Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

- Nie nazywam się wampirek!

*poprawiony*
————

- Dobra Skylar, jako że jesteś już poskładana... - zaczęła Allie, idąc z koleżanką do ich dormitorium.

Skylar po dość długich staraniach pani Pomfrey udało się przywrócić do ładu, że dziewczyna wyglądała tak jak wcześniej. 

- Nie, Allie! - krzyknęła od razu.

- Ciszej! Niektórzy starają się tutaj spać! - krzyknął jakiś czarodziej na jednym z obrazów znajdujących się na korytarzu. 

- Przepraszam... - powiedziała do nich - Głąby - burknęła cicho do siebie - Wracając - zwróciła się w stronę czarnowłosej - Nie Allie, nie bawimy się dalej, widzisz jak to się dzisiaj skończyło, niezbyt chcę kończyć znowu w taki sposób - po zakończeniu swojego monologu, którego oczywiście ta druga nie słuchała, weszły do pokoju wspólnego. 

W Pokoju Wspólnym Revenclawu nie było żywej duszy, wszyscy o tej godzinie znajdowali się w swoich pokojach i albo smacznie spali, albo gawędzili między sobą po cichu, czytali książki, czy tak jak bracia Weasley już rozmyślali jakie psikusy wywiną Filchowi w tym roku. Allie spojrzała w stronę tlącego się delikatnie kominka, który był jedynym oświetleniem tego pomieszczenia, od zawszę dziewczynę fascynował ogień, to jaki jest on wolny i niebezpieczny. 

- Allie... - blondwłosa położyła jej dłoń na ramieniu - Musimy iść, bo jeszcze ktoś tutaj przyjdzie i będziemy miały problemy że nie jesteśmy w dormitorium.

Zielonooka potrząsnęła głową, spojrzała na towarzyszkę i kiwnęła głową, po czym obie udały się w stronę pokoju. 

- Myślisz że będziemy miały fajny plan? - odezwała się znowu szarooka, przechodząc przez drzwi które otwarła Allie. 

- Co masz na myśli mówiąc fajny plan? - spojrzała na nią zamykając drzwi i podeszła do swojego kufra, wyciągając z niego piżamę, ręczniki i kosmetyki których wcześniej nie rozłożyła w łazience. 

- Że nie będziemy musiały lecieć z jednego końca zamku na drugi, aby zdążyć na jakąś lekcje. I że nie będzie wiele Eliksirów, bo przeglądałam podręcznik i już nic z niego nie rozumiem. 

Allie zaśmiała się cicho przymykając oczy kierując się do łazienki, przez co prawie weszła w otwarty kufer współlokatorki.

- Ale ja mam koordynację dobrą - wypięła dumnie pierś, po czym znowu prawie się wywróciła - Nieważne... A wracając do Eliksirów - spojrzała na dziewczynę - Też trochę przeglądałam podręcznik i zaglądałam w inne możliwe źródła i nie wydaję się to aż tak skomplikowane. Jeżeli będzie mi dość dobrze szło, mogę ci pomagać - uśmiechnęła się delikatnie i zniknęła za drzwiami łazienki. 

- KOCHAM CIĘ JUŻ ALLIE!

----

Dziewczyny rano wstały dość późno, przez rozmowy które prowadziły do późnej nocy, na różnorodne tematy. Przez co rano wyglądały jak przysłowiowe zombie, jednak mimo wszystko udało im się dość szybko ogarnąć, tak że na śniadanie zdążyły punktualnie kiedy zostały rozdawane plany lekcji. 

- Dziękuje - Allie delikatnie uśmiechnęła się w stronę Prefekta Revenclawu, który rozdawał plany wraz z resztą załogi. 

- Ulala - powiedziała cicho Skylar - To dopiero pierwsza noc, a twój brat to wygląda jak by co najmniej odkrył jakiegoś trójgłowego psa czy coś - zaśmiała się szturchając towarzyszkę. 

Potterówna spojrzała w tamtą stronę i musiała jej przyznać racje, jej brat wyglądał jak by go coś połknęło, przemieliło i wypluło. Chłopak czując jej wzrok na sobie odwrócił się i jej delikatnie pomachał, a ona odpowiedziała tym samym po czym wróciła do swojego śniadania. Na talerz nałożyła sobie trzy przypieczone kromki chleba, na które położyła pierwsze lepsze warzywa jakie miała pod ręką robiąc sobie chrupiące kanapki. 

Po zjedzeniu wzięła plan w swoje drobne dłonie i zaczęła go dokładnie opracowywać. Na planie prócz tego jaką lekcje ma kiedy i ilu minutowe są przerwy, były klasy w których znajdują się zajęcia. jednak aby nie było pierwszakom tak trudno, została również dołączona mapka, dość duża mapka, z tym gdzie dokładnie znajduje się dana lekcja. 

- Masz szczęście Blondi -spojrzała na Skylar - Nie mamy tak dużo biegania, tylko na Eliksiry będziemy biegać do lochów, ale to nieważne gdzie będziemy miały wcześniej lekcje, z każdego miejsca jest tam kawał drogi - westchnęła, po czym jeszcze raz sprawdziła co mają na pierwszą lekcje i gdzie muszą się udać. 

Wiedząc już wszytko, zrobiła sobie dwie kanapki na zapas, stwierdziła że będzie je jeść dosłownie w biegu, a lepiej coś mieć i tego nie zjeść, niż nie mieć i żałować że nie ma co zjeść. Po zrobieniu drugiego śniadania wzięła je w dłoń, wcześniej w coś zawijając, i wstała z miejsca zwracając się w stronę Skylar. 

- Ja idę do dormitorium, muszę się spakować na lekcje, idziesz? 

- Co? Przyjdę później, zaczęłam rozmawiać z Cho to  muszę skończyć - odpowiedziała jej z delikatnym uśmiechem. 

Czarnowłosa skinęła jej głową po czym wyszła z Wielkiej Sali. W jednej dłoni trzymała swoje kanapki, natomiast w drugiej, z pomocą dwóch placów ręki w której dzierżyła drugie śniadanie, miała plan myśląc nad tym co musi spakować. Nie patrząc w stronę w która szła, wpadła na kogoś, a jako że ona szła dość szybko jak i ta druga osoba również była dość rozpędzona, odbiła się z taką siłą że wylądowała na tyłku na posadce a po jej kanapkach zostało jedynie wspomnienie. 

- Patrz jak łazisz - usłyszała męski głos, z niezbyt zadowoloną miną spojrzała delikatnie do góry i zauważyła zielony krawat. 

- Też byś mógł patrzeć jak chodzisz - warknęła widząc przed sobą twarz chłopaka. 

- Ulala, Pani Potter - chłopak uniósł brew, po czym się cicho zaśmiał i podał jej dłoń.

Dziewczyna spojrzała na niego podejrzliwie szukając jakiegoś spisku na jego twarzy, bądź w jego czynach, lecz nic takiego nie zauważyła i podała mu dłoń. Ku zaskoczeniu dziewczyny chłopak pomógł jej normalnie wstać. 

- Mam rozumieć że gdybym była w Gryffindorze jak mój brat zostałabym opluta i skopana z błotem? - zaśmiała się cicho patrząc na chłopaka - Wisisz mi dwie kanapki. A jako że widzę że jesteś w Slytherinie i wnioskuje że też na pierwszym roku, to dobrze się składa bo mamy razem zielarstwo na pierwszej lekcji. - Uśmiechnęła się promiennie widząc niezbyt zadowoloną twarz Ślizgona. 

- Widzę że dużo potrafisz wywnioskować po samym wyglądzie, wywnioskujesz też to jak się nazywam? - uśmiechnął się chytro ukazując swoje białe zęby, w tym bardzo wyróżniające się praktycznie idealne górne kły. 

- Po twoich kiełkach mogłabym wywnioskować że jesteś wampirem - tym razem zaśmiali się razem - dobra, czas goni i mnie i ciebie. Ja muszę się spakować, ty zrobić mi kanapki. Do zobaczenia panie wampirku! - krzyknęła odbiegając. 

- Mattheo! - Krzyknął za nią chłopak, przez co się odwróciła. 

- Hę? - zatrzymała się i spojrzała w jego stronę. 

- Nie nazywam się wampirek! Nie trafiłaś! - zaśmiał się - Nazywam się Mattheo! Mattheo Riddle! 

- To pamiętaj zrobić mi kanapki panie Wampirku Mattheo Riddlu! 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro