Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10


Iruka ignorując szepty i ploteczki pracował tak jak zawsze rozdając misje i zbierając raporty z tych już wykonanych. Wtem przed nim pojawił się strażnik Hokage. 

- Sensei! Hokage cię wzywa. Natychmiast. To ważne. 

- Już idę, tylko skończę ten raport. Hokage wie.- powiedział łagodnie wciąż patrząc na raport. 

Strażnik już chciał coś powiedzieć, ale zdał sobie sprawę, że chyba też wie dlaczego. Lepiej żeby sobie to spokojnie dokończył, bo i tak koniecznie będzie chciał wracać, bo nieskończone. 

- Popraw tu i będzie w porządku. - powiedział po chwili podsuwając ninja raport i wskazując błąd. 

Ninja bez słowa poprawił błąd i podpisał się. Oddał mu go. 

- Dziękuję ci za twoją pracę, To wszystko.- powiedział uśmiechając się i przybijając odpowiednią pieczątkę. 

Opisał raport i włożył go do odpowiedniego kartonu. Postawił pod biurkiem i opatrzył notką, by nikt mu głupich numerów nie robił. Wstał, położył kartonik na biurku i zabrał torbę. 

- Jestem gotowy.- powiedział i wyszedł razem ze strażnikiem. 

Chwilę później stał przed drzwiami gabinetu Hokage wciąż się zastanawiając, cóż się takiego mogło wydarzyć, że nie mogło poczekać. Zapukał.

- Wejść!- usłyszał i dopiero wtedy wszedł do środka. 

Stała tam już cała drużyna Hatake z nim włącznie. 

- Nie spieszyło ci się.- powiedział kapitan drużyny. 

- Wyobraź sobie, że mam pracę.- odpowiedział lekko marszcząc brwi. 

- Dość.- przerwał im Hokage.- Podejdź, Iruka. 

Zbliżył się i stanął przed jego biurkiem. 

- W związku z tym, że Jiraiyi nie ma aktualnie w Wiosce zlecam Tobie otworzenie zapieczętowanej tuby i rozszyfrowanie zawartego w nim zwoju. - powiedział wręczając mu przedmiot, który przyniosła drużyna. 

- Oczywiście, Hokage-sama.- odpowiedział i wziął ją do ręki.- Jest uszkodzona.- zauważył.

- Mieliśmy małe starcie w drodze powrotnej.- odpowiedział kapitan. 

- Czy po jej uszkodzeniu wydarzyło się coś.... dziwnego, niepokojącego, w jakikolwiek sposób nienormalnego?- zapytał marszcząc brwi i czując dziwny niepokój. 

- Nie, a miało się coś dziać?

- Lepiej, żeby nie. Odsuńcie się i pod żadnym pozorem mnie nie dotykajcie, choćby nie wiem co się działo. Nie powinno, ale nigdy nic nie wiadomo. 

- Bo co?

- Bo zginiesz.- powiedział beznamiętnie i zaczął jedną ręką gmerać w swojej przepastnej torbie. 

- A ty? Tobie nic nie będzie? Jesteś tylko....

- Nie. Wiem jak się obronić.  Poza tym.... są gorsze rzeczy niż śmierć. - odpowiedział spokojnie wyjmując kartkę i porównując zapiski z pieczęcią na tubie. 

Zauważyli, że lekko zbladł i cofnęli się aż pod ścianę gabinetu. Kakashi chciał jednak go powstrzymać, ale powstrzymali go przed tym. 
Iruka schował karteczkę i skupił się na zbieraniu chakry. Z zaskakującą szybkością zaczął składać jakąś długaśną technikę używając tylko jednej ręki, a w drugiej wciąż ściskając tajemniczą tubę. 

- Niebiosa.... jak on cudownie wygląda jak się tak skupia...- pomyślały dwie obserwujące go osoby. 

Po chwili nastąpił łagodny wybuch impulsu chakry i pieczęć na tubie zniknęła. Iruka drżącą ręką zdjął wieko i wyjął zwinięty w rulon zwój. Na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie i przestrach. 

- Mamy kłopoty, albo ci którzy was zaatakowali. Ktoś przeżył? Uciekał w popłochu?

- Cóż.... jeden faktycznie nam umknął, ale nie uznaliśmy że musimy go ścigać. 

- Co to za kłopoty, Iruka?- zapytał Hokage.

- Demon, a bynajmniej jego.... jakby to ująć... esencja. Jeśli coś takiego trafi na odpowiedniego żywiciela demon może się w nim odrodzić. Ten zwój.... jest bezcenny. Może pomóc w walce z czymś takim..... Niebiosa! Muszę do Tsunade-san!- wykrzyknął i nim ktokolwiek zareagował wybiegł z gabinetu jakby go coś upiornego goniło. 

- A temu, co znowu?- zapytał

- Na pewno z wami wszystko w porządku?- zapytał Hokage patrząc na nich podejrzliwie

- Chyba nie najlepiej się czuję. Muszę iść do szpitala.- powiedziała kunoichi. 

- Została ranna podczas potyczki, ale ją opatrzyłem i było dobrze.- zdumiał się Kakashi. 

- Zabierz ją do szpitala, niech to ktoś obejrzy. Może ostrze było zatrute?

- Rozkaz. - nie był zbyt zachwycony takim obrotem sprawy

- Reszta. Rozejść się. 

Kakashi zabrał ją do szpitala, a reszta rozeszła się do domów. 

Tymczasem Iruka wbiegł do szpitala wciąż ściskając tubę ze zwojem.

- Gdzie jest Tsunade-san? To bardzo ważne. Mam coś, co pozwoli jej ratować przeklętych!

- Właśnie operuje. Blok C. - poinformowała recepcjonistka

- Dziękuję!- krzyknął i pobiegł zanim recepcjonistka zapytała czy wie gdzie to jest. 

Pobiegł tam i chciał wtargnąć na blok, ale został powstrzymany przez strażnika. 

- Stój! Nie wolno tam wchodzić. Trwa operacja.

- Pieczęć, prawda?

- Tsunade- san sobie poradzi z byle pieczęcią. 

- Nie rozumiesz powagi sytuacji! Nawet jeśli się jej uda, to demon przejdzie na kolejną ofiarę. Jeśli złamie pieczęć to go uwolni. Demona trzeba zabić, a ja dopiero teraz dorwałem odpowiedni zwój!- protestował.

- Nie narażę wszystkich na bloku, bo masz spiskowe teorie. Nie wszystkie pieczęcie....

- Ty będziesz miał krew na rękach.- jęknął zrezygnowany

Strażnik chciał cos odpowiedzieć, ale zobaczył, że intruz zbladł gwałtownie.

- Dobrze się czujesz?- zapytał

- Nic mi nie jest. Chyba jednak za dużo chakry zużyłem. Usiądę sobie i poczekam na nią.- powiedział słabo i ciężko usiadł na krzesełku przed blokiem. 

Sam nie wiedział dlaczego poczuł ostry ból w okolicy splotu, który zdawał się promieniować na całe ciało. Przymknął oczy obiecując sobie, że to tylko na chwilę. 

Nagle poczuł, że ktoś go szarpie i woła. 

- Iruka! Iruka! Co ci jest?!

Otworzył zalepione oczy i zobaczył zmartwioną twarz Tsunade, a w jej oczach czaiły się łzy. 

- Trochę zmęczony po łamaniu pieczęci z tuby. Już jest dobrze. Coś się stało? Strażnik nie chciał mnie za żadną cenę wpuścić.- rzucił oskarżająco, widząc, że jednak faktycznie stało się coś złego. 

- Próbowałam. Robiłam dokładnie tak jak mnie uczyłeś, ale on i tak umarł.- zaszlochała. 

- Nie twoja wina. Gdyby idiota mnie wpuścił, może udałoby się nam wspólnie go ocalić. Mam zwój, który pomoże nam dopaść demona..... Tsunade? -powiedział łagodnie i przytulił ją pocieszająco.

- Tak?- zapytała tuląc się do niego 

- Dalej są na sali?

- Nie. Wyszli już i zabrali ciało. Skąd to dziwne pytanie?- zaniepokoiła się. 

- Cholerka. Demon na pewno przeniósł się na kolejnego żywiciela. 

- Każe wszystkim przyjść tu i sprawdzimy, czy ktoś ma pieczęć?

- To nie ma sensu. Demon mógł przejść z kogokolwiek na kogokolwiek, którego spotkała ta osoba i zagnieździć się w najbardziej odpowiedniej osobie. Teraz musimy czekać aż ktoś osłabnie i znajdziemy na nim pieczęć. 

- A ty? Podobno nagle zrobiłeś się blady. 

Iruka podciągnął golf prezentując przed nią brzuch i pół klatki piersiowej. 

- Ani śladu. - odetchnęła z ulgą. 

W tym momencie podszedł do nich Kakashi z kunoichi, która wyglądała coraz gorzej. 

- Tsunade. Kitka jest ranna. To chyba toksyna.- poinformował 

Oboje spojrzeli na przybyłych, potem na siebie. Iruka skinął jej. 

- Szybko! Dawaj ją na blok!- krzyknęła na Kakashiego i cała czwórka weszła do środka. 

Kakashi położył ją na stole i ruszył do wyjścia.

- Poczekaj, Hatake-jounin.- Iruka zatrzymał go

- Coś jeszcze?- zaczynało go to już mimo wszystko denerwować

- Tak. Potrzebujemy twojej pomocy?

- Nie znam się na medycznym jutsu. - odpowiedział zbyt nieprzyjemnie niż chciał.

- Iruka. To pieczęć. Drugi demon? Niebiosa, co tu się dzieje?- zauważyła Tsunade z niemałym przerażeniem.

- Ile zostało ci chakry?- zapytał nie chcąc teraz wdawać się w jałowa dyskusję. 

- Za mało na tą technikę. - bąknęła pod nosem

- Hatake-jounin. Potrzebuję twojej chakry.- powiedział zdecydowanie. 

- Jeśli to pomoże?- mruknął czując, że nie ma wyjścia, ale starając się nie zdradzić, że zrobiłby cokolwiek, by być jak najbliżej niego i jak najdłużej. 

- Tak. Zacznij transfer, kiedy dam ci znak. Tsunade-san, przygotuj leczące jutsu dla niej. Mną się nie przejmuj. Spróbujemy załatwić go techniką ze zwoju. Gotowi?

- Tak!

- Zaczynam!- zakomunikował stając przed nieprzytomną i zaczynając składać technikę rozrysowaną na zwoju. 

Kiedy złożył ostatni znak i technika się aktywowała Kakashi rozpoczął transfer swojej energii na niego. Starał się nie przedobrzyć i tylko uzupełniał zużywaną chakrę bruneta. Tsunade obserwowała z drugiej strony gotowa w każdej chwili aktywować swoją technikę. 
Po długiej walce pieczęć zaczęła pękać i tuż nad kobietą pojawił się ciemny kształt niepodobny do niczego. Rozpoczęła się między nimi walka na śmierć i życie. Nagle chakra Iruki jakby zgęstniała i nabrała fioletowego odcienia jakby zaczął zużywać energię życiową. 

- Kakashi?- zapytała sądząc, że skończyła mu się chakra i przestał ją transferować.

- To nie ja! Wciąż daję mu swoją energię!- zaprotestował też widząc tą zmianę

- Cholera! Co to znowu jest?!- w jej głosie można było poczuć panikę

- Znowu?- zdziwił się. No tydzień go może nie było, a tu jakieś nieprawdopodobne rzeczy się działy?

- Później. Teraz się skup, by nie stracić techniki, bo oboje zginą. Tego nigdy ci nie wybaczę. Sobie z resztą też.- powiedziała tak grobowym głosem, że nawet Hatake przeszły ciarki.

Kiwnął jej głową i skupiając się mimowolnie na tym jak bardzo kocha tego zakompleksionego chuunina. 

Nagle rozległ się rozdzierający uszy skowyt. Pieczęć i czarny twór zniknęły, a Iruka wdzięcznie osunął się na podłogę. Gdyby nie refleks Hatake, uderzyłby głową o posadzkę. Tsunade natychmiast aktywowała leczącą technikę. Życie jouninki zostało ocalone. 

- Co z nim?- zapytała ocierając pot z czoła. 

- Jest nieprzytomny, trochę niespokojny, ale poza tym nie wyczuwam nic niepokojącego. 

- A jego chakra?

- W porządku. Zużył ogromne ilości, ale nie wyczuwam spustoszenia ani zaburzeń. Chociaż ktoś powinien sprawdzić kanaliki. Mogły popękać i stąd się ten fiolet wziął.  Zaniosę go na oddział.

Tsunade kiwnęła głową i poszła zadzwonić po sanitariuszy, by zabrali kobietę na oddział.
Wtem usłyszała mocny głos, którego z nikim pomylić się nie dało.

- Postaw mnie na ziemię!

- Ależ, Iruka. Dopiero co zemdlałeś. Chcesz powtórki?- protestował próbując go nie upuścić.

- Nic mi nie jest! Nie traktuj mnie jak dziecko!- krzyczał na niego i dalej się szarpał.

Podeszła uśmiechając się nieco bardziej zmęczona niż chciała to pokazać. 

- Postaw go.- powiedziała do Hatake.- Iruka? Możesz mi to wyjaśnić?- jej głos nieco stwardniał.

- Tak. Zabiłem demona. Zwój okazał się być bardzo przydatny. Tak, to inna technika. Na szczęście demon był słaby, bo nie zdążył się pożywić, więc szybko poszło. Jak na pierwszy raz. 

- To nie służył do pieczętowania?- zapytała zaskoczona. 

- I tak i nie. Pieczęć przestała działać, kiedy uszkodzono tubę. Demon przeszedł na nią, a możliwe, że wędrował między wszystkimi walczącymi. Spokojnie. To fioletowe to nie były moje siły witalne. Jakby to powiedzieć.... zadawaliśmy sobie rany, ale nie fizyczne. On przegrał. 

- Dobrze się czujesz?- zapytała widząc, że ten znowu blednie jak ściana. 

- Tak, tylko trochę mnie głowa boli.- powiedział, a z jego nosa popłynęła strużka krwi. 

- Iruka!- krzyknęła, ale on znów zemdlał.

Kakashi znów wziął go na ręce i pospieszył za szczerze zaniepokojoną saninką. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro