Rozdział 11
Rozdział zawiera
delikatne sceny
+18
Inspirowałam się RP
pisanym z AylaCrevan ❤
Wyszedłem zapalić na dwór, żeby się uspokoić i ochłonąć. Później poszedłem pod prysznic, odświeżyć się. Wyszedłem spod prysznica w samym ręczniku, gdy ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę – westchnąłem
-Chciałam zapytać – zaczęła Lilith mierząc mnie wzrokiem -To znaczy...
-Tak?
-Masz coś pod spodem? – zapytała z uśmiechem
Wywróciłem oczami
-To coś ważnego bo chciałbym się ubrać.
-Tak, bardzo ważnego – powiedziała i podeszła do mnie
Pocałowała mnie namiętnie i pchnęła na łóżko
Poddałem się jej pocałunkom i przyciągnął emocji jej ciało do siebie. Jęknęła gdy chwyciłem ją za pośladki. Jednym ruchem odwinęła ręcznik i zrzuciła go na ziemię.
Zaczęła ocierać się o moja już nabrzmiałą męskość.
-Lilith – tym razem to ją jęknąłem
-Ciii, obiecuje, że będzie cudownie – szepnęła i uciszyła mnie kolejnym namiętnym pocałunkiem.
Oddałem pocałunek i ściągnąłem z niej sukienkę, była w samej bieliźnie, swoją drogą bardzo seksownej bieliźnie. Uśmiechnęła się przygryzając wargę.
-Coś nie tak Panie Agreste? – zapytała uroczo
-Po prostu wyglądasz niesamowicie seksownie – powiedziałem zachrypniętym głosem
-W takim razie bierz mnie ogierze – szepnęła mi do ucha
Położyłem ją na łóżku i zacząłem całować ją w szyję, bark, później całowałem jej piersi. Jęknęła i zadrżała z podniecenia.
-Och, Gabriel – szepnęła
Zerwałem z niej stanik i pieściłem językiem jej sutki. Dziewczyna chciała krzyknąć jednak stłumiłem jej krzyk pocałunkiem.
Jej paznokcie wbiły się w moje plecy a ja jęknąłem cicho. Było cudownie. Już chciałem w nią wejść gdy odezwał się mój telefon
-Kurwa ale wyczucie – jęknąłem
-Odbierz, może to coś ważnego, ja poczekam. – powiedziała z uśmiechem.
Odwzajemniłem uśmiech i odebrałem telefon.
-Słucham? – powiedziałem owijając się ręcznikiem.
-Pan Agreste? – usłyszałem kobiecy głos
-O co chodzi?
-Witam, nazywam się Alicja Smith i będę Pana leczyć. – przedstawiła się
-Dziękuję, nie potrzebuje lekarza – powiedziałem i się rozłączyłem
Lilith spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co to było? – zapytała
-Nic ważnego – wzruszyłem ramionami
-Z tego co słyszałam, to Twoja nowa lekarka, którą zbyłeś.
-Nie potrzebuje lekarza .
Dziewczyna wstała i podeszła do mnie w samych majtkach i mnie objęła.
-Gabriel, Twój syn właśnie najpewniej stracił matkę, chcesz żeby stracił jeszcze ojca? -zapytała patrząc mi w oczy – A poza tym, nie ma badań, nie ma seksu – uśmiechnęła się zmysłowo
Wywróciłem oczami a telefon ponownie zaczął dzwonić
-No odbierz i się umów na wizytę. – powiedziała i zaczęła się ubierać.
Westchnąłem
No i nici z seksu
Odebrałem
-Dobrze, kiedy mam się zgłosić na badania?
-Yyy jutro niech Pan przyjdzie – powiedziała lekko zdezorientowana kobieta
-Dobrze, do zobaczenia – powiedziałem i się rozłączyłem
Uśmiechnąłem się do Lilith
-To teraz nagroda – objąłem ją a ona zachichotała
-Oczywiście – odpowiedziała i mnie pocałowała.
Oddałem jej pocałunek namiętnie.
-Tato! – usłyszałem głos Adriena
Jęknąłem w duchu.
-Już! Tylko się ubiore! – zawołałem i wzruszyłem ramionami -Może innym razem
-Ja na pewno nie odpuszczę – zachichotała
Wzięła swoje rzeczy i wyszła. Ja się ubrałem i poszedłem do syna.
-Co się dzieje? – zapytałem
-Wiesz... Marinette chciałaby mnie odwiedzić i się zastanawiałem... – zaczął niepewnie
-Jasne, możesz ją zaprosić – uśmiechnąłem się
-Dziękuję – odwzajemnił uśmiech i wybrał numer do dziewczyny.
Ja wyszedłem z pokoju żeby mógł z nią spokojnie porozmawiać.
Zszedłem do gabinetu i zacząłem sortować dokumenty.
-Panie Agreste, przyszedł Pan Stevens , adwokat. -powiedział ochroniarz
-Wpuść go – westchnąłem
Jeszcze tego mi dzisiaj brakowało.
-Dzień dobry Panie Gabrielu – przywitał się mężczyzna
-O co chodzi? Jeżeli Emilie chce się spotkać, to może jej Pan powiedzieć, że nie mam zamiaru się z nią widzieć. Ani ja ani Adrien.
-Chodzi o Panią Emilie ale to nie takie proste. Mogę usiąść? – zapytał
-Skoro Pan musi -westchnąłem
Mężczyzna usiadł i spojrzał na mnie.
-Pana żona nie była sobą – powiedział spokojnie.
-Nikt normalny nie atakuje bliskich nożem – wywróciłem oczami – Nic nowego mi nie powiedziałeś .
-Da mi Pan dokończyć? – zapytał ostro.
Milczałem więc kontynuował .
-Pana żona była pod wpływem dziwnych mocy. Nawet podczas zatrzymania zachowywała się dziwnie i jej oczy były całe czarne – mówił
Zrobiło mi się słabo. Nieee, tylko nie to... Tylko nie on... Obiecał, że nie będzie się wpierdalać.
-Co teraz z nią będzie? – zapytałem
-Muszą ją zbadać biegli psychiatrzy i oni zadecydują.
-Cudownie, zajebiście – westchnąłem -To wszystko? Jak tak to do widzenia
Mężczyzna spojrzał na mnie lekko zdziwiony ale pożegnał się i wyszedł. Ochroniarzowi kazałem pilnować żeby nikt do gabinetu nie wchodził, ja tymczasem zjechałem windą do mojej kryjówki .
Byłem wściekły i mimo osłabienia postanowiłem go wezwać. Wiedziałem, że to mi może jeszcze bardziej zaszkodzić ale nie dbałem o to.
-Lucyfer! – krzyknąłem -Pokaż się Ty mały, jebany tchórzu!
-Czego się drzesz idioto? – zapytał pojawiając się przede mną
-Jeszcze się kurwa pytasz?! Co zrobiłeś Emilie?! – warknąłem na niego
-Ale o co Ci chodzi braciszku, wkurwiała Cię, prawda? Zdradzała na prawo i lewo, więc zasłużyła na karę – wzruszył ramionami
-Czy Ty rozumiesz, ze mogłeś mi zabić syn! – przyparłem go do ściany
-Jest pół bogiem, co mu się mogło stać? – zaśmiał sie
-Kurwa! Tłumaczyłem Ci, że gdy ja się zrzekłem mocy, stałem się śmiertelny i on tak samo! – wrzasnąłem.
-Ups, sorki, zapomniałem.
-Zapomniałeś?! Kurwa zapomniałeś?! Ja Cie chyba zabije!
-Wyluzuj, żyje? Żyje. Żonę masz z głowy i możesz się brać za Lilith. – uśmiechnął się – Swoją drogą, całkiem niezła sztuka, masz w sobie to coś. – zaśmiał się
Nie wytrzymałem i mu przyłożyłem. Padł jak długi na ziemię.
-Te swoje gierki, możesz grać tam w piekle, od mojej rodziny masz się trzymać z daleka.
-Gabriel ta kobieta Cię niszczy! – krzyknął wstając -Ona zdradzała Cię gdzie się dało! Chciała Cię zabić! Tego ja nie zrobiłem, ja tylko zmusiłem ją do napaści na Adriena.
-Tylko – prychnąłem – Tylko prawie zabiłeś mi syna!
-Dobra, już przeprosiłem – powiedział nieśmiało -Niech to się na coś przyda i rozwiedź się z nią. Bo chyba nie wierzysz w te przysięgi starego, że nie odpuszczę Cię aż do śmierci – zaśmiał się
-Nie ważne w co wierzę, to nie Twoja sprawa – warknąłem
-No tak, ulubieniec tatusia – wywrócił oczami
-Wal się, okey?
-Ej, to może mnie w końcu poznasz z Adrienem?- zapytał
-Jasne, powiem mu „hej Adrien, to jest mój brat, Lucyfer, władca piekła. Bo wiesz, ja jestem bogiem który zrzekł się mocy” – powiedziałem ze złością
-Nooo, faktycznie chujowo brzmi ale nie moja wina, że dla głupiej baby zdecydowałeś się zrezygnować z nieśmiertelności.
Westchnąłem. Nie no z nim gadać to jak do słupa.
-Spierdalaj i żebym Cię tu więcej nie widział – powiedziałam
-Żartujesz? Wpadnę poznać bratanka – uśmiechnął sie i zniknął
Super, no po prostu przekurewnie super
Zły wróciłem do gabinetu. Za drzwiami usłyszałem głosy.
„Jezu kto jeszcze? „ westchnąłem
Wyszedłem i zobaczyłem Marinette z rodzicami. W duchu klnąłem bo nie miałem ochoty na rozmowy.
-Dzień dobry – powiedziałem z wymuszonym uśmiechem
-Dzień dobry, jak się Pan czuje? – zapytała Sabine
-Bardzo dobrze – skłamałem
-Adrien mówił, że miał Pan przeszczep szpiku. – dodał Tom
„Cudownie” pomyślałem
-Tak, ale już wszystko dobrze – powiedziałem- napijecie się Państwo kawy?
-Chętnie – powiedzieli jednoczenie
-Ja bym poszła do Adriena jeżeli można – powiedziała nieśmiało Marinette
-Jasne, jest u siebie – powiedziałem
Dziewczyna poszła a ja poszedłem z Państwem Dupain-Chang do salonu.
Przygotowałem kawę i starałem się z nimi rozmawiać, jednak byłem ledwo przytomny. Udało mi się dotrzymać im towarzystwa.
-Mamo, tato, mogłabym zostać u Adriena? – została nieśmiało Marinette wieczorem.
-No nie wiem – zawahała się Sabine
-Jeżeli Pan Agreste się zgodzi – powiedział Tom
-Czemu nie – wzruszyłem ramionami.
Byłem gotów zgodzić się na wszystko, byleby tylko pójść do łóżka.
Jak wrażenia? Co myślicie? 🤔❤
Czy Lucyfer namiesza w życiu Gabriela?
I kogo wybierze Gabriel? Emilie czy Lilith?
Następny rozdział w poniedziałek albo wtorek ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro