5. Pierwsze spotkanie
"Nic na świecie nie zdarza się przez przypadek."
Paulo Coelho
*****
Kilka dni później Anastazja wybrała się z Agatą na zakupy do Millenium Hall.
Gdy obie zmęczyły się już chodzeniem po sklepach, usiadły w jednej z kawiarenek i zamówiły sobie po porcji lodów.
-Masz już wszystko przygotowane na wyjazd?- zapytała brunetka.
-Raczej tak.
-A dokąd dokładnie jedziesz?
-Do Bledu w Górnej Krainie.
-Ale masz fajnie.
-I tak i nie.
-Niby czemu? Zawsze chciałaś iść na kurs fotograficzny.- zdziwiła się brunetka.
-Ale jakiś lokalny, a nie do Słowenii! Zresztą nikogo tam nie będę znała.
-Będę do ciebie codziennie pisała i dzwoniła, i będziesz mogła sobie tam podszlifować język.
No, tak. Kolejne ambicje jej mamy. Według niej Anastazja musiała znać kilka języków. Dobrze, że chociaż pozwoliła by dziewczyna wybrała je sobie sama.
-Niby tak, ale... Zaraz. Przecież możesz jechać ze mną!
-Co takiego?
-Oj, nie daj się prosić. Zrobimy sobie jeszcze wakacje przed rozpoczęciem roku akademickiego.
Brązowooka zamyśliła się na chwilę, po czym zapytała:
-Kiedy dokładnie jedziesz?
-Pojutrze, o 9.00 mam samolot z Jasionki.
-Raczej mamy.
***
10 sierpnia rudowłosa dziewczyna stała przed otwartą walizką i zastanawiała się, czy aby na pewno wszystko spakowała.
Na sobie miała jasnoniebieskie dżinsy, granatową bluzkę na szelkach z baskinką oraz czarne baleriny. Gęste rude włosy zaplotła w holenderski warkocz, a na rękę założyła srebrną bransoletkę- prezent urodzinowy od Krzyśka i Iwony.
-Młoda, chodź bo się spóźnimy!- usłyszała z dołu głos swojego kuzyna.
-Już idę!
Odkrzyknęła mu i zamknęła walizkę. Schowała jeszcze tylko książkę, którą aktualnie czytała, do torebki i narzuciła na siebie czarną, skórzaną kurtkę.
***
Na lotnisku Anastazja spotkała swoją przyjaciółkę i razem udały się one na pokład samolotu.
Podczas lotu Agata czytała książkę, a Anastazja miała pójść w jej ślady, jednak zmieniła zdanie i postanowiła się zdrzemnąć. W nocy znowu nie mogła zasnąć, więc postanowiła to zrobić w samolocie.
***
Gdy dziewczyny dotarły na miejsce, od razu udały się do hotelu. Znajdował się on nad samym jeziorem i miał widok na zamek oraz klasztor na wyspie.
Pokój przyjaciółek pomalowany był na kolor kawy z mlekiem, a wszystkie meble były białe.
-Idę się przejść, idziesz ze mną?- zapytała Anastazja, kładąc swoją walizkę na łóżku przy dużym oknie.
-Nigdzie się stąd nie ruszam. Jak chcesz to idź, a ja sobie pośpię.- oznajmiła Agata kładąc się na drugim łóżku.
-Jak tam sobie chcesz.
Rudowłosa wyjęła z torebki swoją lustrzankę oraz dwie karty pamięci- na jednej były zdjęcia osobiste, a na drugiej te, które robiła w ramach różnych konkursów itp.- do urządzenia wsadziła tą drugą, a pierwszą schowała do kieszeni kurtki.
Niebieskooka chodziła po uliczkach Bledu i robiła tysiące zdjęć praktycznie wszystkiemu i wszystkim.
W pewnej chwili dziewczyna zapatrzyła się na wyświetlacz, na którym uwieczniony był moment, gdy mała dziewczynka wypuszczała swój balon w powietrze. Z naprzeciwka biegł chłopak, którego myśli krążyły wokół piosenki, którą słuchał i nie zauważył rudowłosej.
Po zderzeniu się ów ktoś z trudem utrzymał równowagę, jednak Anastazja nie miała już tyle szczęścia.
-Patrz jak chodzisz!- warknęła po słoweńsku i nie patrząc na chłopaka zaczęła oglądać swój aparat, w obawie czy się nie zniszczył.
-Przepraszam, nie zauważyłem cię.- powiedział spokojnie chłopak i podał jej dłoń.
Niebieskooka przyjęła pomoc i stojąc już na nogach spojrzała na tego, przez którego upadła. Kiedy spojrzała w jego oczy, cały świat przestał dla niej istnieć. Liczyły się tylko jego stalowe tęczówki.
-Nic ci nie jest?- zapytał również patrząc jej głęboko w oczy.
-N...nie. Na szczęście nie.
-To dobrze. Cieszę się, ze nic ci nie zrobiłem. Jeszcze raz przepraszam.
-Nic nie szkodzi, ja też się zapatrzyłam. Pójdę już.
Zanim chłopak zdążył zaprotestować, Anastazja odwróciła się w drugą stronę i zniknęła mu z oczu, wchodząc pomiędzy turystów jakiejś włoskiej wycieczki.
Brunet próbował jeszcze wypatrzeć w tłumie jej rude włosy, ale jego starania poszły na marne.
Westchnął ciężko i spuścił wzrok na czubki swoich butów. Obok jednego z nich zauważył mały, czarny prostokącik. Schylił się po niego, a on okazał się kartą pamięci do aparatu.
Musiała jej wypaść, gdy się przewróciła- pomyślał chłopak i udał się w stronę, z której przybiegł.
***
Anastazja wróciła do hotelu i weszła do swojego pokoju. Agata już nie spała, na jej łóżku leżała otwarta walizka, a brunetka wkładała stopniowo swoje rzeczy do szafy.
-Coś się stało? –zapytała odkładając ubrania na bok.
-Nie. ...Tak.
-Siadaj, opowiesz mi o co chodzi, bo jak na razie nic z tego nie rozumiem. Ducha tam zobaczyłaś czy jak?
-Cóż, w pewnym sensie tak.
Agata zrobiła dziwną minę, a Anastazja usiadła obok niej i zaczęła opowiadać swojej przyjaciółce co ją spotkało, gdy udała się na spacer po mieście.
***
Szarooki wszedł do pokoju hotelowego i zapytał swojego współlokatora:
-Kamil, masz może czytnik do kart?
-Mam, a po co ci on?
-Zderzyłem się na mieście z taką jedną dziewczyną i ona zgubiła kartę pamięci, więc chce się dowiedzieć kim ona jest i gdzie może być, żeby ją jej oddać.
Drugi brunet pokiwał głową ze zrozumieniem i podał przyjacielowi urządzenie.
-Dzięki.
Chłopak podłączył je do telewizora i razem z przyjacielem usiadł na kanapie by zobaczyć zdjęcia.
Były one w kolejności od najstarszego do najnowszego. Pierwsze z nich przedstawiało ośnieżone góry, a po jednym ze szczytów chodził wilk.
-I to ta twoja dziewczyna, na którą wpadłeś?- zakpił niebieskooki.
Chłopak wywrócił oczami i nie patrząc w stronę przyjaciela przełączył pilotem obraz na telewizorze.
Kolejne zdjęcia przedstawiały głównie ośnieżone góry i las.
-Wiesz gdzie to może być?- zapytał szarooki.
-Nie mam pojęcia.
Następne zdjęcie było wykonane już wiosną, znajdował się tam fragment doliny rzecznej, większość drzew pokryta już była zielenią, lecz niektóre wręcz mieniły się w słońcu swoją białą barwą.
Krajobraz ten zapierał dech w piersiach, ale brunet bardzo chciał dowiedzieć się kim była owa rudowłosa dziewczyna, na którą wpadł, toteż dość szybko włączył kolejny slajd.
Piękna brunetka o śmiejących się brązowych oczach stała na jakimś szczycie, a za nią znajdował się metalowy krzyż.
-To ona?
-Nie, widocznie jakaś jej znajoma, albo ktoś z rodziny.
-Czekaj, czekaj. Ja wiem gdzie to jest.
-Gdzie? Powiedz wreszcie!
-To Polska.
-Jesteś tego pewny?
-No, tak. Ten krzyż jest na Tarnicy, czyli w Bieszczadach. Byłem tam kiedyś. I jeszcze ten wilk na początku. Przecież w Bieszczadach jest ich najwięcej. To musi być tam!
Kolejne zdjęcie przedstawiało roześmianą, rudowłosą dziewczynę, która ubrana była w niebieskie rurki oraz granatową koszulę w gwiazdki, a na jej ręce lśniła srebrna bransoletka. Jej długie włosy były rozpuszczone, a w hipnotyzująco niebieskich oczach tańczyły wesołe iskierki. Dziewczyna siedziała na łące pokrytej kwiatami.
-Z twojej miny wnioskuję, że to ona.- powiedział niebieskooki, patrząc na przyjaciela.
-Tak. To na pewno ona...- odparł brunet rozmarzonym głosem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro