[8] 𝓭𝓲𝓭
┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑
ROZDZIAŁ ÓSMY
" did "
┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙
༻✦༺
Dwa tygodnie wcześniej
༻✦༺
Potter spojrzał na Hermionę z szerokim uśmiechem. Wakacje zbliżały się nieubłaganie, a ci leżeli na łóżku dziewczyny, nagrywając jakieś krótkie filmiki na Snapchatcie z dziwnymi filtrami. Kiedy napotkał swoim wzrokiem kamerę, zmrużył oczy, robiąc pozę z głupią miną.
— Musisz wstawić coś na swojego Instagrama, aby młode napalone dziewczyny miały do czego wzdychać — mruknęła szatynka, szukając jakiegoś ładnego filtru, który zmieni kolor obrazu oraz taki, by brunet wyszedł na nim korzystnie.
— Po prostu chcesz mieć więcej moich pięknych zdjęć — parsknął.
— Słuchaj, masz ode mnie trzy, jak nie cztery razy więcej polubień za swoją ładną buźkę, korzystaj z tego, kto wie, może staniesz się Influencerem — posłała mu oczko. — Musisz mieć lepsze opisy, choć nie narzekam, kiedy po prostu oznaczasz tylko mnie. Nawet nie wiesz ile dziewczyn napisało do mnie z pytaniem czy jesteśmy razem. Tak dobrze bawiłam się, kiedy na to odpisywałam.
— Przepraszam, że mam ładną twarz.
Granger przewróciła oczami, uderzając go w ramię. Westchnęła, gdy ten uśmiechnął się głupio, po czym zaczął nucić piosenkę Doji Cat.
— Like you — pstryknął palcami, ruszając ramionami. — Like you — powtórzył czynność. — I found it hard to find someone like you — ponownie to samo. — Like you — dziewczyna prychnęła, kiedy ten wyciągnął w jej stronę dłoń, a ta chciała ją przyjąć, jednakże ten cofnął ją i poprawił swe włosy. — Like youuu — przeciągnął słówko, czując we krwi rytm piosenki w spowolnionej wersji, ponieważ oryginalnych nie słuchał. — Send your location, come throught.
Potter spojrzał na przyjaciółkę wyczekująco aż ta przejmie część tekstu, którą znała na pamięć, gdyż to ona przedstawiła mu piosenkę, gdyż dodała ją do playlisty " 𝐰𝐡𝐞𝐧 𝐮 𝐡𝐨𝐫𝐧𝐲 ". Znajdowało się tam kilka piosenek od Doji, ponieważ szatynka lubiła jej muzykę i chęcią podzieliła się tym z chłopakiem, który też przekonał się do nich, pomimo że z początku był sceptycznie nastawiony. Nie spodobało mu się za pierwszym razem, lecz przesłuchiwał do końca już po czwartej próbie, kiedy odnalazł spowolnioną wersję i poprosił brązowooką o małą edycję playlisty.
— Damn papa, you are rare breed — przejęła Hermiona. — No comparing, and it's motherfuckin' scary. Tryna keep him 'cause I found him. Let a ho know I ain't motherfuckin' sharing — mówiła szybko, w swojej głowie odtwarzając piosenkę, którą przesłuchała zbyt wiele razy, by jej nie znać na pamięć. — I could take you to the paretns, then to Paris.
— Plan a motherfuckin' wedding! — krzyknęli oboje.
— You the type I wanna marry, and keep you marry. I'll put ring on when you ready! — przekrzyczła go dziewczyna.
— We play our fantasies out in real life ways and no final fantasy, can we end this games though? — przebił się Okularnik. — You give me energy, make me feel lightweight. Like the birds of a feather, baby. We real life made for-
— Each other and it's hard to keep my cool! — Granger dłonią zatkała jego usta. — When other bitches tryna get with my dude and when other chickens tryna get in my coop. 'Cause you're a one in a milion — spojrzała wprost w jego zielone oczy. — There ain't no man like you.
♕━━━━━━☾✦☽━━━━━━♕
Wpatrywał się w sufit ze słuchawkami, miał ją na maksa, wsłuchiwając się. Palcami stukał w kołdrę, miał zamknięte oczy, poruszał wargami, śpiewając tekst. Siedział na playliście, która wpasowywała się do jego aktualnego samotnego serca, uczucia pustki, tęsknoty za ciepłem, przytuleniem czy pocałunkiem. W swoim życiu miał trzy dziewczyny, z jedną chodził rok czasu, a z innymi dwoma parę miesięcy. Ma wciąż z nimi kontakt, te mają swoich chłopaków, o dziwo z każdą rozstał się w dobrych emocjach. Nie mogli być ze sobą z różnych powodów, szczególnie tych prywatnych. Nie mieli czasu dla siebie, skupiali się na sobie, ponieważ nie chcieli upaść. Jak to mówią.
Odpowiednia osoba, zły czas.
Szczególnie jeśli chodzi o tą pierwszą.
Była piękna, mądra, miła, miała oczywiście wady, ale akceptował je wszystkie. Pomagali sobie nawzajem, w smutku, chorobie, w złych sytuacjach. Ufali sobie, więc znali bardzo dużo rzeczy na temat siebie. Dziewczyna ta nie była zazdrosna o Hermionę, rozumiała, jaką mają silną relację i nie chciała jej niszczyć, poza tym sama miała swoją przyjaciółkę, z którą spędzała cały swój wolny czas.
Miała na imię Ginny i jest młodszą siostrą jego kolegi ze szkoły Rona.
O kolejnej dwójce nie chciało mu się wspominać, ponieważ nie potrafił kochać je tak samo mocno, jak tę rudowłosą. Ona miała coś w sobie, nawet jeśli dużo dziewczyn mogło wyglądać tak jak ona. Coś w jej spojrzeniu, coś w jej uśmiechu, coś w niej było innego.
Lecz nie mógł długo skupić się nad płomienną pięknością, kiedy do jego umysłu nadeszła Hermiona. Za młodu czuł do niej coś więcej niż przyjaźń, lecz teraz są to uczucia czysto platoniczne. Nie ma słów, które zdołałyby opisać tego co do niej żywi, co o niej myśli, tego kim dla niego jest.
— Harry — usłyszał, jakby szept w swej głowie. — Harry — stał się głośniejszy. — Harry! — otworzył oczy i zsunął jedną słuchawkę z ucha.
Nad sobą zobaczył twarz matki, która była zdegustowana zapewne bałaganem, jaki tkwił w jego pokoju.
— Masz tutaj tak ciemno! — podeszła do oka i uniosła żaluzję, przez co promienie słońce wpadły do pokoju.
Potter syknął, przewracając się na bok. Nie był zdecydowanie przygotowany na takie uderzenie jasności, gdy mieszka w swojej ukochanej... piwnicy.
— Zajedzie do nas dziś Syriusz, Remus oraz... — nie potrafiła dokończyć, gdyż zacisnęła usta, nie mogąc spojrzeć na syna.
— Oraz? — spytał, nie mogąc się doczekać aż kobieta wyjdzie z pokoju i będzie mógł powrócić do słuchania muzyki, ponieważ miał gdzieś kolejną wizytę wujków.
— Regulus.
Palce Okularnika zatrzymały się, jakby nagle muzyka przestała lecieć, utraciły swój rytm i słyszał jedynie ciągnącą się w nieskończoność pustkę.
— Regulus? — powtórzył niepewnie.
Musiał udawać zdziwienie tego, że mężczyzna pojawi się w jego domu, ale z drugiej strony, cholera, czuł zdziwienie, że ten pojawi się w jego domu!
Nie było go od dobrego czasu u niego w domu.
— Tak... — odparła, sama w to nie wierząc. — Wpadnie na moment, ale miło by było, gdybyś się przywitał, nie było go bardzo długo.
— Zapomniałem, jak wygląda — mruknął zielonooki, wpatrując się w ścianę, a kolejna piosenka się przełączyła.
— Ja też.
Miała już wychodzić z jego pokoju, lecz powstrzymał ją głos Harry'ego.
— Nie lubisz go, prawda?
— Nie, nie lubię, ale-
— Nie lubisz go, prawda?
Rudowłosa wypuściła oddech przez nos, starając się zachować spokojną mimikę twarzy. Nie miała za dobrych relacji z młodszym bratem Syriusza, nawet jeśli ten był mądrzejszy. Regulus w ich kierunku cechował się na bardzo pyskatą, kłótliwą, oporną, upartą, jedną z najgorszych osób, jakie można była napotkać. Kiedy dostrzegli, jak mężczyzna dogaduje się z jej synem, poczuła zagrożenie. Nie chciała, by ten nauczył się czegoś od niego. Może i było to kawał czasu od ich spotkania, ale gdzieś z tyłu głowy ma wrażenie, że cały bunt Harry'ego, czyli papierosy i alkohol, który wyczuła na jednej z jego bluz może być to sprawka właśnie bruneta.
— Nie, Harry, nie lubię go, ale jesteśmy dorośli, więc go szanuję. To dodatkowo brat twojego chrzestnego, nie byłoby miło, gdybyśmy mieli z nim złe relacje.
— Ale właśnie takie macie z nim.
— Harry...
— Wtedy kiedy pierwszy raz z nim rozmawiałem, okazał się jedyną osobą, która była w stanie mi doradzić, zrobił to, dzięki czemu jestem na profilu, na jakim jestem, a nie tkwię na jakimś innym. Nieznajomy facet wiedział co będzie dla mnie lepsze niż moi rodzice, którzy wychowywali mnie przez lata.
Jedyne co po sekundzie usłyszał to trzask zamykanych drzwi.
∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘
Kolejny — za tydzień jakos :)
piosenka; Streets by Doja Cat [ nie ja znająca ją na pamięć 🙄 ]
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro