Rozdział 29
Powoli otworzyłam oczy marszcząc przy tym czoło. Czułam się jak po dawce narkotyków. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i powoli wstałam z łóżka. Od razu tego pożałowałam. Nagle zakręciło mi się w głowie. Natychmiast chwyciłam się za bolące miejsce. Czułam, że tracę panowanie nad swoim ciałem. Gdy miałam już upadać poczułam oplatające mnie ramiona. Spojrzałam na bruneta posyłając mu delikatny uśmiech. Chłopak pomógł mi wstać i trzymając mnie za rękę usiadł razem ze mną na naszym łóżku.
- Anna nie wyglądasz za dobrze.- usłyszałam jego zaniepokojony głos, patrząc co jakiś czas na jego dłoń, która masowała teraz moje udo.
- Nie przejmuj się, to przemęczenie, kochanie.- skłamałam by chociaż minimalnie uspokoić Harry'ego.
Chłopak pokiwał tylko głową i mówiąc, że idzie zaparzyć mi herbatę wyszedł z naszego pokoju.
Prawda jest tak, że jakaś minimalna cząstka mnie zdawała sobie sprawę czemu coraz częściej jestem coraz słabsza. Przez moją głowę przeszła nawet myśl, żeby porozmawiać z kimś o moim problemie, ale od razu ją opuściła. Stwierdziłam, że nie jest tak źle i spróbuje po prostu jeść więcej.
Biorąc głęboki oddech wstałam i udałam się do garderoby gdzie wyjęłam pierwsze lepsze ubrania nadające się do wyjścia. Za parę godzin musiałam jechać odebrać swoją przyjaciółkę z lotniska, a mój stan nie był wcale zachęcający. Zdjęłam z siebie piżamę, a raczej jedną z bluzek bruneta, które przysługiwały mi jakoś piżamy. Weszłam pod ciepły strumień wody i zamykając oczy próbowałam chociaż na chwile uspokoić swoje emocje. Ostatnio w moim życiu wszystko się pokomplikowało, a ja po prostu nie nadążałam za tym co się w nim dzieje. Zdałam sobie sprawę, że za bardzo się wszystkim przejmuje.
„Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?"
***
- Proooosze to będzie ostatni sklep do jakiego wejdziemy! Potrzebuję twojej pomocy. - prosiła mnie błagalnie Emily.
- Dobra, ale jeśli tutaj też nic nie kupisz nigdy więcej nie wybiorę się z tobą na zakupy. Przeżywasz tę gale bardziej ode mnie, a to ja będę śpiewać przed masą ludzi. - odpowiedziałam śmiejąc się i wzięłam moją przyjaciółkę pod rękę.
- Uwierz mi, czuję, że tutaj kupię coś wystrzałowego. - powiedziała radośnie przeskakując z nogi na nogę.
Weszłyśmy do zatłoczonego sklepu, a Emily po chwili zniknęła gdzieś w tłumie. Kręcąc z niedowierzaniem głową usiadłam na miękkiej pufie tuż obok przebieralni od których ciągnęła się nieskończenie długa kolejka. Czułam, że przesiedzę tak dłuższą część życia, dlatego podpierając łokcie nogami oparłam głowę na dłoniach i zaczęłam wiercić butem dziurę w kremowych kafelkach.
- No nie! To chyba jakiś żart, więcej ludzi się nie dało? - usłyszałam po chwili głośne narzekanie. Podnosząc głowę ujrzałam szczupłą, wysoką blondynkę o mocno wytuszowanych niebieskich oczach.
- Obawiam się, że nie. - odpowiedziałam po chwili.
- Oh, Anna tutaj jesteś! Szukałam Cię, trzymaj to! - krzyknęła rzucając mi na głowę stertę ubrań do przymierzenia. Zanim zdążyłam się z nimi uporać i na nowo ułożyłam poprawnie potargane włosy już jej nie było. Rozglądałam się dookoła, ale ślad po niej zaginął. Uważnie przyglądałam się ludziom, którzy kręcili się między wywieszonymi ubraniami. I wtedy zobaczyłam... Boże to przecież niemożliwe! Automatycznie zanurkowałam w ubrania, które trzymałam w rękach.
- Co Ty najlepszego wyprawiasz? - usłyszałam ponownie głos Emily, która pociągnęła mnie lekko za włosy.
- Cicho, zakryj mnie. - powiedziałam szeptem.
- Czemu miałabym to zrobić? - zapytała nachylając się.
- Bo Cię o to proszę. - odpowiedziałam przyciskając mocniej głowę do skórzanej kurtki.
- Jaki jest ku temu powód?
- Widzisz tego chłopaka stojącego przy manekinie po drugiej stronie sklepu, patrzącego się prosto na nas? - wydusiłam.
- Umm, nie? - odpowiedziała po chwili, a ja w tym samym czasie uniosłam głowę na tyle wysoko, by sprawdzić teren jednym okiem.
- Super. Teraz i ja go nie widzę. - westchnęłam ciężko opadając z powrotem na kupkę ubrań.
- Dobra, chodź idziemy. - powiedziała blondynka zabierając ode mnie rzeczy.
- Nie przymierzasz ich? - zapytałam.
- Nie, wystarczy na dziś. Zaczynasz świrować co oznacza, że czas na przerwę.
- Przysięgam, że tam stał. - zawodziłam upierając się przy swoim.
- Jasne, a kto to w ogóle był? - spojrzała na mnie unosząc brwi.
- Nie wiem.., nie wiem jak się nazywa, ale kojarzę go z mojej przeszłości.
- Wszystko jasne, chodź postawię ci kawę, bo zaczynasz śnić na jawie.
- Emily! Nie wierzysz mi? - przystanęłam na chwilę wpatrując się w moją przyjaciółkę.
- Ależ oczywiście, że ci wierzę. Chodź mała, zbieramy się. - powiedziała wyciągając mnie siłą ze sklepu, a ja odwracając się za siebie ostatni raz, znowu go zobaczyłam. Stał oparty z założonymi rękoma o blat przy kasie i uśmiechał się podnosząc przy tym jedną brew. Chciałam udowodnić, że jest prawdziwy, ale w tej samej chwili zostałam pociągnięta w stronę Starbucksa.
- Nie mam ochoty na kawę. - powiedziałam wciąż oglądając się za siebie. Sklep z którego chwilę temu wyszłyśmy byś dość daleko, dlatego nie mogłam dokładnie przyjrzeć się czy chłopak dalej tam stał. Gdybym chociaż znała jego imię...mogłabym znaleźć coś na jego temat. Obawiałam się od pewnego czasu, że ktoś mnie śledzi i dlatego tak bardzo zaciekawił mnie ten chłopak.
Po kawie pożegnałam się z przyjaciółką, która umówiła się z Zayn'em na spotkanie. Cieszyło mnie to, że jej się układa, zasługiwała na to.
Szybkim krokiem pomaszerowałam do swojego samochodu i postanowiłam jechać w kierunku umówionego spotkania z dziewczyną, która tak bardzo chciała mnie poznać.
Na miejscu byłam już po chwili, rozejrzałam się widząc drobną dziewczynę lekko uśmiechającą się do mnie. Pomaszerowałam w jej kierunku i mówiąc cicho „ cześć" usiadłam naprzeciwko.
- Szczerze myślałam, że się nie pojawisz.- westchnęła z uśmiechem na twarzy.
- Przecież powiedziałam, że przyjadę, a ja słowa dotrzymuje. Jak w ogóle masz na imię?- zapytałam wzywając gestem ręki kelnera.
- Amber Piters.- odparła.
Oby dwie rozmawiałyśmy o wielu sprawach pijąc nasze czekolady. Dziewczyna wcale nie była jak inne fanki. Po prostu chciała mnie poznać, co z jej strony było na prawdę bardzo miłe. Mimo, że była ode mnie młodsza o nie całe trzy lata nawet przez chwile nie poczułam tej różnicy.
Brunetka patrząc w jakiś punkt posmutniała, marszcząc brwi odwróciłam się za siebie i zobaczyłam dwójkę nastolatków cieszących się.
- Co z nimi nie tak?- spojrzałam na nią pytająco.
- Ten chłopak to mój były.
- Przykro mi.
- Proszę cie, cieszę się cholernie, że zdołałam się od niego uwolnić, ale współczuje tej dziewczynie.- odparła.
- Zrobił ci coś?
- Cóż nie wiem czy masz ochotę słuchać mojej nudnej historii o problemach.
- Oczywiście, że cie wysłucham.- zachęciłam ją.
- Więc jakiś rok temu go poznałam. Byłam tylko głupim dzieckiem Anna...- wzięłam głęboki wdech.- Niestety moja wielka miłość do niego i zapatrzenie nie wyszło mi na dobre. Ćpał przez co i ja też miałam problemy. Na początku starałam się nie zwracać na to uwagi, ale w pewnym momencie wszystkie jego problemu przeszły na mnie, a on zaczął robić się agresywny. Nie raz mnie uderzył, ale myślałam, że to przez to gówno, które bierze. Po pewnym czasie nic się nie zmieniło więc mimo woli musiałam go zostawić, a on przez długi czas prześladował mnie i nie pozwalał na normalne życie.- powiedziała, a mi momentalnie zrobiło się przykro, bo wiem jak można interpretować nieznane jeszcze problemy w tym wieku.
- Najważniejsze, że z tego wyszłaś kochanie.- próbowałam ja pocieszyć łapiąc za rękę.- Jeszcze nie raz się zakochać i spodkach z pewnością miłość swojego życia.
- Tak jak ty i Harry?- zapytała uśmiechnięta.
- Tak jak ja i Harry.- wyszeptałam cicho.
Nie chciałam nigdy stracić tego co do niego czułam i co dzięki niemu zyskałam. Był dla mnie jak kawałek duszy i wydzieranie go ze mnie było bolesne za każdym razem, kiedy odwracał ode mnie wzrok. Czułam jednak, że niestety nie długo będzie mi odebrane znów co dla mnie najważniejsze, ale próbowałam to za każdym razem wybić sobie z głowy.
____________________________________________________________________________________
Po długiej przerwie zdołałam wreszcie napisać kolejny rozdział, mam nadzieje, że jesteście z niego zadowoleni i zostawicie swoje opinie.
Miłego dnia!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro