Rozdział 25
Wyjdź – westchnąłem
-Ale Gabiś... – objęła mnie
-Wyjdź, bo i tak znowu się mnie wyrzekniesz.
-O czym Ty mówisz? – zapytała zdziwiona jednak ja poszedłem do łazienki i się zamknąłem.
Jeszcze raz pod prysznicem sobie wszystko przemyślałem, byłem pewien tego co chce zrobić, tym razem byłem pewien, że podejmę dobra decyzje. Wziąłem prysznic i się ubrałem. Najpierw chciałem wyjaśnić sobie wszystko z Lilith. Wyszedłem z łazienki, na szczęście matki już nie było, i skierowałem się w stronę kuchni.
Tak jak czułem, dziewczyna tam siedziała i piła kawę.
-Hej – powiedziałem łagodnie
Uśmiechnęła się na mój widok.
-Gabriel – wstała i mnie objęła. Wtuliła się tak słodko i ufnie.
-Możemy porozmawiać? – zapytałem niepewnie
-Oczywiście – uśmiechnęła się
-Posłuchaj mnie ja... – zacząłem
-Wiem, kochasz Nathalie, prawda? – spojrzała mi w oczy
-Tak, prawda – uśmiechnąłem się łagodnie.
-Cóż, trochę szkoda, bo było mi z Tobą dobrze – pogładziła mnie po policzku – Ale jak to mówią „tego kwiatu jest pół światu” . Ale mam jedną prośbę.
-Jaką?
-Pocałuj mnie... Ostatni raz – szepnęła zmysłowo, że aż zadrżałem.
Zbliżyłem się do niej i pocałowałem ją namiętnie. Ona jęknęła mi w usta i objęła mnie wokół szyi pogłębiając pocałunek. Jej jedna dłoń zjechała w kierunku mojego rozporka, który chciała odpiąć, jednak ja złapałem ją za rękę.
-Miał być jeden pocałunek. – uśmiechnąłem się
-Warto było spróbować – zachichotała
-Niegrzeczna dziewczynka – pogroziłem jej palcem, uśmiechając się
-Przecież wiesz – puściła mi oczko – To ja się zbieram, zostałam tylko, żeby wiedzieć czy z Tobą wszystko okey – uśmiechnęła się – Do zobaczenia Gabrielu. – cmoknęła mnie i wyszła.
Zrobiłem śniadanie dla wszystkich, gdy przyszedł Adrien z Marinette.
-Hej tato – przywitał mnie z uśmiechem
-Hej dzieciaki, wyspani? – zapytałem
-Tak, oboje dobrze spaliśmy – powiedział wesoło -Tato, możemy dzisiaj spać u mamy? Dziadek ma być... – zapytał chłopak a ja zamarłem.
-Nie Adrien, nie ma mowy. – powiedziałem chłodno.
-Dlaczego? Zawsze mnie trzymasz z dala od dziadka Greg’a
-Robię to dla Twojego dobra, uwierz mi – spojrzałem na Niego
Wzruszył tylko ramionami i zaczął jeść śniadanie. Później zebrali się do szkoły. Ja zacząłem planować to co chce zrobić.
Reszta dnia upłynęła spokojnie. Wieczorem Marinette i Adrien poszli do Luki i Juleki nocować. Puściłem ich bo cóż, więcej nic nie nabroją.
Ja ubrałem granatowa marynarkę i białą koszulę. Czułem się jak nastolatek pukając do pokoju Nathalie. Uprzedziłem ją, że mam dla niej niespodziankę i żeby była gotowa, ale gdy zobaczyłem ją w błękitnej sukni z piórami, aż zabrakło mi słów. Włosy miała rozpuszczone i opadały na jej nagie plecy.
-Przesadziłam? – zapytała nieśmiało.
-Nie, ja po prostu... Zabrakło mi słów. Wyglądasz pięknie – szepnąłem a ona się zarumieniła
-Dziękuję, Ty również wyglądasz świetnie. To gdzie idziemy? – zapytała
-Co powiesz na kolacje w chmurach?
-Ale, że na wierzy Eiffla? – zapytała zdziwiona
-Nie kochanie, mówię o kolacji w chmurach – puściłem jej oczko – Ale najpierw musisz to wypić. – podałem jej miksturę
Bez słowa wypiła miksturę i spojrzała za siebie. Na plecach wyrosły jej piękne białe skrzydła.
-Gabe.. Ale.. – zaczęła
-To niestety tylko na chwilę, ale uwierz, że będzie warto – szepnąłem a ona mnie pocałowała
Złapałem ją za rękę i wylecieliśmy razem przez okno. Wzlecieliśmy wysoko w chmury, gdzie nikt nie mógł nas zobaczyć. Nathalie aż dech zaparło gdy zobaczyła czerwony dywan na chmurze, oraz pięknie nakryty stół.
-Jejku, to jest piękne – szepnęła
Niepewnie stanęła nogą na dywanie.
-Spokojnie, nie spadniesz – uśmiechnąłem się
-Gabriel to jest najpiękniejsza rzecz jaką ktokolwiek dla mnie zrobił – powiedziała wzruszona
Odsunąłem jej krzesło a ona usiadła. Zjedliśmy kolacje rozmawiając się i śmiejąc. Gdy skończyliśmy klasnąłem w ręce i zaczęła lecieć muzyka.
-Czy to...? – zaczęła a ja podałem jej dłoń
-Twoja ulubiona ballada, Whatever happedns Michaela Jacksona. Mogę prosić do tańca? – zapytałem z uroczym uśmiechem.
-Oczywiście. – zachichotała i wstała.
Tańczyliśmy do słów piosenki
„Whatever happens, don't you let go of my hand”
Gdy piosenka się skończyła pocałowałem ją delikatnie.
-Gabe, to jest na prawdę niesamowite... Dziękuję – szepnęła
-To jeszcze nie wszystko – powiedziałem i uklęknąłem przed nią
-Gabe... Co Ty...
-Nath, jesteś ze mną odkąd jestem na ziemi, znasz mnie jak nikt inny , zawsze mogłem na Ciebie liczyć, nigdy mnie nie zawiodłaś. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczyło, zwłaszcza gdy moja rodzina się mnie wyrzekła. – spojrzałem jej w oczy
-Ale...
-Daj mi dokończyć Panno niecierpliwa. Ostatni czas pozwolił mi zobaczyć, kto jest ze mną szczery, kto o mnie dba, a kto chce mnie tylko pogrążyć. Dopiero teraz zrozumiałem jak bardzo Cię kocham Nathalie i jak bardzo jesteś dla mnie ważna. Nie wyobrażam sobie, spędzić wieczności bez Ciebie. Wolę wybrać życie śmiertelnika i przeżyć je z Tobą niż wieczność bez Ciebie.
-O czym Ty mówisz Gabe...
-Nathalie Sancoeur, czy zostaniesz Panią Agreste? – spojrzałem jej w oczy.
Przez kilka sekund milczała patrząc na mnie zaskoczona.
-Mówisz poważnie? – zapytała
-Oczywiście – uśmiechnąłem się do niej
-Tak, zgadzam się – pisnęła i mnie pocałowała
Odwzajemniłem pocałunek
-Jest jeszcze cos co muszę zrobić – powiedziałem i odsunąłem się od niej na parę kroków.
-Ojcze, zrzekam się moich boskich mocy, BEZ MOŻLIWOŚCI ODDANIA MI ICH! – krzyknąłem
Później poczułem lekkie zawroty głowy. Złapałem. Nathalie w pasie i wróciłem szybko na ziemię.
-Gabriel co Ty zrobiłeś? – szepnęła gdy upadłem na kolana
-Już Ci powiedziałem, chce przeżyć życie z Tobą i umrzeć jak zwykły śmiertelnik, a nie patrzeć jak umierasz i żyć wiecznie w tym cierpieniu bez Ciebie.
Po jej policzkach spłynęły łzy
-Ale ja tego od Ciebie nie oczekiwałam skarbie... – ujęła moją twarz w swoje dłonie.
-Wiem, ale ja chciałem to dla Ciebie zrobić. – pocałowałem ją namiętnie. -Kocham Cię Nathalie
-Ja Ciebie też Gabe – uśmiechnęła się szczęśliwa. -Ale wiesz, że ślubu kościelnego wziąć nie możemy? – zachichotała
-To Lucy da nam ślub piekielny – puściłem jej oczko
-Wariat – zaśmiała się
-Może i tak, ale cholernie szczęśliwy – powiedziałem patrząc jej w oczy.
Hej kochani ❤ to już przed ostatni rozdział 🥺
W piątek dodam ostatni 😭
Mam nadzieję, że Wam się spodoba ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro