One shot #3
"Nie rozdrapuj starych ran
Przyjdzie wiosna będzie plan
Nic nie jest na pewno
A jednak mam pewność
Nigdy nie jestem calkiem sam."
TABB & Sound'n'Grace - "Na pewno"
*****
Peter był zdenerwowany jak jeszcze nigdy wcześniej do tej pory. Nawet podczas swojego pierwszego skoku na mamucie nie czuł tego co teraz.
Strasznie pociły mu się dłonie, a żołądek skręcał się niemiłosiernie.
Bardzo zależało mu na dobrym pierwszym wrażeniu na mamie Anastazji. W końcu nieczęsto ma się okazję poznania mamy swojej dziewczyny. Wprawdzie miał już kiedyś swoją drugą połówkę, ale była nią dziewczyna, która mieszkała dosłownie dwa domy dalej i jej rodziców znał właściwie od zawsze.
Inaczej było z mamą rudowłosej. Znał ją tylko z opowiadań dziewczyny i kilku zdjęć, które mu pokazała.
Słoweniec poprawiał swoją fryzurę w lusterku samochodowym, kiedy do pojazdu wsiadła jego dziewczyna. Przywitał się z nią pocałunkiem w policzek i poprosił:
-Możesz wpisać mi w nawigację twój adres?
-Pewnie. Daj ją.
Gdy skoczek podał Anastazji urządzenie, ta zauważyła jego trzęsące się lekko dłonie i powiedziała:
-Nie denerwuj się tak.
-Ja się nie denerwuję – zaprzeczył Peter.
Anastazja spojrzała na niego kpiąco.
-Czyżby?
-Eh, no dobra, denerwuję się! Zadowolona? – przyznał chłopak przewracając oczami.
-Bardzo – dziewczyna cmoknęła go w policzek. – Nie masz się czym tak stresować.
-Łatwo ci mówić. Ty jeszcze nie byłaś u moich rodziców.
-Może i nie, ale musisz mi uwierzyć, że moja mama nie gryzie.
-Może nie ciebie, ale co z innymi?
-Nie przesadzaj. Na pewno cię polubi.
Peter westchnął ciężko i nic już nie mówiąc sprawdził trasę do Ustrzyk Górnych na GPS-ie.
***
Samochód Prevca zatrzymał się przed drewnianym domem, który znajdował się na końcu asfaltowej drogi, a za nim były już tylko łąki i pola uprawne, a dalej las i góry.
Peter nie miał czasu na podziwianie przepięknych widoków, ponieważ niebieskooka pociągnęła go za rękę w stronę drzwi wejściowych. W środku Anastazja puściła dłoń Słoweńca i zostawiła swoją torebkę na komodzie w korytarzu.
-Anastazja? Jesteście już? – dobiegł ich głos z głębi domu.
-Tak mamo – odpowiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę kuchni, a jej chłopak za nią.
Z każdym kolejnym krokiem, do Petera docierała coraz to mocniejsza, przyjemna woń. Chłopak domyślił się, że mama jego dziewczyny przygotowywała dla nich obiad.Faktycznie, po dotarciu do pomieszczenia, skoczek zauważył krzątającą się po nim czarnowłosą kobietę o niebieskich oczach. Ana uśmiechnęła się na jej widok.
-Cześć mamo – powiedziała i przytuliła mocno swoją rodzicielkę.
Kiedy obie się od siebie odsunęły, kobieta zmierzyła sportowca wzrokiem i zapytała po słoweńsku:
-Więc to ty jesteś wybrankiem mojej córki? – na ostry ton jej głosu Pero przełknął głośno ślinę.
-Mamo! – zaśmiała się rudowłosa.
-Przepraszam, nie chciałam cię wystraszyć. Nazywam się Krystyna Ignaczak.
-Peter Prevc – chłopak uśmiechnął się lekko i uścisnął dłoń podaną przez kobietę.
-Miło mi cię w końcu poznać, Anastazja wiele mi o tobie opowiadała.
Zażenowana dziewczyna przewróciła oczami.
-Zaraz podam obiad. Peter? Mógłbyś mi tutaj w czymś pomóc? – chłopak pokiwał twierdząco głową.
-Może ja to zrobię? – zaoferowała się Ana.
-Nie, nie. Ty idź i nakryj do stołu, my sobie tutaj poradzimy.
Niebieskooka skinęła głową, wiedząc że nie ma sensu się o to kłócić i udała się do jadalni.
Kiedy jej mama była już pewna, że dziewczyna jest już w pomieszczeniu obok, zamknęła drzwi do kuchni i zaczęła rozmowę:
-Ana jest z tobą bardzo szczęśliwa.
Petera zdziwiło, ale jednocześnie i bardzo ucieszyło stwierdzenie kobiety.
-Nie zepsuj tego.
-Nie mam zamiaru. Kocham ją i zrobię wszystko, by była szczęśliwa.
Czarnowłosa pokiwała głową.
-Cieszę się, że po tym wszystkim co przeszła, trafiła właśnie na ciebie. Pomożesz mi z tą pieczenią?
Skoczek skinął głową i zabrał od niebieskookiej naczynie z apetycznie pachnącą potrawą.
-Zanieś ją do Any, dobrze?
Gdy Peter zniknął za drzwiami, kobieta sięgnęła do swojego naszyjnika i otworzyła go. W środku znajdowało się zdjęcie trzyosobowej rodziny. Dziewczynka na nim miała zaledwie kilka miesięcy, a na rękach trzymał ją jej tata. Niebieskooka pogładziła fotografię opuszkami palców i ze łzami w oczach wyszeptała:
-Szkoda, że cię z nami tutaj nie ma... Byłbyś z niej bardzo dumny...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro