Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Driver with problem

Rozdział liczy 4019 słów

~~YOONGI POV~~

Siedziałem przy jednym z komputerów w szkole, przygotowującej mnie do zdania egzaminu teoretycznego na prawo jazdy. Z racji, iż już przeszedłem wszystkie lekcje, uczące całego zbioru potrzebnych zasad, wykorzystywanych na drogach, musiałem wcześniej zdać test wewnętrzny. To było dokładnie to samo co egzamin w ośrodku ruchu drogowego, tylko za niego nie musiałem płacić i tylko sprawdzał moją aktualną wiedzę.

Nie wysilając się zbytnio, otrzymałem maksymalną ilość punktów. Zawsze miałem dryg do łatwego zapamiętywania różnych niby nużących pojęć, dlatego też to była dla mnie bułka z masłem.

Gorzej miało być z praktyką i nie dlatego, że bałem się wsiąść za kierownicę, czy najzwyczajniej w świecie tego nie ogarniałem. Problem leżał całkowicie w innym aspekcie, ale o tym później.

Osobiście nie mam pojęcia czy sam zmusiłbym się do wyrobienia sobie prawa do poruszenia się pojazdami na 4 kołach, ale niestety nie miałem wyjścia. 

Rok temu moja mama uległa wypadkowi, w którym także uczestniczył mój ojciec. Lecz on niestety nie miał tyle szczęścia i zginął na miejscu, a moja rodzicielka  wylądowała na wózku. Całkowicie się załamała, ale mimo wszystko starała się być silna, by nie zostawić mnie samego z takim samym bólem, który ona nosiła w sercu. 

Lecz teraz jest znacznie lepiej. Często się uśmiecha i staje się bardziej radosna, co niezwykle mnie cieszy. 

Chodząc po różnych lekarzach, dowiedzieliśmy się, gdzie moja mama mogłaby odbyć specjalną rehabilitację, która daje spore szanse na przywrócenie jej czucia w nogach. Niestety ta cała klinika znajdowała się 2 miasta dalej, dlatego też ktoś musiał ją tam wozić. 

A że aktualnie nasza cała rodzina składała się tylko z 2 osób, to wiadomo kto musiał wziąć się w garść i iść wyrobić sobie prawo jazdy. To było oczywiste, że dla swojej ukochanej matki zrobiłbym wszystko, nawet jeśli mam ogromny problem, by wsiąść za kierownicę. 

I tak teraz przechodzimy do sedna całej sprawy. Mianowicie, gdy wsiadam do samochodu to od razu się podniecam. Wstyd mi za to, ale niestety nie wiem dlaczego tak się dzieje. To wcale nie tak, że jestem chory na obiektofilię czy coś w tym rodzaju, bo nie miałem ochoty uprawiać seksu z pojazdem. Po prostu sama jazda wywoływała u mnie ogromną przyjemność, że aż miałem namiot w spodniach. 

Dlatego okropnie bałem się, zaczynać części praktycznej. Gdzie przez łącznie 30 godzin miałem siedzieć w pojeździe w instruktorem. 

Przez swoją orientację seksualną (a mianowicie bycie gejem) chciałem zapisać się do jednej z kobiet, które prowadzą takie praktyki, lecz niestety jedna była na zwolnieniu, a druga miała już napięty grafik. Lecz teraz zostaje mi tylko modlitwa, żeby pan Jung, u którego jestem zapisany, był starym i grubym mężczyzną, wtedy istniała nadzieja, że może aż tak się nie podniecę.

~~~~

Umówiłem się na jazdę już następnego dnia, by nie tracić niepotrzebnie czasu. Zwłaszcza, że miałem wakacje, dlatego moje studia nie przeszkadzały mi teraz w niczym. 

Miła pani w recepcji dokładnie wytłumaczyła mi, gdzie miałem się udać. Gdyż niestety postój samochodów do nauki, znajdował się kilka ulic dalej. Dodała też informację, jaki kolor pojazdu będzie miał pan Jung, bo jak się okazało każdy instruktor miał przypisane swoje auto i można było je odróżnić tylko poprzez barwę. 

Dlatego udając się na wskazaną ulicę, rozglądałem się za granatowym hyundai'em, którego na szczęście nie musiałem długo szukać. 

Podchodząc coraz bliżej, czułem mocniejszy ucisk w żołądku. Co prawda mój ubiór w postaci czarnych spodni i nieco za luźnej, długiej bluzy był idealnie dobrany, by kryć mały problem. 

Gdy stanąłem pod samochodem, sprawdziłem, czy może pan Jung nie siedzi w środku. Lecz pojazd był pusty, wtedy też usłyszałem za sobą wręcz aksamitny głos jakiegoś mężczyzny.

- Zaraz do Ciebie podejdę - odwróciłem się, widząc grupkę starszych facetów. Od razu nasunęła mi się myśl, iż zapewne są to instruktorzy, którzy mają chwilową przerwę. Przyglądałem się im ukradkiem, analizując każdego po kolei. No cóż byłem ciekawy kim może być pan Jung. 

Na pierwszy rzut oka w grupce nie znajdował się żaden brzydki mężczyzna. 

"Super" - mruknąłem sam do siebie, dalej skanując każdego z nich. Szczególnie jednego z instruktorów. Przystojniak o rudych włosach dopijał swoją kawę, dalej rozmawiając ze swoimi znajomymi. 

Mając takiego mężczyznę obok siebie na praktykach, już mogłem być pewny, iż miałbym niemałe problemy. I co? Pech (albo i szczęście) sprawiło, że to właśnie on zaczął zbliżać się do miejsca, gdzie aktualnie stałem.

Dosłownie nie wiedziałem co miałem zrobić. W końcu wyszło na to, że pan Jung jest cholernie przystojnym Koreańczykiem, ale przez to chciało mi się płakać, bo wiedziałem, że nie ukryję mojego problemu. 

- Dzień dobry - przywitał się ze mną, podając mi rękę - Ty zapewne jesteś Yoongi?

- Dzień dobry - odpowiedziałem uprzejmie - Tak to ja - mógłbym przysiąść, że moje policzki nabrały czerwonego koloru, dosłownie czując to ciepło, które się na nich rozlewało. 

- Jung Hoseok - zaśmiał się, a ja patrzyłem na niego jak na obraz, podziwiając te urocze dołeczki, koło ust, które jako następne przykuły moją uwagę.

"Yoongi ogarnij się!" 

- Skoro się już znamy, to teraz wyjaśnię Ci parę rzeczy. Skoro to twoje pierwsze zajęcia praktyczne to pojedziemy sobie na plac manewrowy. Tam też jest duży parking, więc poćwiczymy sobie podstawowy. 

- Rozumiem - pokiwałem głową.

- To zapraszam do auta - otworzył mi drzwi od strony pasażera. Nie spodziewałem się takiego zachowania, ale musiałem przyznać, spodobał mi się ten niewinny gest. 

Gdy wsiadłem od razu uchyliłem okno, by chłodne powietrze dawało mi ukojenie, przy falach gorąca, które miały we mnie niedługo uderzyć niczym tsunami. 

Mężczyzna okrążył pojazd, po czym zasiadł za kierownicą. Włożył kluczyki do stacyjki i odpalił samochód. Wziąłem głęboki wdech, by starać się jakoś opanować, ale czując już wibracje, wywołane poruszeniem się maszyny, czułem już to delikatne mrowienie w podbrzuszu. 

Dotarcie na parking nie zajęło nam dużo czasu, choć mimo tego już czułem jak moja męskość jest na wpół twarda. Lecz musiałem udawać, że wszystko jest okey... Bo tak powinno być!

Gdy starszy zaciągnął hamulec ręczny, skierował się w moją stronę. 

- Najpierw zaczniemy od zajrzenia pod maskę. Musisz wiedzieć, gdzie znajduje się olej, płyn do spryskiwaczy itp. 

Ja tylko kiwnąłem głową, dosłownie nie potrafiąc nic z siebie wydusić. Wysiadłem pierwszy, by zaraz czekać na niego na przodzie pojazdu.On zaś wysiadł dopiero po chwili, iż musiał pociągnąć za niewielką dźwignie, umożliwiającą podniesienie maski. 

Uniósł ją, po czym zaczął pokazywać mi, gdzie co się znajduje. To było bardzo ważne, gdyż to była pierwsza rzecz, którą ma się na egzaminie praktycznym. 

- Wiesz jak sprawdzić poziom oleju?

- Tak~ samochód musi stać na płaskim podłożu, wyjmuje się wskaźnik, przeciera szmatką i ponownie umieszcza w zbiorniku i wtedy jak się go wyjmie, to wiadomo ile jest oleju.

- No proszę, ktoś odrobił prace domową - zaśmiał się - jak widzę nie będzie z tobą żadnego problemu. Bardzo mnie to cieszy. 

Jego śmiech działał na mnie tak dziwnie kojąco, przez co całkowicie zapomniałem o moim problemie. Za to skupiłem się na każdym najdrobniejszym szczególe jego twarzy. 

- To co? Zaczynamy jazdy? - szturchnął mnie delikatnie łokciem, przez co ocknąłem się.

- Tak?

- Co tak nieśmiało? - ponownie posłał mi ten zniewalający uśmiech - siadaj za kierownicą - powiedział, zamykając maskę. 

- Tak już... - mruknąłem i wykonałem jego polecenie. Wtedy poczułem, jak moje mięśnie spinają się w jednym momencie - Yoongi dasz radę - powiedziałem do siebie szeptem.

- Dobra - zasiadł po mojej prawej stronie - wiesz jakie jest ustawienie pedałów? 

- Tak - odpowiedziałem pewnie.

- No to odpalaj samochód i pojeździj sobie swobodnie~ w różnych kierunkach i co jakiś czas będziemy parkować w wyznaczonych miejscach. Oczywiście bez pośpiechu i na spokojnie~ musisz najpierw zaznajomić się z samochodem.

Zrobiłem jak prosił. Poruszałem się po dużym parkingu, jeżdżąc jakieś 30 km/h, bojąc się, iż większa prędkość oznacza mniej miejsca w spodniach. 

- Ej Yoongi nie bój się tak~ nic tutaj Ci nie wyjedzie - powiedział, lecz w jego tonie nie było nawet nutki wredności, bardziej miałem wrażenie, jakby zachęcał mnie do większej pewności siebie. Naprawdę chciałbym... Nawet nie wiedział jak bardzo - teraz spróbuj zatrzymać się w tamtym miejscu - wskazał mi palcem na jedno z miejsc parkingowych. Nie było to wcale, aż takie trudne jak myślałem.

- Chodzisz do szkoły? - rzucił do mnie pytaniem, gdy zatrzymałem pojazd.

- Studiuje~ 

- Uuu studencik mi się trafił, no proszę~ przeważnie jeżdżę z licealistami, albo osobami koło trzydziestki. A mogę wiedzieć co studiujesz?

- Finanse i bankowość 

- Czyli ścisłowiec~ - powiedział bardziej do siebie - To co? Wyjeżdżamy na ulice? 

- Na ulicę? - powtórzyłem, dosłownie nie wierząc. Patrzyłem na niego, będąc w szoku, tak już chce mnie rzucić na głęboką wodę? Ledwo co zacząłem jeździć samodzielnie!

- A czemu nie? Radzisz sobie~ więc proszę wyjechać z parkingu. Jeśli nie będę Ci mówić, gdzie masz jechać to znaczy, że kierujesz się na prosto.

- J-Jasne... - zrobiłem co kazał. I chyba ten cały stres spowodował, że na chwilę zapomniałem jak bardzo podnieca mnie jazda samochodem.

~~~~

Z każdą wyjeżdżoną godziną, czułem się coraz bardziej pewniej. A co za tym szło, mój poziom problemu wzrastał. 

Tym razem umówiłem się ze swoim instruktorem z samego rana, bo dokładnie o 7 zaczęła się nasza lekcja. 

- Witam ponownie - uśmiechnął się słodko. 

Przez ten czas zdążyliśmy się zaprzyjaźnić, do tego stopnia, iż pozwolił mi mówić do siebie hyung, bo jak się też okazało między nami było tylko 5 lat różnicy.  - Dzisiaj pojedziemy sobie do innego miasta, co ty na to?

- Jak dla mnie super - odwzajemniłem uśmiech.

- No to idealnie. Odpalaj maszynę i na najbliższym skrzyżowaniu pojedziemy w lewo. 

Gdy wyjechaliśmy z obrzeż naszej miejscowości, zaczęły otaczać nas lasy. Na drodze nie było żywej duszy, dlatego też czułem jeszcze większą satysfakcję, iż mogłem mknąć przez puste ulice. Lecz jak już wspomniałem, przez to moje podniecenie wzrastało. 

A tym razem podskoczyło do tego stopnia, iż czułem już nieprzyjemny ucisk w bokserkach, które najchętniej bym w tej chwili zdjął. Moje policzki oblały się czerwienią, przez gorąc wydobywający się z mojego wnętrza. A w pewnym momencie kropelki potu zaczęły powolnym ruchem spływać mi po skroni. 

- Yoongi dobrze się czujesz? - usłyszałem zmartwiony głos hyunga.

- T-Tak...

- Jesteś cały czerwony... Zatrzymaj samochód na poboczu - niestety doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, ale co mogłem zrobić?

- J-Jest dobrze... 

- Zatrzymaj samochód... - jego władczy ton sprawił, że z moich ust chciał wydostać się jęk, który na szczęście udało mi się stłumić. 

Wykonałem jego polecenie, tępo patrząc się przed siebie. Hoseok okrążył auto, zaraz znajdując się koło mnie. Poczułem tylko jego chłodną dłoń na moim czole, przez co przymknąłem powieki, oddając się temu miłemu uczuciu. 

- Spójrz na mnie - odwróciłem się w jego stronę - czemu nie powiedziałeś, że jesteś chory?

- B-Bo nie jestem hyung... 

- Jesteś cały rozgrzany... Na pewno masz gorączkę... Odwiozę Cię do domu - Odpiął pas i chciał pomóc mi wstać. Lecz... Zrobiłem coś, czego nie powinienem był robić. Pocałowałem go, ale wtedy nie myślałem trzeźwo, będąc oślepiony pożądaniem. A mimo wszystko Jung był facetem w moim typie, dlatego też nie potrafiłem inaczej. 

Choć mogłem spodziewać się, takiej reakcji jaka nastąpiła chwilę potem, a mianowicie delikatnie odepchnął mnie zdezorientowany. 

Ehhh raz kozi śmierć... skoro go pocałowałem to gorzej być nie może

- Nie jestem chory... A podniecony... - schowałem twarz w dłoniach, czując jeszcze większy wstyd za samego siebie. 

- Podniecony? - zapytał, jakbym właśnie zażartował w nieodpowiednim momencie.

- Tak... Jazda samochodem mnie podnieca... - i tak wiedziałem, że wyrzuci mnie tylko jak wrócimy do naszego miasta. Więc będę musiał zmienić instruktora i wręcz modlić się, by nic nikomu nie mówił. 

- Yoongi spójrz na mnie - powiedział łagodnie, ale bałem się, że to wszystko zaraz pryśnie jak podniosę wzrok, że usłyszę, iż jestem obrzydliwy, albo chory psychicznie. 

Lecz musiałem się przemóc, bo co innego mi zostało? I tak już było wszystko stracone. 

Spełniłem jego prośbę, wpatrując się w jego piękne, ciemne oczy. A on? Zbliżył dłoń do mojego policzka i pogładził go delikatnie kciukiem. 

- Nie bój się - znów usłyszałem ten łagodny głos. Czyżby to był sen? Nie był na mnie zły?

- A...Ale - chciałem coś powiedzieć, ale przeszkodził mi, pokrywając swoimi ustami te moje. Poruszał nimi wolno, okazując mi tym samym troskę i pewnego rodzaju uczucie. Nie przerywając pieszczoty, przeniósł swoje dłonie na moje uda. A z moich ust wydobył się stłumiony jęk, jak tylko jego dłonie powędrowały wyżej, odsłaniając wypukłość, która chowała się za materiałem spodni. 

- I tak za każdym razem? - szepnął mi lekko zachrypniętym głosem do ucha, co jeszcze bardziej podkręciło moje zmysły. Mruknąłem tylko w odpowiedzi, dając mu potwierdzenie na jego pytanie - Wiesz, że nie zdrowo jest tak się powstrzymywać? Jak myślisz~~ powinienem temu zaradzić? - Nie no teraz to ja naprawdę śniłem. Taki przystojniak chce mi pomóc z moim problemem w spodniach? 

- Hyung - tylko to mogłem z siebie wydobyć, co mnie wkurzało, bo zachowywałem się jak jakaś małolata. Lecz on naprawdę doprowadzał moje zmysły do szaleństwa, jeszcze taką barwą głosu. Naprawdę chciałbym mu powiedzieć, by się mną zajął. By wziął mnie w ramiona, a nawet, aby nawet uprawiał ze mną seks tu i teraz. 

- Hyung się tobą zajmie, słonko - wymruczał, po czym ponownie mnie pocałował. 

Wyciągnął mnie z przedniego siedzenia, stawiając na nogi. Patrzyłem lekko zamglonym wzrokiem na niego, uśmiechając się delikatnie, wiedząc, że otrzymam to czego właśnie w tej chwili potrzebowałem. 

Przez chwilę przeleciały mi różne scenariusze przed oczami. Weźmie mnie na tylnych siedzeniach? A może, by tak na masce samochodu? Szczerze? Każda opcja mi się podobała. 

- Musisz jeszcze wytrzymać - poczułem jak jego wargi, delikatnie muskają miejsce koło ucha - nie możemy kochać się przy drodze malutki - zaśmiał się delikatnie i wtedy zdałem sobie sprawę, że znajdowaliśmy się przecież na poboczu.

- Masz rację - przytaknąłem, po czym z pomocą Hoseoka, usiadłem na siedzeniach z tyłu. On sam zasiadł za kierownicą, po czym wjechał wgłąb lasu - Hyung - mruknąłem ponownie niedługo po tym jak wjechaliśmy między drzewa, niemalże kładąc się na fotelach. Gdybym w jakimś stopniu nie znał Junga, powiedziałbym, że robi mi na złość, wręcz znęcając się nade mną. 

Wkrótce po tym zaparkował pomiędzy bujną roślinnością. Usłyszałem wtedy tylko zamykanie drzwi od samochodu, by zaraz poczuć jego dłonie na swoich ramionach, które zaraz postawiły mnie do pozycji siedzącej. 

- Proszę - wyjęczałem, już nie mogąc wytrzymać. 

- Chodź malutki - nie wiedziałem co zamierzał, ale jak grzeczny piesek wyszedłem z samochodu, idąc za nim. Stanął przed maską, po czym odwrócił się do mnie i po chwili znowu siedziałem. Lecz tym razem zamiast "w" to na pojeździe. 

Ułożył ręce po przeciwnych stronach moich ud, uniemożliwiając mi tym samym ucieczkę. Choć nawet nie miałem zamiaru od niego odchodzić nawet na parę metrów. Popatrzył mi prosto w oczy, łapiąc dwoma palcami mój podbródek i bez ostrzeżenia złączył nasze usta w żywym tańcu, od którego nie chciałem odstawać, starając się dorównać jego umiejętnością. 

Choć czego można było się po mnie spodziewać, jak tylko w raz życiu się z kimkolwiek całowałem. 

- Słodki jesteś - wymruczał pomiędzy pocałunkami, co wywołało kolejny rumieniec na mojej twarzy - Ale jesteś pewny, że chcesz to zrobić akurat ze mną i to na dodatek w lesie?

Czy on sobie teraz żarty stroił? Całował mnie. Widzi, iż jestem w stanie krytycznym, a on pyta czy chce? 

- Tak hyung... Nie chce nikogo innego... - powiedziałem zgodnie z prawdą, choć dziwiłem się z jaką łatwością mi to przyszło. 

Pragnąłem go. Chciałem, by to on w tym momencie brał mnie na tej przeklętej masce samochodowej i nawet jakby się udało to nie tylko dzisiaj. Zdawałem sobie sprawę, że pociąga mnie w każdy możliwy sposób. 

Jakbym dosłownie widział anioła. Promienny uśmiech, tworzący te urocze dołeczki na policzkach. Ciemne oczy, które przeszywały moją duszę. Rude włosy nadające jego twarzy więcej męskości, a jednocześnie zadziornego charakteru. Naprawdę mógłbym tak opisywać do w nieskończoność...

- Cieszy mnie to - wyszeptał mi do ucha, które zaraz potem dosłownie końcówką języka polizał. A gdy przygryzł płatek, pisnąłem niemęsko. Zszedł na moją szyje, pozostawiając na niej mokre pocałunki, robił to bardzo powoli, a każda najmniejsza interakcja wywoływała u mnie gęsią skórkę. Jego ruchy były dla mnie tak intensywne, ale za razem delikatne jakby obchodził się z jajkiem. 

Po chwili poczułem jak jego ręce lądują między moimi kolanami, by je rozsunąć, tym samym tworząc sobie drogę, aby znaleźć się bliżej mnie. 

Odważyłem się, w końcu wykonując pierwszy ruch, czyli objąłem go wokół szyi, nie pozwalając tym samym na oderwanie się od naszego pocałunku. A on? Powolnymi ruchami zaczął rozpinać moją bluzę, która niedługo po tym została zsunięta z moich ramion. Nie ściągnął jej do końca, co pozwoliło mi na utrzymanie ciepła, bo jednak temperatury o tej porze dnia nie są bardzo łaskawe. Lecz dzięki temu otrzymał dostęp do moich obojczyków, które były widoczne przez luźną koszulkę. 

To właśnie tam przeniósł się z pocałunkami, zasysając się co jakiś czas, by utworzyć dobrze wszystkim znane krwiste oznaczenia, które nie raz bardziej podniecały dominanta. W pewnym momencie gdy zaczął nosem wodzić po mojej szyi, jego dłonie wcześniej spoczywające na moich kolanach, leniwie zaczęły sunąć w górę. 

Przygryzłem wargę, powstrzymując kolejne westchnięcia. Co chyba nie spodobało się Hoseokowi, który znowu szeptał mi do ucha kilka słów. 

- Nie powstrzymuj się - wtedy ułożył rękę na moim wybrzuszeniu w spodniach, na co już nie potrafiłem wytrzymać i z moich ust wydobył się bezwstydny jęk. Najwyraźniej mu się to odpowiadało, bo zaraz zaczął masować moją męskość, która tak bardzo prosiła się o chwilę uwagi. 

- Hyung... - niemalże zaskomlałem, czując jego palce, które zaraz dobrały się do mojego rozporka, by w końcu uwolnić mnie z tortur jakimi były moje spodnie wraz z bielizną.

Teraz siedząc na masce, podniecony do granic możliwości, jedynie ubrany w bluzę i koszulkę, patrzyłem na mężczyznę tym samym zamglonym wzrokiem. 

- Musisz się położyć skarbie - powiedział z nutką władczości w głosie, co od razu zrobiłem, bo nie miałem nawet zamiaru mu się sprzeciwić. Kierowany myślą, jaką przyjemność mi niedługo sprawi, leżałem grzecznie na plecach, czekając na kolejne ruchy - Trzeba najpierw Cię przygotować, by nie bolało - mówił do mnie jakbym nie wiedział jak wygląda seks pomiędzy mężczyznami, ale w tym momencie na pewno mi to nie przeszkadzało. Przynajmniej wiedziałem, że mnie za przeproszeniem nie wyrucha, bo napalony dzieciak mu się trafił.

Złapał mnie za uda, by przyciągnąć mnie trochę do siebie. W końcu chciał mieć dobry dostęp do mojego wejścia. 

Patrzył mi prosto w oczy, gdy w seksowny sposób polizał swoje palce, zapewniając w ten sposób naturalny "lubrykant". Po czym poczułem na mojej dziurce jego palce, zataczał na niej niewielkie kółeczka, chcąc za pewnie mnie rozluźnić, co też po części się udało. 

Lecz gdy poczułem pierwszego palca, zagłębiającego się we mnie, wygiąłem się lekko w łuk. Nie było to z ogromnej przyjemności, a lekkiego bólu i dyskomfortu, ale w tym samym momencie Jung masował delikatnie moje udo, co skutecznie odciągało uwagę od tego wszystkiego. 

Dał mi chwilę, bym przyzwyczaił się do obecności ciała obcego w sobie, po czym zaczął delikatnie poruszać palcem, starając się rozciągać moje mięśnie. Jednocześnie nie przerywał pieszczenia mojej nogi, przez co nawet nie zauważyłem kiedy dołożył kolejnego, bo całą swoją uwagę skupiłem właśnie na masażu. 

Po pewnym czasie rozciąganie było na tyle przyjemne, że sam chciałem zacząć nabijać się na jego rękę. Mężczyzna widząc to, wyjął ze mnie palce, co spotkało się z moim pełnego niezadowolenia jękiem. Instruktor natomiast uśmiechnął się, składając na mojej łydce całusa.

- Zaraz dam Ci coś lepszego niż palce - wymruczał, rozpinając swoje spodnie. Dźwięk rozsuwanego zamka, oznajmił mi, że zaraz Hoseok zacznie całą zabawę. 

Podniosłem się na łokciach, nie mogąc opuścić okazji, do zobaczenia penisa mojego hyunga. I gdy tylko go ujrzałem, moją pierwszą myślą było "jak on to zamierza we mnie włożyć?". Natura nie tylko obdarzyła Junga, seksownym ciałem i piękną buzią, lecz także sporym sprzętem. W tym momencie poczułem lekki strach, bojąc się bólu, jaki mogła przynieść ta wielkich rozmiarów męskość. 

Chyba zdawał sobie sprawę jak bardzo byłem przerażony, dlatego nachylił się nade mną i pocałował w czoło.

- Spokojnie~ będę delikatny - jego słowa na początku mimo wszystko mnie nie uspokoiły. Dlatego zostały mi 2 wyjścia.

1. Albo znieść męki poprzez zadanie mi rozrywającego mnie bólu i czekać na przyjemność.

2. Albo uciec, pozostawiając mój problem w spokoju.

Naprawdę skłaniałem się ku 2 opcji, ale postanowiłem zaufać instruktorowi. Widać było, że nie chce mnie skrzywdzić, bo inaczej wszedłby we mnie nawet mnie nie rozciągając. 

- Ufam Ci... hyung - wyszeptałem, przez co otrzymałem buziaka w usta. 

Tak jak mówił, wchodził we mnie bardzo powoli, co chwilę badając, czy na mojej twarzy nie pojawia się grymas bólu. I jak się przekonałem strach ma naprawdę wielkie oczy, bo pomimo delikatnej udręki, nie czułem się aż tak źle. 

Co prawda nie było to łatwe do zaakceptowania od tak męskości Hoseoka we mnie. Lecz dał mi też na to czas, nie poruszając biodrami, a składając mokre pocałunki na moim ciele. 

Gdy już nie odczuwałem, aż tak sporego dyskomfortu dałem mu znać, że może zacząć. Popatrzył na mnie, dopytując czy jestem na 100% pewny. Wtedy serio uznałem to za cholernie urocze, że aż tak się martwi moim stanem. Jednak byłem pewny, dlatego też niedługo po moich zapewnieniach, wyprostował się i zaczął powolnie poruszać biodrami.

- Hyung - wyjęczałem ponownie po pewnym czasie - szybciej - wypowiedzenie tego dużo mnie kosztowało, gdyż mój przerywany oddech utrudniał mi mówienie. Moje słowa zaś podziałały na niego jak płachta na byka, bo zaraz rozkręcił się, zwiększając tempo. 

Odchyliłem głowę do tyłu, mrucząc niczym mały kotek. Jung był idealnym kochankiem. Wiedział jak wyważyć każde pchnięcie, bym błagał o więcej. 

Gdy już czułem, że niewiele dzieli mnie od błogości, jaką miał mi przynieść upragniony orgazm, instruktor zwolnił. 

- Nie chce byś tak szybko doszedł - przygryzłem wargę, nie wiedząc nawet co powiedzieć. On zaś chwycił mnie za rękę, ciągnąć do góry do pozycji siedzącej. Łapiąc za moje pośladki, uniósł mnie kilka centymetrów nad maską, zmuszając mnie, tym samym do objęcia go nogami wokół pasa. Ręce oczywiście dalej miałem na masce, ale to mu nie przeszkadzało, by nabijać mnie na swoją męskość. 

- Tak ahhh mi dobrze - jęczałem, co jakiś czas oblizując swoje usta. Wtedy ponownie przyśpieszył, doprowadzając mnie na granice zdrowego rozsądku - m-mocniej - na moje błagania, Hoseok uśmiechnął się chytrze, co wywołało u mnie przyjemne ciarki wzdłuż kręgosłupa. 

Wchodził we mnie tak ostro, iż myślałem, że zaraz zacznę krzyczeć z przyjemności. Lecz zamiast tego z moich ust wychodziły same wulgarne sapnięcia czy też jęki, a słuchając tego samego ze stron aktywa, czułem się jak w niebie.

- D-Dojdź we mnie - powiedziałem, łapiąc za razem powietrza w płuca. Tym razem Jung już nie znęcał się nade mną pozwalając mi dojść, z niewielką pomocą jego ręki. I serio nie miałem pojęcia jak to zrobił w tak niedogodnej pozycji seksualnej. 

Opadłem z powrotem na maskę, dysząc, jakbym właśnie zakończył maraton. Wszystkie uczucia jakie we mnie szalały, mieszały się ze sobą, tworząc niezapomniany wręcz afrodyzjak, od którego mogłem się uzależnić. Dodatkowo uczucie rozlewającego się we mnie instruktora, sprawiał, że chciałem czuć to zdecydowanie częściej.

~~~~

Egzamin na prawo jazdy zdałem oczywiście śpiewająco, starając się na nim opanować swoje emocje, związane z moim problemem. 

Lecz dzięki temu już niedługo po tym mogłem wozić moją mamę na rehabilitację. Oczywiście za każdym razem siedziała z tyłu pojazdu, by i ona nie musiała oglądać syna w stanie podniecenia. Naprawdę wolę i sobie i jej tego oszczędzić. 

A co do Junga. Po naszym seksie musiałem jeszcze wyjeździć z nim 3 godziny. Bałem się, że mimo wszystko zamieni się z jakimś kolegą, nie chcąc już mnie widzieć na oczy. Na szczęście nic takiego się nie stało. Dlatego skończyłem kurs pod jego okiem.

Oczywiście nie obyło się bez poważnej rozmowy na temat wcześniejszych wydarzeń. Bo jednak nie chciałem przygody na jeden raz, nie byłem taki, choć pewnie wyglądało to całkowicie inaczej. 

Nie była to najłatwiejsza konwersacja w moim życiu, ale doszliśmy do wniosku, że skoro się dogadujemy i już coś nas połączyło, to spróbujemy dać sobie szansę. Najpierw poznając się bliżej, nakładając na nas mały celibat, który o dziwo dobrze nam zrobił. 

Naprawdę czuliśmy się w dobrze w swoim towarzystwie. Poznając swoje zainteresowania, plany na przyszłość oraz wyznawane wartości. A 2 miesiące później oficjalnie zostaliśmy parą.

I kto by pomyślał, że przez podniecenie odnajdę chłopaka? No... na pewno nie ja...

/////

Skończyłam pisać, aż się głodna zrobiłam... a godzina zbyt późna, by coś przekąsić, a na playliście włączyło mi się "save mi"... Czemu życie takie okrutne ;A;

Proszę powiedzcie mi wolicie bardziej one-shoty czy długie powieści? Bo mam w planach jeszcze kilka krótkich historyjek i czasami się zastanawiam czy ich nie rozszerzać (o ile wpada mi jakiś pomysł) :3

A tak na zakończenie to pomyślałam sobie, że chciałabym znaleźć jakieś urocze określenie dla moich czytelników, bym mogła was tak fajnie nazywać >w< Jeszcze nie wiem co to będzie... Ale na pewno coś dobrego wymyślę! <3 

Pamiętajcie dbajcie o siebie kochani <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro