Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chłoniesz wiedzę jak gąbka Panno Potter

*poprawiony*
————

Dnia pierwszego września, rodzeństwo Potter znajdowało się na stacji King Cross. Szukali peronu dziewięć i trzy czwarte, jednak ich oczy nie mogły dostrzec takiego peronu. Allie domyślała się, że magiczny peron nie był wystawiony na oczy, tak zwanych, mugoli, więc trzeba było się tak jakoś dostać.

— Zobacz — powiedziała Allie, wracając tym uwagę swojego brata, który już był gotowy podejść do konduktora i pytać się o owy peron — Tamta ruda rodzina, mówiła coś o mugolach — powiedziała patrząc na rodzinę rudych czupryn — Podejdźmy do nich.

Czarnowłosy szeroko się uśmiechnął, po czym wręcz podbiegł do rodziny czarodziei, na co Allie westchnęła, próbując dogonić brata.

— Przepraszam... — powiedział, już mniej pewnie, Harry patrząc na pulchną kobietę, po czym szukał pomocy wzrokiem w oczach siostry — Jak wy...?

Zielonooka przekręciła oczyma, po czym sama zaczęła mówić, przyglądając się kobiecie. Wiedziała że musi uratować brata, przed rozmową z obcymi. Nie rozumiała czemu Harry w jej towarzystwie, zawsze szukała pomocy u niej, jednak gdy był sam, to stawał się dusza towarzystwa.

— Przepraszam za niego — powiedziała, odczuwając się najmilszym głosem na jaki było ją stać — Mój brat, nieudolnie, stara się zapytać jak dostać się na peron dziewięć i trzy czwarte — Uśmiechnęła się lekko, patrząc na rudowłosa kobietę.

— Oo! Mój syn, Ron, też jedzie na swój pierwszy rok do Hogwartu — powiedziała, od kobiety emanowała taka radość, że nawet Allie nie mogła przestać się uśmiechać w jej obecności — Zapamiętajcie, musicie wbiec w ścianę pomiędzy peronem dziesiątym a dziewiątym — powiedziała miło.

Allie spojrzała na brata wzrokiem " Ona chce nas zabić..?" Widząc, że Harry patrzy na nią tym samym wzrokiem, zrozumiała że myślą to samo.

Potterowie, niezbyt pewnie, wykonali polecenie kobiety. Czarnowłosa, w głębi duszy, modliła się aby okazało się że kobieta nie robiła sobie z nich żartów, ponieważ nie chciała zostać bez nosa, jeśli wbiegnie w nie ta ścianę. Jednak, ku jej uciesze, słowa rudowłosej okazały się prawdziwe, a rodzeństwo już po chwili stało na upragnionym peronie, idąc szukać miejsca w przedziale.

Dziewczyna zaczęła się stresować, gdy nie mogła znaleźć żadnego pustego przedziału. Jej stres nie umknął parze rudych czupryn, którzy zaczepili dziewczynę.

— Hej, młoda! — krzyknął jeden głos, na co Allie odwróciła się w tamtą stronę — Tak ty, chodź do nas — powiedział miło, robiąc jej miejsce w przedziale.

— Dziękuję — uśmiechnęła się do nich lekko, gdy chciała ułożyć swój kufer na półkę, nad fotelami, drugi, identyczny do poprzedniego, chłopak zrobił to za nią, przez co mogła spokojnie usiąść.

— Jestem Fred — przedstawił się jeden z bliźniaków.

— A ja George — uśmiechnął się drugi.

— Jesteście synami tamtej rudej kobiety, która na peronie krzyczała coś o mugolach? — zapytała się, z delikatnym uśmiechem.

— Tak, to nasza mama Molly Weasley — powiedział dumnie jeden z nich, prawdopodobnie był to Fred.

— Macie chyba dużą rodzinę, fajnie — uśmiechnęła się delikatnie, patrząc przez okno, kiedy pociąg zaczął odjeżdżać.

— Tak jest

— A ty jak się nazywasz? — zapytał ciekawy, drugi bliźniak.

— Merlinie, przepraszam. Gdzie moje maniery — powiedziała poważnie — Allie Potter — podała im dłoń, która przyjęli.

— Że ta Potter? Siostra Harrego Pottera? — zapytali zdziwni, na co dziewczyna jedynie pokiwała głową.

Przez całą podróż do Hogwartu, bliźniacy opowiadali czarnowłosej o świecie magicznym, o szkole, nauczycielach, lekcjach, o żartach które robią i o wszystkim.

Gdy nadszedł czas, kiedy zbliżali się do szkoły, Allie wyszła na chwilę aby przebrać się w szaty, gdy wróciła, bracia Weasley również byli przebrani.

Po wyjściu z pociągu, pożegnała się z nimi. Dziewczyna dość szybko polubiła tych rudowłosych chłopaków, dowiedziała się że są w trzeciej klasie, w Gryffindorze i robią za szkolnych żartownisów, co trochę ją bawiło.

————

Cała Wielka Sala ucichła, kiedy do któregoś z domów w Hogwarcie, miał zostać przydzielony Harry Potter, każdy domów chciał mieć u siebie sławnego wybrańca.

Tiara przydziału dość dużo czasu spędziła na głowie chłopca, można było słyszeć jak mówił cicho pod nosem "tylko nie Slytherin", na co jego siostra wywróciła oczami. Nie rozumiała czamu chłopak tak bardzo nie chciał się tam dostać, po krótkiej rozmowie z Draco Malfoyem, który widocznie chciał się z nim tylko zaprzyjaźnić, a raczej nie był zbyt dobry w komunikację międzyludzką.

— GRYFFINDOR!  — wrzasnęła tiara przydziału, na co przy stole domu lwa, wybuchł krzyk szczęścia.

Słyszała jak bliźniacy, z którymi siedziała w przedziale, krzyczeli szczęśliwy " mamy Pottera!"

— HUFFLEPUFF! — nikt nie zauważył, kiedy po Harrym została przydzielana jakaś dziewczynka, która szczeliwa pobiegła do swojego stołu.

— Allie Potter! — powiedziała Minerva McGonagall, wywołując czarnowłosa z tłumu.

Tak jak przy jej bracie, na sali była grobowa cisza, na co ona lekko wywróciła oczyma. Gdy usiadła na stołku, jej wzrok spotkał się z młodym chłopakiem, który cały czas jej się uważnie przyglądał. Miał brązowe, kręcone włosy i niebieskie oczy.

Jednak jej kontakt wzrokowy z chłopakiem, został urwany gdy na jej głowę została nałożona Tiara przydziału, przysłaniając jej oczy na co fuknęła niezadowolona. 

— Co my tu mamy... — mówiła Tiara, jednak jej głos był słyszalny jedynie przez nastolatkę — Dużo się tu dzieje. Widzę odwagę i spryt, o tak, dużo spytu i przebiegłości. Jednak wielka mądrość i chęć nauki nowych rzeczy, chłoniesz wiedzę jak gąbka Panno Potter, dokładnie jak twoja matka, jednak ty chcesz zdobywać wiedzę z własnych doświadczeń i obserwacji, a nie typowo z książek — mówiła, a dziewczyna uważnie jej słuchała — No cóż mogę rzec... RAVENCLAW! — wrzasnęła Tiara, na co dom kruka ucieszył się, mając Potterównę w swoim domu.

Widziała zawiedziony wzrok swojego brata, że nie trafiła do Gryffindoru, jednak nie przeszkadzał jej żaden dom do którego zostałaby przydzielona.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro