Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

*Harry.*
Siedziałem sobie z chłopakami w salonie grając na konsoli w fife. Usłyszałem,że ktoś wchodzi. Miałem cichą nadzieję, że to ona. Wstałem, by upewnić się kto właśnie przyszedł i była to Anna.Nareszcie!- pomyślałem. Spojrzałem na nią jeszcze raz,lecz coś było nie tak. Widać, że płakała i nie była w dobrym stanie.
-Co się stało?- spytałem.
- Nic się kurwa nie stało! Nie widać?!- wydarła się, omijając moją osobę.
Gdy wróciłem do pokoju chłopaki patrzyli na mnie jaki idioci co lekko mnie rozbawiło. Ich miny były bezcenne.
- No co?!- spojrzałem na nich błagalnie.
- Idioto idź z nią pogadaj!- powiedział Tomo.
- Własnie lokowany nie wiesz, że jak jest smutna, a ty będziesz ją pocieszał złapiesz u niej plusa? Boże czego my cię uczymy.- dopowiedział Zayn.
Może i oni mają rację Anna nie byłaby taka zła bez żadnego powodu. Widocznie coś musiało się stać.
- Długo będziesz tu stał jak ten ciołek?- spytał ironicznie Niall.
-Dobra, dobra już idę. - odparłem, udając się do pokoju dziewczyny. Stojąc przed drzwiami zapukałem delikatnie, ale nie uzyskałem żadnego odzewu. Postanowiłem wejść do pokoju, gdzie nie widziałem nigdzie Anny. Jak się domyśliłem, stała na balkonie z papierosem. Zawsze tak robi, to stało się chyba jej nawykiem. Podszedłem do niej nie odzywając się stojąc z nią w ciszy.

-Chcesz porozmawiać?- spytałem po dłużej chwili.
Dziewczyna wzięła głęboki wdech sięgając po następnego papierosa.
Wiedziałem,że musiało się coś stać nie mogłem jej teraz tak po prostu zostawić.
-Anna?-wyszeptałem przybliżając się do jej ciała.- Wszystko dobrze?-dziewczyna odwróciła się twarzą do mnie przez co mogłem zobaczyć jej zapłakane oczy.
-Powiedz mi czym na to zasłużyłam? Co zrobiłam źle? Czemu każda osoba, którą kocham ode mnie odchodzi?- nie wiedziałem co jej odpowiedzieć zaskoczyła mnie. Widząc moją reakcje odwróciła się z powrotem i zaczęła wpatrywać się w niebo.
-Josh mnie zdradził. Na moich oczach całował się z jakąś pustą blondynką. Najgorsze jest to, że ja naprawdę go kochałam, mimo że to przez niego wylądowałam tutaj i tak bardzo się zmieniłam.- wyznała, a potem wzięła kolejny głęboki wdech.
-Anna, Josh, czy jakkolwiek mu tam, nie był ciebie wart. Jeżeli ci to zrobił, to okazał się strasznym głupcem bo mieć przy sobie taką osobę jak ty jest czymś wyjątkowym. Ludzie często odchodzą pozostawiając po sobie ślady, ale wiedz, że my musimy iść dalej tak już jest i nigdy się to nie zmieni.- odparłem po czym przytuliłem niepewnie dziewczynę od tyłu. Anna zgasiła papierosa, odwracając się w moją stronę. Spojrzała w moje oczy po czym lekko wtuliła się w mój tors.
-Dziękuję Harry-wyszeptała.
-Nie dziękuj, tylko chodź na dół do chłopaków. Może oni ci poprawią humor-zaśmiałem się.
-Kiedy oni w ogóle wracają do siebie?-spytała niepewnie.
-Pewnie jutro, bo każdy z nich jedzie do swoich bliskich.
Dziewczyna zamrugała kilka razy. Wyszła biorąc po drodze czarny sweter. Założyła go i skierowała się razem ze mną do salonu.
* Anna
- Kto teraz składa toast?- zaczął gestykulować Zayn.
Każdy z nas był już pijany, ale mimo to uparcie trzymaliśmy się wypicia wszystkich kupionych wcześniej alkoholi.
-Harry!- krzyknęłam.
Chłopak wstał przy tym lekko się kołysząc i chwile myślał po czym podniósł kieliszek w dłoni.
- Wypijmy za przyjaźń, marzenia, nie powiedzmy, że nie za seks. - zaśmiałam się z resztą z zabawnej postawy chłopaka.- I oczywiście za nową osobę w naszej wielkiej rodzinie. Toast za Anne!- krzyknął po czym każdy z nas wypił swoją kolejkę.
Harry usiadł tuż koło mnie, a ja bez na namysłu pocałowałam go w policzek, na co chłopak uśmiechnął się i zaczął mnie łaskotać ,co przerwał mu Niall.
- Jak w się w ogóle poznaliście?- zadał pytanie skierowane do mnie i Harry'ego.
- Poznałam tego idiotę przez nasze mamy, spędziliśmy ze sobą prawie całe dzieciństwo. Na prawdę jest wiele do wspominania. Gdybyście widzieli tylko pierwszy pocałunek Styles'a, to jak w szkole wywalił jakiemuś chłopakowi brytfankę ciasta na głowę...
- Hahaha to był Fredi. Pamiętam, że zawsze idąc do szkoły śpiewaliśmy piosenki The doors, ty udawałaś Morrison'a, a ja Kieger'a. Jednak najlepsze były chyba nasze żarty. Tak zdecydowanie to pamiętam najlepiej. Albo to jak uciekliśmy z domów, bo rodzice nie pozwolili nam jechać nad jezioro.- z zdumieniem patrzyłam na chłopaka nie mijając nawet pojęcia, że tak dużo pamięta.
- Nadal mnie to śmieszy. Mieliśmy plan uciec do Australii. Najlepiej wspominam jak mnie zabrałeś na bal końcowy, gdy Max okazał się dla mnie kompletnym dupkiem. To była impreza na której pierwszy raz się upiliśmy co nie skończyło się za dobrze - zaśmiałam się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: