Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6


Prawie-sąsiad:

Jesteś dziś zajęta? Może gdzieś wyjdziemy?

Ja:

Na szczęście nie. Gdzie masz ochotę iść?

Prawie-sąsiad:

Spacer?

Ja:

Chętnie. Widzimy się za 15 minut?

Prawie-sąsiad:

Dla ciebie może być nawet 20. To do zobaczenia.

Rin odczytała wiadomość i rzuciła telefon na łóżko obok. Urządzenie odbiło się od materaca i z hukiem spadło na podłogę.

Blondynka podeszła do szafy i wyciągnęła z niej ulubiony sweter i spodnie. Sprawnym krokiem udała się do łazienki zmienić ubrania. Następnie uczesała włosy w wysoki kucyk, z którego wyjęła kilka małych kosmyków pozwalając opadać im na twarz. Na usta nałożyła różowy błyszczyk. Spojrzała z uśmiechem w lustro przyglądając się efektowi swoich działań. Przyglądając się w ciszy, jej uśmiech opadał.

- Co ja robię. - szepnęła do siebie - To tylko spacer.

Szybkim ruchem zmazała błyszczyk z ust i wyszła z łazienki, udając się do swojego pokoju z którego wydobywała się melodia.

- Oikawa-kun? Potrzebujesz czegoś?

- Nie, tak po prostu dzwonię. - usłyszała po drugiej stronie słuchawki. - Iwa-chan, nie bij mnie już! No dobrze, potrzebuję kilku strojów z twojego klubu. Dasz radę je załatwić? Albo nie! Wpuścisz nas tam w poniedziałek?

- Nie wiem czy mogę... Musiałbyś pytać się przewodniczącego. Po co wam to?

- Tajemnica~ Skoro nie, to pogadamy z nim. Niestety.

- Powodzenia. - pożegnała się i rozłączyła z szatynem.

Złapała szybko torebkę leżącą na biurku i zakładając po drodze buty i płaszcz, wyszła z domu.

Przed bramą czekał już na nią Sugawara. 

- Długo musiałeś czekać? - spytała jednocześnie witając się z nim.

- Dopiero przyszedłem. - zaśmiał się wyciągając rękę w stronę dziewczyny. - To gdzie najpierw? 

***

Liście powoli opadały na ziemię tworząc pod nogami kolorowy dywan. Wiewiórki i inne małe zwierzątka szukały pożywienia na nadchodzącą powoli zimę.

Sugawara wraz z Itami przechadzali się bez celu po parku wydeptanymi już przez ludzi ścieżkami rozmawiając wesoło. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Ich znajomość rozkwitła i bez wahania mogli nazywać się przyjaciółmi. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu, głównie podczas powrotów ze szkoły i w weekendy.

Zagłębiając się dalej w parkowe uliczki zauważyli garstkę dzieci korzystających z ostatnich słonecznych, wrześniowych dni.  Dzieci były podzielone na dwie grupy. Dookoła nich leżały patyki ułożone w duży prostokąt wyznaczający granice prowizorycznego boiska.

- Uwaga! - usłyszeli znienacka przyglądając się grze małolatów.

W ich stronę leciała rozpędzona piłka. Itami wyciągnęła ręce przed siebie łącząc jednocześnie dłonie i dokładnie odbiła lecący obiekt na prowizoryczne boisko. Chłopcy (wraz z Sugawarą) spojrzeli zaskoczeni na czerwoną z zawstydzenia blondynkę.

- Woow - usłyszała od wszystkich zgromadzonych.

- Nauczysz mnie tak? - spytał jeden z chłopców podchodząc do niej.

- Mnie też?

- I mnie?

Rin spojrzała zmieszana na srebrnowłosego.

- Co powiesz na mały meczyk? - spytał z uśmiechem, po czym złapał niebieskooką za rękę i zaprowadził ją do młodych siatkarzy.

- Nie jestem pewna... A spacer?

- Uznajmy, że to jedna z jego części. No nie daj się prosić. - chłopak utworzył z ust dzióbek i spojrzał wymownie na swoją towarzyszkę.

- No dobrze. Ale jeden mecz. 

***

Jeden mecz rozciągnął się na trzy kolejne partie. Mali sportowcy wchłaniali wiedzę od licealistów jak gąbka wodę. Rozgonił ich dopiero deszcz, który zaczął niespodziewanie padać na niekorzyść wszystkich.

Wszyscy rozbiegli się we wszystkie możliwe strony, aby uniknąć bycia mokrym. Rin wraz z Koushim schowali się pod drzewem. Liście, które nie zdążyły opaść na ziemię dały im tymczasowe schronienie.

- A mogłam wziąć parasol.

- Nie jest tak źle. Za chwilę powinno przestać.

Dokładnie w tym samym momencie zaczęło padać jeszcze mocniej.

- Nie znoszę jesieni. - szepnęła do siebie blondynka, przeklinając w myślach pogodę.

- Biegnijmy.

- Co? - spytała zaskoczona.

- Biegnijmy. I tak jesteśmy już mokrzy.

- Ale gdzie?

- Do mnie. Mieszkam najbliżej.

- Nie wiem czy to dobry pomysł....

- Po prostu mi zaufaj. - Sugawara złapał niebieskooką za rękę i puszczając jej oczko, pociągnął za sobą.

Kilka chwil później znaleźli się pod jednym z domów bliźniaków.

- Zapraszam. - Srebrnowłosy otworzył drzwi na oścież wpuszczając pierwszoklasistkę do środka.

- Nie chcę się narzucać, poza tym mieszkam przecież dwa domy dalej. To pół minuty drogi.

- Przez te pół minuty możesz złapać jakieś choróbsko. No, zdejmuj płaszcz. Zrobię nam herbaty. Ile słodzisz?

- Jedną. Całkiem ładnie tu masz. - stwierdziła rozglądając się i przyglądając rozwieszonym na ścianach zdjęciom.

- Dzięki. Staraliśmy się. - siatkarz uśmiechnął się pod nosem nalewając wrzątek do kubków. - Proszę bardzo. Za chwilę przyniosę ci jakieś ubrania.

Rin zachłysnęła się pitą herbatą i poczerwieniała na policzkach.

- Po co?

- W mokrych ubraniach człowiek szybciej się przeziębia. Poczekaj tu.

Itami wzięła duży łyk ciepłego napoju i wbiła wzrok z powstające pod wpływem ruchu okręgi.

- Proszę bardzo. - do pomieszczenia wszedł ponownie Koushi, niosąc ubrania złożone w kostkę. - Łazienka jest na końcu korytarza. Masz ochotę na jakiś film?

- Ty coś wybierz. - wzięła ubrania od chłopaka i kierując się jego wskazówkami udała się do łazienki.

Chwilę później ubrana w czarne dresy i za długą na nią, białą bluzę przyjaciela znalazła się na kanapie obok również przebranego w suche ubrania.

- Włączyłem Sherlocka Holmes'a. Oglądałaś?

- Nie. Ciekawe?

- Sama zobaczysz. - posłał jej uśmiech i wcisnął przycisk play.

Film tak wciągną nastolatków, że obejrzeli następną część i pierwszy sezon serialu. W końcu ze zmęczenia zasnęli oparci o siebie w blasku październikowego księżyca.

 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro