Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Zapach panujący w tym miejscu od razu spowodował ciarki na moim ciele. Przechodziłam po korytarzu, na którym panował mrok, nadsłuchując choć jednego dźwięku. W pewnym momencie usłyszałam krzyk, krzyk mojej kochanej Emmy. Wyjęłam pistolet i odgarniając włosy z ramion, weszłam z hukiem do pomieszczenia gdzie zobaczyłam cztery osoby. Jedną z nich była zakrwawiona dziewczyna, przywiązana do krzesełka. Patrzyła na mnie z bólem, a ja bez zastanawiania strzeliłam w jakiegoś faceta. Nie wywołało to zaskoczenia, każdy z nich stał wpatrzony w moją osobę. Podeszłam do Markusa i patrzyłam w jego jakże odrażająca twarz.
- Witamy wśród swoich. Stęskniłem się za tobą.- parsknął.
- Po pierwsze, masz ją kurwa wypuścić w tym momencie. Jeżeli nie zrobisz tego co mówię nawet nie zdajesz sobie sprawy w jakie piekło wkroczyłeś.- wydarłam się podnosząc broń. Pokazał tylko gestem ręki, że jego przydupaski mają uwolnić moją przyjaciółkę. Niby był moim szefem, a to ja zawsze miałam władze nad każdym z nich. Dziewczyna upadła z impetem na zimną posadzkę, a ja tylko spojrzałam ze złością na każdego z nich.
- Dzięki chłopcy, ale już się nie przydacie- po wypowiedzeniu tych słów wystrzeliłam z pistoletu w dwójkę. Podbiegłam do Emmy patrząc na jej zapłakane oczy moje serce pękło. Z moją pomocą udało się jej wstać, przetarłam brudną twarz dziewczyny i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
- To jeszcze nie koniec Anna.- usłyszałam głos Markusa.
- Ciesz się, że nie zabiłam ciebie jak tamtą trójkę, pierdolony dupku.- wydarłam się po czym wyszła. Emma o ostatnich siłach weszła na motocykl, a ja od razu go odpaliłam i ruszyłam. Musiałam uciec z tego miejsca jak najszybciej jak się da, bo nie miałam w zanadrzu chęci na starcie się z reszta ludzi Blacka. Gdy tylko weszłam do mieszkania Stylesa, on od razu pojawił się wraz z Zaynem przy mnie patrząc z szokiem wymalowanym na twarzy. Ułożyłam Emmy w salonie delikatnie ją przykrywając. Dziewczyna od razu zasnęła. Z pewnością z bólu, który towarzyszył jej przez te parę dni. Nie mogłam sobie darować tego, że doprowadziłam bliską mi osobę do takiego stanu. Upadłam na podłogę, patrząc na jej zranioną twarz. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać.
- Anna - usłyszałam cichy głos, który należał do Harry'ego. Spojrzałam na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bałam się jego każdego słowa i jakiejkolwiek reakcji z jego strony.
- Harry ja przepraszam.- wyszeptałam, a on tylko podszedł obejmując mnie.
- Kto jej to zrobił?- spytał się Zayn. Westchnęłam, przecierając swoją twarz i spojrzałam na jego zmieszany wyraz twarzy.
- Ludzie, których nigdy nie powinnam spotkać Zayn. Gdy wkroczysz do tego świata na normie codziennej jest to, że nie cierpisz tylko ty, a też twoi bliscy.

***
Pomagałam własnie ubrać się Emmy w czyste ubrania, a ona nadal płakała. Nawet nie mogłam sobie wyobrazić co czuje teraz i jak bardzo skrzywdzona została.
- Emmy chcesz się położyć, coś zjeść?- zapytałam. Dziewczyna od pewnego czasu cały czas wpatrywała się w moją twarz. Nie odpowiedziała nic, a delikatnie wtuliła się w moje ciało. Przytuliłam ją jeszcze mocniej do siebie, gładząc po blond włosach.
- Dziękuję ci Anna gdyby nie ty...- zaczęła jeszcze głośniej szlochać.
- Ciii.. Kochanie to moja wina i to ja powinnam cię przepraszać.- odparłam. Położyłam się razem z moją przyjaciółką na łóżku otulając ją z każdej strony ciepłą pierzyną. Emmy przymknęła oczy i oparła się o moją klatkę piersiową pogrążając się w krainie Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: