Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

S I X T Y


Ps. Właśnie doszliśmy do 345 stron. Ihh, lubię takie liczby, gdy akcja się jeszcze nie rozkręciła na maksa xD 


________________________________________________________________________________

Sobota, 28. Maja.


– To jak, gotowa? – Pyta Xavier łapiąc za naszykowane torby.

Rozglądam się szybko dookoła i szybko przechodzę wymyśloną listę w głowie. Szczoteczka do zębów, ubranie na każdą pogodę, szampon do włosów i odżywka, makijaż, telefon, ładowarka, portfel...
– Raczej tak.
– No to w drogę. – Mówi, szczerząc się do mnie.
Gdy Xavier kończy pakuje wszystko do bagażnika, ja wsiadam do auto i wyciągam telefon. Trzy nieprzeczytane wiadomości.

Emily:
AAA! Brzmi fantastycznie! Ale gdzie?

Emily:
Może nad morze? Albo do jakiegoś mega ekskluzywnego hotelu, żeby dokończyć to co zaczęliście wczoraj xD

Emily:
Nie, nad morze raczej nie... W końcu mógłby cię zabrać na plaże tu, w Seattle. Ale druga opcja jest nadal możliwa!

Przewracam oczami czytając wiadomości przyjaciółki, uśmiechając się pod nosem.

Ja:

Nie wiem, gdzie mnie zabiera, już ci pisałam. Kazał mi się spakować na dwa dni, ale nie chcę mi powiedzieć, dokąd jedziemy. I oby nie żaden ekskluzywny hotel, bo by się zawiódł, haha. I jakoś czułabym się skrępowana w takim miejscu, to nie dla mnie. Ale napiszę ci jak tylko coś z niego wyciągnę, obiecuję!

Nagle do auta wsiada Xavier. Zapina pas, więc ja robię to samo, oszczędzając mu czas na upominaniu mnie. Prostuje się i odwraca w moją stronę, tym samym wbijając swoje niebieskie oczy we mnie. Przez chwilę mruży oczy jednocześnie rozciągając usta w leniwy uśmiech, po czym przekręca kluczyk w stacyjce i wyciąga telefon.
– Kod to 1303. Moje urodziny. Wejdź na Spotify i włącz playlistę która się nazywa „RoadTrip".
– Okay. – Mówię biorąc od niego telefon. Wpisuję kod i robię, jak powiedział.
– Zrobiłem nam playlistę na dokładnie cztery i pół godziny drogi.
– Cztery i pół godziny?! – Pytam zszokowana.
Xavier śmieje się z mojej reakcji i kiwa potakująco głową, wyjeżdżając na drogę.
– Teraz to musisz mi powiedzieć, gdzie jedziemy.
– Wcale, że nie muszę. Pytanie, pamiętałaś o paszporcie?
– Tak, mam je w torebce. – Mówię, sięgając po torbę pomiędzy nogami. – O, proszę. – Pokazuję je machając nimi przed jego nosem.
– Super. Wracając do twojego pytania. Co ci to da, że ci powiem, dokąd się wybieramy. Wszystko i tak jest już spakowane, a ty siedzisz w tym aucie. Za późno, żeby się wycofać.
– Po pierwsze, wcale, że nie. Zawsze mogę otworzyć drzwi i wyskoczyć.
Xavier unosi brew wyzywająco i śmieje się.
– Taa, już to widzę.
– Jeśli bym musiała to bym to zrobiła. – Mówię, choć nie wiem czy teraz próbuję wmówić to mu, czy samej sobie. – Albo otworzyć szybę i krzyczeć pomocy.
– Okay, a po drugie? – pyta.
– A po drugie, chcę wiedzieć, żeby nie wiem, wygooglować to miejsce? Przygotować się mentalnie? Albo...
– Albo...? – Xavier unosi jedną brew pytająco.
Wzruszam obojętnie ramionami odwracając wzrok.
– Albo powiedzieć Emily, bo jest ona tak samo ciekawa jak ja i nie przestanie do mnie wypisywać, co skończy się na tym, że przez całą drogę będę zbyt zajęta odpisywaniem przyjaciółce i nie będę mogła ci pięknie śpiewać, tylko będę fałszować.

– Czyli potrafisz fałszować jeszcze bardziej?
W odpowiedzi daje mu kuksańca w ramię, ale to go tylko jeszcze bardziej rozśmiesza.
– Okay, okay. Tylko już nie bij, bo zgłoszę cię o przemoc domową. – Mówi, po czym przewraca oczami.
– Hej! Jeśli ja nie mogę przewracać oczami, to ty też!
– Nie wiem, czy to tak działa. – Xavier marszczy brwi. – Ja jestem w tej branży nowy, a twoje przewracanie oczami świadczy o latach nauki, czyli jesteś teoretycznie pro. Więc to jest bardziej niegrzeczne niż gdy ja to robię.
– Co?? – Pytam, kompletnie skołowana jego tanim wytłumaczeniem, po czym wybucham śmiechem.
– Mówię ci. – Nagle chłopak kładzie jedną rękę na moim udzie i gładzi skórę delikatnie kciukiem. – Jedziemy do Vancouver.
– Vancouver? A to nie leży w Kanadzie?

– Dlatego właśnie wzięliśmy paszporty.
Szczęka mi opadła. Dosłownie. Nigdy nie byłam po za Ameryką. Zwiedziłam jedynie zakątki Detroit i Seattle, więc nawet nie wiem czy mogę powiedzieć, że byłam w Ameryce.
– Na jednym ze spacerów napomknęłaś coś o tym, że nie miałaś okazji pozwiedzać świata. Więc uznałem, że zrobimy sobie małą wycieczkę. Dlatego przez ostatnie kilka dni nie spędzaliśmy tak dużo czasu razem, po za spacerami. Planowałem nam wycieczkę.
– Naprawdę? – Pytam, nadal niedowierzając. – Nie kłamiesz mnie? Nie robisz sobie żartów?
Xavier wybucha głośnym śmiechem.
– Nie. Obiecuję, mówię prawdę i tylko prawdę. Mówiłem ci już, jak bardzo nienawidzę kłamstw. Po drodze zatrzymamy się w Everett, gdzie mają piękną promenadę. Potem Bellingham, bo tam jest po prostu pięknie i na koniec prosto do Vancouver.
– Mamy na to czas?
– Tak, dlatego cię tak wcześnie obudziłem i kazałem się pakować. W taki sposób mamy calutki dzień na zwiedzanie.
– Ojeju! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! – Piszczę z przejęcia klaszcząc w dłonie. – Dobrze, że naładowałam telefon i zabrałam...– Marszczę brwi i szybko sięgam po torbę, po czym przeszukuję ją szybko. – O nie, zapomniałam wziąć termos z kawą. – Mówię, po czym zaciskam usta w cienką kreskę.
– To nic. – Mówi Xavier wzruszając obojętnie ramionami. – Będziemy zatrzymywać się na stacjach benzynowych co jakiś czas na kawę. Z resztą i tak uważam, że ich kawa jest lepsza.
– Serio? – Pytam marszcząc brwi. – Nigdy nie próbowałam kawy ze stancji benzynowej.
– Jak to, nigdy?
Wzruszam ramionami, po czym kręcę przecząco głową.
– No to kolejny powód, żeby to zrobić. – Mówi, po czym szczerzy do mnie te swoje bielutkie zęby i puszcza mi oczko.
Nagle słyszę pierwsze sekundy „Cross Me", i gdy tylko Edd Sheeran zaczyna śpiewać, dołączam się, tym samym fundując Xavierowi niezły ubaw. 


________________________________________________________________________________ 


Mam nadzieję, że się wam podoba :)) I zostałam poproszona o napisanie z perspektywy Xaviera, więc tak się stanie, ale jeszcze nie wiem dokładnie w którym momencie tego wyjazdu, ale coś wymyśle <3 

XoXo Sandra 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro