Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Ciepły wiatr plątał włosy blondynki. Jej kucyk wyglądał zdecydowanie gorzej po porannym biegu na autobus niż rano. Duże, niebieskie oczy uważnie wpatrywały się w logo szkoły, którym był czarny kruk. 

Tłumy ludzi omijały dziewczynę, jednak nie zwracały na nią szczególnej uwagi. 

Rin poprawiła spadającą z ramienia torbę i ruszyła. Z kieszeni ostrożnie wyjęła telefon, na którym znajdowała się ogromna rysa z turnieju. Przejechała ostrożnie palcem po uszkodzeniu i odblokowała urządzenie. Na ekranie głównym pojawiło się zdjęcie jej samej, Kise oraz Yuri, którzy uśmiechali się szeroko do kamery pokazując znak victorii. Niebieskooka uśmiechnęła się ciepło, wspominając tamte czasy. 

Następnie spojrzała na dymek wiadomości, który rósł co sekundę. 

Ryouta:

Itamicchi, trzymasz się? 

Ryouta:

Proszę, odpisz. Nie odzywasz się od końca roku. 

Ryouta: 

A, no tak, może masz już apel. 

Ryouta:

Itami Rin, martwię się, odpisz! 

Ryouta: 

Odpiiisz....

Ryouta: 

O-D-P-I-S-Z

Ja: 

Spokojnie, jestem, żyję i mam się dobrze 

Ryouta: 

Ufff... Już myślałem, że trzeba wzywać Aominecchi i jechać do ciebie 

Ja: 

Nie ma takiej potrzeby, naprawdę :D Jest mi tu całkiem dobrze, nie musisz się tak mną martwić, lepiej zajmij się sobą 

Zacisnęła usta w wąską kreskę. W jej głowie ta wiadomość brzmiała lepiej. 

Ja: 

Przepraszam, nie tak to miało zabrzmieć. Jestem złą przyjaciółką. 

Ryouta: 

Nic się nie stało ;) przestań już tak myśleć i ciesz się tym, że masz mnie! 

Ja: 

No dzięki, już mi lepiej. Co co tam słychać w Tokio? 

Przez resztę drogi Itami wpatrywała się w ekran co chwilę śmiejąc się z wiadomości od blondyna. W końcu kiedy poczuła coś ciężkiego na plecach oraz twardego na twarzy spojrzała na otaczający ją świat i usłyszała jęki bólu. Szybko wstała z chodnika, na którym leżała i odwróciła się do poszkodowanego. 

Był nim - prawdopodobnie - wysoki brunet. Tyle mogła o nim powiedzieć w tamtej chwili. 

Nieśmiało kucnęła przy nieznajomym wystawiając dłoń przed siebie w celu pomocy, a drugą trzymając na nosie i upewniając się, że nie leci jej krew. Brunet, który masował obolałą głowę otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę przed sobą. 

- Nic ci się nie stało? - spytała, gdy oboje znaleźli się na nogach. 

... tego się nie spodziewał. 

- Nie, nie, wszystko w porządku, naprawdę. - uśmiechnął się szeroko. - Masz mundurek mojej szkoły. Pierwszoroczna? Jakoś nie widziałem cię wcześniej tu. 

- Tak wyszło. 

- Jestem Oikawa Tooru. Mogę cię oprowadzić po szkole, jeśli tylko chcesz oczywiście. - uśmiechnął się do blondynki, puszczając oczko. 

- Byłoby mi miło Oikawa-senpai. Itami Rin. 

- W takim razie chodźmy, Itami-chan. 

Podróż do szkoły minęła im znacznie szybciej. Oikawa tak jak obiecał, pokazał niebieskookiej całą szkołę (głównie dzięki jego fankom, które rzuciły się na niego kiedy tylko przekroczył próg szkoły). Po drodze zapoznał ją ze swoim przyjacielem, Iwaizumim. Rozstali się dopiero pod klasą blondynki, gdzie obiecali sobie kolejne spotkanie. 

***
Powrót ze szkoły przebiegał Rin dużo spokojniej. 

Dziewczyna spokojnym krokiem przemierzała chodnik, machając głową na boki w rytm piosenek Panic! At the disco. Tym razem nikt ani nic w nią nie uderzyło. Prawie. 

Ulica była pusta, przez co pozwoliła sobie zamknąć oczy i dokładnie wsłuchiwać się w melodię. Przeszła duży kawałek trasy, póki nie poczuła jak wpada na coś miękkiego. 

Rin natychmiast otworzyła oczy i zrobiła kilka kroków w tył. Spojrzała na swoją przeszkodę, którym był - kolejny tego dnia - chłopak. Spaliła buraka, kiedy jej "przeszkoda" odwróciła się i spojrzała na blondynkę. 

- Bardzo przepraszam. 

- Oh, to ty. - usłyszała od razu - Spotkaliśmy się pod Karasuno. 

Itami przyjrzała się dokładnie rozmówcy. Srebrne włosy, brązowe oczy i charakterystyczny pieprzyk na policzku... Racja! 

- Faktycznie, przypomniałam sobie. 

- Więc... Jednak Aoba Johsai? - spytał z uśmiechem. 

- Tak... - złapała za kraniec spódnicy i zacisnęła na nim pięść - Ale nad Karasuno też myślałam. 

- Rozumiem. Też się wybierałaś na przystanek? Możemy przejść się razem. I tak raczej idziemy w tą samą stronę. 

Rin przytaknęła kiwnięciem głowy. Szła razem z nieznajomym rozmawiając swobodnie. Jak się okazało, jechali nawet tym samym autobusem oraz wysiadali na tym samym przystanku. 

- Tutaj mieszkam. - wypalił nagle srebrnowłosy stając przy jednej z furtek. - A nazywam się Sugawara. - posłał Itami szeroki uśmiech i ruszył do domu. 

***

Drogi pamiętniku, 

To był... Dziwny dzień. Nawet nie chodzi o szkołę, która jest całkiem... OK? Tak mi się wydaje po jednym dniu, ale o pecha, który mnie trzymał. No powiedz mi, ile razy w ciągu dnia można wpaść na jakichś chłopaków? Nie, żebym narzekała, ale... Chyba rozumiesz. 

A nie czekaj, przecież nie jesteś istotą żywą. Znowu to robię, eh. Po prostu ten dzień był dziwny. I przy tym zostańmy. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro