T W E N T Y F O U R
________________________________________________________________________________
– Dobra, koniec przykrych historii, pora na nowe i lepsze. – Mówi stanowczo, opierając dłonie na biodrach.
– Jak z tobą skończę, to będziesz czuła się jak bogini.
– Nie wciśniesz mnie w kieckę. – Oświadczam, znając jej zamiary.
– A to niby czemu? – pyta niezadowolenie.
– Cóż, gdy wspominałam o tym w jaki sposób Jackson się nade mną znęcał, to zapomniałam dodać nadal widoczne blizny, których cały świat nie musi oglądać.
– Okay. Rozumiem. Jeszcze nie jesteś gotowa.
– Nigdy nie będę.
– Będziesz. Popracujemy nad twoją samo oceną i zobaczysz, wcisnę cię któregoś dla w wystrzałową kieckę.
Śmieję się z niej i kręcę głową. Ona naprawdę jest szalona. I nigdy się nie poddaje.
– Ale to nic. Ze spodniami też uda mi się sprawić, że będziesz wyglądać jak bogini seksu.
– Żeby było jasne. Nie jestem za cyckami na wierzchu ani gołym brzuchem.
– Słuchaj, czy ty myślisz, że trzeba pokazać ciało, żeby wyglądać seksownie? Czy po prostu myślisz, że umiem się tylko ubierać jak jakaś z ulicy?
– Zdecydowanie to pierwsze. – Mówię natychmiast.
–To się mylisz i ci to udowodnię.
– Chyba nie podoba mi się ten pomysł. Jedyne co mnie zawsze uspokajało, to myśli, że jeśli się zasłonię, to nie będę wysyłać sygnałów które można źle odebrać.
– Słuchaj, nie musisz się bać. Jesteś zbyt grzeczna, żeby wysyłać takie sygnały, nawet gdybyś chciała. A to co zrobił ci Jackson nie było twoją winą. On po prostu jest przykładem na to, że niektórzy marnują tylko powietrze na tej planecie. Więc nie daj mu wygrać. Nie daj mu naznaczyć się w sposób, który on chciał. Graj na własnych zasadach, nie ważne jak cholernie przerażające to może się wydawać.
– Powinnaś zostać psychologiem. Naprawdę. Byłabym twoją pierwszą pacjentką.
Emily wybucha śmiechem na moje słowa, a w tym samym momencie ktoś puka do drzwi. Podbiegam więc do drzwi i otwieram je szybko. Moim oczom ukazuję się Xavier, a jego oczy niemal natychmiast skupiają się na mnie.
– Hej. – Mówię lekko zaskoczona.
– Hej. – Odpowiada chłopak, po czym spogląda mi przez ramię, rozglądając się po moim pokoju.
– Coś się stało? – pytam.
– Nie. Nie. Um, po prostu zapomniałem czegoś w twoim pokoju. Więc jeśli nie masz nic przeciwko...
- Nie, jasne. Wejdź. – Przerywam mu, rozchylając drzwi szerzej. Xavier wchodzi do środka, wita się z Emily, po czym przechodzi koło mojego łóżka i chwyta swój zegarek, do którego nawet nie przywiązałam uwagi dotąd, z mojej szafki nocnej. Musiał go ściągnąć tej nocy, w której przyszedł do mojego pokoju, gdy miałam koszmar.
– Dzięki. – Mówi, unosząc zegarek. – Widzę, że się szykujecie. Gdzie się wybieracie?
– Na imprezę u Scotta. Zakładam, że też idziesz ze Steffanie? – Odzywa się Emily.
– Tak. Idę. Ze Steffanie. – Mówi, po czym odwraca się w moją stronę, drapiąc się po karku. – Nie wiedziałem, że też idziesz.
– Sama tego nie wiedziałam. – Mówię, po czym wskazuję palcem na Emily. – Ona mi kazała.
– Nie ma za co. – Odpowiada dziewczyna, posyłając mi szeroki uśmiech.
– Dobra, to nie będę wam już przeszkadzał. Widzimy się na imprezie, tak?
Kiwam zgodnie głową, gdy wzrok Xaviera jeszcze przez chwilę skupia się na mnie. Nie wiem czemu, ale czuję się dziwnie. Jest coś w jego wzroku, do czego nie przywiązałam wcześniej uwagi. W końcu odprowadzam chłopaka do drzwi i zamykam je za nim. Gdy się odwracam, Emily wpatruję się we mnie z uniesionymi brwiami.
– Co?
– On nie jest twoim prawdziwym kuzynem, tak?
– No nie jest.
– Czyli teoretycznie mieszkasz w jednym domu z chłopakiem przypominającym grecką rzeźbę boga?
– No jeśli tak na to patrysz...
– Co robił jego zegarek w twoim pokoju koło łóżka? – Emily nie daje za wygraną.
– Musiał go tam położyć, gdy wpadł do mnie do pokoju parę nocy temu, po tym jak usłyszał, że krzyczę przez sen. Wiesz, koszmary i te sprawy.
Emily unosi ponownie brwi a na jej twarzy rozciąga się podejrzliwy uśmiech.
– Czyli teoretycznie wy moglibyście... Ten tego?
– Co? Nie! – Moja reakcja jest natychmiastowa.
– Po pierwsze, on myśli, że jestem jego kuzynką. I to się nie zmieni. Po drugie, on ma dziewczynę. A po trzecie, nie widzę siebie w najbliższej przyszłości naga koło innej drugiej nagiej osoby. – Mówię, udając obrzydzenie.
– Oh, proszę cię. To chodzący testosteron. Dziewczyny porzuciłby dla niego rodzinę, jakby miały szansę. Więc numer trzy to nie problem. Wszystko z czasem, kochana. Numer dwa, jest totalnie z dupy wzięty. To Steffanie. Dałabym sobie dwie ręce uciąć, że ona nic do niego nie czuje, poza miłością do tego, że może się nim chwalić przed koleżankami. – Cichnie na chwilę, nad czymś się wyraźnie zastanawiając. – No ale numer jeden rzeczywiście jest problemem.
– Jakim problemem? Słuchaj, Xavier jest naprawdę miły, śmieszny, no i... przystojny. Ale nie szukam sobie chłopaka, tym bardziej jeśli on myśli, że jestem jego kuzynką.
– Słuchaj, wmawiaj sobie co tylko chcesz. Ale nie da ukryć tego, jak na ciebie patrzy.
– Czyli jak?
Emily wzrusza ramionami, zamykając moją szafę, po czym kuca przy swojej torbie pełnej ciuchów i zaczyna w niej szperać.
– Nie wiem dokładnie jak. Ale wiem, że się mu podobasz. Tak ogółem. A wiem to dlatego, że ogółem nigdy zanim cię poznałam, nie rozmawiałam z Xavierem, bo wydawał się być totalnym dupkiem u boku Steffanie. Ale to nie zmienia faktu, że jest i był przystojny, jak i bardzo popularny w szkole. I nigdy, przenigdy, nie widziałam, żeby patrzył tak na inną dziewczyna. Nawet nie na Steffanie, swoją „dziewczynę".
– Wydaję ci się. – Odpowiadam stanowczo.
– Jak już powiedziałam, wmawiaj sobie cokolwiek pozwoli ci zasnąć w nocy. Ale ja wiem swoje. O! Wreszcie.
Emily rzuca w moją stronę jakąś bluzkę.
– Ubierz na siebie jakieś czarne, obcisłe dżinsy z najwyższym stanem jaki znajdziesz, do tego to body, a resztą zajmę się potem.
Robię więc, jak Emily mi każe.
________________________________________________________________________________
Helloł <3 Wreszcie piątek! I cieszyłabym się na weekend, gdyby nie to, że muszę go spędzić na przygotowywaniu się do egzaminu w poniedziałek :<
A wy jakie macie plany na weekend?
Pozdrawiam, Sandra
XoXoXo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro