Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26.

Promienie słońca drażniły moje oczy przez co westchnęłam niezadowolona patrząc ukradkiem na puste miejsce obok mnie. Postanowiłam się nie zastanawiać gdzie jest chłopak, a wstać i wziąć relaksującą kąpiel. Z Walizki wyjęłam świeżą bieliznę i czarną sukienkę w stylu boho idąc zaspana do łazienki odbyłam po raną rutynę. Podłączyłam lokówkę do kontaktu po czym zabrałam się za robienie makijażu czekając jak się nagrzeje.

Zadowolona z efektu uśmiechnęłam się do lustra biorąc telefon zrobiłam sobie zdjęcie.

Nie minęła chwila kiedy poczułam na swoim ciele ciepłe dłonie i miękkie usta na policzku.

- Cześć kochanie, ślicznie wyglądasz.- zmierzyłam chłopaka wzrokiem posyłając mu delikatny uśmiech.

- Ty też nie najgorzej.- zaśmiałam się cicho patrząc na jego wyrzeźbione ciało.

Harry musiał właśnie wrócić z porannego biegania, ponieważ jego włosy były lekko wilgotne, a sam ubrany był w krótkie sportowe spodenki, bluzkę i czarne nike.

- Co dzisiaj robimy?- zapytałam wyjmując papierosa z paczki, która leżała na komodzie.

- Chłopcy coś mówili, że nie daleko jest wesołe miasteczko, więc możemy się wybrać.- pokiwałam energicznie głową wychodząc na balkon odpaliłam papierosa pozwalając chłopakowi na wyszykowanie się. Usiadłam na zimnych kafelkach patrząc na krajobraz.

Słońce właśnie zaczynało nagrzewać każdy zakątek tego wspaniałego miejsca.

Szum morza powodował, że człowiek zamykał oczy i wierzył, że marzenia się spełniają. Chciałbym cofnąć ten cholerny czas bo w zasadzie nie wiem dlaczego to wszystko się spieprzyło. Wydaje się, że jestem szczęśliwa mam wspaniałego chłopaka, idealną przyjaciółkę, życie jak z obrazka, ale przecież to tylko głupie pozory. Czuję się bezużytecznie, bezsilnie, bezwładnie, bezmyślnie, bezgłośnie i beznamiętnie. I to już piętnasty raz kiedy się dzisiaj tak czuję.

***

- Jak tu ślicznie!- pisnęłam widząc miasteczko.

Takie miejsca zawsze kojarzyły mi się z dzieciństwem i często lubiłam do niego powracać.

W takich momentach mogłam poczuć się beztrosko jak mała dziewczynka biegająca do każdej karuzeli.

Chłopcy stwierdzili, że na początku pójdziemy kupić coś do jedzenia co średnio mi się podobało.

Od momentu kiedy Harry zaczął pilnować ile jem zaczyna mnie to coraz bardziej irytować.

Rozumiem, że się o mnie martwi, ale ja sama dobrze wiedziałam co jest dobre dla mnie.

Stanęliśmy przed małą budką z jedzeniem i napojami czekając na zamówienia, które złożył Harry.

- Wziąłem ci sheika waniliowego bo i tak wiem, że nie chcesz nic do jedzenia.- westchnął.

- Dziękuje.- odparłam biorąc go do ręki i upijając łyka.

***

Czas mijał nam bardzo szybko, a nie długa całą grupą mieliśmy jechać na plaże gdzie była jakaś impreza. Poprosiłam chłopków o zajechanie do hotelu jeszcze na chwile, bo jako jedyna nie założyłam wcześniej kostiumu. Zakluczyłam drzwi zbiegając po schodach pośpiesznie weszłam do samochodu, który Tomilson dzisiaj wynajął.

Pogoda sprzyjała tej imprezie jak tylko mogła. Na niebie nie było nawet chmurki a słońce przypiekało i nie dawało patrzeć na świat bez okularów przeciwsłonecznych. Wszyscy wydawali się bawić świetnie kiedy dotarliśmy na miejsce. Niektóre dziewczyny rozmawiały opalając się na leżakach inni uczniowie grali w siatkówkę, pływali lub skakali do wody z liny a kolejna grupa chodziła po piasku z czerwonym kubkiem w ręku. Z poustawianych głośników leciała głośno muzyka, a na brzegu z boku stały stoliki z jedzeniem i piwem. Na pozór było tu idealnie. Do momentu kiedy nie spotkaliśmy tam dobrej znajomej chłopaka. Helena była śliczną blondynką przy, której mogłam się tylko schować. Mój wzrok utkwił na ich płaskich brzuchach i biodrach które były gładkie i w przeciwieństwie do moich nie odznaczały się tak bardzo. Jednak nie przepadałyśmy nigdy za sobą więc o dziwo zaskoczyło mnie gdy przywitała się ze mną bez żadnej dogryski na mój temat. Domyśliłam się jednak dlaczego tego nie zrobiły, a zamiast ciętej uwagi posłały mi promienne uśmiechy. Może lepiej powiedzieć nam, czyli mnie i Harryemu za moimi plecami. To on był powodem dla którego była dla mnie znośna.

-Harry, jednak jesteś! Czekałam na ciebie - powiedziała Helena, kładąc mokrą rękę na jego ramieniu.

- Wiem - odpowiedział i kładąc dłonie na mojej tali zaczął pchać mnie przez tłum ludzi. Może był to tylko moja wyobraźnia ale wydawało mi się, że on nie przepadał zarówno za Heleną.

- Idziemy tam - pokierował mnie, odwracając w stronę klifu z którego wszyscy skakali do wody, z pomocą grubej liny przymocowanej do drzewa.

- Naprawdę muszę skakać do wody? Nie mogę sobie po prostu tu postać? - spytałam leniwie, opierając się przed kolejnymi krokami, które zbliżały nas w tamto miejsce. Harry zamiast odpowiedzieć, złapał moją dłoń i mocno szarpną całym moim ciałem zmuszając je do podążenia za nim. Nie wiem, czy to przez niego czy przeze mnie, ale czułam na nas wzrok każdej jednej osoby którą mijaliśmy. Wszystkie dziewczyny miały na sobie tylko skąpe stroje kąpielowe, które odsłaniały i podkreślały jędrną skórę z której ściekały krople wody. Oczywiście, grubsze dziewczyny nie były zapraszane na takie imprezy, a jeśli nawet zostały, to i tak nie przychodziły, bo wiedziały czym to się skończy. Wśród nich nie grał roli wygląd ale stanowisko jakie zajmował dana osoba.

- Zdejmiesz to sama, czy chcesz żebym ci pomógł? - zapytał z filuternym uśmieszkiem na ustach. Jego pewność siebie, była męcząca i przytłaczająca.

- Skąd ta nagła troska pomysł, że w ogóle ci na to pozwolę?

- Oj kochanie nie drocz się ze mną.- jego uśmiech rósł w miarę mówienia.- W takim razie zdejmuj to - rzucił i złapał za rogi mojej luźnej sukienki ściągając ją ze mnie zbyt szybko, bym mogła zareagować. Ręce same się uniosły by ułatwić mu ten ruch.

- Poradzę sobie - wymamrotałam i nieśmiało zaczęłam ściągać ją do końca. Włosy opadły mi na twarz, zasłaniając ją całą, ale mogłam widzieć przez nie wszystko. Ale moje wszystko skupiało się tylko na białej bluzce Harryego, która zniknęła równie szybko jak moja sukienka, odsłaniając jego wyrzeźbiony brzuch. Moje ręce zatrzymały się na rozporku, bo całe moje ciało przeżywało moment w którym odpinał spodnie. Aż zaciągnęłam się głośno powietrzem, co chyba usłyszał, bo spojrzał w moją stronę. Modliłam się tylko, żeby nie zobaczył mojego rumieńca na twarzy.

Weszłam na schodki przybite do pnia drzewa i ściskałam w rękach linę, która miała mnie wyrzucić w powietrze.Czekałam aż Harry wynurzy się na powierzchnie po udanym skoku.

- Nie każ mi po ciebie wracać Anna! - krzyknął, gdy roztrzepał mokre loki ręką po wynurzeniu.

Wybiłam się mocno i pozwoliłam by lina ułatwiła mi zadanie jakie chciałam wykonać. Gdy puściłam ją, skuliłam się i zrobiłam salto w powietrzu wpadając ostatecznie do wody „na główkę". Pod wodą słyszałam jak na powierzchni, niektórzy biją mi brawa.

Gdy w końcu znalazłam się na powierzchni, Harryego nie było w miejscu w którym stał ostatnio. Zaczęłam się rozglądać dookoła próbując zlokalizować kogokolwiek, kogo znam i lubię. Pierwszy w oczy rzucił mi się Zayn, który zdecydowanie wyróżniał się spośród reszty. Jego skóra była prawie brązowego koloru, a na brzuchu nawet stąd mogłam widzieć te wyrzeźbione starannie mięśnie. Na jego ramieniu zawieszona była jakaś dziewczyna, którą oplatał ramieniem wokół talii. Zaraz obok nich stał Niall, który nie był taki umięśniony czy wyćwiczony. Należał bardziej do tych chudych i słabych chłopaków co nie zmienia faktu, że podobał się dziewczynom. Same jego błękitne oczy były hipnotyzujące, a w połączeniu z blond włosami dawały istny bajkowy wygląd chudemu Niallowi. Nie widziałam go dokładnie bo stał bokiem, ale była prawie pewna, że jego oczy są czerwone od skręta, którego wcześniej palił. Louisa nie mogłam znaleźć w ogóle więc prawdopodobnie nie było go w wodzie, lub nie było go tutaj wcale.

Po chwili poczułam ramiona owinięte wokół mojej tali i zimne włosy, które łaskotały mój policzek.

- Gdzie zniknąłeś? - przerwałam ciszę, która robiła się coraz bardziej niekomfortowa.

- Josh mnie zawołał, ale nie przegapiłem twojego skoku. Chyba cię nie doceniałem...

Jego twarz rozpogodziła się, gdy przeniósł swój wzrok na mnie. Nie wyglądał już jak psychopata, ale jak jeden z tych słodkich nastolatków z szerokimi uśmiechami na twarzy.

- Jak większość - odpowiedziałam, ale mój głos zadrżał tak jak moje ciało.

Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z temperatury wody. Powietrze było aż duszące, ale było jeszcze wcześnie i woda, nie była aż tak gorąca. Różnica temperatur też dała swoje i moje ciało zaczynało drżeć pod wodą.

- Zimno ci? - zapytał Harry, marszcząc brwi.

- Niee, ale... właściwie to nie wiem.

- Trzeba cię rozgrzać - powiedział i zanim się zorientowałam, jego duże i silne dłonie złapały moją talię i wyrzuciły mnie wysoko i daleko przed siebie. Nie byłam kompletnie przygotowana na coś takiego i krzyknęłam dość głośno, wpadając do wody z podkurczonymi nogami. Rzeczywiście nie czułam już zimna, ale i tak nie mogłam się opanować, gdy zobaczyłam jak Harry zanosi się śmiechem.

- Z czego się śmiesz? Zabiję cię!

- Słodko... - zakpił nie przerywając śmiania się ze mnie.

- Żałuj, że nie widziałaś jak pięknie leciałaś! A skok do wody, godny mistrza.... - ochlapałam go wodą, która nalała się do jego otwartych ust. Loki na jego głowie wyprostowały i się i przylgnęły do jego twarzy. Woda kapała z nich, spadając kropelkami prosto na jego opaloną skórę, która wyglądała jakby świeciła się w słońcu.

Harry zanurzył się cały w wodzie, po czym wyskoczył z niej, trzepiąc głową i włosami. Nie sądziłam, że to powiem, ale podobało mi się tutaj. Dzięki temu, że trzymałam się przy Harrym, nie dostawałam uwag na temat moje wyglądu zarówno od chłopaków jak i dziewczyn.

- Chyba powinniśmy już wracać - powiedziałam, gdy wkroczyliśmy na teren gdzie obowiązywał zakaz pływania.

- Nie popłyniesz dalej? - zapytał się z widocznym rozbawieniem na twarzy, którego nawet nie próbował ukrywać.

Nie chciałam się przyznawać, ale trochę bałam się iść głębiej, gdzie woda uniosłaby mnie do góry i nie dotykałabym już nogami do piasku. Umiałam pływać i po dzisiejszym dniu uwielbiałam skakać do wody i robić różne salta, ale bałam się wejść na głębokość na której nie będę mogła zaasekurować się nogami. Dziwne?

Pokręciłam głową.

- Żartujesz? Nie umiesz pływać a skakałaś do wody? - zaskoczenie mieszało się z szerokim uśmiechem i rozbawieniem. Pokręciłam głową mając zamiar wychodzić już z wody.

Wiedziałam jednak, że Harry tak tego nie zostawi i nie pomyliłam się, bo zanim zdążyłam odwrócić się i uciec od tego szaleńca, jego mocne ramie objęło moje plecy a druga ręka wślizgnęła się pod moje kolana. Chłopak wbrew jakimkolwiek sprzeciwom uniósł moje ciało nad wodę.

- Harry przestań, odstaw mnie! - krzyczałam, bijąc go wolną ręką po piersi. Mój głos był wbrew moim wewnętrznym rozkazom przepełniony śmiechem i radością.

Harry trzymał mnie dość wysoko a i tak moje ciało było zanurzone w wodzie, tak, że wystawała tylko moje twarz. Chłopak wypchnął mnie na powierzchnie i pozwolił by woda spłynęła z wierzchniej części mojego ciała.

- Spróbuj się wyluzować i nie trzep się tak! - rozkazał, gdy zaczęłam machać rękami i nogami.

- Ale ja nie chce, odstaw mnie!

- Nie! Zamknij się i zamknij oczy... - polecił po raz kolejny ale nie posłuchałam go od razu.

Mój wzrok utkwił w jego zielonych oczach, które wwiercały się we mnie, jakby chciał wymusić swoim wzrokiem moje posłuszeństwo. Chyba opanował to do perfekcji, bo moje oczy same się zamknęły.

Serce przyśpieszyło gdy jego ręce odrywały się od moich pleców i kolan zostawiając mnie na powierzchni wody. Automatycznie zatopiłam paznokcie w skórze jego pleców i na jego piersi przez co chłopak syknął.

- Kurwa, wyluzuj - szepnął przez zaciśnięte zęby, a jego ramiona znowu mnie opuszczały, ale tym razem posłuchałam jego rad i starałam się wyluzować. Jego moje głowa zanurzyła się pod wodę a do uszu napłynęła mi woda, mocno wciągnęłam powietrze a moje mięśnie na nowo się spięły, ale nadal nie otwierałam oczu.

W pewnym momencie chłopak złapał moje nogi owijając jej wokół swojego pasa.

Patrzyłam na niego zdziwiona czekając na przebieg akcji.

Harry zaczął mnie całować po szyj co lekko mnie zaskoczyło, nie byłam gotowa na taki przebieg wydarzeń. Delikatnie próbowałam odepchnąć się od jego klatki piersiowej przez co mruknął niezadowolony.

- O co chodzi?- zmarszczył brwi.

- Chce jechać do hotelu.- opowiedziałam.

- Anna...nie możemy cieszyć się chwilą? Wiem, że tego chciałaś.- westchnął przyciągając mnie do siebie.

Wyrzuciłam nogi w powietrze i wskoczyłam do wody opuszczając jego ramiona. Jakoś dopłynęłam do części gdzie moje nogi mogły dotknąć dna, bo zignorowałam kłucie w brzuchu ze strachu, że zatonę. Tak, byłam cała różnych sprzeczności i teraz musiałam zmierzyć się jeszcze z jedną.

Skąd niby możesz wiedzieć, czego chce? - wyrzuciłam mu.

- Czyż to nie jest oczywiste?

- Och niby skąd to możesz wiedzieć. - oburzyłam się.

- Dostałem twoje potwierdzenie w stu procentach, poza tym ja nigdy nie udawałem, że nie chce cię całować.

Woda zamieniała się w lawę! Tak cholernie było mi gorąco!

- A chcesz? - wydusiłam, wciąż nie mogąc uwierzyć w jego słowa. Nie, żeby coś znaczyły, ale nie podejrzewałam, że mógłby chcieć mnie pocałować albo cokolwiek....

Czy tylko mi się wydaje, że moja relacja z Harrym jest kompletnie chora.

Jest moim chłopakiem, a ja zachowuje się jak jakaś niedostępna zakonnica.

Może to głupie, ale czasem po prostu boje się ponieść naszej bliskości, ponieważ później mogę tego żałować.

- Wiesz co chcę? - pokręciłam głową przecząco.

- Kochać cię. Tak, cholernie mocno... - jego ciało jak na skinienie znalazło się przy moim. Patrzyłam mu prosto w oczy trzymając głowę zadartą do góry, bo górował nade mną swoim wzrostem. Ta same elektryczność pojawiła się między nami, co w moim pokoju ale tym razem trzy razy intensywniejsza. Nie musiał nawet mnie dotykać, żeby wywołać niesamowite reakcje w moim ciele. Kurwa, wystarczył szmaragd jego oczu! Dotknął delikatnie rękami mojego brzucha pod wodą. Woda była lodowata ale jego dotyk palił żywym ogniem. Rozchyliłam usta wydając z siebie stłumiony lęk. Stałam tam jak sparaliżowana. Wiedziałam że już mnie ma, i nie będę w stanie się przeciwstawić, mimo że nie powinien mnie tak dotykać. Nie powinnam pozwolić na to za żadnym razem, gdy jego dotyk powodował u mnie drżenie.

- Mógłbym cie wziąć nawet tutaj...- raptownie jego ręce przeniosły się na moje biodra i mocno przyciągnął mnie do siebie. Gdy nasze ciała się dotknęły przeszedł mnie dreszcz, który próbowałam stłumić, ale im bardziej ruszał rękoma, tym moja skóra była gorętsza. Gdyby nie ta woda iskrzyłoby spomiędzy jego rąk a mnie. Jego dotyk i woda nie pozwalały mi opaść, ale moje kolana już niemal się trzęsły. Od zimnej wody lub gorącego Harryego, ale na pewno od atmosfery która nam towarzyszyła. Nie mogłam tak po prostu zignorować tego palącego bólu w moim brzuchu, który stawał się taki przyjemny z każdym razem coraz bardziej.

-Powiedziałem ci czego ja chce. A czego ty?- do tej pory stałam nieruchomo, bo moje mięśnie nie były w stanie wykonać żadnego ruchu. Ale teraz przypływ odwagi jakiej odstawałam w takich sytuacjach, popchnął mnie na przód i teraz to moje ręce dotknęły delikatnie jego twardego i nierównego brzucha. Na jego twarzy nie widać było zdziwienia jakiego się spodziewałam. Widać było natomiast szeroki uśmiech i pewność która aż biła od niego.

- Chcesz żebym cię przeleciał? Powiedz, że tak...

- Może i chce... ale nie zrobisz tego - wycedziłam przez zęby, nie wierząc, że zdołałam to powiedzieć. Wyglądał na całkowicie zbitego z tropu. Odmówiłam mu seksu, ale nadal pozwałam mu się dotykać i ja nadal robiłam mu to samo. Odczytał, że liczę na coś, ale nie koniecznie na to samo co on...

Dłonie chłopaka zostawiły w spokoju moje biodra, bo teraz znalazły się na moim tyłku a potem na udach, które ścisnął mocno, zanim podniósł mnie za nie do góry. Szybko owinęłam nogi wokół niego i mocno ścisnęłam go w pasie, przyciągając go mocniej do siebie, o ile było by to możliwe. Zszokowany złapał oddech.

Uśmiechnęłam się lekko, ale on nie odwzajemnił go, tylko przygryzł mocno wargę i delikatnie przesunął ręce wzdłuż moich ud, kierując się do góry.

- Nie okłamuj mnie kochanie.- wyszeptał mi do ucha.

Byłam pewna jak diabli tego co miało się stać, ale tylko do momentu kiedy nie wyszłam z wody, wyciągnięta przez Harryego za rękę. Nie należę do dziewczyn, dla których słowo seks i wszystko z nim związane, należy objąć cenzurą, ale nie zmienia to, że gdy dotarło do mnie co właśnie robię, byłam zdenerwowana. Gdy ubrani już wracaliśmy do jego samochodu, zaczepiało nas wiele osób z pytaniem, dokąd idzie, ale on ich wszystkich olewał i uporczywie prowadził mnie do auta. Próbowałam ukryć zdenerwowanie gdy wsiadałam na miejsce pasażera z przodu. Biłam się z milionem myśli w głowie, które mnie bombardowały z każdej strony. Miałam wyraźne wątpliwości, czy chce lub czy będę w stanie to zrobić.

Po co więc, robiłam nadzieje i jemu i sobie? To był moment słabości. Zarówno w pokoju jak i nad jeziorem nie do końca panowałam nad sobą. Harry przejął kontrolę nad moim ciałem i umysłem, bo znam siebie i wiem, że sama nie podjęłabym takiej decyzji, by pójść z nim i robić bóg wie co.

Przez całą drogę wmawiam sobie, że ja przecież tego nie chcę, ale czy to jest ta stuprocentowa prawda? Przeniosłam mój wystraszony wzrok na Harryego. Jego oczy wydawały się patrzeć wszędzie tylko nie prosto na drogę. Wyglądał na skupionego na czymś i jakby też zestresowanego, ale wiedziałam, że to tylko moja wyobraźnia sobie to dopowiada. Dłonie miał zaciśnięte na kierowany a jego knykcie pobielały od mocnego uścisku. To samo działo się z jego mocno napiętymi mięśniami ręki i na pewno też pleców. Jak on mógł wyglądać w tym samym czasie tak spokojnie i tak szaleńczo?

Odpowiedź na pytanie, przyszła do mnie szybko: Harry był kurewsko seksowny i pociągający i nie mogłabym powiedzieć, że nie jest. Tym samym był dla mnie obiektem pożądania i prawdopodobnie nie raz przez mój umysł przebiegła myśl, że chciałabym się z nim zabawić ale nie zwróciłam na nią uwagi. Pragnienie Harryego nie było jednak czyste tak jak pragnienie snu, jedzenia czy alkoholu. Chciałam go mieć ale zdawałam sobie sprawę, że nie mogę. To tak jak z idolami; pragniesz go poznać i w wielu wypadkach pragniesz go więcej niż poznać, ale zdajesz sobie sprawę, że to nieosiągalne i na zawsze pozostanie niespełnione. Nagły skręt na podjazd uświadomił mnie, że myślałam źle.

Harry wpuścił mnie do naszego pokoju, a było w nim okropnie cicho. Byliśmy sami.

Najpierw weszliśmy do wąskiego korytarza, lśniące białe płytki z jednej strony łączyły się z bialutką ścianą, a z drugiej ze ścianą pokrytą kamieniem. Lustra, obrazy i oświetlenia, które odbijało się od bieli i niemal raziło w oczy, to wszystko robiło mega wrażenie już na starcie.

- Chryste.... - szepnęłam do siebie, gdy zobaczyłam odbicie jakiejś rozczochranej maszkary w lustrze. Niestety, to było moje odbicie. Miałam wilgotne, pofalowane włosy które opadały wokół mojej twarzy jak strąki! Moja oliwkowa cera była cała w słabo widocznych, ale nad widocznych, plamach. Nie wspomnę o niepomalowanych oczach...

Za chwilę za moimi plecami pojawił się Harry, również wpatrzony w lustro. Na jego twarzy igrał uśmieszek.

- Uwierz mi, nie masz na co narzekać... - powiedział, odgarniając mi wilgotne włosy z jednego ramienia na drugie. Jego lewa ręka mocno przyciągnęła mnie do niego i nie poluzował uścisku, gdy uważnie obserwowałam jak opuszki jego palców pieszczą moją skórę od szczęki aż po obojczyki i kościste ramiona.

Chciałam mu powiedzieć jak bardzo się myli, ale nie mogłam zepsuć takiej chwili. Chłopak przyłożył swoje usta do mojej szyi, tuż za uchem po czym nosem przesunął po moim ramieniu, zębami łapiąc ramiączko bluzki i stanika by je zsunąć. Wcześniej potrzebowałam paru minut, dosłownie, żeby się wycofać i zamknąć się w łazience uciekając przez okno ale teraz nie było o tym mowy... było już za późno. Harry już mnie miał i nie mogłam temu zaradzić w żaden sposób.

- Chodź - niemal to wydyszał w skórę na moim ramieniu wywołując u mnie drżenie, intensywniejsze niż cokolwiek innego. Czułam znowu tą elektryczność i uczucie zdenerwowania kiedy ciągnął mnie za sobą po przezroczystych schodach, przez które widać było wszystko pod spodem. Straciłabym równowagę, gdybym nie ścisnęła mocniej dłoni Harryego. Czas ponownie się zatrzymał gdy chłopak dotknął dłonią klamki. Miliony pytań na nowo mnie nawiedziły.

Moje własne myśli doprowadzają mnie do szału, a co najlepsze nie umiem ich zatrzymać. Jestem już tutaj i nie mam zamiaru uciekać. Odstawiam wszystko na bok i skupiam się tylko na jego plecach... na plecach na które mam zamiar ostro podrapać. Na samą myśl o tej przyjemności, o jego jękach wszystko znika i zostaje tylko odwaga. Od razu przywieram swoimi ustami do niego gdy tylko się odwraca w moją stronę, chcąc zaprosić mnie do środka. Nie był przygotowany na mój tak nagły ruch, szczerze mówiąc ja też nie... Harry szybko jednak odnalazł się w sytuacji i już po chwili czułam jego mocny uścisk na mojej tali, który unosił mnie do góry i rzuca na pustą komodę z tyłu, która razem ze mną uderza o ścianę. Nie odklejamy się od siebie nawet na chwilę, bo cholernie zadurzyłam się w jego pocałunkach. Wydaje z siebie stłumiony jęk, gdy Harry przerywa i ciągnie zębami moją dolną wargę.

Całuje tak jak wcześniej, namiętnie i zachłannie, ledwo łapiemy oddech a dopiero zaczęliśmy. Jego ruchy są tak szybkie, że nie nadążam za tym co chce zrobić. Dotyka rękami dołu moich pleców i zsuwa mnie na skraj komody na której się znajduje. Ocieram się o niego co tylko wzmacnia wszelkie moje pożądanie względem niego i podejrzewam, że działa to tak samo również na Harryego. Jego długie palce wślizgają się pod moją bluzkę i zaraz pozbywa mnie jej, rzucając gdzieś za siebie. Poszłam w jego ślady i zszarpałam jego koszulkę agresywnie, słysząc i od razu ignorując dźwięk puszczających szwów materiału. Znów poczułam ciepłe dłonie chłopaka na dole mojego kręgosłupa, co sprawiło, że wygięłam się w łuk. Harry zepchnął mnie z mebla ale upadłam na jego uda by zostać za pośladki podciągnięta do góry. Nie czekałam na pozwolenie owinięcia sobie nóg wokół jego pasa. Nie traciłam czasu więc gdy chłopak mnie przenosił, ja odnalazłam klamrę jego paska i szybko odpięłam i wyciągnęłam go z jego czarnych obcisłych spodni.

Jego gorące usta przenoszą się na moją szyję, lekko ssąc i gryząc moją skórę, gdy już leżałam na plecach na miękkiej pościeli. Zamykam oczy i zaciskam usta by nie zacząć jęczeć. Jego ręce wodzą teraz po moim brzuchu i nagle wsuwa je pod moje plecy i unosi by móc zdjąć moje spodnie. Czułam jego gorący oddech na brzuchu co sprawiało, że się wyginałam.

- Cholernie seksowny jest ten tatuaż - szepnął, łapiąc moją prawą nogę pod kolanem i unosząc ją do góry, zaczął składać pocałunki na tatuażu róż który rozciągał się na boku uda aż po kolano. Podniósł też drugą nogę i rozstawił je obie szeroko.

Nie myślałam o niczym innym, liczył się tylko Harry i sposób w jaki mnie dotyka i całuje. Było rozkosznie i nie obchodziły mnie konsekwencje tego co za parę chwil się stanie, bo właśnie w tej sekundzie, w tej godzinie tego dnia - pragnęłam go tak mocno, że nie umiałam powstrzymać drżenia nóg...

- Już to czujesz... widzę to po tobie... - wydyszał a głowę trzymał niebezpiecznie blisko dolnej części mojego brzucha.

Oddychałam niesamowicie ciężko nawet, gdy Harry się odsunął, ale ta chwila wystarczyła by chociaż na chwilę, pojawił się mały stres i obawa. Moje oczy było otworzone nienaturalnie szeroko i nie mogłam oderwać wzroku od białego sufitu. Moja klatka piersiowa podnosiła się coraz szybciej, mimo, że chłopaka tera tam nie było. Nie mógł nie zauważyć tego, że się denerwuję.

- Nie pozwoliłaś mi cię przelecieć... - zbliżył się do mojej twarzy niesamowicie szybko a jego szorstki głos, przyjemnie drażnił moje ucho.

- Ale będzie ci ze mną cholernie dobrze... - powtórzył a moje serce zatrzymało się razem z moim oddechem - Pozwolisz mi, prawda? Pozwolisz mi cię dotknąć? - szeptał do mojego ucha a następnie wziął płatek między zęby.

- Nie za późno na pytania Styles.- powiedział półgłosem jakby ktokolwiek miał mnie usłyszeć. Wypuścił powietrze szybciej, zaśmiał się.

- Wiesz o co mi chodzi... wiesz, jak chce cię dotknąć - jego ręka powędrowała po mojej tali i biodrze, żeby wsunąć się między moje nogi. Całe moje ciało się spięło i po raz kolejny zabrakło mi powietrza. Moje plecy automatycznie się wygięły pod jego dotykiem.

- Powiedz to...

- Chcę, żeby mnie dotknął - wypaliłam bez zastanowienia. Byłam pewna, jak tego, że jestem Anna Weans, że chce by Harry Styles mnie dotknął.

- Naprawdę chcesz? - dopytywał się z szalonym uśmieszkiem na ustach, który pojawiał się i znikał w miarę jak obserwował moją twarz.

- Tak, Harry, proszę... - teraz nie powstrzymywał się i ukazał mi szeroki rząd śnieżnobiałych zębów, a obok ust na jego policzkach wytworzyły się głębokie dołeczki.

- Wedle życzenia.

Znowu poczułam jego usta na moich i jego język, współgrający z moim w idealnym rytmie naszych oddechów. Oderwałam jednak swoje wargi od chłopaka, gdy chłodne palce Harryego sięgnęły w głąb moich majtek.

- Tak.... Tak właśnie... - szepcze w moje usta, gdy z mojego gardła wydostał się drżący jęk który chciałam powstrzymać. Utrata kontroli nad moim ciałem proporcjonalnie rośnie do przyjemności jaką odczuwam. Harry na początku delikatnie przesuwa palcami w górę i w dół, ale nie musiałam długo czekać, żeby zwiększył tempo. Ucisk w brzuchu gwałtownie wzrasta tak samo jak temperatura i bicie mojego serca, które niemal tłucze mi żebra. Czuje tą presję, która posyła impulsy elektryczne po moich nerwach, sprawiając, że drżą mi nogi. Jestem zupełnie poza kontrolą, gdy moje nogi krzyżują się na dolnej części pleców chłopaka a moje palce zatopiły się mocno w białej pościel. Odchylam głowę do tyłu a Harry korzysta z okazji i składa na niej wilgotne i palące pocałunki.

- Do dalej... dojdź teraz... dla mnie... - dyszy a fala niepohamowanej rozkoszy, jak na zawołanie ogarnia moje ciało. Wypchnęłam biodra do góry by być jeszcze bliżej tego uczucia, którego Harry jest powodem. Wszystko było takie intensywne a ja nadal pozostawałam w separacji ze swoim ciałem i umysłem. Mój oddech był płytki i urwany i nie mogłam nad nim zapanować, przez długo tak samo jak nad moim sercem, która aż bolało od zbyt mocnej pracy. Ale nie ma nie chyba rzeczy, która nie byłaby warta takiej rozkoszy.

- Otwórz oczy, Anna... spójrz na mnie - powiedział Harry, przywracając mi kontakt z rzeczywistością.

Moje powieki podniosły się nagle i oślepiło mnie światło, mimo, że w pokoju okna były zasłonięte, ja przez parę sekund widziałam tylko blask - jego zielonych tęczówek.

- Harry - mój jęk zadrżał ponownie wprawiając chłopaka w jeszcze większą dumę.

Pociągnął mnie za ręce i postawił na nogi, które lekko się zachwiały w pierwszej sekundzie, ale odzyskałam równowagę. Harry patrzył cały czas w dół, na mój biust a ja dopiero poczułam, że mam na sobie tylko czarną bieliznę. Skrzyżowałam ręce na piersi, chcąc szybko zasłonić swój brzuch, grube uda i biało czerwone linie na biodrach....

- Zabierz te ręce - powiedział ze złością, zabierając je - masz naprawdę kurewsko boskie ciało, nie musisz się zakrywać ani go wstydzić.

Te słowa mną wstrząsnęły ale nie chciałam, by zauważył, że tak na mnie podziałały. Wzruszyłam ramionami, po dłuższej chwili wpatrywania się w jego szmaragdowe oczy, po czym wyminęłam go szukając swoim porozrzucanych ubrań. Nie uciekłam od niego daleko, bo mocno chwycił mój nadgarstek i przyciągnął do siebie. Wylądowałam na jego nagim torsie, a moje wargi mocno zetknęły się z jego. Miał naprawdę rozpalone usta, którymi całował tak zachłannie... bardziej

namiętnie niż wcześniej, lub tylko to sobie przedstawiałam.

Czułam się przy nim tak dobrze i w tym momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo ten brunet stał się ważny w moim życiu.

Wtulona w chłopaka usnęłam, wsłuchując się w bicie jego serca.

__________________________________________________________________________________

Po dosyć długiej przerwie zapraszam na nowy rozdział i mam nadzieje, że wam się spodoba.

Liczę na komentarze ^^

Miłego dnia <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: