Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 24.

- Zastanawiam się jak moja mama zareaguje na to, że jesteśmy razem.- powiedziałam do chłopaka wyjmując z samochodu moją torbę.

- Ucieszy się.- odparł zamykając samochód.

Zadzwoniłam dzwonkiem wyczekując na moją rodzicielkę poczułam rękę bruneta, która oplotła moją. Spojrzałam tylko na niego posyłając mu uśmiech, bo drzwi mieszkania się otworzyły. Moja mama widząc nas razem zmarszczyła brwi i nie wiedziała co ma powiedzieć.

Jednak po chwili przycisnęła mnie z całej siły do swojej klatki piersiowej całując w głowę.

Poczułam nawet małą łezkę, która wypłynęła z jej oczy.

- Mamo nie płacz.- zaśmiałam się cicho wchodząc z chłopakiem do środka.

Usialiśmy razem z Harrym na już dosyć starej sofie wyczekując jak Bet przyjdzie w końcu do nas z kuchni. Brunetka położyła ciepłe karmelove herbaty koło nas, wpatrując się z uśmiechem.

- Więc jesteście razem?- zapytała.

- Tak.- odpowiedział Harry całując mój odkryty obojczyk przez co cicho się zaśmiałam.

- Och Harry masz dbać o moją córkę.- powiedziała.

Czas spędziliśmy bardzo miło.

Opowiadałam mojej rodzicielce co ostatnio się u mnie wydarzyło i, że jutro jedziemy na krótkie wakacje. Nie obyło się też bez tego jak opowiadała chłopakowi jakiś głupich, krępujących historii o mnie. Pożegnałam się czule z rodzicielką tak jak i mój chłopak po czym oby dwoje weszliśmy do auta.

- Pojedziemy jeszcze w jedno miejsce? Proszę nie zdawaj żadnych pytań tylko poczekaj jak w domu ci wszystko powiem dobrze?- zapytałam.

Harry zdziwiony moim słowami pokiwał z niepewnością głową i ruszył tak gdzie go poprosiłam. Zatrzymaliśmy się przy starym domku letniskowym gdzie miałam zamiar zabrać resztę wszystkich papierów, których wtedy niestety nie wzięłam ze sobą.

Podeszliśmy razem do drzwi i już miałam zamiar wyjąć kluczkę kiedy usłyszałam hałas dochodzący z środka. Dotknęłam ręką klamki lekko ją popychając, a drzwi się otworzyły. Poczułam dłoń na ramieniu patrząc na zdezorientowanego chłopaka.

Pokiwałam mu głową i cicho powiedziałam, żeby szedł za mną. Powolnym krokiem weszłam do salonu gdzie była czwórka mężczyzn, popchnęłam Harryego by schował się za kanapę, a sama szybko wyjęłam pistolet z torby. Tak wiem to dziwne, ale nigdy nie byłam pewna co możesz mi się przytrafić. Patrzyłam na nich podnosząc pistolety, który trzymałam w oby dłoniach, zrobili to samo.

- Kim jesteście?- zrobiłam mały krok do przodu.

Mężczyźni tylko się do siebie uśmiechnęli patrząc szyderczo w moją stronę. Jeden z nich podszedł idealnie na przeciwko mojej broni. Przełknęłam silne patrząc jak odważnie stoi prze de mną. Nic oprócz naszych oddechów nie można było nic usłyszeć. W mojej głowie panowała tylko jedna myśli " Nie pozwolić skrzywdzić Stylesa", przeklinałam się kolejny raz za to, że znów naraziłam bliską mi osobę na niebezpieczeństwo.

- Wydaje mi się, że możesz wiedzieć kim jesteśmy- usłyszałam jego poważny głos.- Cóż wracam odebrać to co nasze- powiedział.

- Nic tu dla was nie ma! Wynoście się!- krzyknęłam.

- Ty suko chyba nas nie rozumiesz- koleś stojący obok szafki powiedziałam plując, a ja wystrzeliłam w jego stronę trawiając prosto w serce. Opadł bezwładnie na podłogę skupiając uwagę reszty.

- Mówiłam coś kurwa! Bo zaraz to będzie któryś z was- powiedziałam.

Usłyszałam tylko strzał i z ledwością ominęłam kule, która była we mnie wcelowana.

Upadłam na ziemie chowając się w tym samym miejscu co chłopak.

Harry spojrzał na mnie zatroskany, widziałam jaki był przerażony.

Brunet może umiał się bić, ale jego umiejętność nie była mi zbytnio teraz potrzebna.

Złapałam go za dłoń dając znak, że jest w porządku i wychyliłam delikatnie patrząc na każdy ich ruch. Namierzyłam mężczyznę w czarnych włosach po czym wystrzeliłam w niego.

Kolejny z nich opadł jak kłoda i to też stało się z trzecim.

- No dalej kochanie! Wywal ten pistolet i pokaż czego nauczył cie Tatuś.- krzyknął.

Zacisnęłam rękę w pięść ze złości odkładając pistolet obok chłopaka.

Harry mówił coś nie wyraźnie łapiąc mnie za ramie, ale nie mogłam po prostu pozwolić by nas zabił.

Wstałam pewnie stojąc na przeciwko faceta, który wywalił broń do tyłu.

Wzięłam głęboki oddech podchodząc do niego i tak to się zaczęło.

Przez te parę ułamków chwil moja twarz i ciało było obolałe tak jak i jego jednak miałam plan. Rzuciłam się na niego odwracając w stronę chłopaka krzyknęłam by podał mi broń i strzeliłam prosto w skroń mężczyzny opadł na ziemie, a ja tylko wypościłam powietrze ocierając krew, która leciała mi z nosa.

- Harry..- powiedziałam cicho.

Chłopak podszedł do mnie bliżej patrząc mi w oczy pokręcił głową, odwrócił się i gdy miał zamiar już wychodzić powiedział tylko cicho, że poczeka na mnie w samochodzie.

Podniosłam swoją torbę wkładając swoją broń do niej i dokumenty po, które przyjechałam.

Wychodząc jeszcze zadzwoniłam do Josha z prośbą by zajął się tym wszystkim.

Wsiadłam do auta, a Harry nawet na mnie nie spojrzał tylko ruszył w kierunku mieszkania.

Panowała miedzy nami przerażająca cisza.

Nie miałam pojęcia co teraz się stanie, chłopak był na mnie zły i dało się to zauważyć.

Bałam się, bałam, że Harry może nie zrozumieć tego wszystkiego i po prostu mnie zostawić.

Przerażała mnie coraz bardziej myśl jak to przyjmie, zwłaszcza, że te sprawy będą ciągnęły się za mną do końca życia. Zatrzymaliśmy się przed mieszkanie, a Styles podał mi okulary i jakąś chustę. Zdecydowanie sama nie pomyślała bym, że mój stan dla mediów był by podejrzany.

Siedziałam na kuchennej wysepce czekając na Harryego, który się mył.

Zaciągnęłam się papierosem patrząc na moje posiniaczone nogi.

Jednak cieszyło mnie to, że miałam tylko rozciętą wargę i małe siniaków, bo wiem, że mogło to się skończyć o wiele gorzej.

Harry od jakiś 10 minut kręcił się po kuchni w samym dresach, a ja momentalnie coraz bardziej się denerwowałam przez jego obojętność. Zgasiłam papierosa wstając i podchodząc do niego.

- Możesz wreszcie mnie nie ignorować.-zapytałam.

Chłopak usiadł przy stole pokazując mi ręką żebym również to zrobiło.

Patrzył się na mnie wyczekując na jakie kol wiek słowa z moich ust, a ja bawiłam się swoimi palcami.

-No słucham.- podniósł ton co zbudziło na moim ciele ciarki.

- Nie wiem jak mam ci to wytłumaczyć Harry.- westchnęła.

- Najlepiej zacznij od początku Anna.

- Więc dobrze wiesz, że po twoim odejściu wpakowałam się w to gówno, ale gdy tu przyjechałam postanowiłam to skończyć do momentu kiedy pojechałam odwiedzić moją mamę i dała mi list. Mój Ojciec wcale nie umarł w wypadku, zabili go dla tego, że miał porachunki.Był szefem mafi, odziedziczył to po Ojcu dla tego też w liście napisał bym dopilnowała jego interesów i zajęła się wszystkim. Harry zrozum ja nie mam wyboru, nie mogę tak po prostu od tego uciec. Nawet jeżeli bym chciała być normalną dziewczyną nie będę nią nigdy.- odparłam.

- Anna tu nawet nie chodzi o to. Zabiłaś dzisiaj ludzi! My mogliśmy zginąć! Ty nie myślisz o żadnych konsekwencjach tego!- wstał krzycząc co nasiliło we mnie moje nerwy.

- Myślisz, że kurwa o tym nie wiem! Że nie budzę się codziennie raną z myślą, że jesteście w niebezpieczeństwie! To mnie wykańcza, ale nie mam wyboru taka jestem Harry, a jeżeli tego nie zaakceptujesz to..- chłopak stanął na przeciwko mnie i wyczekiwał na moją odpowiedź.

- To będę musiała od ciebie odejść.- westchnęłam opuszczając głowę w dół.

- Anna ja nie chce żebyś odchodziła, ale proszę daj mi czas żeby o tym pomyśleć. Teraz idź się spakować jutro o 9 chłopcy po nas przyjadą.- powiedział całując mnie w policzek.

Poszłam do swojego pokoju wyjmując z szafy walizkę, pakowałam najważniejsze rzeczy, które przydadzą mi się na te trzy dni podróży. Składałam ubrania czując pojedyncze łzy spływając po moim policzku. Czułam się bez silna i przerażona tym wszystkim. Spotkała mnie obawa przed przyszłością, przed tym co mogło się w niej wydarzyć.

Wyszłam z łazienki kładąc się za swoim łóżku, postanowiłam dzisiaj zostać w swoim pokoju pozwalając brunetowi przemyśleć wszystko. Wtuliłam się w świeżą pościel, odczuwając brak jego obecności z trudem usnęłam.

__________________________________________________________________________________

Nie jestem zadowolona z tego rozdziału szczerze, bo długo się zbierałam by cokolwiek napisać, ale jest ^^

Liczę na wasze komentarze i gwiazdki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: