Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Chciałabym opowiedzieć wam moją historię. Była dość krótka i nie zawsze kończyła się Happy End'em.
Mam na imię Anna! Anna Weans. Osoba, która stała się kimś innym przez te kilkanaście chwil. Teraz otacza mnie świat narkotyków, dilerów i imprez. Wieczne udawanie złej dziewczynki, zakrywanie własnych słabości. Nie chcę tego. Zmieniłam się. Czemu? Pewnie każdy z was zna Harry'ego Styles'a - „Pan Sławny". Grał kiedyś w moim życiu kogoś ważnego, ale to już przeszłość. Znałam go za nim stał się sławny, był moim przyjacielem, bratem, wszystkim o czym chciałabym zapomnieć. Odszedł! Mimo obietnicy i medalionu, który mówił o naszej wieczności. Jedyne co mi po nim zostało to ten cholerny naszyjnik.
Chciałabym zapomnieć, ale jak, gdy dzisiejszego dnia mam go zobaczyć z jego rodzicami? Otóż moja mama przyjaźni się z nimi od lat. Zastanawia mnie czemu akurat teraz moja kochana rodzicielka zaprosiła i jego? Co chce tym zyskać? Mnie tu nawet nie będzie. Nie mam ochoty przesiadywać całego wieczoru w jego towarzystwie. Po prostu pójdę do swojego świata, w którym teraz żyje.
-Anna! -słyszę wołanie mojej rodzicielki. Tylko ona mi została, tata zmarł jak miałam 15 lat. Tęsknię za wieczorami z nim, kiedy opowiadał o muzyce. Często budzę się rano i idę do jego gabinetu z nadzieją, że tam jest.
-Już idę.- odpowiadam schodząc po schodach.
W rogu kuchni widzę wysoką postać o czarnych włosach, szykującą jedzenie. Jakby zaraz miałoby odbyć się tu przyjęcie.
-Anna, choć pomożesz mi.- mówi odwracając się i podając mi talerze.
-Wiesz, że tu nie zostanę? Więc możesz odłożyć jeden talerz. – informuję, układając na stole porcelanowe talerze w czarne kwiaty.
-Anna! Rozumiem, że nie chcesz go widzieć, ale zrób to dla mnie.- prosi spokojnym tonem stawiając wazon z czerwonymi różami.
- Właśnie nie rozumiesz mamo. Wieczorem wychodzę i proszę nie kłóć się ze mną.- po tych słowach idę na górę. Za niecałą godzinę goście mieli zawitać w naszym domu. Ja przynajmniej nie mam ochoty brać udziału w tym marnym przedstawieniu.
Napisałam do Josha żeby przyjechał po mnie za 30 minut i kieruję się w stronę mojej szafy. Wyjmuję z niej pierwsze lepsze ciuchy, którymi okazały się czarne pumpy, szary top i czarno-czerwona koszula. Udaję się do łazienki. Po szybkim prysznicu wycieram swoje ciało ręcznikiem, zakładam ubrania i suszę włosy. Postanawiam jeszcze lekko się umalować, po czym zabieram torbę i schodzę na dół podchodząc do blatu by napić się jeszcze soku.
-Wychodzisz już?- pyta mama przebrana w piękną czarna klasyczną sukienkę.
Każdy kto ją zna myśli, że jest moją starsza siostrą, ale czemu się dziwić? Urodziła mnie jako 18-latka. Szczerze mówiąc jestem wpadką mojej kochanej rodzicielki, lecz jak widać podjęła się wychowywania mnie tak jak i tata. Podziwiam ich za to, że zostawili wszystko by założyć rodzinę, w której wychowam się i będę szczęśliwa.
-Tak- mówię odkładając szklankę na blat.
-Uważaj na siebie i weź ze sobą bluzę.-mówi opiekuńczym tonem, a ja kiwam tylko głową.
Zakładam moje -dość zniszczone- czarne martensy i zdejmuję czarną bluzę z wieszaka, wkładając ją na siebie. Po otworzeniu drzwi zauważam, że rodzina Stylesów już dotarła. Spoglądam wrogo na chłopka po czym udaję się w kierunku Josha. Stoi on, jak zawsze przy swoim samochodzie, wpatrując się w moją osobę. Podchodzę do niego całując namiętnie.
-Jedziemy?-pytam na co chłopak otwiera mi drzwi samochodu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: