Odpowiedzialność grupowa [Valakiria]
Odpowiedzialność grupowa... nie istnieje? Niektórzy tak twierdzą. Inni mówią, że może i czasem zachodzi, ale zdecydowanie świat nie powinien działać w ten sposób. To przecież nie jest sprawiedliwe, by jedna osoba odpowiadała za inne! Wystarczy spojrzeć na klasyczny, szkolny przykład: klasowy śmieszek przeszkadza w prowadzeniu lekcji, więc nauczyciel przetrzymuje po zajęciach wszystkich - łącznie z tymi, którzy byli maksymalnie skoncentrowani, ale po tych czterdziestu pięciu minutach chcieliby po prostu pójść do domu. No niesprawiedliwość w oczy kole. Odpowiedzialność grupowa wydaje się błędem, w tym i wielu innych przypadkach.
Jak to jednak w życiu bywa, są wyjątki od reguły - a grupa literacka jest właśnie jednym z nich. Dlaczego? To dosyć oczywista sprawa. Chociaż wszyscy dobrze wiemy, że do grupy należy kilka (czasem nawet kilkanaście) osób o różnych umiejętnościach i różnym doświadczeniu, działając pod wspólnym szyldem, występują razem. Sukces, który osiągają, przypisywany jest całej grupie i jest z nią kojarzony... ale porażki również tak funkcjonują. I to nawet gdy popełnia je jednostka, cierpi cała grupa, do której ona należy. Bolesne, owszem, ale niestety prawdziwe. Wyobraźcie sobie, dla przykładu, taką sytuację: znajdujemy miernej jakości opowiadanie. Dwie gwiazdki od koleżanek, a komentarzy kilkadziesiąt, bo rozpętał się tam istny kał szkwał. Jedną z inicjatorek całej awantury okazuje się członkini pewnej grupy, która razem z koleżankami z ekipy bezlitości objechała dzieło i samą autorkę. Uczyniły więc pospolity hejt. Jaki komunikat poszedł w świat? Że grupa X pomaga tylko z nazwy, a w rzeczywistości jest kółkiem wzajemnej adoracji, które jak sfora psów tropi słabe dzieła, by pastwić się nad autorami. Właśnie w ten sposób zadziałała odpowiedzialność grupowa. Potężna dziedzina jaką jest public relations, uczy nas też, by nie wywlekać prywatnych uprzedzeń, animozji i sympatii na światło dzienne. Wypowiadając się publicznie, wypowiadamy się jako my - Kasia, Monika czy Sylwia - ale też jako członek danej grupy. Jakiekolwiek przejawy niesprawiedliwości, podejrzanych działań, adminofaszyzmu czy krętactwa należy wyjaśniać we własnym gronie, nie na forum. Podobnie sprawa ma się w przypadku złośliwostek lub ironizowania. Wewnątrz ekipy możemy się z tego śmiać, bo wiemy, że to przyjacielski żart, ale obcy ludzie tego nie wiedzą; obcy ludzie nasze przekomarzanki odbiorą jako toksyczną atmosferę, z którą, całkiem zdrowo, nie będą chcieli mieć nic wspólnego.
Ale to tylko jeden wymiar, ten, powiedzmy, bardziej oczywisty. Innym, nie mniej ważnym, jest jednak to, że na sukces grupy pracują jednostki. Brzmi jak banał? Okazuje się, że niekoniecznie. A może o banałach czasem trzeba mówić, by na zawsze pozostały tylko banałami, a nie wiedzą tajemną. Większość wattpadowiczów chciałaby być znana, sławna z jakiegoś konkretnego powodu, a bycie członkiem rozhulanej, dużej i ambitnej grupy to całkiem przyjemny cel. Ale gdy dołączamy do takiej młodej ekipy lub zaczynamy własny projekt, często pojawiają się chody. Bo okazuje się, szok życia, że na sukces trzeba zapracować. I, co gorsza, nie zapracuje na niego jedna osoba. Jak więc pisaliśmy we wcześniejszych rozdziałach, praca zespołowa jest niezwykle ważna, bo łączy się właśnie z pojęciem odpowiedzialności grupowej. To my jesteśmy odpowiedzialni za projekt, w którym uczestniczymy; my jesteśmy ogniwami łańcucha, który tworzy grupę. Nasze zaangażowanie, nasz wkład to inwestycja w przyszłość tego projektu, a więc i w nas samych. Mówiąc bardziej dosadnie: nic samo się nie zrobi. Właśnie tego uczy nas odpowiedzialność za grupę literacką, czyli nasza mała odpowiedzialność grupowa.
Artykuł przygotowała Valakiria, a oprawę graficzną wykonała Palustris675.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro