Wróć Do Mnie 55.
________________________________________________________________________________
Wtorek, 30. wrzesień
Zerkam kątem oka na Alexa, gdy on wyciąga się na łóżku koło mnie i głośno stęka.
– Jeszcze jeden film i dostanę odleżyn – wzdycha, na co ja parskam śmiechem.
– Nie wymiękaj – mówię, szturchając go. – Profesjonalistą w oglądaniu pięciu filmów pod rząd w jeden dzień się staje, a nie rodzi.
Przyjaciel wywraca oczami na mój komentarz, a po chwili wydobywa się z niego głośny rechot.
– Chyba żyłki w mózgu ci się poprzepalały od tego oglądania.
– Słuchaj, sam zaproponowałeś wieczór z Netflixem i namówiłeś mnie na obejrzenie wszystkich filmów z przystojniakami, które znajdziemy. – Unoszę wyzywająco brwi.
– Co racja, to racja – mówi Alex, przewracając się na bok. – I zrobiłbym to ponownie, żeby na nich popatrzeć.
Słysząc to parskam głośnym śmiechem.
– Tylko się trochę zawiodłem, bo myślałem, że będziesz się ślinić na ich widok tak samo, jak i ja. A tu proszę, kobieta bez serca. I bez waginy.
– Jak śmiesz! – krzyczę, oburzona jego komentarzem. Łapię za jedną z wielu poduszek na moim łóżku i zaczynam nią uderzać w przyjaciela jak prawdziwa wojowniczka. Alex zaczyna się śmiać i próbuje uratować własny tyłek mówiąc:
– Żartowałem! Ja tylko żartowałem! Gdybym to ja chodził z Xavierem, ci przystojniacy również byli by niczym w porównaniu do mojego boga seksu!
– Nie poprawisz swojej sytuacji! – krzyczę, po czym odkładam poduszkę gdzieś na bok i rzucam się na przyjaciela.
– Dobra! Wygrała... hahaha...Wygrałaś! – krzyczy przez śmiech, gdy ja pokazuję mu swoje sztuczki łaskotania. W końcu opadam koło przyjaciela trochę zdyszana.
– Pamiętaj, zemsta będzie słodka – mówię, piorunując Alexa wzrokiem, na co on ponownie parska śmiechem.
Chwilę leżymy w ciszy, gdy przyjaciel podnosi się do pozycji siedzącej i odwraca w moją stronę.
– Nadal nie potrafię uwierzyć w to, jaki zajebisty weekend sprawił ci Xavier. Szkoda tylko, że nie jest gejem – mówi, wydymając usta. – Bosz, to jak bym z nim zrobił – wzdycha.
Unoszę brwi i wyginam usta w rozbawiony uśmiech.
– Alex, możemy rozmawiać o wszystkim, tylko nie o tym, co byś zrobił z Xavierem, gdybyś miał taką szansę – śmieję się.
– Nie? A to niby czemu? Może dostaniesz weny, jeśli opowiem ci które miejsca bym całował i gdzie bym bawił się języ...
– Stop! Nie! Nie ma opcji! – krzyczę, trzymając się za uszy. Przyjaciel wybucha śmiechem, a ja wykrzywiam się w niesmaku, mając przed oczami obraz mojego przyjaciela i mojego chłopaka razem w łóżku. Bleh.
– Przesadzasz – Alex przewraca oczami. Kto tu niby przesadza?!
– Koniec z filmami z przystojniakami na dziś. Twój mózg wyprodukował zbyt dużo testosteronu. To nie może być zdrowe.
Na mój komentarz przyjaciel wybucha ponownie głośnym rechotem. Gdy wreszcie się uspokaja ja również podnoszę się do pozycji siedzącej i wtulam w siebie jedną z poduszek.
– Chciałabym się mu jakoś odwdzięczyć – wzdycham, spoglądając na Alexa.
– No to zabierz go gdzieś.
– Tylko gdzie... – wydymam usta w zamyśleniu. – Nie wiem, czy jest coś, czego on nie próbował. To ja jestem tą niedoświadczoną, pamiętasz?
– Nie wspomniał nigdy o czymś, co chciałby zrobić?
– Liczy się zdarcie ze mnie ciuchów? – pytam, unosząc jedną brew, na co Alexa zaczyna się śmiać.
– Chyba nie.
Marszczę czoło, próbując przeanalizować wszystkie rozmowy, które pamiętam w poszukiwaniu za czymś przydatnym.
– Nic – mówię w końcu i wzdycham poirytowana.
– No to wyciągnij coś z niego – Alex wzrusza ramionami, jakby to było takie łatwe. – Zacznij jakąś rozmowę o marzeniach, czy coś. Pomanipuluj nim trochę. W końcu na pewno coś zdradzi.
– Hm. Sama nie wiem – wzdycham, sięgając po telefon. Jest w pół do dziesiątej. – Chyba pójdę się wykąpać – oznajmiam, po czym wygrzebuje się z łóżka i łapię za piżamę, gdy nagle coś wpada mi do głowy.
– Alex! – krzyczę podekscytowana. – Gdy wracaliśmy taksówką z lotniska w niedzielę z Xavierem, przejechało koło nas auto wyścigowe, a on gadał o nim przez następne dwadzieścia minut! To jest to! Tor wyścigowy!
Alex mruży powieki i kiwa powoli głową, myśląc nad tym.
– Z godzinę jazdy stąd jest tor wyścigowy i można wypożyczyć któreś z aut na pół godziny, żeby pojeździć... To nie jest taki zły pomysł...
– Zły? To wspaniały pomysł! – mówię uradowana, po czym prezentuje przyjacielowi swój taniec zwycięscy, który rozśmiesza Alexa do łez.
– Dobra, idź się kąpać – mówi przez śmiech.
Leżąc już w łóżku sięgam po swój telefon i znajduję stronę internetową, z której dowiaduję się trochę o możliwościach jak i kosztach. Trochę główkuję nad tym, w jak krótkim czasie będę w stanie odłożyć tyle pieniędzy, i o tym, jak go zabiorę na ten tor, nie zdradzając celu, dopóki tam nie dotrzemy.
Z myśli wyrywa mnie jednak wiadomość od Xavier.
XAV: Jak ci minął dzień?
Przekładam się na bok i odpisuję.
JA: Bardzo dobrze. Kto by pomyślał, że oglądanie filmów przez cały dzień potrafi tak zmęczyć... A ty co dziś ciekawego robiłeś?
XAV: Cóż, jak wiesz pracowałem dziś w bibliotece po zajęciach, a później poszedłem na siłownie. Właściwie dopiero co wróciłem do domu, bo byłem jeszcze po Victorię u jej znajomych. Teraz nie mogę się doczekać, aż wreszcie wlezę do łóżka.
Nie. Nic się nie zmieniło. Czytając jej imię nadal czuję lekkie ukłucie w klatce piersiowej, wywołane zazdrością. Wzdycham, sfrustrowana i próbuje zignorować to uczucie.
JA: Cóż, twój dzieł był o sto razy bardziej produktywny, niż mój. Skąd ty bierzesz tyle energii i motywacji???
Mój wzrok przyciąga godzina. W pół do dwunastej. Mój żołądek zawija się w supeł, gdy dociera do mnie coś, o czym całkowicie zapomniałam.
XAV: Sam nie wiem. To chyba ty tak na mnie działasz...
JA: Fakt, kończę oficjalnie osiemnaście lat za pół godziny.
XAV: Co masz na myśli, mówiąc że za pół godziny kończysz oficjalnie 18 lat???
JA: To, co napisałam, haha. Cóż, Sofia Rosa Holmes rzeczywiście skończyła urodziny jakiś czas temu, ale w rzeczywistości kończę osiemnaście za pół godziny. Pierwszego października.
XAV: W takim razie musimy to świętować!
JA: Nie ma takiej potrzeby. Już wyprawiono mi osiemnastkę. Miałam kaca przez trzy kolejne dni.
XAV: Dobrze, ale nie świętowałaś ze mną. (moja wina, ale ciii) I kto tu mówi o spożywaniu nieludzkich ilości alkoholu? Pomyśl o tym bardziej jak o małym minusie swojej sekretnej tożsamości. Masz urodziny dwa razy do roku. Dwa razy więcej prezentów.
Czytając jego wiadomość parskam cichym śmiechem i kręcę głową.
JA: Ty i te twoje szalone pomysły... Mogę przemyśleć twoją propozycję, ale moja ostateczna decyzja będzie oczywiście zależeć od tego, na co wpadniesz.
XAV: Hah! Jakbyś miała jakąkolwiek inną opcję, prócz zgodzenia się! Nie rób sobie planów po szkole ;)
JA: Jesteś niemożliwy...
XAV: Wiem, za to mnie kochasz.
JA: Co prawda, to prawda. *przewracam oczami*
XAV: *robię minę pełną zaskoczenia i bulwersacji*
JA: Chyba obudziłam Alexa swoim śmiechem, haha.
JA: Dobra, idę spać. Dobranoc, śpij dobrze <3
XAV: Dobranoc mała, śnij o mnie.
JA: Teraz to go na pewno obudziłam :D
Odkładam telefon na szafkę nocną i biorę kilka głębokich oddechów, próbując tym samym uspokoić śmiech. Z niedowierzeniem kręcę głową... Boże, co za wariat.
________________________________________________________________________________
Cóż, nic specjalnego, ale mam zamiar rozkręcić wszystko w swoim czasie xD
Wiecie, jak trudno jest się skoncentrować na pisaniu, gdy jest się po pracy, zmęczoną, w łóżku, a z kuchni dobiega zapach jedzenia które robi twój chłopak?? :D Odpowiedź brzmi bardzo. Nic mnie tak nie wyprowadza z równowagi jak bekon. Ktoś jeszcze kocha bekon tak, jak ja? xD
XoXo Sandra
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro