Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

PROLOG

TURCJA – KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

ARTUR

Idę razem z panią Semą i Mirą do gabinetu. Zastanawiam się, co kobieta chce mi powiedzieć. Kiedy przyszła się z nami przywitać, jej wzrok dosłownie mnie paraliżował. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Wchodzimy do pomieszczenia. Seniorka wskazuje mi miejsce, na które mam usiąść. Obok mnie siada Mira, a pani Sema zajmuje miejsce naprzeciwko nas za masywnym biurkiem. Znowu bacznie mi się przygląda, co powoduje, że automatycznie cały się spinam. Mówi coś do mnie po turecku, więc zwracam głowę w kierunku żony Wasima.

— Nie denerwuj się tak, chcę ci pomóc — tłumaczy słowa pani Semy i w tym momencie spoglądam na starszą kobietę pytająco.

 Po chwili milczenia otwiera szufladę biurka i wyciąga z niej... karty, a dokładniej karty do tarota. Zamurowało mnie. Czy ona oszalała? Chce mi wróżyć? Co to ma w ogóle znaczyć? Czuję, jak coraz bardziej zaczynam się irytować, bo nie mam zamiaru brać udziału w tej całej szopce. Kobieta jakby czytała w moich myślach, a może zauważyła zniecierpliwienie na mojej twarzy, bo od razu odzywa się do mnie.

— Powiem ci, co mam do powiedzenia, a ty sam zdecydujesz, czy w to wierzyć, czy nie — słyszę tłumaczenie z ust Miry. 

Nie wiem dlaczego, ale przytakuję głową na znak, że się zgadzam na to wszystko. Każe mi przełożyć karty, a po wykonaniu przeze mnie jej polecenia zaczyna je rozkładać. Gdy tylko kończy to robić, spogląda na nie, a po chwili przenosi swój wzrok na mnie.

— Wyjedzie — padają słowa z jej ust po dłuższej chwili. Marszczę czoło, bo kompletnie nie wiem, o co chodzi.

— Margaret wyjedzie... Pojedzie za innym. Nie zatrzymasz jej — kiedy wypowiada te słowa, czuję, jak robi mi się gorąco. 

Gdzie wyjedzie? Za kim? Za Freitagiem? To niemożliwe, nie może tego zrobić. W mojej głowie zaczynają kłębić się tysiące myśli.

— Teraz się jeszcze waha, ale jedno twoje kłamstwo zniszczy wszystko — kontynuuje, a ja mocno przełykam ślinę.

— Zobaczysz ją jeszcze, ale nie będzie już sobą. Kiedy ją spotkasz, przyjrzyj się jej uważnie... — mówi seniorka, błądząc swoimi dłońmi po kartach. — Patrz w jej oczy. Pamiętaj, że one są odzwierciedleniem duszy — zostają wypowiedziane w moim kierunku słowa, które jeszcze bardziej mieszają w mojej głowie. 

 W tym momencie dostrzegam, że seniorka ze strapieniem spogląda na jedną z kart. Widać, że długo coś analizuje, jej dłonie wędrują po poszczególnych kartach, jakby łączyła je w całość.

— Prawdopodobnie podejmie przerażającą decyzję, najgorszą w swoim życiu, ale według niej najbardziej słuszną — przemawia po chwili. — Przeanalizuj wszystkie słowa, które skieruje w twoim kierunku, w nich odnajdziesz klucz — dodaje i ze strapieniem spogląda w moim kierunku, jakby widziała tam coś jeszcze, ale nie chciała mi powiedzieć.

Jezu, serio? Artur, czy ty zaczynasz wierzyć w to, co przed chwilą usłyszałeś? — myślę sobie.

Jestem twardo stąpającym po Ziemi facetem, który ma gdzieś takie brednie. Przecież to niemożliwe, żeby Gosia wyjechała, nie może tego zrobić, przecież ja ją kocham. W końcu się przełamałem i wyznałem jej swoje uczucia. Musi dać mi szansę... Dać nam szansę. Na pewno uda mi się ją zatrzymać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro