"No to co Harry, to był nasz pierwszy rok? "
Allie weszła do sali na lekcje Zielarstwa. Pomieszczenie było szklarnią, po bokach sali znajdowały się doniczki, ciągnące się po ścianach szklarni, w których były najróżniejsze rośliny. Na środku pomieszczenia znajdował się duży, drewniany stół, wiadome było że nie jest pierwszej świeżości, przez swój wygląd.
Skylar uniosła brew widząc, nieznaną jej roślinę. Przypominała ona rosiczke, jej łodygi były fioletowe, a liście zielone. Roślina poruszała się delikatnie.
— Czy ktoś z was wie jak nazywa się ta roślina? — zapytała pani Sprout, patrząc po uczniach pierwszej klasy Ravenclawu i Slytherinu.
— Kłaposkrzeczka? — powiedział Mattheo Riddle, na którego wzrok zwróciły oba domy.
— Dokładnie tak Panie Riddle, pięć punktów dla Slytherinu — oznajmiła profesor, po czym zadała następne pytanie — Czy ktoś wie coś więcej o Kłaptoskrzeczkach?
— Ja wiem — oznajmiła Potter, podnosząc dłoń, czym zdziwiła swoją blondwłosą koleżankę.
— Proszę bardzo
— Jest to roślina półczująca, oczuwa ból i przyjemność, jak i potrafi się ruszać. Jedna z ważniejszych informacji o niej, jest taka że jest dość wymagająca do środowiska w którym się znajduje. — Powiedziała, patrząc na kwiat.
— Co się wtedy dzieje? — do pytała nauczycielka.
— Skrzeczy, krzyczy, bardzo głośno. Nie wiem czy nie głośniej od Mandragory.
— Pięknie! — uśmiechnęła się nauczycielka — Za tak ogromną wiedzę, przyznaje domowi Kruka piętnaście punktów.
Niebieskooki Ślizgon wlepił swoje spojrzenie w młodą Potter, zaczęła go ciekawić. Nie miał pojęcia skąd dziewczyna mogła tyle wiedzieć, skoro całe swoje życie spędziła w domu mugoli, nie mając pojęcia o świecie magii. Czyżby była naprawdę, aż tak mądra, i podatna na wiedzę? Chłopak zaczynał rozumieć, o co chodziło Lucjuszowi Malfoyowi, który stwierdził że trzeba mieć młodą Potter po swojej stronie, Harry nie był tak bystry jak dziewczyna. W Allie był duży potencjał, który widziała nawet Tiara przydziału, kiedy nie wiedziała czy przydzielić ja do Slytherinu czy Ravenclawu.
————
Parę dni później, poczas przerwy obiadowej Allie siedziała przy stole swojego domu, obok niej siedziała jej przyjaciółka i Cho Chang, której młoda Potter nie polubiła.
Gdy czarnowłosa jadła spokojnie swój obiad, nie spodziewała się że ktoś ją zaczepi.
— Al! — dziewczyna usłyszała głos swojego brata, przekręciła oczami i westchnęła głośno, nie mając ochoty na rozmowę podczas posiłku.
— Tak? — zapytała, nie ukrywając swojej niechęci.
— Wiemy co znajduje się na trzecim piętrze — powiedział cicho Potter, stojac przed siostrą.
— Ta? Co niby takiego? Cerber? — uniosła brew, w końcu odwracając się w jego stronę.
— Kim był Cerber? — zapytała Hermiona, co całkowicie zdziwiło Krukonke, Granger o czymś nie wiedziała?
— Trójgłowy pies z Hadesu, strzeżący bram piekieł — powiedział od razu Ron, patrząc na Gryfonkę. Jakie zdziwienie wywarło to na tej czwórce, kiedy okazało się że rudowłosy coś wie.
— To w sumie... To tak... — powiedziała Hermiona, wciąż będąc w szoku.
— Że przepraszam co? — Krukonka zamrugała parę razy — Żartujecie sobie, tak?
— Chciałbym, żebyśmy żartowali — westchnął Harry — Ten pies, ponoć strzeże czegoś, od Nicolasa Flamela.
— Nicolas Flamel? — zdziwiła się Allie — To nie ten mężczyzna co żyje od wielu wieków, bo wynalazł kamień filozoficzny? — powiedziała to tak, jak by to była najoczywistsza rzecz na świecie.
— Boże, Allie ty jesteś genialna — powiedział Weasley.
— Ej, w ogóle jak się bawiliście z trollem w święto duchów? — zaśmiała się zielonooka, a widząc zdegustowane twarze gryfonów, roześmiała się o wiele głośniej, co zwróciło uwagę parę osób.
Pewien Ślizgon, nigdy nie spuszczał z niej wzroku, a widząc uśmiech na twarzy dziewczyny, a tym bardziej słysząc jej śmiech, czuł dziwne uczucie, którego nie potrafił nazwać.
————
Czas aż do przerwy świątecznej minął w Hogwarcie dość spokojnie. Golden Trio starało się rozgryźć jak przemknąć się obok trójgłowego psa, a Allie zdobywała wiele punktów dla swojego domu, gdyby przez jakiś idiotów mieli je stracić.
Dziewczyna dowiedziała się że jej ojciec był szukającym w drużynie Quidditcha, tak samo jak jego przyjaciel Syriusz Black, tworząc zgrany duet. Allie, postawiła sobie za punkt honoru, aby nauczyć się latać na miotle i również być w drużynie Quidditcha, miała nadzieję że uda jej się to w przyszłym roku.
Czuła urazę w jej dumie, gdy dowiedziała się że jej brat został szukającym drużyny Gryffindoru.
Po przerwie świątecznej Golden Trio obrało sobie za cel honoru, dorwanie się do Kamienia Filozoficznego, który był chroniony przez, jak się dowiedzieli, Puszka.
————
— Czemu ja się dałam na to namówić? — burknęła Allie, stojąc z Hermioną pod Diabelskimi Sidłami, dziewczyny bez problemu rozluźniły się i uwolniły z rośliny spadając niżej.
— ROZLUŹNIJCIE SIE NO! — krzyknęła, już zirytowana, Hermiona. Chwilę to zajęło jednak po chwili obok nich pojawił się Harry.
— No jaki cymbał — warknla Potterówna, po czym wyciągnęła różdżkę — LUMOS MAXIMA — powiedziała, przez co z jej różdżki ukazała się struga światła, dzięki której Diabelskie Sidła się rozluźniły, a Ron stanął obok nich i się otrzepał.
— Jak dobrze że wyluzowałem — powiedział rudowłosy, dumny z siebie.
— Jak dobrze że Hermiona i Allie zakuły zielarstwo — burknal Harry, po czym zaczęli iść dalej.
Szli kawałek przed siebie, po czym znaleźli się w pokoju z wysokim sufitem. Wszędzie wokół nich latały klucze. Na środku pomieszczenia znajdowała się miotła.
— Chyba potrzebujemy klucza — powiedział Ron, patrząc na dziurę w drzwiach — Dużego, starego i zardzewiałego.
— Tam jest — powiedziała Hermiona, pokazując na klucz ze złamanym skrzydłem.
— To polecę — oznajmił Harry, po czym od razu wziął się do roboty.
Allie starała się nie śmiać, widząc jak klucze atakują Harrego, wyciągnęła różdżkę i zrobiła jeden ruch ręką.
— Immobilus — powiedziała, a dzięki zaklęciu wszytkie klucze stały się wolne i nie mogły dogonić Harrego, przez co łatwiej było mu dorwać klucz.
— Skąd wiedziałaś że zadziała? — zapytała ciekawa Hermiona.
— Działa nawet na wierzbę bijącą — oznajmiła Krukona, patrząc na Harrego który złapał w końcu klucz i znalazł się obok Gryfonów i Krukonki.
— To dalej? Zaklęcie zaraz przestanie działać — oznajmiła dziewczyna, otwierając drzwi i przechodząc do następnego etapu.
Następnym etapem okazały się, ogromne, szachy czarodziei którymi przewodził Ron, gdyż naprawdę dobrze w nie grał.
Tak jak Krukonka przewidywała, Weasleyowi udało się wygrać, dzięki czemu wraz z Harrym mogli przejść do następnego poziomu. Jednak Allie nie mogła zbyt dużo zrobić, gdyż po tym jak chłopak wszedł do pomieszczenia z lustrem, wokół niego zapalił się ogień przez którego dziewczyna nie mogłam przejść. Jedyne co mogła robić, to obserwować wydarzenia, wręcz z zewnątrz, jednak przez dym który pojawił się od ognia, w głowie Potterówny zaczęło się kręcić, a ona straciła przytomność.
————
— Allie! — dziewczyna, ledwo się obudziła w Skrzydle Szpitalnym, a już nad nią stało Golden Trio, z jej bratem na czele, jej przyjaciółka Skylar, a gdzieś w tle można było ujrzeć Mattheo Riddle.
— Co jest... — mruknęła cicho zmęczona — Co się stało..?
— Walczyłem z Voldemortem, widziałem naszych rodziców! — mówił podniecony.
— Co ty mówisz Harry, uspokój się. To było lustro pokazujące twoje pragnienia, Dumbi ci to tłumaczył — przewróciła się na drugi bok.
— Ale na głowie Quirrela był Lord Voldemort, i miał nos! — powiedział.
— Cooo? — kwestia, związana z nosem Voldemorta, ją zaciekawiła bardziej niż cała reszta.
— Serio, to ci zainteresowało? — zaśmiała się Hermiona.
Niedługo po jej wyjściu ze Skrzydła Szpitalnego, był koniec roku szkolnego. Puchar domów zdobył Gryffindor, zdaniem Potterówny bardzo nieuczciwie, gdyż Dumbledore faworyzował dom lwa.
Po zakończeniu roku szkolnego, wszyscy wybrali się do swoich domów. Harry pożegnał się ze swoimi przyjaciółmi, a Allie ze Skylar. Gdzieś z daleka pożegnała się nawet z Mattheo, który delikatnie jej pomachał.
— No to co Harry, to był nasz pierwszy rok?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro