajemnicy, wszystkie pokoje były jednoosobowe. Przy łóżku stała Tsunade i pielęgniarka. 

- Podobno potrzebujesz mojej... eee... wiedzy?- odezwał się podchodząc.

- Iruka, nareszcie jesteś. Wiem, że znasz się na pieczętowaniu. Poznajesz to? Jeszcze czegoś tak paskudnego nie widziałam jak żyję. A może tylko nie pamiętam? Nie ważne. Słucham. 

Spojrzał na  ciało zapieczętowanego i aż widocznie zbladł. Tych zawsze obawiał się najbardziej.

- Znasz to? Możesz coś o tym powiedzieć? Najlepiej jak to cholerstwo zdjąć?

- Znam. Jiraiyi oczywiście nie ma w zasięgu?- burknął Iruka znów czując się bezużyteczną encyklopedią. 

- Gdyby był, to nie szukałabym cię jak głupia.- warknęła

- Sam nie dam rady.- powiedział cicho nie patrząc na nią. 

- Powiedz co to jest i co mogę zrobić. - zażądała. 

-  Jak szybko nauczysz się skomplikowanej pieczęci?- zapytał nie patrząc na nią 

- Jak bardzo?

- Bardzo, takie 9/10. - odparł sucho.

- Nie wiem czy on tyle wytrzyma. - westchnęła zrezygnowana

- W tym momencie? Najwyżej trzy dni. Ta pieczęć ma zabić, a jak widzę ktoś już przy niej majstrował, co tylko skraca ten czas. - warknął zły czując się coraz podlej. 

Nie rozumiał dlaczego wszyscy wokół uparli się udowadniać mu jak bardzo jest słaby i bezużyteczny, nawet jeśli ma tak szeroką wiedzę. Całym sobą pragnął stać się wystarczająco silnym na każdą możliwą pieczęć, ale z drugiej strony wszyscy umacniali go w przekonaniu że jest za słaby i nigdy silniejszy nie będzie. Chociaż czasem wracają do niego słowa, które nie był pewien czy słyszał, czy ty sam je sobie wymyślił. To było jak bardzo blade wspomnienie, jak gdyby zdarzyło się lata temu. Ktoś w niego wierzył, ktoś chciał by zył, ktoś chciał go nie dla jego siły, umiejętności czy wiedzy. Chciał go dla niego samego...

- To czego potrzebujesz, bo domyślam się, że możesz to zrobić. - zapytała wyrywając go z tego depresyjnego zamyślenia. 

- Chakry i spokoju.- burknął wbijając wzrok w podłogę czując się dziwnie podle.  

- Dam ci ile zechcesz.- powiedziała twardo.

- Nie, ty nie możesz mi jej dać. - zaprotestował próbując namierzyć źródło swojego samopoczucia, które spadało zbyt szybko i zbyt mocno niż normalnie. 

- Niby czemu?- warknęła denerwując się, że ranny potrzebuje pomocy, a oni tu sobie pogawędki ucinają.

- Musisz mieć gotową technikę leczącą, kiedy skończę zdejmować pieczęć. Dla nas obu.- powiedział wciąż wypatrując dziurę w podłodze. 

- He?  A tobie po co?- zdziwiła się marszcząc brwi

- Bo zemdleję, kiedy tylko skończę. To nie jest technika wąchania fiołków.- burknął zły, że w ogóle wiedział cokolwiek, ale nie był w stanie sam nic zrobić.  Upewniał się w przekonaniu, że Mizuki jednak miał rację. Sama wiedza nie uczyni cię przydatnym. 

Zapadła ciężka cisza. Jeden patrzył na drugiego. 

- Asuma, mógłbyś?- zapytała wreszcie widząc, że wielkolud wciąż tu stoi i tylko obserwuje sytuację. 

- Właściwie tak. Kurenai wie, że ci pomagam, to nie będzie się za bardzo awanturować. 

- Przepraszam, że jestem taki słaby. - wydusił z siebie czując jak łzy cisną mu się do oczu.

- Dobrze chociaż, że mózg masz wielki.- zaśmiał się Asuma.- Możemy zaczynać? Ile energii potrzebujesz?- zapytał widząc wściekłe spojrzenie Tsunade.

- Po prostu przesyłaj mi ciągłym strumieniem nieduże ilości. Z taką pieczęcią nigdy nie wiadomo ile trzeba będzie powalczyć. Jeśli technika zostanie przerwana, on umrze. Tak więc jak już zaczniemy, to nie mówcie do mnie i w żaden sposób nie rozpraszajcie. Jestem gotów.

- Ja też. Zaczynaj.- powiedziała stają po drugiej stronie łóżka i obserwując Irukę. 

Nie miała pewności, czy faktycznie pieczęć jest tak złożona jak mówił, czy tylko nie chciał jej uczyć. W następnym takim przypadku mógłby nie być już potrzebny....
Patrzyła jak z tym swoim uroczym skupieniem składa kolejne znaki układające się w uciążliwie długi ciąg powtarzających się sekwencji. Zgubiła się w połowie mimo uważnej obserwacji. 

- Zaczynam!- krzyknął i aktywował technikę. 

W tym samym momencie Asuma zaczął transferować na niego swoją energię. Uważnie patrzyła, co się dzieje z pieczęcią, czy to coś daje i co się dzieje z jednym i drugim. 
Na początku zdawało się, że nic z tego, że Iruka się pomylił i chłopak może tego nie przeżyć. Po półgodzinie pieczęć widocznie zaczęła jakby pękać, załamywać się i zapadać w sobie. 
Po kolejnej godzinie wzór zaczął się wić jak żywy miotając od ciała nieprzytomnego do dłoni Iruki. Dwie godziny później wyglądał jak jakiś twór, który korzeniami uczepiony był ciała nieprzytomnego i rozpalonego chłopaka , a wspinał się jak powój po dłoniach i rękach Iruki, na którego skroniach pojawiły się kropelki potu. Na twarzy zaczynał malować się grymas niezadowolenia, bólu i zawziętej walki z intruzem. Tsunade zaczęła się bać zarówno o życie nieprzytomnego jak i ratującego go bruneta. 
Minęło jeszcze półgodziny, zanim pieczęć pękła i zniknęła, a Iruka osunął się bez przytomności. Asuma, który stał tuż zanim przerwał swoją technikę i złapał go zanim ten uderzył o podłogę. 

Tsunade natychmiast aktywowała odpowiednią technikę leczenia. 

- Ursu! Nie stój tak tylko zaprowadź Asumę do kolejnego wolnego pokoju i podłącz Iruce kroplówkę z elektrolitami.- krzyknęła dając do zrozumienia, że wszyscy jej tu przeszkadzają. 

Pielęgniarka dygnęła i pospiesznie ruszyła do drzwi, a Asuma za nią. Poprowadziła go dwa pokoje dalej. Weszli, a Asuma położył nieprzytomnego na łóżku. Pielęgniarka szybko i wprawnie podłączyła mu kroplówkę i wyszła. 
Jakieś pół godziny później weszła Tsunade. Podeszła do siedzącego. 

- Jeszcze tu jesteś?- zapytała nie patrząc na niego, tylko zabierając się za fizyczne oględziny wciąż nieprzytomnego.

- Już mnie wyrzucasz?- mruknął

- To mu nie pomoże. Swoją drogą.... nic mu nie będzie. Jest tylko wyczerpany techniką.- powiedziała zdawkowo

Asuma pokiwał głową, że rozumie i powierza jej nieprzytomnego. Wyszedł z pokoju. Tsunade złożyła medtechnikę i sprawdzała jego stan. Wyczerpał chakrę i dostał lekkiej gorączki. Dwie, może trzy kroplówki i powinien być jak nowy. Miała odejść, kiedy się obudził.

- Tsunade?- wychrypiał wciąż czując się beznadziejnie słabo

- Śpij, masz gorączkę.- powiedziała wymijająco

- Co z nim?- zapytał nie dając za wygraną. 

- No, mogłam się domyślić. Dzięki tobie przeżyje. Co prawda jego stan wciąż jest poważny, ale najgorsze za nami. - westchnęła ciężko, ale odpowiedziała.

- Cieszę się.- powiedział i wreszcie zamknął te swoje oczyska. 

Tsunade tylko westchnęła zrezygnowana. Przykazała lekarzom, że jakby mu się pogorszyło to nawet w środku nocy mają ją wezwać.  Poszła zająć się swoimi sprawami i trochę poprzysypiać przy spodeczku sake. Nie spodziewała się rewelacji, ale ta gorączka ją niepokoiła. Po wyczerpaniu chakry powinien być zimny, a nie rozgorączkowany, to było niepokojąco podejrzane. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro