Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


- Ohayo, Itami-chan!

Rin powoli wyjęła jedną słuchawkę z ucha i odwróciła się za siebie. Na jej usta wpłynął drobny uśmiech widząc znaną jej już osobę.

- Dzień dobry Oikawa-kun.

- Jak tam moja ulubiona pierwszoklasistka? - zapytał brunet ze znanym już dziewczynie zadziornym uśmiechem.

Itami uderzyła lekko w ramię chłopaka, który zaśmiał się tylko na jej reakcję. To nie tak, że nie lubiła, gdy ją tak nazywał. Również śmiała się z nadanego jej tytułu "ulubionej pierwszoklasistki", jednak czasami przerażał ją wzrok wszystkich fanek bruneta.

- Jest jak zwykle - spojrzała na przesuwające się powoli na niebie obłoki - ciężko, nudno i znowu marnuję czas z tobą.

Oikawa na jej słowa stanął na chodniku i złapał się teatralnie za serce.

- Właśnie zraniłaś moje biedne serce. A to boli. Gdyby nie ja, zginęłabyś miesiąc temu!

Rin spojrzała w oczy bruneta. Fakt, gdyby nie Tooru, prawdopodobnie zginęłaby w odmętach szkolnego korytarza albo zostałaby zgnieciona (lub uśmiercona w inny sposób) przez fanki siatkarza podczas pierwszego dnia.

- Ale nie zaprzeczyłeś! Poza tym poradziłabym sobie. Albo poprosiłabym Iwe o pomoc. Przynajmniej nie zostałabym "wrogiem" niektórych dziewczyn.

Blondynka stanęła na przeciwko niego zakładając ręce na piersi.

- Dobra, punkt dla ciebie. Po szkole zapraszam cię na kawę.

- A trening Shittykawa?

Obie pary oczu skierowały się na Iwaizumiego, który nagle pojawił się obok tej dwójki.

- No tak. To pójdziemy jutro Itami-chan. A teraz chodźmy, szkoła wzywa! - Oikawa uniósł zaciśniętą pięść w górę i zaczął iść szybkim krokiem w stronę białego budynku. Itami z Hajime westchnęli głośno i wolnym krokiem udali się przed siebie.

- Właśnie, Itami - zaczął rozmowę czarnowłosy - zapisałaś się już do jakiegoś klubu?

- Tak właściwie to nie. Zastanawiam się nad klubem fotograficznym a teatralnym.

- A nie rozmyślałaś może nad powrotem do siatkówki?

Niebieskooką zamurowało. Nikomu z jej nowych znajomych nie wspominała o tym wszystkim co się działo w gimnazjum. Nikt nie wiedział o jej porażkach jako kapitan i o tamtych sytuacjach w szatni.

- Skąd wiesz? - szepnęła zdenerwowana.

- Nie wiem czy mogę powiedzieć. - odpowiedział zmieszany na jej reakcję czarnowłosy.

- Gadaj. - złapała chłopaka za nadgarstek i zacisnęła na nim palce, wbijając jednocześnie paznokcie w skórę.

- Pewna osoba napisała do mnie, żebym przekonał cię do powrotu do siatkówki. Podobno byłaś dobra, a nawet bardzo dobra jak stwierdził.

- Czy ta osoba nazywa się może Kise Ryouta?

- Nie mogę powiedzieć.

- Czyli tak. A to menda. - dziewczyna puściła nadgarstek towarzysza. - Przepraszam za to. - wskazała na drobne zagłębienia po paznokciach.

- Nic się nie stało. Chcesz... Chcesz o tym porozmawiać?

- Dziękuję za troskę, ale nie. To co się stało to przeszłość. Po prostu nauczyłam się pewnych rzeczy i więcej nie powtórzę tamtych błędów. Chodźmy już, za chwilę będziemy spóźnieni.

Do końca drogi nie odzywali się do siebie. Blondynka próbowała doprowadzić się do porządku po tym, gdy odkryła, że w kącikach oczu pojawiły się drobne łzy. Dopiero widząc Oikawę przy bramie wymusiła na sobie drobny uśmiech.

- No co tak dłu- Płakałaś? - spytał zaskoczony widząc przyjaciółkę.

- Coś wpadło mi do oka. Przepraszam, ale muszę już iść, lekcja się zaczyna. Do zobaczenia później! - wypaliła na jednym wdechu i szybkim krokiem udała się do szkoły zostawiając dwójkę chłopaków za sobą.

Dopiero za drzwiami wypuściła powietrze z płuc i ze wzrokiem wbitym w podłogę doszła do klasy.

*** 

- Musiałeś to robić?!

- Przepraszam cię, ale to dla twojego dobra! Chciałem, żebyś wróciła do tego co kochasz!

- Słucham? Przecież mówiłam ci tyle razy, że to już koniec. Nigdy więcej nie zagram, nie wejdę na boisko ani nie dotknę tej głupiej piłki.

- Okłamujesz samą siebie. Wszyscy wiemy, że to kochasz i to tylko kwestia czasu, a wrócisz do gry.

- Kto ci takich głupot nagadał? Ja nie należę do Pokolenia Cudów, nie jestem idealna i poddaję się kiedy chcę i muszę.

- Ale gdybyś spróbowała...

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?! Nienawidzę siatkówki, nienawidzę tamtego okresu i nienawidzę ciebie!

Zapadła cisza. dopiero chwilę potem Rin zrozumiała co powiedziała.

- Nie, nie, nie, nie, nie, to nie tak, nie to miałam na myśli!

- Jasne. Rozumiem.

- Kise, to nie tak!

- Wybacz, że zmarnowałem twój czas.

W słuchawce odezwał się dźwięk przerwanego połączenia. Itami spojrzała na ekran pokazujące zakończoną rozmowę. To nie tak miało się skończyć. Nie chciała krzyczeć na Kise, a tym bardziej nie chciała powiedzieć, że go nienawidzi. Kochała go jak brata, a całą wieloletnią przyjaźń zepsuła w jednym momencie.

- Jestem beznadziejna... - szepnęła do siebie i opadając na ławkę, zakryła twarz w dłoniach.

Miała to szczęście, że lekcje się już skończyły, a Oikawa z Iwaizumim musieli iść na trening. Gdyby jeszcze i oni tu byli, nie wiadomo jak by się wszystko skończyło.

Chwilę jej zajęło doprowadzenie się do porządku. Gdy upewniła się, że nie widać jakichkolwiek oznak załamania, podniosła głowę i rozejrzała się po okolicy. Jej wzrok spotkał się z jasnobrązowymi tęczówkami osoby siedzącej obok.

- Ciężki dzień?

- Trochę? Może bardziej? Nie wiem sama...

- Chcesz porozmawiać na ten temat?

- Przecież nawet się nie znamy. Dlaczego miałabym ci coś mówić o moich problemach? Jeżeli ja ich nie potrafię rozwiązać to myślę, że ty też nie dasz rady. - wypaliła jednym tchem.

- Błąd. Ty mnie już nasz, jednak ja nie znam ciebie. Nie przedstawiłaś mi się wtedy.

Itami spojrzała na rozmówcę zaskoczona. Oczekiwała jakiejkolwiek negatywnej reakcji z jego strony.

- Faktycznie. Wybacz mi, nie chciałam tego mówić. To przez nerwy i w ogóle...

- Jasne. Zapomnijmy o całej sytuacji i zacznijmy od nowa. Co ty na to?

Blondynka spojrzała na chłopaka. W jego oczach kryły się radosne iskierki, a usta rozciągnięte były w lekki uśmiech. Szare, roztrzepane włosy odbijały promienie słońca, które chwilę potem schowało się za chmurką.

- Itami Rin. - wyciągnęła przyjaźnie dłoń.

- Sugawara Koushi. - odpowiedział brązowooki, potrząsając lekko rękę - To co cię trapi?

- Powiedziałam kilka słów za dużo przyjacielowi.

- A chciałaś je powiedzieć?

- Właśnie nie. I teraz ma mnie pewnie za najgorszą osobę na świecie.

- Nie bądź tego taka pewna. Jeśli naprawdę był twoim przyjacielem to mu przejdzie cała złość. Musicie tylko porozmawiać spokojnie, ale najpierw dajcie sobie czas.

- Jesteś pewien?

- Nie. Ale tak zazwyczaj działa.

- Dzięki. Jednak dałeś radę to rozwiązać. Teraz twoja kolej.

- Hm? Nie rozumiem?

- Powiedz co cię martwi. Może dam radę pomóc.

- Dziękuję, ale innym razem. Jeśli coś się znajdzie to usłyszysz to pierwsza. - Sugawara zamyślił się chwilę, po czym gwałtownie wstał z ławki. - Chodź.

- Gdzie? - spytała zaskoczona dziewczyna.

- Do domu. Autobus i tak będzie za godzinę, a zbiera się na deszcz. Szybciej dojdziemy na piechotę sąsiadko.

- No dobrze, tylko, że mieszkam dwa domy dalej!

- To prawie-sąsiadko.

- Już lepiej. - zaśmiała się i ruszyła razem z na nowo poznanym chłopakiem.

***

Drogi pamiętniku

Minął równo miesiąc od pójścia do Aoba Johsai i jest dużo lepiej niż wcześniej. Czasem brakuje mi tylko ludzi z Pokolenia Cudów, ale część tej pustki zapełnia Oikawa. Pewnie dogadałby się z Kise, mają bardzo podobne charaktery.

Co do Kise... Wiesz, że nie chciałam, prawda? Po prostu emocje sięgnęły górę i to wszystko. Na szczęście Sugawara-kun pomógł mi trochę się ogarnąć emocjonalnie i doradził trochę.

A właśnie, co do Sugi - bo tak kazał siebie nazywać - to bardzo sympatyczny chłopak. Może i chodzi do Karasuno, a moja szkoła rywalizuję trochę z jego szkołą, ale mam małą nadzieję, że utrzymam z nim pozytywne relacje. W końcu to mój prawe-sąsiad.

I tak na koniec pomyślałam sobie, że co jeśli Kise miał właśnie rację? Że oszukuję sama siebie i w końcu powrócę do siatkówki? Sama nie wiem co mam o tym myśleć... 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro