Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Byłem w takim szoku, ze przed pierwsze kilka sekund nie zareagowałem, dopiero po chwili go odepchnąłem.
-Co to do kurwy miało znaczyć? -warknąłem
-Ją... Ją przepraszam... Ale jest Pan tak cholernie seksowny – powiedział zachrypniętym głosem
-To się ma więcej nie powtórzyć – zagroziłem – Ją nie jestem tak łatwy jak Emilie. – dodałem bardziej do siebie niż do Niego.



Wszedłem do środka aż trzęsąc się z nerwów.
-Gabriel, wszystko okey? – zapytała Emilie
-Zabierz mnie do domu – powiedziałem słabo bo czułem , ze znowu jestem bliski utraty przytomności.


Kobieta bez słowa zabrała mnie do auta. Byłem na granicy utraty świadomości gdy wsiadaliśmy do samochodu.
-Jedziemy na pogotowie – powiedziała do mnie
-Nie, zabierz mnie do domu – nakazałem
-Gabriel...
-Nie!



Nie miała wyjścia i wróciliśmy do domu.
-Gdzie Adrien? – zapytałem na wpół przytomny gdy kładła mnie do łóżka.
-Nathalie go przywiezie, spokojnie – powiedziała łagodnie. – Połóż się, prześpij.


Nawet nie miałem siły zaprotestować. Po prostu padłem na łóżko i zasnąłem.


Kolejne dni upłynęły w miarę spokojnie , przynajmniej bez jakichkolwiek niespodzianek. Pokazy odbywały się zgodnie z planem i bez komplikacji.



Tego dnia miał się odbyć ostatni pokaz w którym brał udział David. Czułem ulgę, nie powiem. Wyszedłem na wybieg po raz ostatni, ukłoniłem się wśród braw i zszedłem ze sceny. Czekała mnie dzisiaj jeszcze jedna rozmowa... Z Emilie.


W ostatnich dniach nie kłóciłem się z żoną, na ją z Nią nawet nie rozmawiałem. Miałem dzięki temu czas aby wszystko na spokojnie przemyśleć i już byłem pewien czego chce.
-Chce rozwodu – powiedziałem do Niej gdy byliśmy już sami w domu.
-Słucham? Ja... Ja myślałam, ze dasz nam szanse... Chociaż spróbuj, Gabriel.
-Mam spróbować? Jak, skoro gdy na Ciebie patrzę przed oczami mam tylko obraz jak ujeżdżasz tego smarkacza.
-Nie bądź wulgarny – skarciła mnie
-No dobra, pieprzysz, bzykasz, nie wiem, jak tak sobie wolisz. – wzruszyłem ramionami – Wiem jedno, nie zaufam Ci, więc co za tym idzie, nasze małżeństwo nie ma już sensu..
-Ale Adrien.. To jeszcze dziecko.


Zaśmiałem się szyderczo.
-Do prawdy? W takim razie Ty też się bzykałaś z dzieckiem, bo ten Twój goguś jest niewiele starszy od Naszego syna.

Kobieta patrzyła na mnie zgorszona.
-Ale pójdziesz na badania? – zapytała po chwili milczenia
-Ja dotrzymuje obietnic, jestem umówiony na jutro. – powiedziałem oschle
-Dobrze, w takim razie się zgadzam na rozwód. – powiedziała smutno
-Już nie rób z siebie takiej męczennicy – wywróciłem oczami
-Przepraszam – usłyszałem głos Lilith – Mogę Panie Agreste?
-Nie widzisz, że... – zaczęła Emilie
-Tak, oczywiście, zapraszam do gabinetu – przerwałem żonie



Emilie zmierzyła mnie wzrokiem, jednak ją ją olałem i poszedłem z Lilith do gabinetu.
-Słucham, o czym chciałaś porozmawiać? – zapytałem


Uśmiechnęła się uwodzicielsko i podeszła do mnie
-Chciałam się tylko dowiedzieć – zaczęła poprawiać mi kołnierz koszuli – co będzie dalej z moją umową.
-Posłuchaj, nie musisz udawać, że mnie podrywasz, żeby dostać umowę- westchnąłem cofając jej ręce od siebie – Ja nie dlatego Cię wybrałem.
-Ale ją
A to doskonale wiem – uśmiech ani na sekundę nie zniknął z jej twarzy – Po prostu uważam, że możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. – spojrzała mi w oczy – Podobasz mi się.


Mimowolnie się uśmiechnąłem
-Schlebia mi to, ale mam żonę – powiedziałem
-Ale mi to zupełnie nie przeszkadza – puściła mi oczko.
-Ale mi przeszkadza – powiedziałem łagodnie – Tutaj jest Twoja umowa, na razie na rok, później zobaczymy. Dopóki nie ma pokazów będziesz brać udział w sesjach promocyjnych moją kolekcje – mówiłem podając jej papiery -Przejrzyj ją i daj mi znać.
-Mogę o coś zapytać? – spojrzała na mnie
-Oczywiście, pytaj – odpowiedziałem


Byłem pewien, że pytanie będzie dotyczyło umowy.
-W sumie to mam dwa pytania. To prawda, że się Pan chce rozwieść? – zapytała nie odkrywając oczu ode mnie
-To nie jest chyba Twoja sprawa – powiedziałem łagodnie – A drugie pytanie?

Dziewczyna uśmiechnęła się i przyparła mnie do ściany.
-Podobam Ci się? – zapytała zmysłowo

„Tak, cholernie” – pomyślałem jednak tego nie powiedziałem


Odsunąłem ją od siebie.
-Powinnaś już iść – powiedziałem odwracając się do Niej plecami
-Do zobaczenia – szepnęła mi do ucha i wyszła.


Przyznam szczerze, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę się jeszcze podobać takiej młodej dziewczynie. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Zbieraj się – do pokoju weszła Nathalie

Spojrzałem na Nią zaskoczony
-Ale nie mamy żadnego spotkania.
-My nie, Ty tak. Zabieram Cię do lekarza na badania.


Westchnąłem i wywróciłem oczami
-Bez takich mi tu, zbieraj się – powiedziała ostrym tonem


Wolałem się z Nią nie kłócić i tak bym tego nie uniknął. Pojechaliśmy oczywiście do prywatnej kliniki, nie miałem zamiaru iść do publicznego ośrodka.

Wszedłem do gabinetu lekarskiego in chciałem zamknąć drzwi ale Nathalie się wcisnęła.
-Co Ty wyprawiasz? – zapytałem szeptem
-Muszę przypilnować, czy wszystko powiesz – odpowiedziała z uśmiechem i usiadła na krześle
-Pan Gabriel Agreste, tak? – zapytał lekarz


Westchnąłem i usiadłem
-Tak, zgadza się.
-Co Pana sprowadza? – zapytał
-Zostałem zmuszony – wzruszyłem ramionami

Nathalie wywróciła oczami
-Często robi mu się słabo, mdleje, jest blady. – powiedziała za mnie
-No faktycznie, wygląda Pan ja trup – przyznał lekarz
-To może zakopcie mnie od razu do dziury i po problemie? – zapytałem z nnadzieją
-Ach Panie Agreste, zlecę podstawowe badania krwi na początek, później zobaczymy co dalej. Morfologia i CRP.- powiedział wpisując skierowanie - A teraz pozwoli Pan, że Pana zbadam.


Mężczyzna podszedł do mnie i z dziwną miną spojrzał na moją szyję.
-Powiększone węzły chłonne – powiedział
-To źle? – zapytała Nathalie
-Na pewno nie dobrze, to może świadczyć o stanie zapalnym, ale to wyjdzie w badaniach krwi. – powiedział spokojnie – Mówi Pan, że robi się Panu słabo, ma Pan zawroty głowy, tak? A duszności?
-Zdarzają się. – przyznałem
-Dobrze, proszę wykonać te badania, później będziemy rozmawiać.


Jakoś nie podobał mi się Jego ton, ale wzruszyłem ramionami i wziąłem kartkę.


Zapłaciłem i wyszliśmy, od razu Nathalie zaciągnęła mnie do laboratorium. Pielęgniarka pobrała mi krew i powiedziała, że wyniki przyjdą na maila do kilku godzin. Pożegnałem się i wróciliśmy do domu.
-Nie potrzebuje niańki – warknąłem na Nathalie gdy przyjechaliśmy do domu
-Nie masz za co – powiedziała chłodno i wyszła



No i nara, będzie święty spokój.
Gdy wyszła zająłem się przeglądaniem poczty i ustalaniem spotkań.

Rzuciłem się w wir pracy, nie zwracając uwagi na upływający czas. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – powiedziałem nie podnosząc głowy znad papierów
-Mogę? – usłyszałem nieśmiały głos Davida

Westchnąłem w duchu.
-Czego jeszcze? Myślałem, że nasza umowa już się skończyła – powiedziałem chłodno nawet nie racząc go swoim spojrzeniem.

Mimo to chłopak wszedł do gabinetu i usiadł na przeciwko mnie.
-Chciałem zapytać czy nie byłoby możliwości aby... – zaczął jednak słabo go słuchałem ponieważ właśnie przyszedł mi wynik z kliniki.


Głos chłopaka słyszałem jak przez mgłe gdy czytałem wynik badania. Liczby i litery nic mi nie mówiły, jednak pod spodem była notatka od lekarza.

Podejrzenie ostrej białaczki szpikowej, proszę o pilny kontakt.

Zamarłem... Byłem pewien, że to zwykle osłabienie, może ewentualnie anemia ale... Białaczka?
-Przepraszam, wszystko okey? – zapytał chłopak wyrywając mnie z przemyśleń
-Tak – powiedziałem szeptem
-Jest Pan taki blady, na pewno wszystko dobrze? – był widocznie zmartwiony.

Poczułem łzy napływające do oczu, jednak starałem się to ukryć.
-Idź po Emilie – powiedziałem cicho


Mój głos musiał brzmieć na naprawdę przerażony bo chłopak bez słowa poszedł po kobietę. Ręce zaczęły mi się trząść, wyciągnąłem papierosa i zapaliłem w gabinecie.

Słyszałem jakieś krzyki, ale po chwili moja żona weszła do gabinetu razem z Davidem.
-Gabriel co się stało? Ty palisz w domu? – była zdziwiona i zdenerwowana
-Ty – spojrzałem na chłopaka – wyjazd stąd.
-Ale... – zaczął
-Podpisze z Tobą kurwa i dziesięć umów ale w tej chwili spierdalaj! – krzyknąłem



Na szczęście się posłuchał i wyszedł.
-Gabriel co się dzieje? Przerażasz mnie... – powiedziała kobieta


Podałem jej kartkę z wynikiem którą wydrukowałem. Patrzyła to na kartkę, to na mnie.
-Boże... Gabriel... – szepnęła
-Nikt nie może wiedzieć – powiedziałem chłodno
-Ale Adrien... – zaczęła
-Nikt nie może wiedzieć! – krzyknąłem
-Dobrze, niech Ci będzie... – powiedziała i przytuliła się do mnie



Nie odepchnąłem jej, ponieważ właśnie tego potrzebowałem. Z jednej strony, chciałem żeby mnie przytulała, z drugiej brzydziłem się jej.
-Pójdę z Tobą do lekarza, umów się choćby zaraz – powiedziała łagodnie
-Ja... Nie wiem czy chce... – zawahałem się


Oczami wyobraźni widziałem siebie po chemiach, wychudzony, blady, bez sił..
-Może lepiej będzie jeżeli... – zacząłem
-Nawet o tym nie myśl Gabriel – spojrzała mi w oczy
-Nie mogę... Nie dam rady... Nie wyobrażam sobie z tymi kablami, urządzeniami, słaby, bez sił... – wyliczałem
-Nie możesz się poddać, Gabriel masz pieniądze, stać Cię na najlepsze leczenie. Wyjdziesz z tego , rozumiesz, masz dla kogo... Dla Adriena – zawahała się – Dla mnie...



Wtedy mnie olśniło. Odsunąłem ją od siebie.
-Ja nie zmieniłem zdania co do rozwodu. – pwiedziałem
-Ale Gabriel...
-Nie będę robił problemów, rozwód będzie bez orzekania o winie. Zgodzę się aby Adrien mieszkał z Tobą.
-Nie, ja wiem co planujesz i się nie zgadzam. – powiedziała stanowczo
-Nie masz tu nic do gadania – syknąłem na nią i wyszedłem.



Hejo kochani ❤

Kolejny rozdział wjechał ❤
Dajcie znać co myślicie ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro