Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Przetarłam zaspane powieki przeklinając nie zasłonięte rolety i promienie słońca, które mnie obudziły. Leniwie wzięłam swój telefon do reki i spojrzałam, że jest 10 rano.

Wstałam z łóżka, pościeliłam je i wzięłam swoje ubrania do biegania.

W łazience przemyłam tylko twarz, umyłam zęby, skorzystałam z toalety, przebrałam się i związałam włosy w kucyka. Z pokoju zabrałam telefon i słuchawki po czym poszłam biegać.

Gdy wróciłam zdyszana do domu od razu pobiegłam na górę wziąć kąpiel.

Relaksowałam swoje ciało wcierając w nie ulubiony truskawkowy płyn.

Umyłam jeszcze włosy i postanowiłam już wyjść.

Owinęłam swoje ciało ręcznikiem sięgając różne odżywki zaczęłam je wsmarowywać w ciało. Wysuszyłam włosy przy okazji się malując. Niestety na mojego pecha okazało się, że tego dnia wypadła mi miesiączka. Ubrałam na siebie czystą bieliznę, wygodne czarne legginsy z białym napisem "WORK OUT" do tego oczywiście dobrałam jeden z ulubionych czarnych sweterków i byłam już gotowa. Przeczesałam w ostatnie chwili włosy po czym zeszłam na dół. Oczywiście gdy byłam już w kuchni zrobiłam typowa facepalme bo zapomniałam o telefonie i papierosa dla tego też musiałam wrócić się na górę, mając zamiar już schodzić po schodach zobaczyłam Harryego, który idzie w moja stronę w samych dresach." DROGI BOŻE ZA JAKIE GRZECHY" pomyślałam przygryzając wargę.

- Cześć Księżniczko- powiedział chłopak uśmiechając się.

- Cześć- burknęłam schodząc po schodach.

Czasem sama nie rozumiałam swojego zachowanie w pewnym momencie Harry był moim bogiem seksu, a parę chwil potem miałam go kompletnie w dupie.

Odpaliłam papierosa włączając wierze i pościłam album The Pretty Reckless.

Postanowiłam wyjąć z lodówki piwo na, które złapała mnie nagła ochota.

Zaczęłam tańczyć do piosenki Messed Up World z butelką i papierosem w ręku.

Zauważyłam, że Styles stoi niedaleko mnie i kiwa tylko z rozbawienia głową.

Back door bitches begging me to behold

All their cash and cars platinum, silver'n gold

We're like diamonds in the sky

That is what we are told

No mountain made of money can buy you a soul

And baby - śpiewałam na cały dom i szalałam.

Nie zdziwiło mnie to, że po chwili obok mnie znalazł się Harry udający gitarzystę i skażający po blacie kuchennym. Szybko stanęłam obok niego śpiewałam jeszcze głośniej.

Gdy piosenka się skończyła chłopak zaczął się śmiać, a ja razem z nim.

- Brakowało mi tego- powiedział uśmiechając się i schodząc ze mną ze stołu.

- Mi też- odparłam klepiąc go po ramieniu.- Zrobisz coś na śniadanie?- spojrzałam na niego.

- To już się nazywa wykorzystywanie.- odparł.

- Może ja lubię cię wykorzystywać- walnęłam go biodrem przez co chłopak na chwile stracił równowagę, a ja śmiałam się z jego reakcji na cały dom.

- Niech ci będzie- powiedział wyjmując coś z lodówki.

Ja postanowiłam usiąść jak zawsze na parapecie, odpaliłam kolejnego papierosa i przeglądałam różne strony społecznościowe.

-Gotowe- powiedział chłopak stawiając dwa talerzyki z porcją naleśników na stole.

Od razu zeskoczyłam z parapetu i usiadłam oblizując usta na myśl o pysznym posiłku.

Po zjedzeniu śniadania pozmywałam naczynia i rozmawiałam z chłopakiem, który siedział z laptopem przy stole kuchennym.

- Jadę dzisiaj do mamy i mam pytanie czy pożyczysz mi swój samochód?- zapytałam wycierając ręce.

- Tak, jasne, a kiedy wracasz?- zapytał wpatrzony w ekran laptopa.

- Pewnie jakoś wieczorem.- odparłam- Jadę za 40 min więc wybacz książę, ale twoja księżniczka musi zostawić cię samego.- zaśmiałam się, a Harry wysłała mi tylko buziaczka w powietrzu.

Przebrałam się w czarne jeansy, tego samego koloru bokserkę.

Do torby schowałam wszystkie potrzebne rzeczy i popsikałam się jeszcze perfumami.

Założyłam czarne szpilki, czarny długi sweter i czerwony szalik po czym wyszłam z mieszkania biorąc przy okazji klucze od Stylesa.

***

- Anna- usłyszałam piskliwy głos mamy po czym oby dwie przytuliłyśmy siebie.

Tak bardzo za nią tęskniłam, że mam wrażenie jak bym jej nie widziała wieczność.

Gdy moja rodzicielka wreszcie mnie puściła poszłyśmy oby dwie do salonu gdzie siedział

przystojny starszy mężczyzna, który od razu wstał i przestawił. Nie musiałam nawet pytać wiedziałam,że to nowy facet mamy i nie miałam o to pretensji.

Cała nasza trójka usiadła do stołu zajadając się pysznym obiadem ugotowanym przez Bet.

- Opowiadaj jak ci się wiedzie córciu.- usłyszałam jej głos.

Przełknęłam jedzenie popijając je wodą i spojrzałam na nią. Zawsze zastanawiałam się czy kiedyś zacznie się starzeć bo tym czasem miała nieskazitelną urodę czego mogłam jej tylko pozazdrościć.

- Wszystko dobrze mamo. Daje sobie jakoś radę z Harrym, lecz chciałam ci powiedzieć, że przez długi czas możemy się nie widzieć gdyż Harry poprosił mnie bym pojechała z nimi w trasę koncertową. Po za tym dużo myślałam o swojej przyszłości i chciała bym wrócić do tańczenia- powiedziałam na jednym wdechu.

- Jesteś dorosła Anna i wiesz, że gdy wtedy kazałam ci się wyprowadzić to było dla twojego dobra. Pamiętaj, że ja zawsze będę na ciebie czekać.- mówiła wstając od stołu.

Przyglądałam się jej uważnie gdy podeszła do szafki i wyjęła z niej białą kopertę.

- Twój Ojciec chciał żebym dała ci to gdy uznam, że jest już na to odpowiedni moment.

Anna nie mam pojęcia co tam pisze, ale proszę tylko o jedno pamiętaj, że Bill nas kochał i wszystko co zrobił było dla nas.- odebrałam kopertę i zmarszczyłam brwi patrząc na nią.

***

- Tato czasem na prawdę tak bardzo mi cię brakuje. Często myślę o tobie i wiem, że gdybyś tu był poradził byś co mam zrobić.- wyszeptałam ocierając łzy.

Wstałam z zimnej ławki patrząc jeszcze raz na stary pomnik.

Poprawiłam swój szal, który zaczął ruszać się pod wpływem wiatru.

Wsiadłam do samochodu spojrzałam na swoje dłonie, zaczęłam płakać.

Ostrożnie wyjęłam wcześniej mi dana kopertę z schowka i otworzyłam ją.

na moje kolana upad mały kluczyk wiszący na cieniutki wisiorku.

Wzięłam głęboki wdech zaczynając czytać list.

" Droga Anno!

Jeżeli czytasz ten list to oznacza, że mnie już tu nie ma, ale nie martw się kochanie patrze na ciebie z góry i zdaje sobie sprawę o tym jak wspaniałe dziecko miałem.

Nigdy nie byłem dobry w pożegnaniach wiesz o tym dobrze.

Pamiętasz jak byłaś mała i zawsze śpiewałaś ze mną piosenki Bon Jovi?

Tylko, że tu nie o to chodzi...wiem,że gdy to przeczytasz możesz pomyśleć " Mój Ojciec był totalnym dupkiem" ale proszę przeczytaj to do końca.

Otóż Anna mój Ojciec był szefem mafii, a po jego śmierci wszystko przeszło na mnie.

Przez cały czas prowadziłem podwójne życie tylko po to by chronić ciebie i Bet.

Pewnie zastanawiasz się po co ten klucz? Niestety przed moją śmiercią miałem dosyć duże problemy, a ten klucz jest do sejfu gdzie znajdziesz pieniądze, które będziesz musiała zapłacić i dopilnować rodzinnych interesów. Anna tu nie chodzi o to, że ci każe, lecz ci ludzie i tak prędzej czy później sami się do ciebie zgłoszą. Posłuchaj mnie córciu mam nadzieje, że dasz sobie z tym wszystkim radę. Pamiętaj co ci mówiłem " Rodziny się nie wybiera, ale zostaje się z nią na zawszę"

Skrytka znajduje się w naszym starym domu letniskowym za obrazem rodzinnym.

Ty i mama byłyście moim całym życiem.

Skarbem o który nigdy nie prosiłem.

Dzięki wam byłem właśnie tak szczęśliwym człowiekiem.

Jeszcze jedno nie miej za złe Bet, że nie powiedziała ci o tym to była moja prośba.

Kocham Cię Anna Twój Tata! "


Wpatrywałam się jeszcze przez chwile w kartkę w moich dłoniach nie dowierzając w to co własnie przeczytałam. Przecież dopiero od tego wszystkiego uciekłam,a teraz co mój kochany tatuś okazał się szefem mafii i ja mam po nim obijać interesy.

Uderzyłam w kierownice przeklinając i próbując uspokoić swój oddech.

- Nie mam kurwa wyboru!- wykrzyczałam.

Gdy odpaliłam samochód od razu skierowałam się na wyznaczone miejsce, które na szczęście nie znajdowało się dość daleko i akurat w drodze powrotnej do Londynu.

Stanęłam przed starym mieszkaniem wyjmując klucz z doniczki od zawsze tam był.

Weszłam i od razu podeszłam do starego obrazu, który delikatnie przekręciłam.

Zdjęłam z szyj wcześniej powieszony klucz i otworzyłam sejf gdzie znajdowała się czarna torba.

Zabrałam wszystko co mi potrzebne po czym pojechałam do domu.

Zdejmowałam buty i wsłuchiwałam się rozmową jak dobrze mi wiadomo chłopakom, których pewnie zaprosił Harry.

Przywitałam się z nimi i od razu poszłam na górę gdzie otworzyłam torbę.

Sterta papierów, które czytałam i karta do konta w banku.

- Tato w co ty mnie wpakowałeś?- powiedziałam cicho do siebie.

Wrzuciłam ją do szafy wyjmując z papierosa od razu go odpaliłam i zaczęłam myśleć na tym co mam zrobić. Wiedziałam, że muszę dokończyć sprawy Ojca, ale nie miałam pojęcia jak się za to zabrać. Moją jedyną opcją był Josh, tylko on się tak na prawdę na tym znał i chodź go nienawidziłam musiałam prosić o pomoc. Postanowiłam do niego zadzwonić.

- Josh?

- Anna? co się stało, że do mnie dzwonisz?- usłyszałam jego zachrypiały głos

- Mam do ciebie sprawę i wdzięczna bym była gdybyś jutro o 13 mógł się ze mną spotkać.

To na prawdę ważne i nie związane z nami.- odparłam.

- Achh oczywiście przecież nie zdzwoniła byś bez powodu. Masz jakieś kłopoty tak? Nawet nie musisz odpowiadać. Będę jutro po ciebie o 13 pasuje ci?- zapytał.

- Tak- powiedziałam krótko rozłączając się.

Odłożyłam telefon na biurko łapiąc się za głowę zadałam sobie jedno pytanie " Czy moje całe życie to jedno wielkie kłamstwo?" zacisnęłam zęby by wstrzymać łzy po czym po mały wstałam.

Wyjęłam jakąś bluzkę i krótkie spodenki po czym poszłam do łazienki i odbyłam kąpiel.

Związałam włosy wychodząc postanowiłam, że nie mam już na nic siły i po prostu poszłam spać.

__________________________________________________________

Nie jestem jakoś zbytnio zadowolona z tego rozdziały i może wy powiecie mi co o nim sądzicie?

Miłego dnia ^^



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: