Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9.

Emilie po chwili wróciła z lekarzem.
-Może mi Pan powiedzieć dlaczego bez mojej zgody podał mi Pan chemioterapie? – zapytałem ostro
-Dla Pana dobra – widać było, ze się denerwuje.
-Tak? Ale z tego co wiem to wbrew prawu decydować za pacjenta, nie jestem ubezwłasnowolniony, nie jestem chory psychicznie żebyście decydowali za mnie, za moimi plecami! – krzyknąłem
-Panie Agreste proszę się uspokoić, to już jest za Panem, teraz będzie już tylko.... - zaczął mężczyzna
-Co lepiej? Co będzie lepiej? Będę łysy? Wychudzony? – przerwałem mu
-No może Pan stracić włosy i trochę na wadze ale będzie Pan zdrowy...



Wściekłość we mnie buzowała.
-Chce się wypisać na własne żądanie. – powiedziałem po chwili
-Ale jesteś słaby... – wtrąciła się Emilie
-Milcz lepiej – warknąłem i spojrzałem na lekarza – Mam prawo się wypisać prawda?
-No tak... Ale...
-Nie ma żadnego ale, wypisuje się i wychodzę. – powiedziałem i zacząłem odpinać  od siebie wszystkie urządzenia
-Niech się Pan uspokoi, nie może się Pan denerwować.
-Tak? To dlaczego mnie wkurwiacie? – zapytałem ze złością.


Mężczyzna spojrzał niepewnie na moją żonę.
-Dobrze, dam Panu ten wpis ale niech się Pan oszczędza w domu, dobrze?
-Jasne, jasne -wywróciłem oczami i dalej zbierałem swoje rzeczy.


Po około pół godziny byłem spakowany a lekarz przyniósł wypis ze szpitala. Byłem cholernie słaby, jednak wyszedłem ze szpitala o własnych siłach. Wróciliśmy z Emilie do domu w milczeniu.

Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu wybuchnąłem.
-Jesteś z siebie zadowolona? Masz co chciałaś?! – krzyknąłem
-Gabriel proszę Cię...
-Nie, jestem dorosły i mam prawo o sobie decydować! Chciałabyś żebym ja podejmował za Ciebie decyzje za Twoimi plecami? No jak byś się czuła?!
-Źle... – powiedziała nieśmiało
-No właśnie, więc teraz mi się nie dziw! -Warknąłem i wyszedłem na taras.


Kobieta wyszła za mną.
-Chyba nie masz zamiaru palić... Możesz wymiotować, zemdleć...
-Wali mnie do – westchnąłem i zapaliłem papierosa
-Jesteś gorszy niż dziecko – fuknęła na mnie i wróciła do domu.

„I dobrze, wszyscy niech mi dadzą święty spokój” -pomyślałem


Wypaliłem papierosa, brakowało mi tego, nie powiem, gdy nagle poczułem silne mdłości.

Kurwa

Pobiegłem do łazienki zwymiotować. Później umyłem twarz i spojrzałem do lustra, wyglądałem jak trup, blady, sińce pod oczami, bardzo widoczne kości policzkowe.

„Przynajmniej włosy jeszcze mam” – westchnąłem w myślach i przeczesałem je palcami.


Z przerażeniem spojrzałem na garść włosów w moich dłoniach.
-Kurwa mać! – zakląłem

Emilie weszła od razu do łazienki
-Co się dzieje? - Zapytała zmartwiona
-Zadowolona jesteś z siebie? – zapytałem z wściekłością pokazując jej wpadające mi włosy.
-Gabriel ja... – zawahała się, chyba sama była tym przerażona
-Zostaw mnie samego – powiedziałem ostro
-Skarbie... – zaczęła
-Zostaw mnie! – krzyknąłem



Patrzyła na mnie przerażona ale nie miała innego wyjścia jak mnie zostawić. Zacząłem szukać jakiejś maszynki do włosów, wiedziałem, że kiedyś tu była, gdy ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
-Tato..? – usłyszałem nieśmiały głos Adriena
-Wejdź – powiedziałem zrezygnowany i sięgnąłem po maszynkę którą znalazłem.


Podłączyłem ją i patrzyłem na swoje odbicie. Tak, wiem, to tylko włosy, odrosną... Jednak dla mnie to było coś więcej, to było ostateczne pogodzenie się z tym że jestem chory. Chuj wie co będzie dalej, przeszczep się może nie przyjąć, może coś pójść nie tak...
-Może... Może Ci pomogę? – zapytał nieśmiało Adrien
-Mógłbyś? – zapytałem patrząc na niego z nadzieją
-Jasne – uśmiechnął się i bez zbędnych pytań zaczął golić mi włosy.



Gdy skończył spojrzałem na swoje odbicie, wyglądałem strasznie... W ostatniej sekundzie udało mi się powstrzymać chłopaka przed zgoleniem swoich włosów.
-Co Ty chciałeś zrobić? – zapytałem ze łzami w oczach
-Bo ja nie chciałem żebyś był z tym sam – powiedział a po Jego policzku spłynęła łza.


Objąłem go mocno.
-Nie rób takich rzeczy, okey? – szepnąłem

Chłopak skinął głową
-Ale załatwię Ci perukę, okey? – uśmiechnął się słabo
-Dobrze – zgodziłem się

Chłopak mnie przytulił i siedzieliśmy tak z dobrych parę minut.
-Tato, chce Ci coś powiedzieć – spojrzał mi w oczy -Ja wiem, jesteś wdzięczny mamie, bo Ci uratowała życie tym przeszczepem ale... – zawahał się
-Ale co?
-To nie znaczy, że musisz z nią być, jeżeli... No nie potrafisz jej wybaczyć tego co zrobiła.
-Adrien, to nie jest takie proste jak Tobie się wydaje – westchnąłem
-Cokolwiek postanowisz, ja będę z Tobą – powiedział
-Och, Adrien – szepnąłem i mocno go przytuliłem



Przez kilka następnych dni nie wychodziłem z pokoju, przynajmniej do czasu aż nie przyszła robiona na zamówienie peruka, która wyglądała identycznie jak moje prawdziwe włosy.


Z Emilie nie rozmawiałem wcale, to znaczy ona ciągle mnie przepraszała, jednak ja musiałem to wszystko przemyśleć. Byłem już w stanie jej wybaczyć, zdradę, tą chemioterapię ale po kolei.



Dzisiaj miałem mieć wizytę kontrolną na godzinę 10, jednak jako że byłem po 8 po dokumenty u kontrahenta, postanowiłem przyjechać wcześniej.



Pielęgniarka była zdziwiona widząc mnie.
-A to Pan nie jest z żoną w Gabinecie? – zapytała
-Słucham?
-No Pana żona od pół godziny jest w gabinecie Pana doktora, myślałam, że z Panem. – powiedziała


No tu mnie zaskoczyła.
-Tak, tak, musiałem na chwilę wyjść – skłamałem z uśmiechem.


Z bijącym sercem otworzyłem drzwi. Emilie zeskoczyła z kolan mężczyzny.
-Nie no kurwa serio? – westchnąłem


Już nawet krzyczeć nie miałem siły. Ja jej chciałem wybaczyć a ona się puszcza z lekarzem?
-Gabriel to nie tak... – zaczęła
-No pewnie, Pan doktor Cię zmusił szantażem, tak? – zapytałem z ironią -Zresztą, nie obchodzi mnie to już, masz zniknąć z mojego życia raz na zawsze.
-Ale Gabriel, błagam Cię...


Nie słuchałem jej i po prostu wyszedłem z gabinetu.


Nie mogłem w to uwierzyć, ja na prawdę byłem w stanie jej wybaczyć romans z Davidem a ona puszcza się z kolejnym? Serio? Twierdziła, że mnie kocha... Że to był błąd. Błędem było to, że jej zaufałem.


Wróciłem do domu ale nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Cały aż chodziłem. Poszedłem do gabinetu i zapaliłem papierosa, telefon ciągle dzwonił jednak nie miałem zamiaru odbierać.


Paliłem papierosa za papierosem, mdliło mnie już od tego ale miałem to gdzieś. Wtedy do gabinetu ktoś zapukał.
-Proszę – warknąłem


Drzwi się otworzyły i weszli Lilith i David.
-O czymś zapomniałem? – zapytałem chłodno


Spojrzeli po sobie niepewnie. Czyżby byli razem? Nie, no przecież David podobno jest gejem. Chociaż to mogło być kolejne kłamstwo.
-Chcieliśmy coś Panu powiedzieć... – zaczęła dziewczyna
-Dawaj, gorzej już być nie może – westchnąłem
-Coś nie tak? – zapytał chłopak
-Nie, wszystko cudownie, mów – powiedziałem patrząc na dziewczynę.


Jednak ona podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. Delikatnie dotknęła mojego policzka a ja mimowolnie przymknąłem oczy.
-Słabo Pan wygląda, chyba się Pan przepracował.. – powiedziała cicho
-O czym chcieliście porozmawiać? – zapytałem patrząc jej w oczy.


Czemu ona tak na mnie działała? Miałem ochotę rzucić wszystko i uciec gdziekolwiek z nią.
-Siostra weź, daj mu spokój – odezwał się Dawid z zazdrością w głosie.
-Siostra? – zapytałem patrząc to na Lilith to na chłopaka
-No tak... My jesteśmy rodzeństwem – powiedziała nieśmiało – Nie chciałam Panu mówić bo bałam się  że mnie nie zatrudnisz...
-Bo tak by było – powiedziałem odsuwając się od niej
-Ale... – zaczęła jednak David jej przerwał
-Posłuchaj mnie – powiedział ostro patrząc mi w oczy -Ja... To nie było tak jak mówiłem... Pana żona mi kazała tak powiedzieć... To ona mnie namówiła do tego... Wiedziała o moich uczuciach do Ciebie i powiedziała, że będę mógł z Tobą.... – spojrzał na mnie – No wiesz... I wtedy ona by dostała rozwód i mogłaby szaleć na Twoją kasę bo gdyby wyszła jej zdrada na jaw to wtedy zostałaby z niczym....



Aż zrobiło mi się słabo. Kobieta którą kochałem, której chciałem wybaczyć zdradę... Tak mnie potraktowała? Czułem jak serce mi pęka na milion kawałków.
-Przepraszam... – szepnął chłopak – byłem zaślepiony i...
-Nie ważne, nie Ty powinieneś mnie przepraszać  - przerwałem mu – Dziękuję , że powiedziałeś mi prawdę.
-Uznałem, że zasługujesz na to żeby wiedzieć -Uśmiechnął się nieśmiało.
-W zamian za to podpisze z Tobą umowę, będziesz chodził w moich pokazach.
-Ale... Ale na prawdę? Ja nie po to to powiedziałem....



-Wiem, wiem i doceniam – starałem sie uśmiechnąć -Ale jest jedna sprawa. Nigdy więcej takich akcji jak po pokazie, jasne? – spojrzałem mu w oczy a on się zarumienił.
-J.. J.. Jasne – wyjąkał
-Ale jakich akcji? – zapytała ciekawa Lilith
-Nie chcesz wiedzieć – westchnąłem i lekko się uśmiechnąłem a chłopak zrobił się cały czerwony.
-Ja muszę iść – powiedział zmieszany -Dziękuję jeszcze raz – Uśmiechnął się lekko i wyszedł



Ja zostałem sam z dziewczyną.
-To teraz może Pan powie co się dzieje? – zapytała słodko
-Nic takiego – skłamałem
-Przecież widzę – powiedziała smutno i delikatnie mnie objęła



Miałem taką cholerna ochotę jej wszystko opowiedzieć, chciałem się wygadać, może wtedy byłoby mi lżej?


Spojrzałem jej w oczy.
-Ja... – zacząłem
-Tak? - zapytała uśmiechając się łagodnie


Odetchnąłem głęboko, musiałem to w końcu komuś powiedzieć.




Obiecałam więc rozdział jest ❤
Ja płakałam jak go pisałam 😭 Ciekawa jestem Waszej reakcji ❤

Czekam na opinie ❤

Następny prawdopodobnie w środę/czwartek o ile napisze 🤣

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro