Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wróć Do Mnie 51.

________________________________________________________________________________

– Coś mi tu nie gra. – Odzywa się Emily, opierając się o stolik w palarni, po czym bierze macha papierosa. – Obiecałaś, że napiszesz, jeśli coś więcej wydarzy się pomiędzy tobą i Xavierem, ale nic mi nie napisałaś, a teraz jesteście tutaj. – Rudowłosa ściąga brwi w zamyśleniu.
– Bo nie było o czym pisać. Nic więcej się pomiędzy nami nie wydarzyło po tym wieczorze, gdzie powiedział, że jeśli będzie mnie jeszcze kiedyś całować, to tylko dlatego, że ja podejmę taką decyzję. – Tłumaczę, po czym wzdycham i zapalam swojego papierosa.
– Czyli zabrał cię tu jako przyjaciel?
– Tak. – Mówię, na co Emily parska śmiechem.
– Coś mi tu nie gra. To znaczy okay, on się nadal w tobie kocha. Ty miałaś chłopaka, ale z nim zerwałaś bo zachował się jak idiota i jednocześnie dlatego, że kochasz Xaviera. Więc wytłumacz mi proszę, czemu nie jesteście razem?
– Cóż, ponieważ nie podjęłam takiej decyzji.
– No o to mi chodzi. – Emily nie odpuszcza.
Wzdycham i oglądam się dookoła, upewniając się, że w małym tłumie ludzi nie ma naszych znajomych, a szczególnie Xaviera.
– Po prostu się boję. Boję się, że znów z jakiegoś powodu będę musiała wyjechać z dnia na dzień, a nie wiem jak bym przeżyła kolejne rozstanie z nim.
– Sofia, tego również nie wiedziałaś, gdy całowaliście się po raz pierwszy. I cię to nie zatrzymało.
– Wiem, właśnie o to mi chodzi. W tedy nie wiedziałam ile mogę stracić. I jak to boli. Teraz już wiem. – Wzruszam obojętnie ramionami i siadam na jedno z krzeseł. – Do tego nawet nie wiem, jak miałabym podjąć ten „pierwszy krok".
– Normalnie. Już to przerabiałyśmy. Jak wygłodzona hiena na zwierzynę.
Słysząc to, parskam głośnym śmiechem.
– Że to niby takie łatwe.
– Ależ oczywiście, że tak. Ja tak zrobiłam z Arthurem. Upolowałam go. – Przyjaciółka porusza znacząco brwiami w górę i w dół, co rozśmiesza mnie jeszcze bardziej.
W końcu gdy się uspokajam, wzdycham głośno i gasząc papierosa w popielniczce, mówię:
– Wiesz, że nigdy nie powiedziałam mu, że go kocham?
Słysząc to Emily ściąga brwi.
– Nie? Jesteś tego pewna? Z tego co pamiętam, to był czas, w którym było wam razem wspaniale. Jeśli dobrze pamiętam, to powiedział ci, że cię kocha w Vancouver.
– Dobrze pamiętasz. Tyle że ja mu w tedy nie odpowiedziałam. I później już nigdy nie mogłam zebrać się na odwagę, żeby mu to powiedzieć. A teraz nawet jeśli odsunę swoją chęć „rzucenia się na niego", to mam wielką potrzebę powiedzenia mu tego. Wiem, że on wie. Ale jakby nie było, wydaje mi się, że zasługuje chociażby na to, żeby to usłyszeć.
– Czyli co? Powiesz mu że go kochałaś, czy kochasz?
– Nie wiem. Oba?
– Jeśli powiesz mu, że go kochasz, to wasza przyjaźń może szybko zrobić się nie możliwa. Szczególnie z jego strony. Nie zapominaj, że ten chłopak kocha cię na tyle, żeby godzić się na bycie tylko twoim przyjacielem. Czyli zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli zobaczy cię z innym, to teoretycznie nie może mieć ci tego za złe. I znowuż ty wybierasz przyjaźń, więc jeśli w końcu Xavier nagle będzie się na przykład całował z inną, to ty również nie możesz mu mieć tego za złe. Więc pytanie, czy jesteś w stanie?
Chwilę zastanawiam się nad odpowiedzią. Jestem trochę rozdarta. Gdy zobaczyłam go po raz pierwszy z Victorią, myślałam, że zwariuję. Tak było również za drugim i piątym razem. Ale Emily ma rację. Jeśli nadal będę uparcie wybierać przyjaźń, to muszę liczyć się z tym, że w końcu on może znaleźć kogoś, kim będzie zainteresowany. Część mnie wzdryga się na samą myśl, a druga część uważa, że to cena którą jestem w stanie zapłacić za upewnienie się, że on będzie i pozostanie w moim życiu.
– Sama nie wiem... Chyba tak. – Mówię niepewnie.
– To musisz się zdecydować, kochana. A jeśli to coś wartę, to nadal uważam, że jesteście dla siebie stworzeni. Los najwidoczniej tak również uważa, skoro trafiliście na ten sam uniwersytet.
Przechylam głowę lekko w bok i zaciskam usta w cienką kreskę, pogrążając się na chwilę w myślach.
– Czemu ty zawsze musisz mieć rację? – Pytam, wstając z krzesła.
– Ktoś musi. – Śmieje się Emily, po czym wychodzimy z palarni i dołączamy do przyjaciół, którzy nadal wywijają na parkiecie. 

* * * 

Przekładam się z boku na bok co róż, ale nie potrafię znaleźć odpowiedniej pozycji. Wzdycham cicho, po czym kładę się na plecach i wbijam wzrok w sufit, lekko oświetlony przez światło lamp z ulicy, wdzierający się zza źle zasuniętych zasłon.

Moje myśli wirują, a serce wydaje się przygniatać wielki kamień. Przykładam dłoń do czoła, próbując zrozumieć co się ze mną dzieje. Odkąd rozmawiałam z Emily w palarni, coś ciąży mi na sercu i nie wiem nawet jak to nazwać. Wiem tylko tyle, że moja przyjaciółka miała dużo racji i miejsce w którym stoję z Xavierem nie jest odpowiednie dla żadnego z nas. Okłamywałabym sobą siebie, gdybym powiedziała, że nie marzę o tym, żeby z nim być teraz, gdy mam na to możliwość, nie musząc się ukrywać przed światem. I zdaję sobie sprawę, że obawy które dotąd miałam, są bezpodstawowe. Możliwe, że wmawiałam sobie, że stracenie go jako przyjaciela byłoby łatwiejsze, niż stracenie go jako chłopaka. Ale prawda jest taka, że oba scenariusze przerażają mnie tak samo mocno i oba bolałyby tak samo. Różnica jest chyba taka, że moje ego nie chce stracić Xaviera dwa razy tak samo.
Pierwszą osobą, której opowiedziałam o swojej przeszłości, była Emily. To nic nie zmieniła pomiędzy nami. Tak samo stało się z Alexem. A jakby nie było, gdy Xavier dowiedział się (choć przyznam, że powinien dowiedzieć się tego w lepszy sposób i na dodatek ode mnie) to wszystko runęło w gruzach. Nie mówię tylko o moim życiu. Wierzę, że nie zrobiłby czegoś takiego ponownie. Gdy mówię, że wszystko runęło w gruzach, mam na myśli nasz związek. Trudno zapomnieć o złości w jego oczach i zawodzie. I możliwe, że był zraniony, ale najgorszy scenariusz jaki sobie wyobrażałam, spełnił się kilka miesięcy temu. Odkąd Xavier pojawił się ponownie w moim życiu, ani raz nie sprawił, że poczułam się tak, jakby patrzał na mnie inaczej z powodu mojej przeszłości, o której już wie prawie wszystko. Ale spędziłam dużo czasu sama przed tym i zdążyłam przekonać samą siebie, że życie w kłamstwie, życie którym żyje, nie jest dla Xaviera. Mój strach zdążył mnie przekonać, że Xavierowi byłoby lepiej z kimś innym. Z kimś normalniejszym. Z kimś, kto ciągnie za sobą mniejszy bagaż, niż ja. I pomimo tego, że w dużym stopniu zdaję sobie sprawę z tego, że to strach, to trudno nie pytać samego siebie „ale czy to na pewno tylko strach? Czy może jest w tym prawda?" Chyba każdy czasem przeocza tą cienką granicę pomiędzy rzeczywistością i wyobraźnią, gdy oba żywią się strachem.
A tego strachu jest u mnie wiele. Może i zbyt wiele.
Kolejna rzecz, której nie da się nie zauważyć, to to, jak wszystkie dziewczyny ślinią się na jego widok. Cóż, nie da się nie zauważyć tejtwarzy. Nie da się po prostu nie zauważyć go. A moja pewność siebie ledwo żyje, więc nie ma wiele, co przekonuje mnie do tego, że jestem i będę wystarczająca w jego oczach na zawsze. Bo przecież nikt nie może obiecać mi na zawsze. Boję się, że za miesiąc przejrzy mnie na wylot, zobaczy i pozna najciemniejsze zakątki mojego umysłu i uzna, że jestem zbyt popieprzona. Boję się, że są części mnie, których w rzeczywistości nigdy nie zdoła pokochać. Nie do końca.
Wzdycham, czując jak łzy niebezpiecznie balansują pod moimi powiekami i próbuję odgonić chociaż na chwilę wszystkie myśli od siebie. Koncentruję się na spokojnym oddechu Xaviera, który leży koło łóżka na podłodze. Przekładam się na prawy bok i spoglądam na niego. Wygląda tak spokojnie, gdy śpi. Uśmiecham się sama do siebie na tą myśl, a jednocześnie pojedyncza łza spływa na poduszkę. Trudno jest patrzeć na osobę, którą kocha się bardziej niż kogokolwiek i kiedykolwiek wcześniej i jednocześnie odczuwać ten ogromny strach, że się może stracić tą osobę, ponieważ jest się sobą.
Nagle Xavier przeciąga się leniwie i odwraca na bok, po czym podnosi się momentalnie.
– Nie śpisz? – pyta.
W odpowiedzi kręcę głową, choć nie wiem, czy w ciemności chłopak zdoła to zauważyć.
Xavier wstaje z podłogi i siada na brzegu łóżka koło mnie, przyglądając mi się. Po chwili unosi dłoń i gładzi moje włosy delikatnie.
– Coś jest nie tak? – pyta.
– Sama nie wiem – mówię, uśmiechając się smutno.
– Chcesz o tym porozmawiać?
– Chyba nie. – Mówię, po czym podnoszę głowę i podpieram się łokciem. – Chyba wolałabym o tym porozmawiać innym razem.
Mówiąc innym razem mam na myśli „możliwe, że nigdy się nie odważę poruszyć tego tematu."
– Okay – odpowiada cicho. – Chcesz, żebym z tobą poleżał?
Przez chwilę zastanawiam się, czy wypada mi się zgodzić, biorąc pod uwagę naszą sytuację, ale w końcu uznaję, że tego naprawdę potrzebuję.
Przesuwam się w głąb łóżka, robiąc tym samym miejsce dla Xaviera, który po chwili wślizguję się pod kołdrę i unosi jedno ramie, pozwalając mi wtulić się w jego pierś. Chłopak zaczyna delikatnie gładzić moje ramie, gdy pogrążamy się w ciszy, którą krótko po tym przerywa.
– Nie myśl tak dużo, bo jeszcze oszalejesz.
– Za późno mi o tym mówisz, bo to się już stało – odpowiadam, śmiejąc się cicho.
– Naprawdę powinnaś pospać, bo mamy długi dzień przed sobą. A zmęczenie i worki pod oczami nie przejdzie u mnie jako wymówka.
– Niech ci będzie – wzdycham, przewracając oczami.
– Nie przewracaj oczami, to niegrzeczne – odzywa się Xavier.
– Nie przewróciłam oczami! – bronię się. – A nawet gdybym to zrobiła, to skąd możesz wiedzieć? Jest ciemno.
Xavier parska cichym śmiechem i wtula mnie mocniej w siebie.

– Sofia, znam cię już na tyle, że nie muszę nic widzieć. Słyszę to w twoim tonie głosu. Wiem, kiedy po prostu nie potrafisz się powstrzymać.
W odpowiedzi kręcę tylko lekko głową, po czym pozwalam ciszy i mroku pochłonąć nas ponownie. I jak za dotknięciem magicznej różdżki, kilka minut późnej zasypiam. 


________________________________________________________________________________

Wiem, wiem. Polsat przegiął po całemu. Za to was bardzo przepraszam :(

Ale w swojej obronie chcę powiedzieć tyle; to nie jest tak, że po prostu zapomniałam o was. Próbowałam przez długi czas coś napisać, ale moja wena gdzieś się ulotniła. Miałam trochę dużo na głowie, troche za dużo stresu i to był tego rezultat. Ale jestem z powrotem. 

Do tego nie wiedziałam co napisać, bo nie miałam dokładnie poukładane w głowie jak bym chciała żeby to się skończyło, co bym chciała żeby się stało pomiędzy i co ma prowadzić do czego. Ale już jest chyba lepiej xD 

Uwielbiam was i jeszcze raz przepraszam. 

A co do pytań w kometarzach w poprzednim rozdziale o książce do kupienia, to jest po pierwszej profesjonalnej korekcie (powiem was, że myślałam że będzie o wiele gorzej, biorąc pod uwagę że nie mieszkam w Polsce od 9 roku życia xD) Książka powinna znaleść się na rynku pod koniec października. Ale jak będę wiedziała więcej, to oczywiście o tym napiszę <3 

XoXo Sandra 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro