Rozdział 9.
Emilie po chwili wróciła z lekarzem.
-Może mi Pan powiedzieć dlaczego bez mojej zgody podał mi Pan chemioterapie? – zapytałem ostro
-Dla Pana dobra – widać było, ze się denerwuje.
-Tak? Ale z tego co wiem to wbrew prawu decydować za pacjenta, nie jestem ubezwłasnowolniony, nie jestem chory psychicznie żebyście decydowali za mnie, za moimi plecami! – krzyknąłem
-Panie Agreste proszę się uspokoić, to już jest za Panem, teraz będzie już tylko.... - zaczął mężczyzna
-Co lepiej? Co będzie lepiej? Będę łysy? Wychudzony? – przerwałem mu
-No może Pan stracić włosy i trochę na wadze ale będzie Pan zdrowy...
Wściekłość we mnie buzowała.
-Chce się wypisać na własne żądanie. – powiedziałem po chwili
-Ale jesteś słaby... – wtrąciła się Emilie
-Milcz lepiej – warknąłem i spojrzałem na lekarza – Mam prawo się wypisać prawda?
-No tak... Ale...
-Nie ma żadnego ale, wypisuje się i wychodzę. – powiedziałem i zacząłem odpinać od siebie wszystkie urządzenia
-Niech się Pan uspokoi, nie może się Pan denerwować.
-Tak? To dlaczego mnie wkurwiacie? – zapytałem ze złością.
Mężczyzna spojrzał niepewnie na moją żonę.
-Dobrze, dam Panu ten wpis ale niech się Pan oszczędza w domu, dobrze?
-Jasne, jasne -wywróciłem oczami i dalej zbierałem swoje rzeczy.
Po około pół godziny byłem spakowany a lekarz przyniósł wypis ze szpitala. Byłem cholernie słaby, jednak wyszedłem ze szpitala o własnych siłach. Wróciliśmy z Emilie do domu w milczeniu.
Gdy tylko przekroczyliśmy próg domu wybuchnąłem.
-Jesteś z siebie zadowolona? Masz co chciałaś?! – krzyknąłem
-Gabriel proszę Cię...
-Nie, jestem dorosły i mam prawo o sobie decydować! Chciałabyś żebym ja podejmował za Ciebie decyzje za Twoimi plecami? No jak byś się czuła?!
-Źle... – powiedziała nieśmiało
-No właśnie, więc teraz mi się nie dziw! -Warknąłem i wyszedłem na taras.
Kobieta wyszła za mną.
-Chyba nie masz zamiaru palić... Możesz wymiotować, zemdleć...
-Wali mnie do – westchnąłem i zapaliłem papierosa
-Jesteś gorszy niż dziecko – fuknęła na mnie i wróciła do domu.
„I dobrze, wszyscy niech mi dadzą święty spokój” -pomyślałem
Wypaliłem papierosa, brakowało mi tego, nie powiem, gdy nagle poczułem silne mdłości.
Kurwa
Pobiegłem do łazienki zwymiotować. Później umyłem twarz i spojrzałem do lustra, wyglądałem jak trup, blady, sińce pod oczami, bardzo widoczne kości policzkowe.
„Przynajmniej włosy jeszcze mam” – westchnąłem w myślach i przeczesałem je palcami.
Z przerażeniem spojrzałem na garść włosów w moich dłoniach.
-Kurwa mać! – zakląłem
Emilie weszła od razu do łazienki
-Co się dzieje? - Zapytała zmartwiona
-Zadowolona jesteś z siebie? – zapytałem z wściekłością pokazując jej wpadające mi włosy.
-Gabriel ja... – zawahała się, chyba sama była tym przerażona
-Zostaw mnie samego – powiedziałem ostro
-Skarbie... – zaczęła
-Zostaw mnie! – krzyknąłem
Patrzyła na mnie przerażona ale nie miała innego wyjścia jak mnie zostawić. Zacząłem szukać jakiejś maszynki do włosów, wiedziałem, że kiedyś tu była, gdy ktoś delikatnie zapukał do drzwi.
-Tato..? – usłyszałem nieśmiały głos Adriena
-Wejdź – powiedziałem zrezygnowany i sięgnąłem po maszynkę którą znalazłem.
Podłączyłem ją i patrzyłem na swoje odbicie. Tak, wiem, to tylko włosy, odrosną... Jednak dla mnie to było coś więcej, to było ostateczne pogodzenie się z tym że jestem chory. Chuj wie co będzie dalej, przeszczep się może nie przyjąć, może coś pójść nie tak...
-Może... Może Ci pomogę? – zapytał nieśmiało Adrien
-Mógłbyś? – zapytałem patrząc na niego z nadzieją
-Jasne – uśmiechnął się i bez zbędnych pytań zaczął golić mi włosy.
Gdy skończył spojrzałem na swoje odbicie, wyglądałem strasznie... W ostatniej sekundzie udało mi się powstrzymać chłopaka przed zgoleniem swoich włosów.
-Co Ty chciałeś zrobić? – zapytałem ze łzami w oczach
-Bo ja nie chciałem żebyś był z tym sam – powiedział a po Jego policzku spłynęła łza.
Objąłem go mocno.
-Nie rób takich rzeczy, okey? – szepnąłem
Chłopak skinął głową
-Ale załatwię Ci perukę, okey? – uśmiechnął się słabo
-Dobrze – zgodziłem się
Chłopak mnie przytulił i siedzieliśmy tak z dobrych parę minut.
-Tato, chce Ci coś powiedzieć – spojrzał mi w oczy -Ja wiem, jesteś wdzięczny mamie, bo Ci uratowała życie tym przeszczepem ale... – zawahał się
-Ale co?
-To nie znaczy, że musisz z nią być, jeżeli... No nie potrafisz jej wybaczyć tego co zrobiła.
-Adrien, to nie jest takie proste jak Tobie się wydaje – westchnąłem
-Cokolwiek postanowisz, ja będę z Tobą – powiedział
-Och, Adrien – szepnąłem i mocno go przytuliłem
Przez kilka następnych dni nie wychodziłem z pokoju, przynajmniej do czasu aż nie przyszła robiona na zamówienie peruka, która wyglądała identycznie jak moje prawdziwe włosy.
Z Emilie nie rozmawiałem wcale, to znaczy ona ciągle mnie przepraszała, jednak ja musiałem to wszystko przemyśleć. Byłem już w stanie jej wybaczyć, zdradę, tą chemioterapię ale po kolei.
Dzisiaj miałem mieć wizytę kontrolną na godzinę 10, jednak jako że byłem po 8 po dokumenty u kontrahenta, postanowiłem przyjechać wcześniej.
Pielęgniarka była zdziwiona widząc mnie.
-A to Pan nie jest z żoną w Gabinecie? – zapytała
-Słucham?
-No Pana żona od pół godziny jest w gabinecie Pana doktora, myślałam, że z Panem. – powiedziała
No tu mnie zaskoczyła.
-Tak, tak, musiałem na chwilę wyjść – skłamałem z uśmiechem.
Z bijącym sercem otworzyłem drzwi. Emilie zeskoczyła z kolan mężczyzny.
-Nie no kurwa serio? – westchnąłem
Już nawet krzyczeć nie miałem siły. Ja jej chciałem wybaczyć a ona się puszcza z lekarzem?
-Gabriel to nie tak... – zaczęła
-No pewnie, Pan doktor Cię zmusił szantażem, tak? – zapytałem z ironią -Zresztą, nie obchodzi mnie to już, masz zniknąć z mojego życia raz na zawsze.
-Ale Gabriel, błagam Cię...
Nie słuchałem jej i po prostu wyszedłem z gabinetu.
Nie mogłem w to uwierzyć, ja na prawdę byłem w stanie jej wybaczyć romans z Davidem a ona puszcza się z kolejnym? Serio? Twierdziła, że mnie kocha... Że to był błąd. Błędem było to, że jej zaufałem.
Wróciłem do domu ale nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Cały aż chodziłem. Poszedłem do gabinetu i zapaliłem papierosa, telefon ciągle dzwonił jednak nie miałem zamiaru odbierać.
Paliłem papierosa za papierosem, mdliło mnie już od tego ale miałem to gdzieś. Wtedy do gabinetu ktoś zapukał.
-Proszę – warknąłem
Drzwi się otworzyły i weszli Lilith i David.
-O czymś zapomniałem? – zapytałem chłodno
Spojrzeli po sobie niepewnie. Czyżby byli razem? Nie, no przecież David podobno jest gejem. Chociaż to mogło być kolejne kłamstwo.
-Chcieliśmy coś Panu powiedzieć... – zaczęła dziewczyna
-Dawaj, gorzej już być nie może – westchnąłem
-Coś nie tak? – zapytał chłopak
-Nie, wszystko cudownie, mów – powiedziałem patrząc na dziewczynę.
Jednak ona podeszła do mnie i spojrzała mi w oczy. Delikatnie dotknęła mojego policzka a ja mimowolnie przymknąłem oczy.
-Słabo Pan wygląda, chyba się Pan przepracował.. – powiedziała cicho
-O czym chcieliście porozmawiać? – zapytałem patrząc jej w oczy.
Czemu ona tak na mnie działała? Miałem ochotę rzucić wszystko i uciec gdziekolwiek z nią.
-Siostra weź, daj mu spokój – odezwał się Dawid z zazdrością w głosie.
-Siostra? – zapytałem patrząc to na Lilith to na chłopaka
-No tak... My jesteśmy rodzeństwem – powiedziała nieśmiało – Nie chciałam Panu mówić bo bałam się że mnie nie zatrudnisz...
-Bo tak by było – powiedziałem odsuwając się od niej
-Ale... – zaczęła jednak David jej przerwał
-Posłuchaj mnie – powiedział ostro patrząc mi w oczy -Ja... To nie było tak jak mówiłem... Pana żona mi kazała tak powiedzieć... To ona mnie namówiła do tego... Wiedziała o moich uczuciach do Ciebie i powiedziała, że będę mógł z Tobą.... – spojrzał na mnie – No wiesz... I wtedy ona by dostała rozwód i mogłaby szaleć na Twoją kasę bo gdyby wyszła jej zdrada na jaw to wtedy zostałaby z niczym....
Aż zrobiło mi się słabo. Kobieta którą kochałem, której chciałem wybaczyć zdradę... Tak mnie potraktowała? Czułem jak serce mi pęka na milion kawałków.
-Przepraszam... – szepnął chłopak – byłem zaślepiony i...
-Nie ważne, nie Ty powinieneś mnie przepraszać - przerwałem mu – Dziękuję , że powiedziałeś mi prawdę.
-Uznałem, że zasługujesz na to żeby wiedzieć -Uśmiechnął się nieśmiało.
-W zamian za to podpisze z Tobą umowę, będziesz chodził w moich pokazach.
-Ale... Ale na prawdę? Ja nie po to to powiedziałem....
-Wiem, wiem i doceniam – starałem sie uśmiechnąć -Ale jest jedna sprawa. Nigdy więcej takich akcji jak po pokazie, jasne? – spojrzałem mu w oczy a on się zarumienił.
-J.. J.. Jasne – wyjąkał
-Ale jakich akcji? – zapytała ciekawa Lilith
-Nie chcesz wiedzieć – westchnąłem i lekko się uśmiechnąłem a chłopak zrobił się cały czerwony.
-Ja muszę iść – powiedział zmieszany -Dziękuję jeszcze raz – Uśmiechnął się lekko i wyszedł
Ja zostałem sam z dziewczyną.
-To teraz może Pan powie co się dzieje? – zapytała słodko
-Nic takiego – skłamałem
-Przecież widzę – powiedziała smutno i delikatnie mnie objęła
Miałem taką cholerna ochotę jej wszystko opowiedzieć, chciałem się wygadać, może wtedy byłoby mi lżej?
Spojrzałem jej w oczy.
-Ja... – zacząłem
-Tak? - zapytała uśmiechając się łagodnie
Odetchnąłem głęboko, musiałem to w końcu komuś powiedzieć.
Obiecałam więc rozdział jest ❤
Ja płakałam jak go pisałam 😭 Ciekawa jestem Waszej reakcji ❤
Czekam na opinie ❤
Następny prawdopodobnie w środę/czwartek o ile napisze 🤣
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro