Rozdział 5
Byłem w takim szoku, ze przed pierwsze kilka sekund nie zareagowałem, dopiero po chwili go odepchnąłem.
-Co to do kurwy miało znaczyć? -warknąłem
-Ją... Ją przepraszam... Ale jest Pan tak cholernie seksowny – powiedział zachrypniętym głosem
-To się ma więcej nie powtórzyć – zagroziłem – Ją nie jestem tak łatwy jak Emilie. – dodałem bardziej do siebie niż do Niego.
Wszedłem do środka aż trzęsąc się z nerwów.
-Gabriel, wszystko okey? – zapytała Emilie
-Zabierz mnie do domu – powiedziałem słabo bo czułem , ze znowu jestem bliski utraty przytomności.
Kobieta bez słowa zabrała mnie do auta. Byłem na granicy utraty świadomości gdy wsiadaliśmy do samochodu.
-Jedziemy na pogotowie – powiedziała do mnie
-Nie, zabierz mnie do domu – nakazałem
-Gabriel...
-Nie!
Nie miała wyjścia i wróciliśmy do domu.
-Gdzie Adrien? – zapytałem na wpół przytomny gdy kładła mnie do łóżka.
-Nathalie go przywiezie, spokojnie – powiedziała łagodnie. – Połóż się, prześpij.
Nawet nie miałem siły zaprotestować. Po prostu padłem na łóżko i zasnąłem.
Kolejne dni upłynęły w miarę spokojnie , przynajmniej bez jakichkolwiek niespodzianek. Pokazy odbywały się zgodnie z planem i bez komplikacji.
Tego dnia miał się odbyć ostatni pokaz w którym brał udział David. Czułem ulgę, nie powiem. Wyszedłem na wybieg po raz ostatni, ukłoniłem się wśród braw i zszedłem ze sceny. Czekała mnie dzisiaj jeszcze jedna rozmowa... Z Emilie.
W ostatnich dniach nie kłóciłem się z żoną, na ją z Nią nawet nie rozmawiałem. Miałem dzięki temu czas aby wszystko na spokojnie przemyśleć i już byłem pewien czego chce.
-Chce rozwodu – powiedziałem do Niej gdy byliśmy już sami w domu.
-Słucham? Ja... Ja myślałam, ze dasz nam szanse... Chociaż spróbuj, Gabriel.
-Mam spróbować? Jak, skoro gdy na Ciebie patrzę przed oczami mam tylko obraz jak ujeżdżasz tego smarkacza.
-Nie bądź wulgarny – skarciła mnie
-No dobra, pieprzysz, bzykasz, nie wiem, jak tak sobie wolisz. – wzruszyłem ramionami – Wiem jedno, nie zaufam Ci, więc co za tym idzie, nasze małżeństwo nie ma już sensu..
-Ale Adrien.. To jeszcze dziecko.
Zaśmiałem się szyderczo.
-Do prawdy? W takim razie Ty też się bzykałaś z dzieckiem, bo ten Twój goguś jest niewiele starszy od Naszego syna.
Kobieta patrzyła na mnie zgorszona.
-Ale pójdziesz na badania? – zapytała po chwili milczenia
-Ja dotrzymuje obietnic, jestem umówiony na jutro. – powiedziałem oschle
-Dobrze, w takim razie się zgadzam na rozwód. – powiedziała smutno
-Już nie rób z siebie takiej męczennicy – wywróciłem oczami
-Przepraszam – usłyszałem głos Lilith – Mogę Panie Agreste?
-Nie widzisz, że... – zaczęła Emilie
-Tak, oczywiście, zapraszam do gabinetu – przerwałem żonie
Emilie zmierzyła mnie wzrokiem, jednak ją ją olałem i poszedłem z Lilith do gabinetu.
-Słucham, o czym chciałaś porozmawiać? – zapytałem
Uśmiechnęła się uwodzicielsko i podeszła do mnie
-Chciałam się tylko dowiedzieć – zaczęła poprawiać mi kołnierz koszuli – co będzie dalej z moją umową.
-Posłuchaj, nie musisz udawać, że mnie podrywasz, żeby dostać umowę- westchnąłem cofając jej ręce od siebie – Ja nie dlatego Cię wybrałem.
-Ale ją
A to doskonale wiem – uśmiech ani na sekundę nie zniknął z jej twarzy – Po prostu uważam, że możemy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. – spojrzała mi w oczy – Podobasz mi się.
Mimowolnie się uśmiechnąłem
-Schlebia mi to, ale mam żonę – powiedziałem
-Ale mi to zupełnie nie przeszkadza – puściła mi oczko.
-Ale mi przeszkadza – powiedziałem łagodnie – Tutaj jest Twoja umowa, na razie na rok, później zobaczymy. Dopóki nie ma pokazów będziesz brać udział w sesjach promocyjnych moją kolekcje – mówiłem podając jej papiery -Przejrzyj ją i daj mi znać.
-Mogę o coś zapytać? – spojrzała na mnie
-Oczywiście, pytaj – odpowiedziałem
Byłem pewien, że pytanie będzie dotyczyło umowy.
-W sumie to mam dwa pytania. To prawda, że się Pan chce rozwieść? – zapytała nie odkrywając oczu ode mnie
-To nie jest chyba Twoja sprawa – powiedziałem łagodnie – A drugie pytanie?
Dziewczyna uśmiechnęła się i przyparła mnie do ściany.
-Podobam Ci się? – zapytała zmysłowo
„Tak, cholernie” – pomyślałem jednak tego nie powiedziałem
Odsunąłem ją od siebie.
-Powinnaś już iść – powiedziałem odwracając się do Niej plecami
-Do zobaczenia – szepnęła mi do ucha i wyszła.
Przyznam szczerze, że nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę się jeszcze podobać takiej młodej dziewczynie. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
-Zbieraj się – do pokoju weszła Nathalie
Spojrzałem na Nią zaskoczony
-Ale nie mamy żadnego spotkania.
-My nie, Ty tak. Zabieram Cię do lekarza na badania.
Westchnąłem i wywróciłem oczami
-Bez takich mi tu, zbieraj się – powiedziała ostrym tonem
Wolałem się z Nią nie kłócić i tak bym tego nie uniknął. Pojechaliśmy oczywiście do prywatnej kliniki, nie miałem zamiaru iść do publicznego ośrodka.
Wszedłem do gabinetu lekarskiego in chciałem zamknąć drzwi ale Nathalie się wcisnęła.
-Co Ty wyprawiasz? – zapytałem szeptem
-Muszę przypilnować, czy wszystko powiesz – odpowiedziała z uśmiechem i usiadła na krześle
-Pan Gabriel Agreste, tak? – zapytał lekarz
Westchnąłem i usiadłem
-Tak, zgadza się.
-Co Pana sprowadza? – zapytał
-Zostałem zmuszony – wzruszyłem ramionami
Nathalie wywróciła oczami
-Często robi mu się słabo, mdleje, jest blady. – powiedziała za mnie
-No faktycznie, wygląda Pan ja trup – przyznał lekarz
-To może zakopcie mnie od razu do dziury i po problemie? – zapytałem z nnadzieją
-Ach Panie Agreste, zlecę podstawowe badania krwi na początek, później zobaczymy co dalej. Morfologia i CRP.- powiedział wpisując skierowanie - A teraz pozwoli Pan, że Pana zbadam.
Mężczyzna podszedł do mnie i z dziwną miną spojrzał na moją szyję.
-Powiększone węzły chłonne – powiedział
-To źle? – zapytała Nathalie
-Na pewno nie dobrze, to może świadczyć o stanie zapalnym, ale to wyjdzie w badaniach krwi. – powiedział spokojnie – Mówi Pan, że robi się Panu słabo, ma Pan zawroty głowy, tak? A duszności?
-Zdarzają się. – przyznałem
-Dobrze, proszę wykonać te badania, później będziemy rozmawiać.
Jakoś nie podobał mi się Jego ton, ale wzruszyłem ramionami i wziąłem kartkę.
Zapłaciłem i wyszliśmy, od razu Nathalie zaciągnęła mnie do laboratorium. Pielęgniarka pobrała mi krew i powiedziała, że wyniki przyjdą na maila do kilku godzin. Pożegnałem się i wróciliśmy do domu.
-Nie potrzebuje niańki – warknąłem na Nathalie gdy przyjechaliśmy do domu
-Nie masz za co – powiedziała chłodno i wyszła
No i nara, będzie święty spokój.
Gdy wyszła zająłem się przeglądaniem poczty i ustalaniem spotkań.
Rzuciłem się w wir pracy, nie zwracając uwagi na upływający czas. Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – powiedziałem nie podnosząc głowy znad papierów
-Mogę? – usłyszałem nieśmiały głos Davida
Westchnąłem w duchu.
-Czego jeszcze? Myślałem, że nasza umowa już się skończyła – powiedziałem chłodno nawet nie racząc go swoim spojrzeniem.
Mimo to chłopak wszedł do gabinetu i usiadł na przeciwko mnie.
-Chciałem zapytać czy nie byłoby możliwości aby... – zaczął jednak słabo go słuchałem ponieważ właśnie przyszedł mi wynik z kliniki.
Głos chłopaka słyszałem jak przez mgłe gdy czytałem wynik badania. Liczby i litery nic mi nie mówiły, jednak pod spodem była notatka od lekarza.
Podejrzenie ostrej białaczki szpikowej, proszę o pilny kontakt.
Zamarłem... Byłem pewien, że to zwykle osłabienie, może ewentualnie anemia ale... Białaczka?
-Przepraszam, wszystko okey? – zapytał chłopak wyrywając mnie z przemyśleń
-Tak – powiedziałem szeptem
-Jest Pan taki blady, na pewno wszystko dobrze? – był widocznie zmartwiony.
Poczułem łzy napływające do oczu, jednak starałem się to ukryć.
-Idź po Emilie – powiedziałem cicho
Mój głos musiał brzmieć na naprawdę przerażony bo chłopak bez słowa poszedł po kobietę. Ręce zaczęły mi się trząść, wyciągnąłem papierosa i zapaliłem w gabinecie.
Słyszałem jakieś krzyki, ale po chwili moja żona weszła do gabinetu razem z Davidem.
-Gabriel co się stało? Ty palisz w domu? – była zdziwiona i zdenerwowana
-Ty – spojrzałem na chłopaka – wyjazd stąd.
-Ale... – zaczął
-Podpisze z Tobą kurwa i dziesięć umów ale w tej chwili spierdalaj! – krzyknąłem
Na szczęście się posłuchał i wyszedł.
-Gabriel co się dzieje? Przerażasz mnie... – powiedziała kobieta
Podałem jej kartkę z wynikiem którą wydrukowałem. Patrzyła to na kartkę, to na mnie.
-Boże... Gabriel... – szepnęła
-Nikt nie może wiedzieć – powiedziałem chłodno
-Ale Adrien... – zaczęła
-Nikt nie może wiedzieć! – krzyknąłem
-Dobrze, niech Ci będzie... – powiedziała i przytuliła się do mnie
Nie odepchnąłem jej, ponieważ właśnie tego potrzebowałem. Z jednej strony, chciałem żeby mnie przytulała, z drugiej brzydziłem się jej.
-Pójdę z Tobą do lekarza, umów się choćby zaraz – powiedziała łagodnie
-Ja... Nie wiem czy chce... – zawahałem się
Oczami wyobraźni widziałem siebie po chemiach, wychudzony, blady, bez sił..
-Może lepiej będzie jeżeli... – zacząłem
-Nawet o tym nie myśl Gabriel – spojrzała mi w oczy
-Nie mogę... Nie dam rady... Nie wyobrażam sobie z tymi kablami, urządzeniami, słaby, bez sił... – wyliczałem
-Nie możesz się poddać, Gabriel masz pieniądze, stać Cię na najlepsze leczenie. Wyjdziesz z tego , rozumiesz, masz dla kogo... Dla Adriena – zawahała się – Dla mnie...
Wtedy mnie olśniło. Odsunąłem ją od siebie.
-Ja nie zmieniłem zdania co do rozwodu. – pwiedziałem
-Ale Gabriel...
-Nie będę robił problemów, rozwód będzie bez orzekania o winie. Zgodzę się aby Adrien mieszkał z Tobą.
-Nie, ja wiem co planujesz i się nie zgadzam. – powiedziała stanowczo
-Nie masz tu nic do gadania – syknąłem na nią i wyszedłem.
Hejo kochani ❤
Kolejny rozdział wjechał ❤
Dajcie znać co myślicie ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro