Wróć Do Mnie 39.
________________________________________________________________________________
Piątek, 12. Września.
– Dwa koktajle truskawkowo-bananowe dla stolika numer siedem i trzy Mohito dla stolika dwanaście. – Mówi Diana, podbiegając do baru, za którym stoję.
– Już się robi. – Uśmiecham się do niej, po czym biorę się za przyrządzanie napoi.
Ostatnio barista po raz kolejny się nie pojawił na swojej zmianie, więc szef go zwolnił i zaproponował mi to stanowisko.
Obracam się na pięcie i sięgam po biały rum, po czym z lodówki wyciągam liście świeżej mięty. Pięć minut później, wszystkie napoje są już gotowe.
– Nie wiedziałem, że tu pracujesz. – Odzywa się dobrze mi znajomy głos.
Zamykam drzwiczki od lodówki i unoszę głowę.
– Hej. – Mówię, napotykając Xaviera niebieskie oczy lustrujące mnie uważnie.
– Hej. – Uśmiecha się chłopak, po czym siada na stołku barowym i opiera ręce o blat. – Jak ci idzie praca?
Wzruszam obojętnie ramionami, gdy do baru podbiega drugi kelner i woła nazwy kilku napoi.
– Jest duży ruch, więc czas szybko leci. – Rozciągam usta w uśmiech, po czym wyciągam czyste szklanki do koktajli i ściągam kilka butelek z alkoholem z półki. – Co tu robisz?
Xavier przygląda mi się przez chwilę, gdy zaczynam wlewać alkohol do szklanek.
– Chłopacy z drużyny zaprosili mnie na piwo. – Ciemno włosy chłopak odwraca się i wskazuję palcem na grupę młodych mężczyzn, którzy siedzą na tarasie. – Zobaczyłem cię przez szybę i musiałem się upewnić, że mi się nic nie przewidziało.
– Dwa razy Margharita i trzy Sex on The Beach! – Krzyczę, stawiając drinki na tacy. Chwilę później podbiega Troy i zabiera je.
– Cóż, zaczęłam jako kelnerka, a barista uczył mnie robienia drinków gdy było mało ludzi. – Wzruszam obojętnie ramionami. – Przestał przychodzić na swoje zmiany, więc zastąpiłam go ja.
– Dla takiej baristki mógłbym przychodzić i pić co wieczór. – Odzywa się, z lubieżnym uśmieszkiem na twarzy.
Nie potrafię się powstrzymać, opieram się o blat i przewracam oczami, po czym parskam śmiechem.
– Chyba nie zapomniałaś, że to niegrzeczne, tak przewracać oczami. – Mówi, pochylając się nad barem, tym samym zamykając dzielącą nas przestrzeń. Momentalnie spuszcza wzrok na moje usta, a ja mimowolnie robię to samo. Po chwili unosi ponownie swój wzrok, a jego tęczówki wydają się ciemniejsze... Pełne... sama nie wiem czego...
Nie odrywa ode mnie wzroku, tylko unosi jedną dłoń i zaczesuje jeden z moich niesfornych kosmyków na ucho, przez co czuję, jak dreszcz przechodzi mnie po kręgosłupie, a włoski na moim ciele stają dęba, gdy jego dłoń niechcący styka się z moim policzkiem.
– Tak lepiej. – W jego oczach czai się wesołość.
Uśmiecham się i nabieram gwałtownie powietrze w płuca prostując się, po czym łapię za szmatkę i wycieram blat.
– Nie powinieneś wracać do swoich kolegów? – Pytam, nie patrząc na niego.
– Powinienem. Ale nic im się nie stanie, jeśli trochę za mną potęsknią. Nie uważasz?
Kiwam delikatnie głową i przygryzam dolną wargę, czując jak moje policzki oblewa rumieniec. Czemu moje ciało nadal tak na niego reaguje? Powtarzam sobie w głowie, że to wszystko to niewinny, przyjacielski flirt, ale moje ciało i uczucia żyją własnym życiem.
– Wiesz, gdzie szukają pracowników? – Przechyla delikatnie głowę na bok, przyglądając mi się.
– Cóż, barista dostał zwolniony, a ja przejęłam jego stanowisko, więc z tego co mi wiadomo, to potrzebujemy kelnerów. A co?
– Pracuję w bibliotece na kampusie, ale jak dla mnie dają zbyt mało zmian, więc uznałem, że powinienem znaleźć sobie jeszcze jedną pracę. – Chłopak odwraca się na stołku i rozgląda się dookoła. – To twój szef? – Pyta, patrząc w stronę Dana, który siedzi na tarasie i wypełnia jakieś papiery.
– Tak. To Dan, mój szef.
– Super. – Wstaje. – Zaraz do ciebie wrócę. – Mówi, po czym odchodzi. Podążam za nim wzrokiem, gdy przemierza przez całą restaurację, wychodzi na taras i podchodzi do mojego szefa. Gwałtownie wciągam powietrze, widząc jak chłopak mówi coś do mojego szefa, po czym wita się z nim uściskiem dłoni i zasiada przy jego stoliku. Zaczynają o czymś rozmawiać, gdy nagle Dan parska śmiechem. Czuję się zbita z tropu. Ciekawi mnie, o czym rozmawiają i co takiego powiedział Xavier, co go rozbawiło, bo chyba jeszcze nigdy nie widziałam mojego szefa jak się śmieje.
Nagle przychodzą kolejne zamówienia, więc chcąc nie chcąc biorę się za robotę. Nie wiem, ile czasu dokładnie mija, zanim Xavier ponownie wraca i siada po drugiej stronie baru, ale mija go trochę.
– Czemu się tak szczerzysz? – Unoszę pytająco brwi i mimowolnie również się uśmiecham. Bo tak właśnie działa jego uśmiech. Zaraża.
– Cóż, powiedzmy, że rozmowa z Danem poszła lepiej niż mogłem przewidzieć. – Wzrusza ramionami i mruży powieki, przyglądając mi się. – Jutro mam próbną zmianę, a jeśli dobrze pójdzie, pod koniec dnia podpiszemy kontrakt.
– Co? – Wytrzeszczam oczy. – Jak to?
– Normalnie. Polubił mnie. No i powiedziałem mu, że się znamy. I tak jak myślałem, bardzo ceni cię za twoją etykę zawodową i za to, jak świetnie sobie radzisz, więc postanowił dać mi szansę i kazał mi przekazać, że będziesz mnie uczyła.
– Ja?
– Tak, ty. Ale nie przejmuj się. Z doświadczenia wiem, że jesteś wspaniałą nauczycielką, gdy nie rozpraszając się pocałunki i takie tam... – Xavier uśmiecha się do mnie znacząco.
Jego słowa zbijają mnie całkowicie z tropu i odbierając mi na chwilę mowę. Rozciągam więc usta w mały uśmiech, zaczesuję swój kosmyk włosów za ucho i odwracam się momentalnie na pięcie. W tym samym momencie któryś z chłopaków z drużyny wchodzi do środka i woła za Xavierem.
– To do zobaczenia. – Mówi ciemnowłosy chłopak, po czym wstaje i odchodzi.
Jeszcze chwilę próbuję otrząsnąć się z napływających do mojej głowy wspomnień, ale to na nic. Za każdym razem gdy zamykam oczy, nawet na ułamek sekundy, mam przed oczami Xaviera ściągającego koszulkę w moim pokoju. Xaviera, którego ciało obsypuję pocałunkami. Xaviera, który całuje mnie namiętnie, przybijając moje ciało swoim do materaca.
Sofia, pamiętaj. Przyjaźń...
________________________________________________________________________________
Heeej <3
No to urodzinowy rozdzialik (choć o dzień spóźniony xD) dla MagdaKraska8 <3
Nie ma to jak prawdziwa, platoniczna, przyjaźń... Hehe
XoXo Sandra
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro