8. "Muszę już iść..."
"Ludzka wolność ludzi polega zaledwie na tym, że człowiek zna swoje pragnienia, nie zna natomiast przyczyn, której je wywołują."
Baruch Spinoza
*****
Anastazja i Peter natychmiast się od siebie oderwali i spojrzeli w stronę, gdzie błysnął flesz. Ludzie dookoła wydawali się niczego nie zauważyć. Nic dziwnego, dookoła grała głośna muzyka i błyskały kolorowe światła.
Jednak oboje byli pewni, że był to błysk aparatu fotograficznego.
Peter od razu wybiegł na zewnątrz, a Anastazja podążyła za nim. Faktycznie, kilkanaście metrów dalej uciekał mężczyzna, który już na pierwszy rzut oka był dziennikarzem.
Prevc puścił się za nim w pogoń, a dziewczyna niewiele myśląc zdjęła z nóg czarne koturny i pobiegła za nimi. W końcu ta sprawa dotyczyła również jej.
Słoweniec biegł bardzo szybko i po chwili rudowłosa straciła go z oczu, gdy skręcił w jedną z bocznych uliczek. Kiedy dobiegła na róg skrzyżowania, zobaczyła, że Peter trzyma mężczyznę za koszulę i krzyczy do niego coś po Słoweńsku. Znała ten język, ale nie do końca udało jej się zrozumieć wypowiadane przez skoczka słowa.
Po kolejnym szarpnięciu za ubranie fotograf poklikał coś na swoim aparacie, szeptając pod nosem kilka słów, których niebieskooka niedosłyszała.
Podeszła do chłopaka, a ten puścił mężczyznę, który od razu uciekł w popłochu, jak gdyby bał się, że sportowiec znowu spróbuje go złapać.
-Kim on był?
-Dziennikarzem, który pracuje dla słoweńskiej gazety plotkarskiej. Dosłownie prześladuje ona sportowców.
Pomiędzy Peterem a Anastazją nastała chwila ciszy. Rudowłosa założyła swoje buty na stopy i przerwała ciszę szepcząc:
-Przepraszam...
-Nie masz za co. W końcu to ja cię pocałowałem – odpowiedział szybko chłopak.
„I chętnie zrobiłbym to jeszcze raz."- dodał w myślach.
Jednak widząc zakłopotanie na twarzy Polki, powiedział jeszcze:
-Dajmy już temu spokój. Chwila zapomnienia, pod wpływem alkoholu. Nie martw się tym tak.
Anastazja popatrzyła w szare oczy Petera i lekko się uśmiechnęła.
-To, co? Idziemy po tę kartę? – zapytał Słoweniec.
-A Agata? – rudowłosa przypomniała sobie, że jej przyjaciółka nic nie wie o jej wyjściu z klubu.
-Nie martw się. Spodobała się Michaelowi i wiem, że on na pewno nie pozwoli jej samej wracać o tej porze do hotelu.
Dziewczyna zerknęła na zegarek, który wskazywał godzinę 2:14.
-Jesteś pewien?
-Na sto procent. Znam go już dość długo, żeby wiedzieć takie rzeczy.
Anastazja nic więcej nie powiedziała, tylko dała prowadzić się przez Prevca w stronę jego hotelu.
***
Agata tymczasem świetnie bawiła się w towarzystwie austriackiego skoczka. Michael okazał się być świetnym tancerzem i przetańczyli razem dużo różnych piosenek, zaczynając od tych bardzo szybkich, a kończąc na wolnych typu „przytulane".
Kiedy oboje się zmęczyli, postanowili wrócić do stolika i napić się czegoś.
Popijając swojego drinka, brunetka rozglądała się po całym pomieszczeniu, próbując wypatrzeć w tłumie swoją rudowłosą przyjaciółkę. Niestety nie udawało jej się to, mimo, że włosy Anastazji powinno być widać nawet, gdy błyskały kolorowe światła. Wyjaśnienie było tylko jedno: Anastazja wyszła z klubu.
-Za kim się tak rozglądasz? Ja ci już nie wystarczam? – zapytał z uśmiechem Michi.
-Chciałbyś. Szukam Anastazji.
-Na twoim miejscu nie robiłbym tego.
-Niby dlaczego? To moja przyjaciółka.
-Tak, ale widziałem jak szła tańczyć z Peterem. Znając życie poszli już albo na spacer, albo do hotelu po tą kartę pamięci.
-Skąd ta pewność?
-Już zbyt długo z nim przebywam.
-Skoro tak, to chodźmy tańczyć. No, chyba, że wymiękasz.
-Ja? Nigdy!
***
Anastazja szła z Peterem uliczkami Bledu, które widocznie musiały pozostawać oświetlone całą noc, ponieważ mimo późnej godziny nocnej, latarnie świeciły i nic nie wskazywało na to, że mają zgasnąć. Za to we wszystkich oknach były już pogaszone światła. Nie licząc barów i klubów oczywiście.
-To, co cię tutaj sprowadziło? – zaczął rozmowę Słoweniec.
-Mój kuzyn i moja mama postanowili, że muszę odpocząć przed rozpoczęciem studiów i zapisali mnie na kurs fotograficzny, który ma się tutaj odbyć. A wy co tu robicie? Przecież nie ma tu skoczni.
-Skoczni może i nie ma, ale są góry i jest jezioro. Przyjechaliśmy trochę odetchnąć przed sezonem, a tutaj są do tego idealne warunki. Niestety niedługo musimy wracać. Wiesz, zgrupowania i te sprawy. Kiedy zaczyna się ten twój kurs?
-Jutro. A właściwie to dzisiaj. Nie powinnam była przychodzić z Agatą do tego klubu.
-Ale wtedy nie znalazłabyś tak szybko swojej karty. Daj już sobie spokój z tym dziennikarzem.
-Łatwo ci mówić.
Resztę drogi przeszli milcząc. Nie trwało to zbyt długo, ponieważ hotel skoczków znajdował się niedaleko klubu, w którym się spotkali.
W pokoju Prevca i Stocha panował nadzwyczajny porządek jak na pomieszczenie, w którym przebywa dwóch facetów.
Skoczek pokazał Anastazji gestem ręki, by usiadła na kanapie, a sam poszedł szukać karty w swoich rzeczach. Dziewczyna jednak cały czas stała przy drzwiach, czekając aż Peter odda jej zgubę.
-Znalazłem – powiedział po jakimś czasie chłopak i dał niebieskookiej do ręki niewielki, czarny przedmiot.
-Dzięki. Muszę już iść.
-Sama? Na pewno nie! Odprowadzę cię – zaproponował sportowiec.
-Nie martw się, jestem już duża i sama potrafię trafić do swojego hotelu. Zresztą, to niedaleko stąd.
-Ale...
-Żadnego ale – przerwała mu dziewczyna – Poradzę sobie.
Mina Słoweńca nie wcale wskazywała na to, by Anastazja go przekonała, jednak on widząc wyraz jej twarzy postanowił dłużej nie protestować. Wiedział, że nie miałoby to najmniejszego sensu. Znał Ewę bardzo dobrze, a do tego jeszcze Gregor związał się kiedyś z Polką i dzięki temu Peter wiedział jak one potrafią być uparte. Prawie nic nie przekona ich do zmiany zdania.
Nagle wpadł mu do głowy jeszcze jeden pomysł.
Gdy rudowłosa przekraczała próg jego pokoju, zawołał do niej:
-Poczekaj! – podszedł do szafki, wyciął z niej zeszyt, wyrwał kawałek kartki i napisał coś na niej – Napisz, albo zadzwoń jak już będziesz w hotelu. Będę spokojniejszy.
Niebieskooka pokiwała głową na znak zgody i wyciągnęła rękę po kartkę. Brunet podszedł do niej jeszcze bliżej, tak że ich ciała prawie się stykały i podał jej papierowy świstek.
Nie wiedząc czemu pochylił się nad nią, a ona podniosła ku niemu swoją twarz. Słoweniec musnął delikatnie jej wargi i w chwili, gdy miał pogłębić pocałunek, rozsądek zwyciężył nad sercem dziewczyny.
-Muszę już iść... - wyszeptała i prawie biegnąc udała się do wyjścia z hotelu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro