[2] 𝓹𝓱𝓸𝓷𝓮
┍━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┑
ROZDZIAŁ DRUGI
" phone "
┕━━━━ ⋆⋅☆⋅⋆ ━━━━┙
༻✦༺
Pięć miesięcy wcześniej
༻✦༺
Nadzieja.
Sobota, godzina trzynasta, mijał mile wyglądające domy rodzinne. Piski dzieci, szczekanie psów, ktoś po drugiej stronie jedzie rowerem. Za trzy miesiące koniec szkoły, utracił pracę tak zwanego montażysty, miał zachomikowane pieniądze, poza tym był jeszcze pod dachem rodziców, także nie czuł, że świat mu zadrżał. Mógłby wręcz powiedzieć, iż wróciło to do samego początku, kiedy rozpoczynał karierę montażysty.
Westchnął, czując się skrępowany, gdy przypominał sobie o tym, jak promował się na grupce na Facebook'u, aby ktokolwiek wziął go pod swoje skrzydła. To było takie niezręczne, jak wraca do tego myślami. Teraz przynajmniej nie ma owego problemu, gdyż ma parę kontaktów, przez co robił dla kogoś innego, więc nie będzie raczej musiał przeżywać takiego samego koszmaru.
Poza tym powinien skupić się bardziej na szkole, bo nie zda przez geografię. Po jaką cholerę zgłaszał się na rozszerzoną geografię, na pierwszym roku wydawała się dość prosta, ale nagle pojawia się wiele niepotrzebnych rzeczy — potrzebnych, lecz nie dla niego.
I wszystko działo się tak samo. Posesja Hermiony, przytulenie, powitanie jej mamy, ciasto, tym razem porzeczkowe, pójście na górę, Netflix z włączonymi bajkami dla dzieci, by poprzypominać sobie dzieciństwo. Nadchodzi wieczór, wychodzi z jej domu, wsiada do autobusu na drogę powrotną.
Przełknął ślinę, kiedy wyskoczył na swoim przystanku. Poprawił plecak, włosy i na samym końcu okulary. Założył na głowę kaptur, kiwając głową delikatnie do piosenki, ponieważ przez całą drogę miał słuchawki i nie zamierzał ich wyjmować, póki nie przekroczy progu swojego pokoju czy też, któryś z rodziców go nie zatrzyma. Mimowolnie zacisnął usta, kiedy nadszedł refren, aby go nie wykrzyczeć, oh, jak on kocha muzykę.
Wyciągnął klucze z tylnej kieszeni spodni, otworzył drzwi, najciszej jak tylko potrafił. Wszedł na palcach i je za sobą zamknął, przekręcając zamek. Zrzucił kaptur, roztrzepując swoje włosy. Odwrócił się powoli, by po chwili znieruchomieć, kiedy dostrzegł swoją matkę, która otrzepywała dłonie o szarą szmatkę.
— Rozumiem, jakbyś wrócił o północy do domu i zachowywał taką ciszę, ale nie o godzinie dwudziestej — westchnęła. — Jadłeś u Jean? Zostało coś jeszcze z kolacji, mogę ci podgrzać.
— Nie trzeba, mamo, mam pełny brzuch, ciągle jedliśmy i oglądaliśmy na Netflixie — wzruszył ramionami, wyjmując jedną słuchawkę.
Uśmiechnął się krótko, a raczej jego kącik ust podskoczył na sekundę i jego twarz powróciła do obojętności. Skręcił do swojego pokoju, który był na parterze. Czasami zazdrościł, że Hermiona ma pokój na piętrze, jednakże kiedy przypomina sobie, jak dużo potrafi chodzić po pokoju bezcelowo, strącać coś, czy też uderzać stopą o podłogę, kiedy zginie w grze... lepiej, że ma pokój na parterze.
— Harry — zatrzymał go głos mamy, nim zatopił się w ciemnocie pokoju. — Jutro będzie wujek Syriusz i wujek Remus — poinformowała go, ten skinął głową.
Już miał zamykać za sobą pokój, kiedy usłyszał.
— Włącz światło, bo oczy sobie popsujesz.
Udał, że nie usłyszał tego przez muzykę i zamknął drzwi. Rzucił plecak pod biurko, zdjął buty, stawiając je koło drzwi. Zdjął słuchawki, schylił się, by włączyć komputer. Kiedy ekran włączył się, wpisał szybko hasło, a po chwili dostrzegł swoją czarną tapetę z uroczym białym labradorem. Nie musiał długo czekać, aby Origin, Discord oraz Steam odpaliły się automatycznie.
Wpisał kolejne dwa hasła, podłączył nauszne słuchawki bezprzewodowe, wtedy też dostrzegł w prawym dolnym rogu powiadomienia z Discorda od Rona. Wszedł na ich konwersację.
༺❀༻
_ryyydyyy_
wysłałeś babie to zadanie czy czekasz na ostatnią chwilę?
emptyinside
zrobiłem i odesłałem tego samego dnia co kazała zrobić, czyli... wczoraj
_ryyydyyy_
ok, ok, na samym końcu przez co podzieliłeś?
emptyinside
chyba przez 7
_ryyydyyy_
dzięki chłopie teraz mi to nic wychodzi
emptyinside
nie ma za co
༺❀༻
Włączył YouTube'a, teraz pozostało mu oglądać filmy, od których ludzi subskrybuje. Miał zamiar siedzieć i oglądać przez bite trzy godziny, potem umyć się, przebrać i pójść spać.
Ale kiedy tak włączył Podcast, odchylił oparcie krzesła, ułożył się delikatnie... może jednak najpierw pośpi i później zrobi resztę, tak, to będzie idealny pomysł.
A niech teraz odetchnie i zazna rozluźnienia oraz spokoju.
♕━━━━━━☾✦☽━━━━━━♕
— Czy ty w ogóle myślisz?!
— Najwyraźniej więcej od ciebie!
Harry rozszerzył swe powieki, patrząc pierwsze w ekran, który miał przed sobą. Leciał już inny podcast, a ten, który wcześniej włączył, trwał prawie trzy godziny. Spojrzał w róg ekranu, sprawdzając godzinę. Była prawie pierwsza, a wybudziły go krzyki u góry, z sypialni rodziców.
— Nienawidzę cię!
— Ja ciebie też, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo!
— Żałuję, że za ciebie wyszłam, jesteś okropnym człowiekiem!
— Mogę powiedzieć to samo tobie!
Zacisnął usta, włączając swoją playlistę, pogłośnił na całość, aby nie słyszeć kolejnej kłótni. Zamknął powieki, jego policzki drżały, ponieważ był znów świadkiem, piętnastego sporu w tym tygodniu. Oddychał głęboko, starając się uspokoić bicie serca.
Nienawidził kłótni, tak bardzo ich nienawidził. Nienawidził ich tak mocno, jak jego rodzice siebie.
Ta dwójka dorosłych czasem świata poza sobą nie widziała, a czasem chciała zamordować drugą osobę, na jego nieszczęście, ta druga opcja była częstsza.
Chwycił ze swojego biurka telefon, kiedy głosy ustały, od razu otwierając listę kontaktów.
╭⸻⸻╮
ReeRee
╰⸻⸻╯
Zadzwonił do niego bez zastanowienia, gdyby jego rodzina dowiedziała się o tym, że ma go zapisanego w telefonie... skonfiskowaliby mu go.
Nie musiał również długo czekać na odpowiedź, która nastąpiła po pięciu sygnałach. Usłyszał zmęczony, chrapliwy głos mężczyzny po drugiej strony.
— Harry?
— Tak, to ja — mruknął cicho, bojąc się, iż zostanie wykryty, przez bodajże matkę.
— Co tym razem? — spytał z troską.
— To, co zawsze... — westchnął, powstrzymując łzy.
— Chcesz przyjechać?
— Proszę.
∘◦ ✂ ————–✂ ◦∘
Kolejny rozdział — w przyszłym tygodniu, cholera wie jakiego dnia i o jakiej godzinie
ps. pozdrawiam z 26.01.2021 o godzinie 20:27
love yaa, milenkaaa ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro