4. Niespodzianka
"To, na co się najbardziej czeka, pojawia się czasem zupełnie nieoczekiwanie."
Pierre Lemaitre- "Do zobaczenia w zaświatach"
*****
Następnego dnia, z samego rana, do pokoju wpadła dwójka dzieci.
-Cześć ciociu!- krzyknęli oboje.- Pójdziesz dzisiaj z nami do kina?
-Oczywiście, że tak. Ale teraz dajcie mi się ubrać.
Dwójka przeszczęśliwych dzieci wybiegła z pomieszczenia, tak szybko, jak się tam pojawiła i zbiegła do kuchni, gdzie ich mama przygotowywała śniadanie.
Anastazja roześmiała się i pokręciła głową z dezaprobatą, po czym podeszła do swojej walizki. Otworzyła ją i wyciągnęła z niej dżinsowe spodenki oraz miętową koszulkę z krótkim rękawem i poszła do łazienki. Po wyjściu z niej założyła jeszcze swoje białe trampki i zeszła na dół.
W kuchni byli już wszyscy domownicy. Krzysiek z dziećmi siedział przy stole, a Iwona krzątała się pomiędzy lodówką, a kuchenką.
-Może ci pomogę?- zaproponowała Ana.
-Gdybyś była tak miła.- uśmiechnęła się do niej Iwona.
-To w czym ci pomóc?
-Małej prawie nic nie smakuje. Może ty ją do czegoś zachęcisz?
-Czyli od razu na głęboką wodę?- kobiety zaśmiały się, a rudowłosa podeszła Dominiki i przykucnęła obok jej krzesła.
-Powodzenia.- powiedział Krzysiek nie odrywając wzroku od gazety.
-To co księżniczko?- zaczęła Anastazja.- Co zjesz na śniadanie?
-Nie wiem. Nic nie chcę.
-Musisz coś zjeść, bo inaczej nie pójdę z tobą do kina. Co lubisz najbardziej?
-Truskawki.
-To już coś.
Dziewczyna podeszła do blatu i znalazła czerwony owoc. W tym czasie Iwona z talerzem wypełnionym grzankami dla Sebastiana, podeszła do niej i powiedziała jej na ucho:
-Czyli szantaż. Dobry pomysł.
Anastazja uśmiechnęła się do niej i zaczęła poszukiwania jogurtu naturalnego. Gdy już go znalazła, wlała go do miski i razem z jajkami, olejem, mąką oraz cukrem zmiksowała na gładką masę. Wylała ją na patelnię, a kiedy już ciasto trochę podrosło, pokroiła truskawki i położyła plastry na owe ciasto. Po kilku minutach śniadanie Dominiki było gotowe.
-Może być coś takiego?- niebieskooka zapytała dziewczynką, a ta w odpowiedzi zaczęła jeść posiłek.
Ana pokręciła rozbawiona głową i usiadła przy stole obok Iwony.
-Musisz dać mi przepis.- szepnęła kobieta, widząc, że jej córce posmakowało.
***
Po południu Krzysiek z Iwoną udali się do restauracji, a Anastazja miała zająć się Dominiką i Sebastianem i wziąć ich do kina.
-To na jaki film chcecie iść?- zapytała.
-Dominika chce na „W głowie się nie mieści".- odpowiedział za siostrę Sebastian.
-A ty?
-Mi to obojętne. Byle było fajne.
Anastazja uśmiechnęła się do młodszej kopi Krzyśka i wzięła swoją torebkę z pokoju.
***
W kinie Dominice i Sebastianowi bardzo spodobał się film, a dziewczynka nawet próbowała namówić swoją ciocię na obejrzenie kolejnego seansu „W głowie się nie mieści", który miał odbyć się godzinę później.
-Ale już raz to oglądałaś.- powiedziała Anastazja.
-No i co z tego? To było super! Ja chce jeszcze raz!
-Pooglądasz sobie na intrenecie, albo tato kupi ci płytę. Jeśli zobaczysz ten sam film dwa razy w tak krótkim odstępie czasu, może ci on się znudzić.
-Ale on jest super!!!- nie dawała za wygraną blondynka.
-Daj spokój Domi. Ciocia ma rację. Pooglądamy razem kiedy indziej.- powiedział Sebastian.
***
Po południu, kiedy Dominika i Sebastian grali w jakąś grę planszową w ogrodzie, Anastazja siedziała na kocu położonym na trawie i pisała ze swoją przyjaciółką. Dziewczyna od czasu do czasu spoglądała na dzieci swojego kuzyna, jednak miała do nich zaufanie i wiedziała, że nawet gdyby tego nie robiła, nic złego by się nie stało.
Od Agata: Jak tam u Igły? Zadomowiłaś się?
Do Agata: Jeszcze nie, chociaż domownicy zachowują się tak jakbym mieszkała tu od urodzenia. A jak ci się mieszka u Beaty?
Od A: Świetnie. Cały czas gadamy o różnych sprawach, a dzisiaj byłyśmy w Galerii i mam roczny zapas ciuchów.
Do A: Aha, czyli wystarczy ci ich na miesiąc? ;)
Od A: No wiesz?! ... Chociaż w sumie...
Do A: Ha! Wiedziałam, ze tak będzie!
Od A: Ugh... Dobra, muszę kończyć bo Beacie właśnie palą się ciastka! Napiszę wieczorem :*
Rudowłosa zaśmiała się pod nosem i odłożyła komórkę na bok. Po krótkim zastanowieniu się wyciągnęła, z leżącej obok torby, swój szkicownik i ołówek.
Wykorzystała fakt, że Sebastian i Dominika są pochłonięci grą i zaczęła ich szkicować. Miała bardzo pewną rękę. Nigdy nie dowiedziała się po kim odziedziczyła ten talent, ale kiedyś w pokoju mamy znalazła pudełko pełne przepięknych rysunków. Każdy był podpisany nazwiskiem Ignaczak.
Gdy niebieskooka zajęta była swoją pracą, do domu wrócił jej kuzyn ze swoją żoną.
-Hej młoda! Co rysujesz?
-Matko, Krzysiek! Nie strasz, bo można przez ciebie zawału dostać!
-Normalnie jakbym słyszał Piotrka. Czy ty masz jakiś układ z Nowakowskim czy co, że tak łatwo was wystraszyć?
-A może po prostu denerwujesz go tak samo jak mnie? I resztę drużyny przy okazji?
-Ja?! No wiesz co?! – oburzył się niebieskooki.
-Pokaż co narysowałaś.- zlekceważyła swojego męża Iwona.
Rudowłosa podała brunetce swój szkicownik i zawołała do siebie dwójkę dzieci. Te pozostawiły grę i przybiegły do rodziców i cioci.
-I ty to narysowałaś?- niedowierzała Iwona.
-No, tak.
-Mogę?- Iwona pokazała gestem dłoni czy może przejrzeć szkicownik.
Anastazja skinęła głową na znak, że się zgadza. Brunetka zaczęła kartkować dość gruby zeszyt, a na jej twarzy malowało się coraz większe niedowierzanie.
-Czemu ty właściwie nie poszłaś do jakiejś szkoły plastycznej?
-Bo to tylko moja pasja. Na co dzień w życiu wolę zajmować się czym innym.
-Widać to u was rodzinne.- Iwona wymownie spojrzała na męża.- Krzysiek też długo mi nic nie mówił o tym, że uwielbia robić zdjęcia.
-Nic nie mówiłem, bo byłem pochłonięty siatkówką, a inne sprawy schodziły wtedy na dalszy plan.
-Tak sobie tłumacz.
***
Wieczorem, kiedy Dominika już spała, a Sebastian jak zwykle czytał swoją książkę przed snem, Anastazja, Iwona i Krzysiek siedzieli w kuchni, popijając ciepłą herbatę.
-Posłuchaj Aniu,- zaczął Krzysiek- rozmawiałem z ciocią i doszliśmy do wniosku, że jest ci potrzebny odpoczynek.
-Co masz na myśli?- zapytała zdezorientowana dziewczyna.
-Wiem, że w liceum byłaś strasznie zabiegana i nie miałaś na nic czasu, więc z pewnych źródeł dostałem informację o tym, że uniwersytet organizuje kurs fotograficzny, który ma odbyć się na Słowenii.
-I co w związku z tym?
-Zapisaliśmy cię. Za tydzień jedziesz do Bledu.*
*****
*Nie mam pojęcia, czy tak się to odmienia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro